(🐑.)────rozdział czternasty
───────•••───────
Minął niecały księżyc od zaginięcia Szyszkowej Łapy, a wśród lasu zapanowała przyjemna pora Nowych Liści pozwalajac przy tym klaną wyzwolić się z uciążliwego głodu. Zielona trawa tylko, w niektórych miejsach kryła się jeszcze pod topniejącą warstwą śnieżku, a urocze pączki zaczęły przyozdabiać gałązki wysokich drzew. Pierwsze kwiatki niepewnie wyłaniały się spod wilgotnej gleby, a zwierzyna z powrotem wychodziła ze swoich kryjówek. Kojący świergot ptaków otulał uszy kotów każdego poranka, delikatne powiewy wiatru niosły ze sobą zapachy nowej pory.
Razem z naturą odżył również Klan Porywistej Rzeki, który pomimo stracenia trzech kotów dobrze sobie radził, powoli wychodząc z głodu. Ich stos zwierzyny znów był pełny, a w oczach kotów ponownie zabłyszczała radość oraz chęć dalszego życia. Tylko Rudzikowa Gwiazda nie potrafił się odnaleźć w tej szczęśliwej atmosferze, która panowała wokół niego. Ciągle martwił się o swoją córkę, która zaginęła księżycy temu i nadal nie zostala znaleziona pomimo wznowienia poszukiwań natychmiast po zakończeniu się zamieci śnieżnych. Podobnie czuło się rodzeństwo Szyszkowej Łapy, które ciągle nie potrafiło się przyzwyczaił do życia bez ich rozsądnej siostrzyczki.
Błękitnooki przywódca klanu wskoczył na Omszony Głaz, wymawiając dobrze znaną mu formułkę. Wszytskie koty przebywające w obozie zebrały się w jednym miejscu, a razem z nimi był Grzybowa Łapa oraz Korzenna Łapa. Mieli zostać mianowni na wojowników, ale wcale się z tego nie cieszyli, wręcz przeciwnie, smuciło ich to jeszcze bardziej. Mieli być mianowani razem ze Szyszkową Łapą, a nie bez niej i w przekonaniu, że jest w niebezpieczeństwie lub, że w ogóle nie żyję. Ona nie mogła być martwa. Była za młoda aby stracić swoje życie. To byłoby niesprawiedliwe gdyby Gwiazdy wzięły jej duszę do siebie.
— Grzybowa Łapo, wystąp.
Brunatny kocur wystąpił na przód, kulejąc widocznie na swoja tylnią, uszkodzoną łapę.
— Ja, Rudzikowa Gwiazda, przywódca Klanu Porywistej Rzeki, wzywam naszych wojowniczych przodków, by spojrzeli na tego ucznia. Ciężko pracował, by zrozumieć wasz szlachetny kodeks, więc polecam wam go jako wojownika. Grzybowa Łapo, czy obiecujesz przestrzegać kodeksu wojownika, chronić i bronić go nawet za cenę własnego życia?
— Obiecuję.
— A zatem mocą Klanu Gwiazd nadaję ci imię strażnika. Grzybowa Łapo, od dziś będziesz znany jako Grzybowa Noga. Klan Gwiazd honoruje twoją uczciwość i inteligencję, a my witamy cię jako pełnoprawnego strażnika.
Czy on został nazwany... Grzybową Nogą? To nie mogło być przypadkiem racja? Rudzikowa Gwiazda musiał przecież wiedzieć jak bolesny dla młodego wojownika jest temat jego łapy, ale nawet pomimo tego nadał mu imię jasno nawiązujące do tego. Rudy kocur zaskoczył z głazu, a następnie oparł pysk na głowie byłego ucznia, który z lekką niechęcią liznął jego bark. Czuł się nieco urażony z racji jego imienia, ale starał się tego nie ukazywać po sobie. Wycofał się lekko do przodu, z lekkim uśmiechem przyglądając się jak jego brat wychodzi na przód.
— Ja, Rudzikowa Gwiazda, przywódca Klanu Porywistej Rzeki, wzywam naszych wojowniczych przodków, by spojrzeli na tego ucznia. Ciężko pracował, by zrozumieć wasz szlachetny kodeks, więc polecam wam go jako wojownika. Korzenna Łapo, czy obiecujesz przestrzegać kodeksu wojownika, chronić i bronić go nawet za cenę własnego życia?
— Obiecuję.
— A zatem mocą Klanu Gwiazd nadaję ci imię strażnika. Korzenna Łapo, od dziś będziesz znany jako Ukryty Korzeń. Klan Gwiazd honoruje twoją determinację i entuzjazm, a my witamy cię jako pełnoprawnego strażnika.
