(🐑.)────rozdział ósmy
───────•••───────
SZYSZKOWA ŁAPA była świadoma jaką klątwe odziedziczyła po swoim tajemniczym ojcu. Została przekaznikiem pomiędzy światem żywych, a umarłych co w tamtych czasach było karanę egzekucją. No, a że ich wspaniały ojczulek był owym kotem, ona i jej bracia byli szczególnie doglądani pod tym aspektem. Dlatego też nie mówiła wszystkiego o swoich snach, a jak już to dzieliła się nimi tylko z Korzenną i Grzybową Łapą. Niestety, wstyd jej się przyznać, ale nie ufała im na tyle aby wspominać o Słonecznej Gwieździe, której imię było wypowiadane niczym przekleństwo w snach. Czasami przez cały sen jej imię było wypowiadane, raz podczas płaczu przerwanego ciężkim szlochem, a raz chrypliwym głosem pełnym bólu, pełnym obłędu. I właśnie w owy obłęd Szyszkowa Łapa popadała. Jej sny zaczęły się mieszać z rzeczywistością, zaczęła wiedzieć cienie, szlaki krwi, słyszeć płacz oraz niewyraźne szepty, ona zaczęła szaleć z pełną świadomością o tym. To była najgorsza rzecz jaką mogła doświadczyć. Czasami po prostu wychodziła na polowanie, a jej myśli zasypywały szepty wypowiadające to imię, imię, które stało się jej przekleństwem i koszmarem. Słoneczna Gwiazda.
Czasami było wypowiadane na tyle niewyraźnie, że brzmiało niczym nieustająca modlitwa wypowiadana w objęciach śmierci podczas agonii. Bursztynooka była zdolna dojrzeć coś co nie istniało ponieważ była zbyt przemęczona aby jej umysł mógł odzielić koszmary od rzeczywistości. Bywało, że nie spała przez tydzień tylko po to aby później stracić z przemęczenia i spać przez dzień, czasami nawet dwa. Była istnym bałaganem, kłebkiem sprzecznych uczuć i doznań, mieszajacych się ze sobą rzeczywistości. Była tym przeklętym przekaznikiem i nie potrafiła się zdobyć na współczucie do swojego ojca, który również nim był. To on sprowadził na nią tą klątwę, więc w oczach kotki to jej ojcec był wszystkiemu winien. To jego wina, że ona cierpiała na omamy, urojenia, bezsenność i nieustanny lęk.
To przez niego oszalała i zawarła pakt tylko po to aby odetchnąć od obłędu.
To przez niego zwróciła się do Mrocznej Puszczy o pomoc w zamian na mówienie im informacji, które dostarczył jej Klan Gwiazd. Wplątała się w kłopoty i była tego całkowcie świadoma aczkolwiek musiała odpocząć od nieustających, niezrozumiałych przepowiedni, krwi i gnijących ciał pojawiających się w jej snach. Chciała tylko spokoju, chciała wieść normalne życie, o którym zawsze marzyła, ale w zamian za to musiała być nielojalna i współpracować z istnym złem. Popełniła błąd i wiedziała o tym bardzo dobrze, ale pomimo to nie żałowała tego, nie mogła się zdobyć na żałowanie czegoś co w końcu przyniosło jej ulgę.
Ulgę, od której się uzależniła i była zdolna zrobić wszystko aby posiadać ją na zawsze, przy sobie. Bez tych wszystkich snów, koszmarów i przepowiedni. Chciała być wolna.
BLADE PROMIENIE słońca muskały niepewnie ziemię pokrytą grubą warstwą, lśniącego śniegu, a ledwo widoczne słońce zerkało zza gęstych, szarych obłoków, z których nieustannie leciały białe cząsteczki. Wysokie, zazwyczaj pięknie zielone, drzewa były nagie, pozbawione liści, których szelest na wietrze zawsze uspokajał. Wszelkie zwierzątka, w tym też ptaki, skryte były we swoich kryjówkach nie mając zamiaru wychodzić na zewnątrz gdzie panowała sroga pora nagich drzew. Co prawda, pojedyńcze myszki czasami chodziły po pożywienie, ale i ich było mało nie pozwalając klanom się do końca najeść. Na szczęście, Klan Porywistej Rzeki i Klan Wiecznej Ciszy miały przywilej posiadania na swoich terytoriach rzeki, w której po wyrobieniu otworów w lodzie można było polować na ryby. Było to jednak ciężkie, głównie z powodu zimna, które ogarniało koty przy każdym podmuchu wiatru i przy każdym chlapnięciu lodowatej wody. Dodatkowo, ryb również nie było zbyt dużo.
