19| projekt klasowy [REI RYUGAZAKI]
Charaktery: Rei Ryugazaki x Reader
Anime: Free!!
Pierwowzór: brak
Autor: ?
Długo mnie nie było, prawda? I pomyśleć, że w wakacje zamierzałam nadrobić wszystkie zaległości.
Ah, moje niedoczekanie.
W każdym razie, naprawdę nie jestem pewna czy wróciłam. Bardziej prawdopodobne jest to, że nie. Ale nigdy nie wiadomo.
Pisałam ten shot przez jakoś miesiąc, ostatecznie osiągając 2k słów (chyba powinnam zacząć jakoś unikać takich długości). Być może było to spowodowane tym, że zmieniałam charakter Reader trzy razy, fabułę tak samo.
Moja osteczna opinia jest taka, że nie wyszło to dokładnie jak chciałam. Aczkolwiek wydaje mi się, że nie jest źle.
Można powiedzieć, iż póki co jestem nawet zadowolona. Póki, ponieważ mam tendencje do zmienia swojego zdania po czasie.
Ogólnie, bardziej obawiam się opinii o Reader, niżeli o fabule.
Mogę jeszcze dodać, że do tego drugiego, wykorzystałam to, co spora część czuję do tej postaci. Domyślacie się o co chodzi?
Starałam się być oryginalna, lecz nie jestem przekonana jak wyszło. No trudno, zobaczymy ^^
✴✴✴
[Imię] siedziała w pobocznej ławce w jednej z sali lekcyjnych liceum Iwatobi. Podpierała swoją brodę ręką, bez wyrazu patrząc przez okno. Dzisiejsza pogoda nie była najlepsza. Ciągle padało. Krople deszczu spływające po szybie, odciągały jej uwagę od jej ulubionej książki. Wskutek czego wydanie [tytuł ulubionej książki] leżało przed nią otwarte w połowie.
To był jej pierwszy dzień w nowej szkole. Zawsze wstawała wcześnie, więc nie było to zaskoczenie, że wstawiła się jako jedna z pierwszych w klasie i teraz czekała na rozpoczęcie lekcji.
Zegar zawieszony na ścianie cicho tykał odliczając czas do dzwonka. Dziewczyna cierpliwie czekała, specjalnie nie odczuwając mijanych minut. Rozmyślała o wszystkim i niczym, aż do czasu, kiedy niespodziewanie do jej uszu dobiegł charakterystyczny dźwięk oznajmiający, że nadszedł czas na naukę. W klasie momentalnie wzniosły się odgłosy i szmer pochodzący od przybywających uczniów.
Zaskoczona, że to już, nieco poprawiła się na krześle i skierowała swój wzrok do biurka, gdzie nauczyciel zwykł mieć swoje miejsce. Niedługo pojawił się jej nowy wychowawca.
– Proszę o ciszę! – zawołał mężczyzna w średnim wieku, próbując opanować rozgardiasz w sali. – NATYCHMIAST!
Dzięki podniesionemu głosu uczniowie wreszcie zaczęli się uspokajać. A już wkrótce wszyscy ucichli.
– Dziękuję. – Westchnął z ulgą, siadając na fotelu. – Zanim zaczniemy lekcje, chciałbym wam kogoś przedstawić. Mamy nową uczennicę w klasie. Przeniosła się do nas jakiś czas temu, aczkolwiek zaczęła uczęszczać dopiero od dzisiaj. Czy mogłabyś...? – Skierował swój wzrok na nowo przybyłą dziewczynę.
Błyskawicznie wstała z krzesła, przy tym koncertując na sobie uwagę całej klasy. Gdyby nie fakt, że była kompletnie obojętną osobą, za pewne obecnie by miała problem z byciem spokojną.
– Dzień dobry wszystkim – przywitała się bez emocji. – Nazywam się [imię] [nazwisko], od dzisiaj będę chodzić z wami do klasy i... – Nie zdołała dokończyć, ponieważ drzwi niespodziewanie ponownie się otworzyły.