Nowy wojownik liznął przywódcę w bark kiedy ten oparł pysk o jego głowę, a później z szerokim uśmiechem wrócił do swojego brata słuchając jak klan wiwatuję ich nowe imiona. Osobiście mu się jego imię podobało, ale było mu nieco szkoda Grzybowej Nogi, którego imię jasno wskazywało na jego niepełnosprawność.
— Zanim się rozejdzecie wyznaczę kolejny patrol poszukiwawczy. Tym razem pójdzie jeden ponieważ musimy wypocząć przez dzisiejszym zebraniem klanów. Pójdzie on na Wrzosowe Wzgórza i wybierze się tam Szybki Powiew i Długie Pióro. Oszroniony Liściu, Gnający Lisie, wybierzcie koty, które weźmiecie ze sobą na polowanie. — błękitnooki zrobił krótką przerwę aby po chwili kontynuować. — Na zebranie pójdzie Deszczowa Łapa, Jeżynowe Ucho, Odymiony Sen, Zakrwawiony Pęd, Sójcze Skrzydło, Pokrzywowy Kieł oraz Puchaty Ogon. Teraz możecie się rozejść.
Koty rozeszły się z miejsca zebrania zaraz po tym jak Rudzikowa Gwiazda zgrabnie zeskoczył ze Omszonego Głazu, od razu wchodząc do swojego legowiska gdzie spędzał większość czasu. W tym samym momencie Długie Pióro i Szybki Powiew truchtem zmierzali w stronę wyjścia z obozu aby udać się na patrol poszukiwawczy. Owy patrol stał się dla większości kotów wręcz rutyną bo przywódca pomimo upływu czasu dalej się nie poddawał i uparcie próbował znaleźć zaginione koty. Chociaż dość prawdopodobnym było, że zależało mu na znalezieniu tylko jego córki, a nie Błyskotki i Szyszkowej Łapy, które również zniknęły jednego dnia i nigdy nie wróciły.
— Może zapolujemy w drodze powrotnej? — zaproponował biały łowca, od razu zakładając, że poszukiwania znów będą zwykłym marnotractwem czasu i nikogo nie znajdą. Szczerze, każdy zaczął przyswajać do siebie myśl, że trójka ich poratymców była już dawno martwa i teorycznie żyli w przekonaniu, że szukają martwych ciał.
— Dobry pomysł. — odpowiedział niski szylkret nieco przyśpieszając kroku kiedy wyszli z obozu, a wokół nich pojawiły się wysokie, kwitnące drzewa. Zielona trawa przyjemnie łaskotała ich łapy, a cichy świergot ptaków relaksował ich powodując iż patrol poszukiwaczy był nieco podobny do zwyczajnego spaceru.
Po pewnym czasie dotarli na Wrzosowego Wzgórza. Były to pagórki obrośnięte pięknym wrzosem, a drzewa były tam rzadsze i praktycznie w ogóle ich nie było. To było jedno z lepszych miejsc nie tylko na treningi, ale i na polowanie ponieważ kwiat idealnie maskował zapachy kotów przez co zwierzyna nie była świadoma ich obecności.
Szybki Powiew szedł nieco szybciej od straznika przez co dość szybko wysunął się na prowadzenie. Co chwilę uważnie się rozglądał i nasłuchiwał otoczenie na wypadek gdyby faktycznie udało im się kogoś znaleźć. Kiedy zawęszył, poczuł okropny odór unoszący się w powietrzu i nasilający się z każdym krokiem. Biały kocur zatrzymał się z grymasem na pysku i spojrzał na swojego towarzysza, który również zdawał się wyczuć okropny zapach.
— Śmierdzi jak rozkładające się ciało. — wymamrotał pośpiesznie Szybki Powiew, czując jak jego mdłości z każdą chwilą się nasilają. Cofnął się nieco do tyłu, nie chcąc dalej czuć okropnej woni, ale szylkert dalej stał w jednym miejscu. Łowcy ogólnie mają wrazliwszy węch od strażników aby to pomagało im podczas polowania co było ich specjalnością. Strażnicy zaś musieli być silniejsi i sprytniejsi, a ich treningi były nieco inne, głównie skupione na technikach walki.
— Pójdę to sprawdzić. Zostań tutaj, Szybki Powiewie. — odezwał się Długie Pióro od razu tego żałując, ponieważ okropny smród rozlał się po jego podniebieniu wzmacniając tylko jego już złe samopoczucie. Pomimo to poszedł na przód najszybciej jak tylko mogł.
