4.1| obietnica [KEN KANEKI]
Charakter: Ken Kaneki x Reader
Anime: Tokyo Ghoul
Pierwowzór: manga
Autor postaci: Sui Ishida
✴✴✴
Przychodziłam tam codziennie.
Zawsze o tej samej porze.
Przy tym samym stoliku.
Ciągle czytając tą samą książkę.
Pragnęłam jedynie abyś mnie zauważył.
Któregoś dnia się udało.
Podszedłeś do mnie, chcąc przyjąć zamówienie.
– Dzień dobry – przywitałeś się sympatycznie.
Zdziwiona uniosłam wzrok znad powieści. Nie wierzyłam własnym oczom.
Stałeś tam, niewinnie uśmiechając się w moją stronę. Byłeś w dokładnym ubraniu kelnera.
Miałeś założoną przepaskę medyczną, mimo to wyglądałeś jeszcze lepiej...
Trzymając w dłoni długopis, patrzyłeś w notatnik.
– Co panienka sobie...
Twoje krótkie włosy delikatnie opadały Ci na czoło, tworząc słodki efekt. Szare oko przewróciłeś na moją twarz, tymczasem ja wciąż Ci się przyglądałam...
– ...C-czy to Takatsuki Sen? – Twój głos wyrwał mnie z rozmyśleń.
Zaskoczona, nie wiedząc co powiedzieć, odruchowo zerknęłam na okładkę.
– T-tak... Lubisz ją? – zapytałam, zakładając kosmyk włosów za ucho.
– Uwielbiam – odpowiedziałeś, poszerzając uśmiech. – To moja ulubiona autorka...
– MOJA TEŻ! – wykrzyknęłam.
Wcześniej w ogóle nie czytałam książek. Chcąc się Tobie przypodobać, zmieniłam zdanie. Miałam dyżur w bibliotece, więc wiedziałam jakie wypożyczałeś książki.
Ta rzecz nie stanowiła problemu.
– ...Jestem Kaneki Ken – przedstawiając się, wyciągnąłeś do mnie rękę.
Wiedziałam jak się nazywasz.
Wiedziałam o Tobie wszystko, ale Ty nie musiałeś być tego świadomy...
Nigdy wcześniej mnie nie zauważałeś.
Wtedy moje marzenie się spełniło.
Bałam się, że to zepsuje.
– [Imię i nazwisko].
Bez zastanowienia, mocno złapałam Twoją dłoń.
Zawsze chciałam być przy Tobie.
✴
Od tego dnia często rozmawialiśmy.
W różnych miejscach.
O różnych godzinach.
Podczas różnych okoliczności.
Nie za każdym razem.
Jednakże nie obchodziło mnie to.
Miałam Cię blisko siebie, to było najważniejsze.
Często mówiłeś mi o swoich zainteresowaniach. Czasem wspominałeś o swoich problemach...
Nieprzespane noce z powodu Twoich zmartwień nie były istotne.
Odbierałam każdy Twój telefon, nawet jeżeli był to tak błahy powód, jak pytanie ile masz dodać łyżek do kawy, tak aby nie było ich za dużo.
Nigdy nie porzuciłam się bez udzielania rady.
Pragnęłam Ci pomóc.
Liczyłeś się wyłącznie Ty.
Cieszyłam się, gdy byłeś szczęśliwy. Było mi przykro, kiedy byłeś smutny.
Udało się.
Pewnej nocy bez zapowiedzi wszedłeś przez okno do mojego pokoju.
Zdenerwowałam się, ponieważ chciałam żebyś znał mnie z najlepszej strony.
W najlepszych ubraniach.
Z najlepszą fryzurą.
Oraz najlepszym makijażem.
Ale Ty nie przejąłeś się tym.
Jedynie objąłeś mnie ramionami i przyrzekłeś, że pomimo przeciwności losu zawsze będziesz przy mnie.
Nadal pamiętałam nasz pierwszy pocałunek.
Uczucie Twoich rąk błądzących po moim ciele.
I te dwa słowa: kocham cię.
Przestałeś traktować mnie jak przyjaciółkę.
Byliśmy szczęśliwi.
Lecz Ty odszedłeś.
Tydzień później wysłałeś mi wiadomość, w której pisało, że przepraszasz za wszystko.
Że nie było innego wyjścia.
Wtedy wiedziałam.
Złamałeś obietnicę.
Po latach niespodziewanie pojawiłeś się u progu moich drzwi.
Byłeś inny.
Twoje włosy posiadały śnieżnobiały odcień.
Spojrzenie, pomimo tego samego ślicznego szarego koloru, wtedy biło chłodem i obojętnością.
Jednakże głęboko w nich, nadal potrafiłam dojrzeć tego uroczego chłopaka, którym kiedyś byłeś.
Na oku nie nosiłeś już przepaski.
W ręce trzymałeś skórzaną maskę.
Zaskoczona dotknęłam twojej bladej twarzy. Nie odsunąłeś się, wyłącznie jeszcze bardziej się do mnie zbliżyłeś.
Przytuliłam Cię.
Wiedziałam, że wiele wycierpiałeś.
Wypłakując się w moje ramiona, wyjawiłeś mi wszystko.
Wybaczyłam Ci.
Jednakże nie potrafiłam do Ciebie wrócić.
Teraz mogę powiedzieć Ci tylko jedno: żegnaj, Kaneki Kenie.
✴✴✴
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top