ROZDZIAŁ 1
Siedzisz na krześle – bardzo niewygodnym krześle – na lotnisku w Katowicach. Właśnie wróciłaś ze Stanów, a półtoragodzinny lot kompletnie cię wykończył. Kręcisz się, nie mogąc się doczekać, aż twoi rodzice w końcu odbiorą cię z lotniska. Masz na imię Scarlett i 17 lat oraz kochasz One Direction! Nie wyobrażasz sobie bez nich życia, dlatego też w uszach masz słuchawki, a ze Spotify leci „Last First Kiss". Jesteś totalnie rozkojarzona przez wyobrażanie sobie grzesznych chwil z Harrym Stylesem, wobec tego nawet nie zauważasz swojej mamy.
– Rany boskie! Dziewczyno, coś ty ze sobą zrobiła! – wykrzykuje twoja matka, natychmiastowo się czerwieniąc ze złości.
– O co ci znowu chodzi!? – wrzeszczysz na pół lotniska, ignorując ludzi wokół, którzy natychmiast was otoczyli.
Ewidentnie szukali sensacji, uporczywie wpatrując się w ekraniki swoich telefonów, próbując nagrać jak najwięcej.
– Wstawaj – syczy niczym kobra, zaciskając ogromne szczęki. Łapie cię pod pachą i targa za sobą, przepychając się między tłumem, zaś ty smętnie szurasz nogami po ziemi. – Chihuahua, różowe włosy – czyś ty do reszty powariowała, gówniaro?! Nie pojedziesz już więcej do ciotki, moja panno, ja sobie jeszcze z Jessicą dzisiaj porozmawiam!
Wysłuchujesz podobnych krzyków przez całą podróż do domu. Myślisz sobie, że to jakieś żarty. Raz na jakiś czas objawi się wielka mamusia! Choć starasz się nie narzekać na swoich rodziców, to jest to bardzo trudne. Pracują w wielkiej korporacji, w której szefują. Przez to bardzo rzadko pojawiają się w domu – wieczne delegacje, wyjazdy, niespodziewane zebrania zarządu w środku nocy – o ile w ogóle się pojawiają. Całe dzieciństwo przesiedziałaś w pustej willi, sama, bez nikogo obok. Jedyne na co nie narzekasz to to, że teraz – gdy już jesteś w pełni dorosła – masz mnóstwo miejsca na imprezy. Zaś twój ojciec pod wpływem wyrzutów sumienia czasem rzuci jakąś sumką, ale to nic wielkiego. Na razie na Gucci starcza.
Cieszy cię to, bo zawsze, gdy wyjdzie nowa kolekcja – którą reklamuje twój idol, Harry Styles – wykupujesz cały nakład. Zawsze. Robisz to po to, aby Harry w końcu cię zauważył. Byłaś na wszystkich jego koncertach, a nawet pisałaś do niego codziennie na Instagramie, czasem dodatkowo przysyłając zdjęcia zrobione przez ciebie z ukrycia. Kupiłaś nawet świnkę podobną do tej użytej na sesji, ale szybko zniknęła. Nie narzekasz jednak, bo tego samego dnia twoja kucharka zrobiła pyszną pieczeń.
Gdy dojeżdżasz wielkim Lamborghini Aventador S pod swoją wille, twoja matka wygląda jakby miała wybuchnąć –F wielka, ogromna wręcz fioletowa żyła pulsuje na jej skroni, tańcząc wulgarny taniec, do którego porywa swe sąsiadki. Mimo to patrzysz jej w oczy, nie okazując odrobiny zaangażowania bądź strachu. Tak, nie można ci odmówić odwagi. Mimo to, gdy widzisz parę lecącą z uszu twej rodzicielki, a w twojej głowie zaczynasz słyszeć ogromny czerwony alarm – albo czajnik – decydujesz się na odwrót i w momencie wychodzisz z samochodu, mocno trzaskając drzwiami. Oczywiście, to nie tak, że nagle zaczęłaś obawiać się jej reakcji, nie, nie. Po prostu doskonale wiesz, że dla jej dobra!
W przejściu wymijasz lokaja, który pyta cię o twój bagaż. W odpowiedzi posyłasz mu tylko promienny uśmiech, po czym wbiegasz po schodach na górę. Gdy już zamykasz drzwi, możesz sobie pozwolić na uspokojenie oddechu – tak, mama zdecydowanie została uratowana. Rzucasz się na swoje ogromne, różowe łoże wyścielane satynową pościelą, po czym bez celu wpatrujesz się w kwiecisty, szyty na miarę baldachim. Boże, jesteś taka nieszczęśliwa! Nagle czujesz, jak telefon wibruje w twojej kieszeni. Na początku nie reagujesz, jednak chwilę potem piszczysz, momentalnie robiąc fikołka. Chwytasz telefon i drżącymi rękoma otwierasz swą ukochaną aplikację. Oczy powoli napełniają się łzami, a po twoim policzku spływa jedna, samotna, słona kropelka. To Harry wstawił zdjęcie. Wzdychasz, z namaszczeniem przejeżdżając palcem po jego policzku. Marszczysz jednak po chwili brwi, bo zauważasz, że ma w ręce sok Tarczyn o smaku porzeczkowym. Siadasz, wciąż mocno ściskając Iphona 10X w dłoni i nadymasz policzki. Tak, myślisz z determinacją, musisz kupić ten napój.
Hej, misie! Podoba się?! Jeśli dobijemy 3 gwiazdek to wstawię kolejny rozdział - damy radę, skarby?!
Besos,
xpositivosx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top