Kiedy dotarł na szczyt dosłownie go zmroziło w miejscu, a jego pomarańczowe ślepia rozwarły się w istnym przerażeniu. Wśród ślicznych kwiatów leżało gnijące ciało kota, który był uderzająco podobny do zaginionej Błyskotki. Czyżby to była ona? Jej brązowe futro było pozlepiane, zabrudzone już dawno zaschniętą krwią, a po jej zazwyczaj czystym ciałku chodziły muchy oraz larwy. Jej pysk był otwarty tak samo jak oczy, które były całkowcie puste; pozbawiona jakiej kolwiek iskierki życia. Jej jasny brzuch był rozcięty, a po ranie pełzało jeszcze więcej robactwa niż po reszcie jej ciała. Szkarłatna ciecz rozlana była na wilgotnej glebie i niektórych kwiatach.
— Na Klan Gwiazd... — wyszeptał przerażony, wpatrując się tępo w podgniłe ciało karmicielki. Jak długo była martwa? Kto ją zabił? Właśnie te pytania pojawiły się w głowie kocura, ale niestety ciężko mu było znaleźć na nie jakakolwiek odpowiedź.
Szylkret na trzesących się łapach i z przerażeniem wymalowanym na pysku zszedł z pagóra od razu podchodząc w stronę Szybkiego Powiewu. Biały kocur z zdezorwietnwtaniem spojrzał na niego, wyczekując wytłumaczenia co się stało.
— Ja... Ona... — wymamrotał niewyraźnie Długie Pióro, nie potrafiąc ułożyć sensowmego zdania.
— Spokojnie, Długie Pióro. Weź głęboki wdech, wydech i powiedz co się stało. — miauknął spokojnie biały łowca z zmartwieniem wpatrując się w swojego przyjaciela. Pomaramczowooki wziął kilka głębokich wdechów i wydechów nieco się uspokajając.
— Znalazłem Błyskotkę. Jest już dawno martwa.
—Czyli to ona wydziela ten okropny smród? Klanie Gwiazd... Musimy to wszystko powiedzieć Rudzikowej Gwieździe i to natychmiast!
***
Patrol poszukiwaczy po powrocie do obzou, od razu z nieodgadnionymi minami skierowali się do legowiska przywódcy aby o wszytskim zdać mu raport. Niepewnie przesunęli się przez bluszczowe zasłony, a ich wzroku ukazała się ruda sylwetka, skulona na swoim posłaniu. Po chwili jednak przywódca podniósł głowę spoglądając z obojętnością i chłodem na swoich klanowiczy.
— Znaleźliście kogoś?
— Um, tak. To Błyskotka, ale ona jest już... martwa. Jej ciało leży od dłuższego czasu na Wrzosowych Wzgórzach i jest w dość słabym stanie. — odpowiedział niepewnie Szybki Powiew podczas kiedy Długie Pióro rozglądał się nerwowo po legowisku i nerwowo machając ogonem. Obraz ciała młodej kotki nie zniknie mu sprzed oczu przez długi czas. O ile w ogóle zniknie.
Rudzikowa Gwiazda westchnął ciężko i razem z dwójką kocurów wyszedł ze swojego legowiska. Zaraz po tym wskoczył na Omszony Głaz aby ponownie owego dnia zwołać zebranie. Śmierć młodej kotki niezbyt go wzruszyła. Niezbyt z nią rozmawiał, a przyjął ją do klanu tylko dlatego, że mogłaby mu urodzić nowych wojowików zdatnych do walki.
— Niech wszytskie koty wystarczająco dorosłe aby samodzielnie polować zbiorą się tutaj na zebranie klanu! — po wykrzyczeniu dobrze znanej mu formułki, koty powoli zaczęły się gromadzić pod Omszonym Głazem. Kiedy wszyscy zajęli miejsca kocur zaczął: — Dzisiaj patrol poszukiwawczy znalazł ciało Błyskotki na Wrzosowych Wzgórzach. Niestety jest ono w na tyle głębokim stanie rozkładu, że nie zdolałymy jej godnie pochować. Jej kociaki zostaną narazie pod opieką Mysiego Wąsa dopóki nikt nie zechce się nimi zająć. Możecie się rozejść.
───────•••───────
[1577 słów]
kto jest waszą ulubioną postacią?
CIEKAWOSTKA:
rudzik ma aktualnie 73 księżyce co czyni go najstarszym żyjącym przywódcą od czasu słonecznej gwiazdy. jak widać, przywódcom się dość szybko umierało w klanie porywistej rzeki.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top