Rozdział 78 "Konwent"
Hala była ogromna, wypełniona stanowiskami i masą ludzi. Wszędzie chodzili, bądź pełzali fetyszyści ubrani w najróżniejsze stroje. Górowały kostiumy ze skóry i lateksu, nadając pomieszczeniu charakterystycznego zapachu. Stoiska stały jednak w równych rzędach, ustawione w idealnej linii. Na pierwszy rzut oka widać było finezje i zorganizowanie organizatorów konwentu.
Leo rozejrzał się po straganach, podziwiając najróżniejsze przedmioty do bdsm.
- Wow… Nie sądziłem, że tak to będzie wyglądać - przyznał Leo, rozglądając się wokoło.
Czuł się niemal tak samo, gdy jako dziecko został pierwszy raz zabrany do wesołego miasteczka. Brakowało co prawda kolorów, jednak nadal hala zachwycała ogromem atrakcji.
- Trzymaj się blisko. Nie chcę żebyś się zgubił - Connor chwycił go za nadgarstek, gdy chłopak zaczął się oddalać.
- Racja, też nie chcę się zgubić. - Chłopak zarumienił się, znów czując jak dziecko, tym razem idące na spacer do zatłoczonego parku z rodzicem.
Co ciekawe, ani trochę tego rodzaju porównania mu nie przeszkadzały…
-Mogę go prowadzić? - zapytał wskazując na diksa trukchatającego za nimi na czworaka.
Mężczyzna miał na sobie swój pokazowy strój z lateksu. Zasłaniał jego ciało, opinającą warstwą materiału. Mięśnie w lśniącej czerni wydawały się o wiele większe.
- Przy nim będę wyglądał… - Leo zamyślił się w poszukiwaniu dobrego porównania - Na pewno nie tak dobrze jak bez niego - rzekł w końcu z rozbawieniem, wciąż rozglądając na około z zaciekawieniem.
Connor włożył końcówkę smyczy w dłoń Leo - Tylko nie daj mu się ciągnąć. Ma być grzeczny - zaznaczył. - Powtórzmy jeszcze raz plan. Najpierw idziemy z Diksem na zawody w biegu z przeszkodami, potem będzie miał pokaz dla Alf i zawody w byciu najlepszym samcem do pokrywania - wyliczył powoli - Potem zapewne będzie zmęczony. Na szczęście następne są zawody dla bet, więc będziemy mieć chwilę na wyprowadzenie go z headspace, aftercare i ułożenie do spania w pokoju do odpoczynku.
Zatrzymał się, patrząc na Leo - Potem czas na ciebie. Tym razem tylko pokaz piękności. Nie chcemy cię przeciążyć za pierwszym razem. - przeciągnął dłonią po policzku uległego.
- Boje się trochę - przyznał chłopak, zaczynając bawić się swoimi palcami, jak zawsze gdy się stresował - To… Taki stres jak przed występem szkolnym.
- Jeśli na występie szkolnym też wkładali ci palce w tyłek i macali jaja to musimy poważnie porozmawiać - Conor uniósł brew. Zacisnął dłoń na ramieniu uległego - Dasz sobie radę. To twoja pierwsza wystawa, nawet jak ci nie pójdzie to to zrozumiałe.
- N-nie! Nie, nie robili tego - zaśmiał się Leo, kręcąc od razu głową - Chyba…
- Nawet sobie tak nie żartuj - Master pstryknął go w nos, rozglądając się po hali - Gotowy? Musimy iść przygotować Diksa.
- Tak, tak… Chyba tak - wziął głęboki oddech.
- Jeśli poczujesz się zaniepokojony pamiętaj, że masz hasła. Mam tu wielu przyjaciół, więc w razie czego będę miał z kim zostawić Diksa na parę minut - zapewnił kojąco.
- Na pewno będzie w porządku - odetchnął głęboko - W czym mogę pomóc?
Conor chwilę zastanowił się nad odpowiedzią - Zabierzemy go do pokojów przygotowanych dla uczestników. I przygotujemy ostatnie szlify. Tak mój piękny? - podrapał, wąchającego aktualnie innego psa, Diksa po głowie
Ten spojrzał na niego, po czym powrócił wzrokiem do swojego psiego kolegi, zafascynowany. Leo na to zachichotał.
- Oho. Bo zaraz mi tu zaczniesz próbować w niego wchodzić. Idziemy - zaśmiał się Master, pstrykając palcami.
Kobieta trzymająca w dłoni smycz drugiego psiaka, parsknęła pod nosem - Podejrzewam, że by mu się podobało - pochyliła się, by klepnąć swojego pupilka w pośladek.
- Nic dziwnego, takiego przystojniaka - Connor uśmiechnął się ciepło - Jednakże to musi niestety poczekać. Przykro mi mały.
- Na spokojnie. Moja suczka i tak się ostatnio za bardzo rozochociła - kobieta wywróciła oczami, szarpiąc za smycz - Chodź suczko. Nie śliń się tak. Miłego eventu!
