prolog
Odkąd tylko Christopher dowiedział się o organizowanych w mieście wyścigach samochodowych, nie mógł sobie odpuścić, by na nie nie pójść. Uwielbiał oglądać takie przedsięwzięcia, a skoro miał możliwość wystartowania w takowym, to zamierzał skorzystać.
Był jednak świeżakiem, osobą, która właściwie nigdy nie ścigała się z innymi. Owszem, z kolegami często urządzali sobie małe wyścigi, wyprzedzali się i w ogóle, ale teraz mógł wystartować, teoretycznie, z profesjonalistami. Zawodnicy tamtych zawodów ścigali się ze sobą od miesięcy, ale za każdym razem wygrywała tylko jedna osoba - Królowa, inaczej zwana też Diabłem. Nikt nie znał jej imienia, nikt nie widział jej poza kółkiem, poza autem i każdy zastanawiał się, kim właściwie była. Anonimowość i perfekcjonizm, tym się charakteryzowała.
Kiedy tylko Chris przyjechał we wcześniej ustalone miejsce wyścigów, od razu dostrzegł, że nie było to wcale małe przedsięwzięcie. Wokoło znajdowały się samochody zawodników, świeciły kolorowe światła, grała muzyka. Wyglądało to jak wielka impreza, tyle że z udziałem aut. Było to zdecydowanie coś innego, niż sobie wyobrażał i to, co widział w telewizji. Ale cholernie mu się podobał panujący wokół klimat.
- Kogo moje oczy widzą? Christopher Raver. Myślałam, że wyjechałeś z miasta.
Chłopak odwrócił się nagle za siebie, dostrzegając niższą od siebie dziewczynę o długich, ciemnobrązowych włosach i o oczach w dwóch kolorach - jednym brązowym, drugim niebieskim. Miała na sobie czarną bluzę z nadrukiem, czarne, przylegające do ciała spodnie i białe adidasy. Była piękna i zdecydowanie bardziej pewna siebie, niż kiedyś. Nie była już wcale tą nieśmiałą dziewczyną z najlepszymi ocenami w szkole, szykanowaną przez rówieśników.
- Mercedes? - spytał skołowany, rozpoznając ją dopiero po chwili. Zmieniła się i musiał przyznać, że zdecydowanie na lepsze.
- Myślałam, że mnie nie pamiętasz. Rozmawialiśmy ze sobą tylko kilka razy w szkole i to ze względu na różne projekty. Nie sądziłam, że mnie rozpoznasz.
- Potrzebowałem chwili, by ogarnąć, kim jesteś. - zaśmiał się dość nerwowo, drapiąc się po karku. Było mu głupio. - Zmieniłaś się przez te kilka lat. Wyglądasz... O wiele lepiej.
- Uznam to za komplement. - stwierdziła, krzyżując swoje nogi. Zmierzyła go po chwili wzrokiem, robiąc wszystko, by nie zorientował się, że nie była aż tak miła dla wszystkich. - Co tu robisz? Będziesz się ścigać?
- Miałem to w planach. Tylko do końca nie wiem, co, jak i gdzie.
- Chodź.
Christopher spojrzał na dziewczynę, sam do końca nie rozumiejąc, dlaczego do niego zagadała i chciała mu pomóc. Pamiętał ją ze szkoły i było mu cholernie głupio, że obrażał ją wtedy wraz ze swoimi przyjaciółmi. Wstyd było mu przyznać, nawet samemu przed sobą, że w tamtym momencie Mercedes wyglądała lepiej, niż ich niejedna koleżanka z liceum.
Podążył za nią, nie mając za wiele wyboru. Widział, że dobrze się tam odnajdywała, co mocno go dziwiło, ale mimo to postanowił jej zaufać. Mercedes prędko dotarła do swojego dobrego znajomego, a prowadzącego tamte wyścigi. Tylko on tak naprawdę znał jej sekret.
- Cześć, Ian. Ten pan tutaj chciałby się zgłosić do wyścigu.
Muskularny chłopak w ich wieku, spojrzał na dwójkę dawnych znajomych i uśmiechnął się szeroko. Zaraz wystawił w stronę Christophera dłoń, chcąc się z nim przywitać. Wbrew pozorom, lubił nowe twarze podczas tamtych zgromadzeń.
- Christopher.
- Ian. - odparł od razu dwudziestoczterolatek, ściskając lekko dłoń drugiego chłopaka. Po tym niemalże od razu wziął do ręki leżącą na niewielkim stoliku kartkę i podał mu ją wraz z długopisem. - Uzupełnij i później mi oddaj. Chcemy mieć pewność, że bierzesz odpowiedzialność za potencjalny wypadek.
