(🐑.)────rozdział czterdziesty trzeci

───────•••───────

Nienawiść. Uczucie, którego młoda wojowniczka miała w sobie najwięcej z racji na prawdę o jakiej się dowiedziała i w świecie jakim żyła. Jej rzeczywistość była pełna kłamstw i oszustów, którzy wykorzystywali nieświadome niczego koty do swoich planów. Wszędzie były tylko kłamstwa i kłamstwa. Udawany świat w jakim niby było wszystko idealne i wspaniałe.

Nienawidziła tego wszystkiego. Tej sztuczności, kłamiliwych istot, a najbardziej tych, którzy za tym wszystkim stali. Rudzikowa Gwiazda i Zakrwawiony Pęd. Przeklęte duo, które chciała aby nigdy nie zaistniało. Prawdopodobnie większość kotów by wtedy żyła i wiedli by szczęśliwie życie. Takie, które nie było przepełnione sztucznym szczęściem. Wszystko byłoby wtedy autentyczne, prawdziwe.

Jednak owy los najwidoczniej nie był przypisany Klanowi Porywistej Rzeki, który z dnia na dzień stawał się coraz bardziej obojętny. Kotka widziała jak niektóre koty się zachowywały, nie była ślepa ani głupia aby to pominąć. Rzadko można było u niektórych dostrzec uśmiech pełen szczęścia i szczerości oraz autentycznego wzruszenia na tragiczne wieści. Obojętność i kłamstwa powoli zaczynały panować nad tym klanem.

Kiedyś Szyszkowa Kita by coś z tym zrobiła. Pytała by się innych kotów, starała by się wzniecić bunt, ale z czasem zaczęła tracić motywacje. Poddawała się przez presję jaką otoczenie na nią wywierało. Ciężko było jej pozostać sobą wśród innych. Wolała wtopić się tłum i pozostać zapomniana na zawsze aby już nikt nie wspominał jej porażek. W końcu tyle razy zawiodła. Swoją rodzinę, przyjaciół oraz samą siebie.

Chciała rozszyfrować swoje sny, ale jej się nie udało, chciała dowiedzieć się prawdy o ojcu, a skończyła porwana przez Klan Wiecznej Ciszy. A podczas walki zawiodła w ochronieniu swojego drogiego brata, którego przecież tak bardzo kochała. Była żałosna. Bała się śmierci, stracenia bliskich i rozpaczy. Bała się tego, ale nie próbowała temu zapobiec. Cały czas tylko robiła to samo. Użalała się nad sobą i nad swoim marnym losem.

Czy tak miało wyglądać jej życie po samą śmierć? Pełne wyrzutów sumienia, smutku i obrzydzenia sobą? Jeśli tak, to powinna je jak najszybciej zmienić aby uniknąć tego żałosnego losu. Jednak w jaki sposób? Nie było już nadzieji ani dla niej ani dla klanu. Wszystko się powoli sypało przed jej oczami, a ona bezradna tylko to obserwowała. Mogła zareagować i temu zapobiec, ale tego nie robiła. Bo się bała. Bała się innej rzeczywistości i prawdy, ale nadal tego pragnęła.

Czy to wszystko musiało być takie skomplikowane? Czemu to wszystko musiało się potoczyć? Gdyby nie Rudzikowa Gwiazda i Zakrwawiony Pęd wszystko byłoby takie idealne. Ciekawe czy dało się w przeszłości zapobiegnąć owym wydarzenią. Jeśli tak, jej ojciec musiałby to zrobić, ale tego nie zrobił. Zupełnie tak jak ona. Chociaż może on próbował, ale mu się nie udało? W końcu nie znała go i nie mogła tego stwierdzić.

W takim razie to ona powinna zmienić przyszłość aby przyszłe pokolenia jej nie wyzywały. Chociaż gdyby nigdy się o niej nie dowiedzieli, nikt by jej nie oceniał. Może jednak wychylanie się z tłumu byłoby złym pomysłem? Poza tym, jak mogłaby zaradzić temu wszystkiemu? Była sama w tym wszystkich. Nikt by jej nie pomógł gdyby o to spytała i wyśmiałby ją, uważając jej plan za głupotę.

W końcu już wszyscy byli zmanipulowani przez Rudzikową Gwiazdę i nie mogła tego zmienić, racja?

Racja...?

───────•••───────

[590 słów]

ikik rozdzial krótki oraz nie ma w nim zadnej akcji. wynika to z tego, ze za tydzień bedzie juz koncowy rozdzial, a ten ma tylko wytłumaczyć niektóre... rozmyslania szyszki w następnym tomie.

poza tym, czym wiecej pisze szyszka tym bardziej jej nienawidze, ale z drugiej stroby sama ja taka wykreowalam, wiec coz-

CIEKAWOSTKA;
gdyby rudzikowa gwiazda i zakrwawiony pęd nigdy nie istnieli, gronostajowa gwiazda i tak by się zabił tylko o wiele wcześniej. nastapiloby to zaraz po smierci jego kociaków poniewaz nie otrzymałby wtedy wsparcia od rudzikowego i bylby pozostawiony sam sobie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top