♡ | niedziela [RONALD KNOX]
Charaktery: Ronald Knox x Reader
Anime: Kuroshitsuji (Black Butler)
Pierwowzór: manga
Autor charakteru: Yana Toboso
WITAM WSZYSTKICH!
Wydaje mi się, że ten shot mogłabym nazwać 'powrót z martwych', ponieważ nawet nie pamiętam kiedy ostatnio zdarzyło mi się opublikować coś nowego w przeciągu około dwóch tygodni od poprzedniej aktualizacjiXDD
I nie sądziłam też, że jeszcze kiedyś zdołałam tego dokonaćXDD
A JEDNAK.
W każdym razie, streszczę teraz jak powstawał ten shot.
A więc. On nie jest mojego autorstwa, stąd też nie nadałam mu numerku. Jest edycją tego co kiedyś dla X_Pqia_X stworzyła koleżanka/przyjaciółka (?, wybacz już nie pamiętam), a co ta przechowała aż do dziś.
Pqia wysłała mi go... (może ten szczegół pomińmy? XDD) jakiś czas temu i chciała bym wyraziła o tym zdanie.
Tak też zrobiłam. I zapewne jak się domyślacie, skoro zdecydowałam się na edycje, moja opinia musiała być co najwyżej średnia.
Na ten moment, nie do końca pamiętam, jak shot wyglądał przed tym jak wpadł w moje ręce, ale według Pqii zmieniłam go w sporym stopniu. I to na znacznie lepsze.
Bez kłamstwa mogę przyznać, że było to dla mnie bardzo miłe, jak również mocno mnie ucieszyło. Dlatego też jeszcze raz, bardzo Ci za to dziękuję♡
Jako że poświęciłam temu trochę czasu i uwagi, nie chciałam by 'kurzyło' się gdzieś w plikach.
Zwłaszcza, że osobiście jestem nawet zadowolona z tego co zdecydowałam się tu pozmieniać. I jak zawsze, chcę Waszej opinii.
Oczywiście, by uniknąć nieporozumień, od razu piszę, że nim na to się zdecydowałam, najpierw spytałam Pqii o zgodę na publikacje. Jaką na szczęście wyraziła c:
Cóż. Wydaje mi się, że to już wszystko, także
Miłego czytania!
PS Gdyby ktoś chciał wiedzieć, cały ten shot w całości ma jedynie 500 słów.
PS2 [Nikomu nie potrzebna informacja], moją następną ofiarą będzie Levi Acerman XDD I zważając, że brakuje mi tam jedynie finalnej sceny, powinien pojawić się tutaj w przeciągu kilku następnych dni. WIDZICIE TO? CUDA ZACZYNAJĄ SIĘ NAPRAWDĘ DZIAĆ!XD
PS3 W shocie, jak na mój gust nie ma treści niekoniecznie odpowiednich dla młodszych czytelników. Aczkolwiek nie zaprzeczę, że nie jest całkowicie porządny. I w jakimś stopniu wchodzi na tę linie 'dla starszych', ale nie jest to nic nadzwyczaj szokującego. Więc bez obaw!
✴
Odgłos deszczu na szybach zasłoniętych okien pokoju wyrwał mnie ze snu. Krople rozbijały się o szkło oraz zewnętrzny parapet z irytującym i dołującym, cichym hukiem.
Przetarłam sklejone oczy i niechętnie wygrzebałam się spod ciepłej pościeli.
Do moich nozdrzy automatycznie dobiegł przyjemny zapach omletów i kawy dochodzący zza drzwi. Jednakże na skutek zbyt silnego zmęczenia, nie wywołało to we mnie większego wrażenia.
Nie był to najcieplejszy poranek, dlatego też ubrałam najbliższe dresy i opuściłam pokój.
W kuchni znalazłam się szybko. Pomieszczenie wydawało mi się jaśniejsze i byłam niemalże pewna, że sprawcą tego małego cudu był pewien blondyn w okularach stojący przy kuchence.
Zgodnie z zapachem, który mnie to przywiódł na blacie kuchenki zobaczyłam talerz i kubek. Natomiast Ronald stał przy gazie, trzymając patelnie z gorącą potrawą.
– Dzień dobry – powiedział, nie odrywając się od zajęcia.
Kiedyś zastanawiałam się skąd on zawsze wie, że się pojawiam.
Jednakże to była jedynie kwestia przyzwyczajenia, z którą już nie miałam problemu.
Nie wiedząc czemu, nie czekał na moją odpowiedź, tylko wyłączył gaz. Następnie podchodząc w moją stronę, ciasno oplótł mnie ramionami w pasie. Jedną ręką przytrzymywał mnie tak, jakbym chciała mu uciec, a drugą delikatnie przyciągnął moją twarz do swojej.
Lekko się uśmiechnął, po czym pocałował mnie. Początkowo krótko oraz delikatnie, na co nie zareagowałam.
To nie tak, że mi sie nie podobało. Zwyczajnie byłam jeszcze nie do końca przytomna.
Knox, jakby to wyczuwając, powtórzył czynność. Lecz tym razem był o wiele gwałtowniejszy i namiętny.
Nadal nie kontaktując w pełni, odruchowo lekko rozchyliłam usta, co on wykorzystał. Wsunął język w moje wargi i zaczął zajmować się ich wnętrzem.
W ten sposób sprawił, że moja senność sprzed momentu całkowicie zniknęła. Oddając się pieszczocie, zarzuciłam mu ręce na ramiona.
– Mhm... – wymruczałam, przymykając z rozkoszy oczy.
Ku mojemu niezadowoleniu, po chwili przestał, odrywając się ode mnie.
– To co, teraz śniadanie? – zapytał, wciąż się uśmiechając.
– Chhyba żartujeesz – odparłam, lekko dysząc. – Po tym co właśnie zrobiliśmy, jedzenie jest ostatnią rzeczą, o której myślę. Wracajmy do sypialni i...
– Jedzenie wystygnie – oznajmił, nawet nie pozwalając mi dokończyć zdania.
– W takim razie odgrzejemy w mikrofali – odpowiedziałam, ciągnąc go lekko za rękę.
– ...Deser dopiero po śniadaniu, księżniczko – powiedział, jeszcze raz szybko całując mnie w usta.
– Jesteś najgorszy... - westchnęłam, z trudem powstrzymując z każdą chwilą rosnącą chęć rzucenia się na niego.
– Zapewniam cię - odezwał się, dostrzegając jak ciężko jest mi sobie odpuścić. – Po tym jak skończymy, jedyną rzeczą, na którą będziesz narzekać będzie to, że nie umiesz chodzić. – Uśmiechając się jeszcze szerzej, wypuścił mnie z objęć i wrócił do smażenia.
Jego komentarz był na tyle zawstydzający, że cała zaczerwieniona, nie potrafiłam dodać nic więcej.
Nie mając pojęcia co zrobić, jedynie milczałam. Nie chcąc by Ronald zdołał to po mnie poznać, jak gdyby nic odsunęłam krzesło i usiadłam do stołu.
Dzięki mojemu małemu cudowi, który zastępował chowające się za chmurami słońce, nawet tak pochmurna niedziela była wspaniała.
Może nie licząc tego jak ciężko było mi grzecznie siedzieć i czekać aż wreszcie pójdziemy do sypialni...
✴
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top