- Ktoś zginął kiedyś w jakimś wypadku tutaj? - zagadnął Chris, stresujące się tym wszystkim. Spojrzał na dwójkę swoich towarzyszy, którzy zerknęli sami na siebie.
- Kiedyś ktoś na pewno. Podczas mojej kadencji, to nikt. Mamy tutaj zawodowców. - powiedział Ian, posyłając Mercedes niewinne spojrzenie. - Tak z ciekawości... Słyszałeś chyba o naszej Królowej, prawda?
- Niee...
Ian prychnął głośno, ponownie zerkając na stojącą obok dziewczynę. Wydawała się niewzruszona, choć serce zabiło jej mocniej na wzmiankę o Królowej wyścigów. Miała nadzieję, że jej przyjaciel nie zdradzi, kim właściwie była ów Królowa.
- W takim razie się przekonasz. - stwierdził Ian, odbierając od Chrisa podpisany i uzupełniony formularz. Schował go za kupkę pozostałych. - Skoro jesteś nowy, to wyjaśnię ci co nieco. Więc... Nikt dotychczas nie wygrał z Królową, ta dziewczyna wymiata na torze, ma najszybsze auto, nikt nie jest w stanie jej wyprzedzić. Poza tym, nie spychamy innych zawodników z drogi. Musisz mieć też swój własny samochód. - dodał w ramach wyjaśnienia. - Jeśli się nie ścigasz, to możesz obstawić, kto będzie miał największe szanse na drugie miejsce. Trzy pierwsze miejsca dostają nagrody w postaci pieniędzy z zakładów. I to właściwie wszystko.
- W razie czego, Mercedes powie mi coś więcej, prawda? - zagadnął Chris, odwracając się z uśmiechem do dziewczyny.
- Ja to właściwie zaraz spadam. Przyszłam tylko na chwilę, nie zawsze oglądam te wyścigi. - wyjaśniła, kładąc dłoń na ramieniu Iana. - Przyjdę następnym razem, by cię obejrzeć, Raver. Obiecuję.
Mercedes pożegnała się jeszcze szybko z Ianem, po czym oddaliła się z tamtego miejsca.
- Skąd się znacie? - zagadnął Ian, niezwykle ciekawy, skąd tamta dwójka się znała. Widział, że coś było na rzeczy.
- Chodziliśmy razem do szkoły. - wyjaśnił pokrótce Chris, wzruszając ramionami. - A ty jak ją poznałeś?
- Kilka razy byłem w salonie samochodów jej rodziców. Pomogła wybrać mi moje ukochane auto.
Chris więcej się nie odezwał.
~*~
Dłonie Devil zaciskały się na kierownicy jej kochanego Bugatti Chirona Super Sport 300+, którym udało się uzyskać prędkość 482,8 km/h. Było to najszybsze auto na świecie i nikt nie miał ku temu wątpliwości. Za kierownicą też siedział najlepszy kierowca, jakiego mieli okazję poznać. Co mogło się nie udać?
Zawodnicy zaczęli ustawiać się na wcześniej ustalonych miejscach, czekali na znak startu. Kilka odważnych dziewczyn stanęło między samochodami z flagami, ufając kierowcom na tyle, by ich nie potrącili. Siedząca w swoim aucie Mercedes, Devil, czy też Królowa, spojrzała nagle w swoje prawo, gdzie znajdował się Christopher. Uśmiechnęła się, choć nie był w stanie tego zobaczyć. Każdy z nich miał kask na głowie w fazie konieczności, dlatego dziewczyna machnęła do niego dłonią. Chłopak prędko zrozumiał, z kim miał do czynienia i tylko kiwnął głową, witając się z nią w ten sposób.
Niedługo później flagi w końcu opadły, a zawodnicy wcisnęli pedał gazu, chłonąc odgłosy silnika z czystą przyjemnością. Serca biły im jak szalone, a w żyłach zaczęła krążyć adrenalina.
Nie było żadnych wątpliwości, kiedy Devil zostawiła wszystkich w tyle, nie dając im nawet żadnych szans. Mknęła przez znane sobie ulice, czując jedynie ekscytację. Jazda samochodem, ściganie się z innymi... To był jej żywioł, jej życie, jej wszystko. By wygrać, starała się robić wszystko, ale czy właściwie w ogóle się starała? Wygraną miała w kieszeni.
- Wyścig po raz kolejny wygrywa Devil! Wielkie brawa dla niepokonanej Królowej!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top