33

Charles.


Rzeź zaczęła się po dwudziestej pierwszej. Nie mogłem dłużej czekać. Miałem wszystkie potrzebne informacje od Andrewa. Wiedziałem kto jest z Romanem i kto jest ze mną. Andrew rżnął głupa przed Romanem i Thomasem, że zawsze podziwiał tego pierwszego i chciał być taki jak on. Uwierzyli mu więc go nie odjebali i mógł robić swoje.

Wzięliśmy ich z zaskoczenia więc każdy był martwy. Został tylko Roman który był w prawym skrzydle wraz z Saanvi. Próbowałem się tam dostać od razu ale wszyscy wiedzieli, że tam jest mój cel i skutecznie mi to utrudniali.

Teraz stałem w drzwiach i patrzyłem na przerażoną, nagą Saanvi i nóż przy jej gardle.

- zostaw ją.

Powiedziałem wkurwiony, a on zaczął się śmiać.

- najpierw chciałem żebyśmy to załatwili między sobą, tak jak się powinno ale zacząłeś się koło niej kręcić, no i mi o niej przypomniałeś więc dlaczego miałbym ją zostawić?

Przycisnął ostrze do jej gardła. Sasko zaszlochała i zacisnęła oczy. Zobaczyłem jak krew spływa po jej skórze.

- zajebie cię.

Podniosłem broń.

- nie zdąży...

Nie dokończył. Wystrzeliłem, a on w tym samym czasie wbił nóż w brzuch Saanvi. Dostał między oczy. Roman padł do tyłu, kobieta krzyknęła z bólu i upadła do przodu od razu wyrywając się z jego rąk. Chwyciła się za brzuch i wyciągnęła ostrze, robiąc tym samym największy błąd jaki mogła zrobić. Od razu rzuciłem się w jej kierunku. Płakała jeszcze mocniej.

- przepraszam.

Wyszeptałem, ściągnąłem marynarkę i koszule. Zwinąłem materiał koszuli i przycisnąłem do jej rany na brzuchu. Objąłem ją jedną ręką, a drugą cały czas dociskałem do krwawiącego miejsca.

- czy już jest po wszystkim?

Zapytała cicho.

- tak Saanvi, już jest po wszystkim.

Wyszeptałem, a łzy zaczęły płynąć po mojej twarzy gdy widziałem, że jej oczy zaczynają się zamykać.

- Chciałbym założyć z tobą rodzinę Saanvi, chciałbym mieć dom z ogrodem i dzieci. Chciałbym mieć cię za żonę i dbać o twoje bezpieczeństwo. Wasze bezpieczeństwo.. Chciałbym mieć też psa. Wiem, że dzieli nas spora różnica wieku i mogłabyś mieć kogoś młodszego, lepszego, normalnego i bez tego całego bagażu doświadczeń ale naprawdę chciałbym tego wszystkiego z tobą.. Nigdy o tym wcześniej nie myślałem bo wydawało się to być niemożliwe ale teraz wiem, że wszystko co jest niemożliwe z tobą takie nie jest ii.. kocham cię Saanvi, nie wyobrażam sobie ani jednego dnia bez ciebie.. Nie możesz mnie zostawić, rozumiesz?!

Powiedziałem na jednym wdechu patrząc w jej oczy. Uśmiechnęła się blado.

- mówiłam, że powiesz mi to gdy już wszystko się skończy..

Pokręciłem głową na boki.

- nie możesz mnie zostawić.

Powiedziałem.

- opowiedz mi coś.. chciałabym iść spać.

Miałem wrażenie, że się duszę.

- opowiem jak będziesz cała i zdrowa, Saanvi.

Nakryłem ją marynarką. Podniosłem się z nią w ramionach i ruszyłem w stronę drzwi. W tym samym momencie wbiegł Andrew do salonu.

- czy ona..

Zaczął.

- nie i na to nie pozwolę.

Minąłem drzwi i ruszyłem w stronę wyjścia z budynku.

- jest dwudziesta trzecia, jeszcze nie zakończyłeś oficjalnie tego gówna więc w każdej chwili mogą..

- chuj mnie to obchodzi, jeśli ona umrze ja sam strzelę sobie kulkę w łeb więc otwieraj te pierdolone drzwi i się zastanów czy jedziesz ze mną bo nie mam kurwa czasu.

Warknąłem. Andrew wziął głęboki oddech, chwycił broń jednego z trupów i otworzył drzwi.

- nie wrócę do pierdla, jesteś mi to kurwa winien.

Wyszedłem z budynku i wsiadłem na tylne siedzenia samochodu. Cały czas dociskałem materiał do jej rany ale w tym momencie już niewiele to dawało.

Andrew zajął miejsce kierowcy i ruszył z piskiem opon w stronę szpitala.

- Charles?

Spojrzałem na jej bladą twarz.

- tak?

Zapytałem.

- powiedz jeszcze raz, że mnie kochasz.. chciałabym to usłyszeć ten ostatni raz.

Moje serce się zatrzymało na chwilę, a gula w gardle rosła.

- kocham cię Saanvi i nie pozwolę by był to ostatni raz kiedy to słyszysz.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top