- Wzajemnie - ciemnoskóry mężczyzna objął młodszego za ramię - Pociągnij go lekko i ruszamy.
- Diks - zawołał lekko pociągając za smycz. Mężczyzna jednak zaparł się, ciągnąć za smycz w drugą stronę. Pociągnął Leo za kobieta i jej pupilem.
- On chyba chciałby zostać - uśmiechnął się Leo z rozczuleniem.
Conor zmarszczył gniewnie brwi. - Podasz mi smycz Leo? - wyciągał dłoń patrząc na zachowanie swojego drugiego pupilka.
Chłopak od razu mu ją wręczył, przenosząc wzrok pomiędzy swoim masterem, a kobietą i diksem.
Master szarpnął smycz agresywnie, naciskając nieprzyjemnie obrożą na szyję Davida. Była na tyle szeroka, że nie musiał obawiac sie o uszkodzenia szyji - Nie wolno. Do mnie Diks! - powiedział ostro, wskazując palcem miejsce przy swojej nodze.
Mężczyzna dopiero wtedy się zreflektował i niemal natychmiast przydreptał do niego, pochylając posłusznie głowę.
- Właśnie. Masz być grzeczny, tak? - Conor ułożył palce pod brodą swojego narzeczonego i uniósł jego twarz wyżej.
Diks spojrzał na niego oczami zbitego szczeniaka i obrócił się patrząc za dziewczyną. Ponownie spojrzał na Connora.
Connor uderzył go otwartą dłonią w policzek. Nie wystarczająco mocno by wywołać prawdziwy ból, jednak było to niekomfortowe - Na mnie Diks. Gdzie masz Pana?
Intensywnie niebieskie oczy, wpatrywały się w niego jak w obrazek, dając wyraźnie do zrozumienia, iż to Connor jest jego panem. Zaskomlał parę razy, unosząc dłoń w rękawiczce i delikatnie trącając nią kolano Coniego.
- Właśnie. Ja. I masz się słuchać, bo założę Ci klatkę na penisa - ostrzegł, przeciągając paznokciami po skórze głowy Davida. - Tak? Będziesz grzecznym słodziakiem?
Lekko pokiwał głową, przekręcając głowę i zerkając na Leo jakby oczekiwał obrony z jego strony. Ochrony przed tą straszliwą klatką!
- Nie patrz Tak na mnie Alfo. Klatki są dla piesków, które nie potrafią powstrzymać swoich małych penisków - powiedział Leo rozbawiony sytuacją.
- Nie takich małych - prychnął Conor patrząc na Diksa, który na nowo nie zaczął rozglądać się wokół z zainteresowaniem. - Ojej. Zobacz Toy. Mały alfa się podniecił - zacmokał, kucając obok.
Przeciągnął dłonią po gładkim boku Diksa, wydobywając z niego cichy pisk. Master denerwująco powoli zjechał dłonią na przyrodzenie mężczyzny, ściskając je przez lateks. Widniało w nim wyraźne wybrzuszenie, wręcz zachęcając do dręczenia.
-Nie wiedziałem, że na eventach jesteś aż tak niemiły - Leo przyglądał się rozbawiony poczynaniom Connora.
Ich narzeczony odwrócił się na plecy, pokazując brzuch i rozkładając uda. Podniósł biodra, piszcząc cicho, domagając się większego tarcia.
-Diks tego potrzebuje. W sytuacjach wysoko stresowych, silna ręka pozwala mu się rozluźnić. Dlatego nasz piękny lubi, gdy jestem troszkę wredny. Nie jest może spokojny… - zauważył, śmiejąc się pod nosem. Alfa z każdą sekundą gładzenia po przyrodzeniu stawał się coraz bardziej zdesperowany. Piszczał głośniej, przyciągając spojrzenia przechodzących obok ludzi. - Ale przynajmniej nie jest zestresowany. A to się niestety zdarzało gdy byłem milutki i kochany tak jak zawsze.
Leo skinął głową, mrucząc ze zrozumieniem. Jego kochanek definitywnie nie wyglądał na odczuwającego strach. Jego szkliste oczy wpatrywały się błagalnie w Mastera, jakby nie widząc niczego wokoło. Zaskomlał niezadowolony gdy Connor pociągnął za smycz, zmuszając go do podniesienia się. Erekcja ciążyła między nogami, nie pozwalając mu myśleć o niczym innym.
- Ruszajmy. Czas się przygotować - Connor pociąganał za smycz, splatając palce z Leo by ten się nie zgubił.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Heeeejka ^^
Ciekawostka na dziś: W starożytnym Egipcie uważano, że sperma powstaje w mózgu. Także…
Mamy nadzieję, że czas mija wam przyjemnie i jesteście zdrowi. Mnie wypełnia nowa energia, ale zobaczymy jak długo to potrwa xd Motywuje mnie misja edukowania was i poprawiania wam humorów, więc miejmy nadzieję, że długo. Trzymajcie się kochani. Pozdrawiamy serdecznie <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top