Do klasy pospiesznie wbiegł chłopak z granatowymi włosami i czerwonymi okularami na nosie. Wyglądało jakby przebiegł całą drogę, a mimo to nie wydawał się specjalnie zmęczony. Na jego czole znajdowała się tylko jedna kropla potu, ale wskazywało na to, że wyłącznie z powodu spóźnienia.
Zatrzymał się przed biurkiem i mocno się przed nim ukłonił. Jak na gust wielu, trochę za mocno.
– Najmocniej przepraszam, sensei! – W jego głosie wyraźnie było słychać zdenerwowanie. Trzymał spuszczoną głowę, dopóki nauczyciel nie uśmiechnął się i machnął ręka.
– Nic nie szkodzi, Rei – uspokoił go. – Po prostu upewnij się, że następnym razem się to nie powtórzy. Teraz usiądź na swoje miejsce.
– Tak jest! – Chłopak zrobił jeszcze większy ukłon, zanim wykonał polecenie.
Zajął miejsce w drugiej ławce na środku sali. Kiedy się rozpakował, prowadzący lekcje ponownie skoncentrował się na [imię].
– Dziękuję, [nazwisko]. Usiądź – powiedział, odstawiając ją na drugi plan. Po czym zaczęła się nauka.
Dziewczyna zauważyła to, jednak nie zrobiła nic, poza posłuchaniem i skupieniem się na tablicy. Stwierdziła, że zwrócenie na to większej uwagi, było niepotrzebne.
Następne kilka minut nie było niczym nadzwyczajnym, aż w końcu nauczyciel zaczął zadawać pytania. I za pewne to również nie byłoby to niczym specjalnym, gdyby nie fakt, że tak zwany Rei wyrywał się z odpowiedzią do każdego. Nie dając przy tym szansy innym.
Dziewczynie nigdy nie zależało na zwróceniu uwagi nauczyciela, jego sympatii czy też dodatkowych ocenach. Nie musiała na każdym kroku udowadniać swojej inteligencji, wystarczyły jej sprawdziany i kartkówki. Odkąd sięgała pamięcią, zawsze wolała zostawać w cieniu.
W przeciwności do tego chłopaka. Patrząc na jego zachowanie, wydał jej się strasznie przemądrzały. Plus, dla niej to wyglądało tak, jakby miał głęboko w poważaniu innych. Nie umiał zrozumieć, że nie jest sam.
I było tak na każdej lekcji, jaką ze sobą dzielili. Potwornie ją irytował.
Czas mijał. Dzień za dniem, tydzień za tygodniem, miesiąc za miesiącem, a Rei nie zmieniał swojego postępowania. Poprawka. Był nawet gorszy niż przedtem. Początkowo, [imię] udawało się to w jakiś sposób ignorować, ale w chwili, w której zaczął próbować z nią rozmawiać i się porozumieć, stawał się po prostu nie do wytrzymania.
To nie tak, że nie chciała mieć z nim kontaktu. Była zdania, że każdy zasługuje na szansę i przyjaźń, ale Ruygazaki za każdym razem zasypywał ją mało ważnymi rzeczami. Czuła się, jakby chciał udowodnić jej swoją wiedzę, która była na wyższym poziomie od niej. Co nie do końca było prawdą, ponieważ ona również była prymusem.
Pewnego dnia dogoni ją na korytarzu, wcześniej głośno ją wołając. Niezbyt miała ochotę z nim przebywać, więc zamierzała po prostu przyśpieszyć kroku i totalnie go zignorować. Jednak, pomimo tego, jak bardzo miała go dość, nie umiała tego zrobić. Po prostu źle by się z tym czuła. Podejmując taką decyzję, mogłaby być nawet gorsza od źródła jej nerwów.
