3.

#Jay

Dłubię przy kolejnej mechanicznej części, starając się zbytnio nie zamyślać. Praca pomagała odciągnąć myśli od Kaia.

Mechanizm nad którym pracowałem wyrzucał z siebie linkę z hakiem, która się następnie zwijała. Był przydatny do wspinaczki, albo w razie upadku z dużej wysokości. W zdobienia i ornamenty subtelnie wplotłem stylizowaną literę "A", rozpoznawalną dla ludzi wtajemniczonych.

Dodatkowo, całość wyglądała niewinnie. No i mogłem to schować pod rękawem bluzy i nikt by tego nie zauważył.

Spojrzałem na zegarek. Mam jeszcze pół godziny na dokończenie wynalazku. Wreszcie spotkam się z braćmi. Umówiliśmy się w pracy Zane'a na kolację i chciałbym pokazać Cole'owi gotowy karwasz, który dla niego zrobiłem.

Potrzebne jeszcze tylko trzy koła zębate, przekładnia i linka.

Pół godziny? Zdążę!

Mój wzrok pobieżnie skierował się w stronę laski z głową sępa. Miała w sobie ukryty kolec. Zrobiłem ją dla zabawy, żeby "zabawić" się w londyńskiego lorda. Ale coś czuję, że bardziej przyda się właśnie Cole'owi.

#Pół godziny później

Jesteśmy w restauracji Mistrza Chena, wcinając makaron i kluski podczas wesołych rozmów. Nawet Lloyd przyszedł. Chyba Cole wreszcie wyciągnął go z pokoju Kaia. Biedny dzieciak wyglądał jak w ciężkim przypadku depresji i zobaczył ducha Kaia jak masakruje strażników. Widziałem na własne oczy. Płomyczek nie miał żadnej litości gdy strażnicy przybiegali zaalarmowani. Potrafił bez zadyszki zabić nawet trzydziestu, rozchlapując wszędzie krew i szczerząc się jak psychopata.

A propos psychopatów, to do baru wlazło kilkoro podejrzanych typków. Całą trójką popatrzyliśmy po sobie. Ocho, czas skopać kilka zadków.

- Stary, lepiej zawiąż sznurówki! - rzuciłem do jednego. Schylił się. I dostał prosto z półobrotu. Yeah! Kop godny Chucka Norrisa! Zawsze się na to nabierają. 

Czemu już uciekają? Aż tak ich przestraszyła czwórka ninja w cywilu? Nie na mojej zmianie!

Wybiegłem z prędkością strusia pędziwiatra, tylko po to, by zastopować tuż przed oświetloną kapliczką z czterema ciasteczkami z wróżbą, jakby ktoś zdobył pilota do mnie i wcisnął STOP. Ale nie jestem Zane'm, więc tak nie mogło się stać. Bo nad kapliczkę wisiała kartka, przypięta nożem do ściany.

Jak sowy gapiliśmy się całą czwórką w narysowaną podobiznę Kai'a.

#############

Sorka, że taki krótki rozdział, ale nie wiedziałam jak opisać ten epizod pod kapliczką...

Następny postaram się napisać dłuższy.

Nieuchwytna

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top