16. [Nalu] Dlaczego jeszcze nie jesteśmy razem?
Lucy wyłożyła na stół sześćdziesiąt trzy tomiki głównej mangi, pięćdziesiąt pięć magazynów z misją stuletnią i usiadła przy Natsu.
NATSU: Co to jest?
LUCY: Tomiki wstydu?
NATSU: He?
LUCY: Nie widzisz tu żadnego problemu?
Natsu wzruszył ramionami.
NATSU: Niekoniecznie. Tyle tylko, że ciągle jesteśmy wydawani. Hoho, ta stuletnia misja momentami jest całkiem niezła.
LUCY: No, muszę przyznać, że... Nie, nie, nie! Ja nie o tym!
NATSU: A o czym? Chyba nie chcesz porozmawiać o tym, że tyle tomów, a ty nadal nie masz pieniędzy? Ha! HA! AHAH!
LUCY palnęła NATSU jednym z pierwszych tomików, po czym chwyciła kolejny i poprawiła, gdyby NATSU mimo wszystko nie poczuł uderzenia.
LUCY: Bardzo śmieszne, ale ja na poważnie. Natsu, dlaczego jeszcze nie jesteśmy razem?
NATSU: Co?
LUCY: Razem! W sensie... Jako para?
NATSU: Para? Przecież chodzimy na misje... Choć w zasadzie we trójkę albo i więcej osób, więc raczej nie para.
LUCY: Nie o tym mówię!
NATSU: No to o czym?
LUCY: O nas!
NATSU: Lucy, nie rozumiem.
LUCY: Dlaczego jeszcze mi się nie oświadczyłeś?
NATSU: A miałem?
LUCY: A nie?
NATSU: Nie słyszałem o tym... Nawet w scenariuszu tego nie było.
Otworzył pierwsze tomiki i przejrzał je pobieżnie.
LUCY: Nie o to mi chodzi. Gajeel i Levy są od dawna razem, Erza i Jellal to Erza i Jellal. Nawet Juvia jakoś pochwyciła Graya, a ty!?
NATSU: Czekaj, właśnie przeglądam scenę, w której łapię cię nagą... Ech, chyba od tego czasu cycki ci urosły, wiesz? I może też włosy...
LUCY: Przestań się wygłupiać! Ja tu mówię całkiem poważnie! Jak tu ma być wydawana seria o naszych dzieciach, jak nie możemy się zejść razem?!
NATSU: Dzieci? To ja mam dzieci?
LUCY: Ech... Zabijcie mnie!
NATSU: A dlaczego?
LUCY: Błagam...
NATSU: Wolałbym, żebyś nie umierała.
LUCY: Nie o to mi chodzi. NATSU, domyśl się.
NATSU: Ale czego? Ja na serio nie wiem, o co ci chodzi? Jakie dzieci? Małżeństwo?
LUCY: Chodzi o to, że parują nas od samego początku mangi, a w zasadzie od anime, bo dzięki niemu staliśmy się popularni za granicą... Nie ważne! Po prostu po tylu wspólnych przygodach mogłoby coś między nami zaiskrzyć...
NATSU podpalił swoją pięść.
NATSU: Jestem pogromcą smoków ognia, nie potrzebuję iskier.
LUCY: Ach, to nie o to... Nie ważne. Po prostu nie ważne. Chyba czytelnicy będą musieli poczekać ze sto lat, aż coś się między nami wydarzy.
NATSU: Ale...
LUCY: Rozumiem, że nic do mnie nie czujesz. Chyba zbyt wiele oczekiwałam.
NATSU: Ale...
LUCY: Nie, nie musisz nic mówić. Przesadziłam. Przepraszam wszystkich za nadgorliwość i na przyszłość postaram się trzymać emocje na wodzy.
NATSU: Lucy...
LUCY: Dziękuję za uwagę i...
NATSU: LUCY!
LUCY: CO?!
NATSU: Przecież ja cię kocham.
LUCY: He?
NATSU: Nawet chciałem cię pocałować w ostatnim rozdziale mangi.
LUCY: HE?!
NATSU: Tylko jakoś nie wyszło. Niekoniecznie umiem się całować.
LUCY: He?!?!?!
NATSU: Ale się postaram, papa wszystkim...
LUCY: Natsu, zaczekaj!
Natsu chwycił Lucy za nadgarstek i zaprowadził za scenę, a co tam się już działo, to tylko oni mogą wiedzieć...
PS. I ja ;)
Takie śmieszne CÓŚ, co zapomniałam opublikować ;)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top