Dlatego też po prostu zatrzymała się i próbując się uspokoić, nawet na niego nie spojrzała.
– ...Czego chcesz? – zadała pytanie, w którym było słychać nutkę wściekłości. Aczkolwiek nie można było zaliczyć tego do krzyku, bo stwierdziła, że nie warto.
– N-Nic specjalnego... – wyraźnie się zmieszał. Był bystry, więc był świadom tego, że dziewczyna nie była do końca spokojna. Nie rozumiał tego, nigdy nie chciał doprowadzić ją do gniewu. Chciał, aby się uśmiechała, zwłaszcza, iż nigdy tego u niej nie widział. – Po prostu p-pomyślałem, że może...
– Teraz posłuchaj mnie uważne – przerwała mu szorstko. Po czym obróciła się do niego twarzą. Podnosząc swoją głowę, spojrzała w jego oczy. – Jesteś irytujący, przemądrzały i nie zważasz na innych. Zawsze chcesz być na pierwszym miejscu. Nie lubię cię.
Rei nie był złym człowiekiem, a sama [imię] nie pragnęła go zranić. Jednak faktem jest to, że czasem nawet najspokojniejszy człowiek może zostać wytrącony z równowagi, prawda?
Jej priorytetem było to, aby wreszcie przekonał się o ciągle popełnianym błędzie. Przez złość, która z każdą sekudną coraz bardziej rosła, to samo wydostało się z jej ust. Świetnie wiedziała, że było to strasznie szorstkie, jednak zazwyczaj w chwili, w której coś próbuje się stłumić, prędzej czy później wraca to z zdwojoną siłą.
Jeżeli nie zrobiłaby tego wtedy, zrobiłaby to później i byłoby jeszcze gorzej.
– ...S-Słucham? – Miał nadzieję, że źle usłyszał. Żadna z tych rzeczy nie była prawdą. Momentalnie poczuł jak coś ostrego przechodzi przez jego klatkę piersiową.
– Nie będę tego powtarzać – oznajmiła, po czym nie czekając na jakąkolwiek reakcje z jego strony, obróciła się na pięcie i odeszła.
Tymczasem Rei stał w miejscu, uważnie ją oglądając. Zastanawiał się, co to za uczucie?
Miał wrażenie jakby jego serce łamało się na kawałki. Obojętnie czym to było, cholernie go bolało.
Spuścił głowę, mocno zamykając oczy. Złapał za swoją koszulę, nieco ją ciągnąc i silnie ją ściskając w pobliżu miejsca gdzie pompuje się krew. Myślał, że w ten sposób jakoś to załagodzi.
– ...Co się ze mną dzieje?
✴✴✴
– [Imię]-san! – usłyszała głos chłopaka, gdy kierowała się do drzwi szkoły. Od razu rozumiejąc, kto to jest, przyspieszyła kroku.
– Zostaw mnie w spokoju – poleciła, kiedy stanął obok niej.
– A-Ale...!
– Jesteś jak wrzód na tyłku. – Ponownie za jego sprawą nie potrafiła zachować spokoju. – Nie potrafisz zrozumieć, że nie każdy musi pałać do ciebie sympatią?
– J-Ja... – Spuścił głowę. – N-nie ch-chciałem... Po prostu p-przyszedłem, aby powiedzieć, że m-mamy razem projekt na [wybrany przedmiot szkolny]... – Wyciągnął papiery, które trzymał przed twarz dziewczyny.
Momentalnie je przyjęła i zaczęła szybko przeglądać. Widząc, że wszystko się zgadza, zamknęła oczy i mocniej ścisnęła kartki. W myślach liczyła do dziesięciu, próbując przyjąć to do wiadomości.
– Czy wszystko w porzą...? – zaczął Rei, zauważając jej całkowitą ciszę, jednak nie udało mu się dokończyć.
– ...U ciebie czy u mnie?
