Rozdział 70 „Krew"

- Chodź - ten wszedł z nim za znajdującą się w rogu pelerynę. Pod nią wyłożone były kafelki by łatwiej było posprzątać po jakikolwiek wypadku. - Zrobisz dla pana ładnie "siku"?

Na komendę Toy rozejrzał się w poszukiwaniu maty, albo trawy. Grzeczne pieski nie robią siusiu na podłogę.

-Tutaj kochanie. Dawaj. Zrób ładnie siusiu dla Pana -podłożył mu kubek pod peniska jednak Leo pisnął niezdecydowany. Nie chciał być niegrzeczny.

- Ciii, spokojnie - pogładził go łagodnie i lekko nakierował jego penisa do kubka - Zrób siusiu Toy.

Piesek niepewnie zaczął sikać pod siebie, starając się uwierzyć zapewnieniom Pana, że nie robi nic źle. Popiskiwal jednak pod nosem, by pokazać swoj stres.

- Bardzo ładnie, bardzo ładnie. Grzeczny Toy - uśmiechał się tymczasem Connor, chcąc zapewnić malucha że wszystko w porządku.

Po oddaniu moczu Leo odwrócił się wąchając swoje siusiu. Patrzył niespokojnie jak Pan zmywa z podłogi resztki wydzieliny. Zapiszczał smutno podkulając pod siebie ramiona.

- Jesteś bardzo grzeczny kochanie - Connor kucnął naprzeciw niego i uniósł jego podróbek - Bardzo grzeczny piesek tak? Chcesz kosteczkę? - wyszczerzył się.
Toy przyjął przysmak, rozweselającego się nieco. Pan nie wydawał się zły.

-Chodź kochanie, idziemy z powrotem do lekarza, tak? Będziesz nadal grzecznym pieskiem? -zapytał słodkim głosem na co odpowiedziało mu szczekanie.

Lep zaszczekał jakby chcąc pokazać, że oczywiście będzie najgrzeczniejszy na świecie po czym potuptał za panem - Proszę - Connor podał specjalny kubeczek lekarzowi na co ten uśmiechnął się.

- Świetnie, grzeczny psiak. Jak dalej będziesz taki grzeczniutki przed wyjściem dostaniesz nagrodę - uśmiechnął się - A teraz chodź, weźmiemy próbkę krwi. Będzie potrzebna do dalszych badań

Connor odwrócił wzrok i poklepał psiaka po głowie -Wszystko będzie dobrze mały. Nie ma się w ogóle czego bać -zapewnił bardziej siebie, nie patrząc jak lekarz przygotowuje strzykawkę. Był pewien, że zemdleje jak tylko ją zobaczy.

- Coni, trzymaj go i powiedz czy te aloesiki co stoją na oknie nie mają przypadkiem za dużo słońca - uśmiechnął się lekarz patrząc na Toya, obecnego zajętego zabawą słodką kostką. W tym samym czasie wbił igłę w żyłę łokciową.

Usłyszeli cichy pisk, a chłopak podniósł się przestraszony. Coś go ugryzło! Spojrzał niepewnie na to co dzieje się przy jego łapce.

-Spokojnie mały. Wszystko jest dobrze... A co to jest? -lekarz wyjął z kieszeni piszczącego, zabawkowego kraba i wydał nim znajomy odgłos.

Toy instynktownie zapomiał o lekkim szczypaniu w przedramieniu i wyciągnął szyje by dostać zabawkę. Zajął się gryzieniem jej.

- Tak, taka fajna zabawka co? - uśmiechnął się chcąc zająć czymś szczeniaka. Zabieg pobierania krwi trwał zazwyczaj około 3 minut, więc musiał chwile się z nim pobawić
Nie było to trudne, ponieważ chłopakowi wyraźnie nie przeszkadzał przedmiot w żyle dopóki miał jakieś zajęcie. Gorzej było z jego Panem który teraz blado wpatrywał się w sukulenty na ścianie.

- A jak tam u Davida? - zaczęła temat lekarka zerkając na ciemnoskórego mężczyznę.

