55. Chodziłem I Myślałem.

Wyobrażałem sobie chwile
W których jesteśmy razem
Zawsze gdy byłem sam
Wyobrażałem sobie wspólny spacer
Ja i ty
Wokół nas piękno
Zero smutku i łez
Nieskończone szczęście
Gdzie jesteś?
Dlaczego cię tutaj nie ma?
Dlaczego jestem sam?
Dlaczego to zepsułem?
Chodziłem i myślałem
Chciało mi się płakać
Nie było nas
Byłem tam sam
Zawsze byłem sam
Tak bardzo cię potrzebowałem
Tak bardzo potrzebowałem dotyku
Twojego dotyku
On by rany zagoił
Bez niego pojawiały się nowe
Każdego dnia nowe
Nie na ciele
Pojawiały się na sercu
Na sercu które pękło
Kiedy odszedłem
Na sercu które miałaś
Przez chwilę w swoich rękach

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top