Szczerze mówiąc, początkowo nie szło im dobrze. Przeciwnie, było tragicznie. Wskutek czego powstawały problemy, które były związane z brakiem szans na skończenie tego na czas.
Nikomu z tej dwójki się to nie uśmiechało. W końcu taka wpadka naprawdę źle wyglądałaby na ich papierach składajnych na studia i tutaj nie było nawet czego tłumaczyć.
Jednak rzecz była w tym, że dziewczyna zaczęła powoli zmieniać swoją opinie o chłopaku. Im więcej czasu z nim spędzała, dostrzegała coraz więcej jego pozytywnych cech.
Tak naprawdę był dość nieśmiały, bardzo pomocny i miły. To prawda, że czasem nadal ją nieco irytował, a także się wymądrzał, jednak to tworzyło z niego człowieka. Miał swoje pozytywne i negatywne strony.
Posiadali również więcej wspólnych zainteresowań, niż na to mogło wskazywać. Dajmy na przykład, książki. Obydwoje mieli do nich jakiś rodzaj słabości.
Dlatego też nim [imię] się obejrzała, rozpoczęła cieszyć się jego towarzystwem. To była wyłącznie kwestia czasu, nim poczuła coś więcej.
Nie mogła w to uwierzyć. Lecz nie próbowała temu zaprzeczać, błyskawicznie stwierdziła, iż jest to zbędne. Po prostu, zdecydowała się tego nie okazywać.
Rzecz w tym, że miała z tym lekki problem. Zwłaszcza tego razu w mieszkaniu Reia, podczas ostatnich dni projektu.
Był wtedy wtorek. Tego razu praca szła im zaskakująco łatwo. Może to ze względu na to, iż wreszcie znaleźli wspólny język? Nie wiedziała, ale cieszyła się tym.
Niespodziewanie, pojawił się problem, z którym, jak na złość, [nazwisko] niezbyt potrafiła sobie poradzić. Nigdy nie przepadała za proszeniem o pomoc, więc nieco się zdnerwowała.
Zamiast zastanawiać się, jak temu zaradzić, myślała jak to się stało. Do momentu, aż Ryugazaki wszedł do pokoju, niosąc herbatę i zauważył, że miała problem.
– Hej, [imię]-san... coś się stało? – zapytał troskliwie, odkładając tackę na stół. Następnie niepewnie usiadł obok niej. Pomimo minionych tygodni i tego, że go zraniła, wciąż go onieśmielała.
Dziewczyna przegryzła dolną wargę oraz delikatnie otoczyła się ramionami, niekoniecznie chcąc się przyznać.
– Mały kłopot... – mruknęła cicho, ostatecznie wskazując palcem na [coś z czym można mieć problem podczas projektu].
Rei chwilę milczał, badając o co chodzi. Po czym lekko się uśmiechnął, ciesząc się, że zaufała mu w tej kwestii.
– Rozumiem – powiedział. Skinął głową, odrobinę zbliżając się do dziewczyny. Widząc, iż nie ma nic przeciwko, przysunął się jeszcze trochę. Następnie pochylił się i zaczął tłumaczyć rozwiązanie.
Żaden z nich nie zdawało sobie sprawy, jak blisko byli siebie, do momentu aż w końcu chłopak przerwał.
– ...Już wiesz? – odezwał się jako pierwszy po skończeniu wyjaśnień.
Kąciki ust [imię] mimowolnie, prawie że niezauważalnie powędrowały do góry. Ryugazki był dobrym tłumaczem, poza tym jego głos był zaskakująco przyjemny dla jej uszu.
– Tak – przytknęła. Moment później zaczęła podnosić głowę, aby mu podziękować. – Dzięk...
W tym samym czasie, chłopak także na nią spojrzał. Zauważając jego oczy centralnie naprzeciw niej i ich usta, które dzieliły naprawdę mały dystans, niespodziewanie zamarła.