-Całkiem w porządku. Planujemy ślub, choć nie wiemy jeszcze czy nie wstrzymany Się aż będziemy pewni Leo -odpowiedział, a na jego ustach pojawił się uśmiech.

- Oh, to wspaniale. Od początku czułam, że do tego dojdzie - pokręcił głową - Ile to już lat?

-Z Diksem? Ponad 4 -rozmarzył się -Z młodym już 7 miesiąc. Trzeba, więc jeszcze poczekać przed ważniejszymi decyzjami. David chce by i on został naszym mężem.

- Myślę, że we trójkę będzie wam bardzo dobrze. Jest taki dzielny. - powiedział z uznaniem.

-Bardziej niż ja. A podobno to Masterzy powinni być silniejsi - powiedział rozbawiony gładząc pośladek psiaka, który teraz już zupełnie nie pamiętał o igle.

- Największe głupstwo na świecie - machnęła dłonią - Okey, chyba wystarczy. Próbki krwi będą mi potrzebne do badań głównie do morfologii TSH i OB. Nie powinniście długo czekać na wyniki - uśmiechnął się.

Powoli wyjęła wenflon z jego ręki i przykleiła plasterek. Chłopak odskoczył na kolejne ukłucie w czasie wyjmowania i zapiszczał niezadowolony. Na szczęście wystarczyło tylko jedno ciasteczko by go uspokoić.

- Ślicznie, jesteś takim grzecznym pieskiem. Pan jest z Ciebie dumny. Coni, chodź - uśmiechnęła się.

Connor przekrzywił głowę -Gdzie..? -zapytał z przestrachem patrząc na igły.

- Spokojnie, jeszcze tylko szczepionka. Pochwal swojego grzecznego malucha i zobacz jaki jest grzeczny.
-Niedługo i ja będę musiał sobie zrobić morfologię. Już myślałem, że David ci naskarżył i będziesz mnie ganiać ze strzykawką -zaśmiał się rozbawiony i zbliżył do Leo -Kto jest najlepszym psem na świecie?

Toy zaszczekał wesoło tymczasem, mężczyzna sięgnął po inną igłę przyglądając się małym szklanym fiolkom - Tylko żebyś ty mi tu nie zemdlał - zaśmiała się - Tak jak kiedyś...

-Wiesz że nie chciałem -podrapał się po karku, po czym zaczął drapać po włosach toya. Chciał pokazać swojemu pupilkowi, że wszystko jest w porządku.

- Oh wiem, tylko żartuje. Też byłeś wtedy bardzo dzielny - uśmiechnęła się - Okey, przytrzymaj go lekko, szybkie ukłucie i po wszystkim - sięgnęła po strzykawkę i gazik którym przemyka miejsce na ramieniu psiaka.

Płynnym ruchem podała mu szczepionkę starając się nie reagować na szarpnięcie Leo. Chłopak wyraźnie zaczynał się robić coraz bardziej zdenerwowany.

-Musimy dać mu teraz chwile. Nie chcę żeby zaczął panikować -powiedział lekarz zabierają strzykawkę.

Toy zaczął cicho skomleć patrząc na swojego Pana. Był już nieco zmęczony i zestresowany. Szczeknął cicho patrząc na Connora.

-Już dobrze malutki. Przerwa tak? Chcesz sobie chwilkę odpocząć? -zapytał spuszczając go ze smyczy i siadając na ziemi obok niego. Pozwolił by psiak wtulił się w jego ciało i ułożył na nim -Już wszystko jest dobrze.

Ciche szepty i ciepło definitywnie kojąco wpływały na stan emocjonalny Leo. Zaczął oddychać głębiej, regenerując siły.

- Nie zostało już dużo - zapewnił lekarz - Jeszcze tylko usg brzuszne i doodbytnicze. Myślę, że jest wskazanie je robić ze względu że często nosi ogonki i zatyczki wibrujące. Sprawdzimy czy wszystko tam jest okey.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witajcie szczeniaczki!

Przepraszam za tak rzadkie rozdziały, ale niestety blok  pisarski daje się we znaki

Mam nadzieje, że się podobało ^^

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top