Brunatna uczennica o bursztynowych, błyszczących ślepiach powoli brnęła przez zaspy śniegu starając się nie przewrócić. Jej zazwyczaj ułożone futro było poplątane i wilgotne, a jej łapy zdawały się być wyjątkowo niestabilne oraz niezdolne do uniesienia ciężaru jej ciała. Była wycieńczona, a przy każdym ruchu jej mięśnie pulsowały blośnie. Chciała upaść i zatopić się w lodowatym śniegu, ale nie mogła ponieważ coś ją powstrzymywało od tego czynu. Czuła, że jak pójdzie dalej to coś zobaczy, coś co przywróci jej nadzieję, ale jedyne co dostrzegała przy każdym śniegu to drzewa. Wysokie, niskie, iglaste i liściaste z czego te drugie pozbawione były swoich liści. Wszystko było takie ciche, smutne.
Później w jej uszach rozbrzmiał przeraźliwy pisk, który po chwili ułożył się w imię "Słoneczna Gwiazda" wypowiadane w bólu, przerywane przez łkanie i kaszel. Nagle na śniegu zabłyszczały szkarłatne ślady rozciągające się w kałuże i znacznie odznaczające się na bieli. Miała wrażenie, że znów usłyszała ten sam pisk jednak słabszy, cichszy i ginący gdzieś w ciszy przerywanej spokojnymi oddechami oraz cichym pochrapywaniem.
Kotka z najeżoną sierścią poderwała się ze swojego posłania zauważając, że znajdowała się w legowisku uczniów. Blade promyki słońca musnęły jej pyszczek kiedy zwróciła się w stronę wyjścia, a biel oślepiła jej oczy zmuszając jej do kilkukrotnego zamrugania. Obok niej znajdowali się jej bracia, którzy spali spokojnie nawet nie zdając sobie sprawy, że ich siostra przeżyła kolejny koszmar. Wzięła głęboki oddech i wydech po czym uważając na innych wybiegła czym prędzej z legowiska.
Chłód owinął jej ciałko, powodując przy tym dreszcz, a śnieg zaskrzypiał pod jej łapami. Centrum obozu było przygnębiająco puste i tylko szum wiatru przerwał ciężką cisze. Promyki porannego słońca niepewnie zerkały zza pni drzewa oświetlając przy tym wszystko do okoła, a gałązki drzew poruszały się na zimnym wietrze. Pora nagich drzew, urokliwa jednakże niebezpieczna pora, która wyjątkowo często nawiedzała młodą uczennicę w jej snach. Czasami Szyszkowa Łapa chciała wiedzieć czy jej ojciec też miał takie sny, czy zdarzało mu się odczuwać swoją własną śmierć w swoich snach, czy widział śmierć innych, czy słyszał to imię, czy może nawet miał okazję spotkać Słoneczną Gwiazdę, kimkolwiek ona była. Tyle pytań, na które nigdy nie uzyskała odpowiedzi.
Właśnie, Słoneczna Gwiazda, której imię było wypowiadane w jej snach po trylion razy nadal była dla uczennicy postacią tajemniczą co strasznie ją irytowało. Już od dawna planowała się dowiedzieć kim ona jest, ale za każdym razem była zbyt wycieńczona przez koszmary. Jednak teraz, kiedy była wypoczęta miała idealną okazję aby rozpocząć swoje własne śledztwo. Musiała dowiedzieć się wszystkiego o Słonecznej Gwieździe tylko po to aby odkryć sens swoich koszmarów i zaspokoić swoją chorą ciekawość. Poza tym, jeśli jej bracia byli skupeni na bezsensownym odkrywaniu tajemnic swojej rodziny ona mogła działać w pojedynkę, bez zbędnych "pomocników".
Kotka nawet nie miała świadomości, że kiedyś jej ojca również dręczyło pytanie: "Kim jest Słoneczna Gwiazda?". Nie miała świadomości, że jej ojciec czuwał nad nią, starał się z nią porozumieć, starał się jej uświadomić jak wielką rolę odgrywa i w jak wielkim niebezpieczeństwie są.
Jednak Klan Gwiazd był bezradny w tej bitwie.
───────•••───────
[ 1074 słowa ]
po pierwsze, ik ten rozdział jest kiczowaty, ale wena postanowiła uciec w siną dal i nie wracać
a po drugie, tutaj możecie mi napisać co sądzicie o szyszkowej łapie >>
CIEKAWOSTKA (fakt?)
pochłonięci przez cierpienie to ff, które ma nawalone tyle błędów logistycznych jak i tych w treści, że czasami mam ochotę je po prostu napisać od nowa. pozwólcie, że wymienie wam kilka błędów: pierzasta skóra, który zmieniał imię trylion razy, srocze futro, który często stawał się kruczym futrem i nagietkowe tchnienie, która zmieniła się w nagietkową skóre. poza tym, ożywianie postaci (błądzacy lot po śmierci była kilka razy wspominana jako żywa), biedna mysi wąs, która raz była córką odymionej, a raz ćmiej, tajemnicza lilowy pysk, biedne kociaki gronostaja, które co chwilę zmieniały płeć, imię i ilość, cudowne wrzosowe wzgórza, które nadal nie wiem czy przypadkiem oryginalnie nie nazywają się lawednowymi oraz cudowna matematyka amelii w liczeniu żyć gronostaja. tego jest więcej, ale nie chcę mi się wymieniać dalej.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top