Rozumiejąc w jakiej znaleźli się sytuacji, obydwoje błyskawicznie się zarumienili. Lecz, mimo to, nawet nie pomyśleli o odwróceniu od siebie wzroku. Wzajemnie się hipnotyzowali.
– ...Kuje – dokończyła z trudem. Jej przyspieszone tempo bicia serca, nieco uniemożliwiało jej mówienie normalnie.
– Nie ma za co – ledwo odpowiedział, czując jak mocno zasycha mu gardło.
Zapadła chwilowa cisza. [Imię], nie bardzo wiedząc jak zaregować, odgarnęła kosmyk swoich włosów i założyła go za ucho.
Rei tymczasem, będąc tym zauroczonym, coraz bardziej się do niej zbliżał, przy tym ciągle zmniejszając pomiędzy nimi odległość.
Czując jego ciepły oddech na ustach, wkrótce zamknęła powieki. W oczekiwaniu na pocałunek, myślała, że jej serce wyskoczy z jej klatki piersiowej.
Trzy sekundy przed tym, jak jego wargi miały dotknąć jej, nagle głośno zadzownił jej telefon, informując o nowej wiadomości.
Od razu od siebie odskoczyli, zawstydzając się jeszcze bardziej. Szybko zerknęła na ekran, odczytując wiadomość od mamy, próbującej się dowiedzieć gdzie jest.
– Przepraszam! Muszę już iść – usprawiedliwiła się trochę głośniej niż miała w zwyczaju. Po czym nie czekając na nic z strony chłopaka, zaczęła pospiesznie wychodzić.
Chłopak chcąc ją powstrzymać, głośno ją wołał i od razu za nią ruszył.
– [Imię]-san! – Wreszcie doganił ją w wyjściu. Obawiając się, że znowu mu ucieknie, złapał ją za nadgarstek.
– R-Ryugazaki-kun...? – Jej oczy rozszeszyły się ze zdziwienia, kiedy odwróciła się w jego stronę.
– Zanim wyjdziesz, pozwól mi powiedzieć. – Jego uścisk zmocnił się przez jego napinające się z nerwów ciało. – O-Od b-bardzo dawna, kiedy j-jestem z tobą, coś czuję. Moje serce przyspiesza... T-Twój uśmiech i miłe słowa sprawiają, że j-jestem szczęśliwy. D-Dlatego mam pytanie... – Spojrzał na nią, gdy przeszedł przez niego cień. Wydawał się wyraźnie smutny. – C-Czy ty... nadal mnie nie lubisz?
Natychmiastowo dziewczyna poczuła się źle. Bardzo dobrze pamiętała rozmowę, w której była dla niego tak szorstka. Sądziła, iż może to go zranić, ale nie aż tak. Było jej przykro, nie chciała tego.
– Ryugazaki-kun... ja... – Nigdy nie była dobra w wyrażaniu swoich uczuć, a przynajmniej przez słowa. Więc wyrwała rękę. Rzucając torbę na ziemie i robiąc dwa duże kroki w jego stronę, stanęła na palcach. Położyła jedną dłoń na jego karku, a drugą pociągnęła za jego kołnierz.
Była tak szybka, że dopiero zorientował się co się dzieje, gdy poczuł coś miękkiego na wargach. Rozumiejąc, że [nazwisko] złączyła ich usta, poczuł falę silnego ciepła rozchodzącego się po jego całej twarzy. Zaczerwienił się po same uszy.
Był to krótki pocałunek, ale wystaczający by poczuli, tak zwane, motylki w brzuchu. A ich serca przyspieszały tak bardzo, jakby wykonywały obroty i za wszelką cenę zamierzały opuścić ich klatki piersiowe. O wiele bardziej niż przedtem.
– Nie nie lubię cię – odpowiedziała, odrywając się od niego. – Ja też... Z-Zakochałam się w... t-tobie.
✴✴✴
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top