Rozdział 66 „Piłka"

Damon zachichotał cicho, widząc Leo podskakującego jak najwyżej, chcąc złapać w usta odbijającą się od podłogi zabawkę. Ta czynność wyglądała tak zabawnie.

- Super Toy! Już prawie! - pochylił się łapiąc się za własne kolana ze śmiechem. Nie pamiętał kiedy ostatnio tak świetnie się bawił. I to bez ani grama alkoholu!

Jego kasztanowo rude włosy opadły na czoło, a on sam schylił się hamując śmiech. Wtedy też zobaczył od dołu uradowaną twarz przyjaciela, który dyszał z piłką w zębach. Jego oczy błyszczały takim urokiem!

- Złapałeś?! Brawo? - Chłopak usiadł na ziemi i zaczął go głaskać. Z początku niepewnie, nie chcąc sprawić mu bólu. Po chwili jednak radośnie drapał go już po całym ciele.

Toy nadstawiał pośladki do głaskania, po czym robił małe kółeczko tak by Damon głaskał go po głowie. Sam nie mógł się zdecydować, czy woli tak czy tak. W pewnym momencie robienia takich obrotów przed jego oczami myknął czarny ogonek.

Damon zainteresował się widząc jak ten wystaje z jego odbytu. - Jak to działa? - odwrócił głowę, patrząc na Connora.

Master odwrócił się na chwile od nadzorowania, jak Diks pokrywa jedną z bet w stadzie. Przyjrzał się Leo i temu jak ten zaczyna coraz szybciej się kręcić, by złapać ogonek w usta.

-Jest na dmuchanym korku dzięki czemu nie mogą go łatwo wyprzeć z siebie podczas zabawy.

- Zazwyczaj spotykałem się ze zwykłymi zatyczkami. To czymś się różni?

-Tak. Korek ten pompuje się po włożeniu w odbyt przez co nie jest tak łatwo go wyprzeć, a w puppy play czasem psiaki nie panują nad sobą. -podszedł do szafki by wyjąc z niej podobną zabawkę.

- Przecież zwykłą zatyczkę też nie jest tak łatwo wyciągnąć chyba, że.... ou - uśmiechnął się.

Coni odpowiedział uśmiechem, po czym wyjął korek z ogonkiem z szafki. Pokazał go Damonowi. Na pierwszy rzut oka wyglądał zwyczajnie jednak przy podstawie posiadał zawór w który można było wkręcić pompkę -Leo zazwyczaj dostaje 3 -Master nacisnął 3 razy, zwiększając wielkość korka około 2 krotnie.
- Wow, ja bym takiego chyba nawet nie zmieścił - przyznał drapiąc się po głowie.

-Jacob też tak mówił. Jak się teraz uśmiechasz na wkładanie dużych rzeczy w twoją cipke? -zapytała rozbawiona Domina swojego uległego.
- To cudowne uczucie Pani - powiedział ten ze spokojem. A na jego twarzy zagościł uśmiech.

- Cipkę? - zapytał ze zdziwieniem Damon. Nie chciał urazić Jackoba jednak...

-Oh tak. Mój maluch lubi gdy czasem porównuje go do kobiety. Jego odbyt staje się cipką, a penisik łechtaczką. Tak księżniczko?

-To największy zaszczyt moc być przyrównanym do płci wyższej.

- To... Urocze - twarz piegowatego rozpromieniła się wyraźnie.

Ivan podbiegł do chłopaka z radością w oczach. Z jego dziurki wyciekały strużki spermy, spływając mu po nogach. Nie wyglądał jednak na poruszonego tym w żaden sposób. Ułożył na kolanach Damona piłkę, merdając z nadzieją. Zapiszczał słodko. Na to Toy oraz Diks też unieśli głowy zaciekawieni.

Rudzielec rozumiejąc niemy przekaz, rzucił zabawkę na drugi kraniec pokoju. Trzy psy ruszyły za nią potykając się o własne łapy. Toy dobiegł pierwszy jednak nie udało mu się złapać obiektu w usta, nim ten poturlał się pod szafkę. Ułożył się obok szpary, kładąc głowę na łapkach i marudząc pod nosem. Brzmiał dość zabawnie, jednak Coni udał tak samo zaniepokojonego jak szczeniak.

-No i co tu się stało? Piłeczka ci uciekła? Tak? Już Pan wyjmuje -nachylił się na kolanach i sięgnął po zabawkę.

Radość wszystkich trzech psów była zadziwiająco wielka gdy tylko piłka opuściła ciemną, straszną dziurę. Niezrozumiałe było dla osób nie będących w przestrzeni jak można tak się cieszyć na widok tak prostego przedmiotu. Chłopcy jednak nie przejmowali się tym w żaden sposób. Niecierpliwie patrzyli jak Connor wyciera zabawkę ze wszelkich nieczystości mokrą ścierką. Co prawda zmywał podłogi i pod szafkami, jednak nigdy nic nie wiadomo. Gdy upewnił się o sterylności piłki zerknął na Damona.

-Zanim im rzucisz możesz ich poprosić o jakąś komendę. Przyjemność jest lepsza gdy zasłużą. Siad -rozkazał twardym tonem.

Co ciekawe na to słowo nie tylko trójka psów, ale wszystkie w pomieszczeniu posadziły pośladki na ziemię patrząc uważnie na Mastera.

-No, No. Świetnie wyszkoleni -pochwaliła go Domina -Musiałeś włożyć dużo pracy by tak dobrze się ciebie słuchali. Jestem dumna.

Master speszył się, pocierając swój policzek -Miałem dobry materiał do pracy. Grzeczne skarby. -poklepał głowę Davida po czym rzucił im piłkę.

Tym razem niemal wszystkie psy. Zarówno alfy jak i bety i omegi rzuciły się w pogoń za piłeczką.

-Istny armagedon -skomentował Damon patrząc na nich za śmiechem.

- Obstawiajmy który złapie - Domina założyła ramiona na piersi.

-Rex? -zapytał patrząc na najsilniejszego alfę, który powalił jedną z bet na ziemię.

- Niekoniecznie, jest silny ale Leo jest sprytniejszy od niego - zwróciła uwagę.

-Pewnie masz racje, Madam -przyjrzeli się, gdy Toy złapał piłkę, prześlizgując się między łapkami alf.

Zapiszczał szczęśliwy. Znów udało mu się złapać piłeczkę! Uciekł, chowający się za nogami Damona, by inne psy nie mogły zabrać mu zabawki.

- Brawo! Mój zdolny przyjaciel - rozpromienił się Damon głaszcząc go po głowie.

Alfy podbiegły do swojej omegi, warcząc zazdrosne. Nie może być tak, że on miał piłkę, a oni nie mieli. Diks ułożył się obok Toya podgryzając jego łapki, jakby domagając się zabawki. Blondynek jednak bronił się dzielnie wsadzając przedmiot do ust i wtykając nos z podłogę. Zasłonił się ramionami, tak by nikt nie mógł mu zabrać.

-Oj już dobrze skarby. Mamy więcej dobroci dla was, nie bijcie mi się tu. -Coni postanowił zainterweniować nim doszło do rękoczynów.

Wyjął z szafki worek z przysmakami. Specjalnie na tą okazję upiekł swoje słynne ciasteczka czekoladowe. To od razu odwróciło uwagę alf od Toya, który mógł teraz już w spokoju się bawić. Dobrze się stało, zważywszy na fakt, że zaczynał już się dusić, mając tak twarz wbitą w podłogę.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witajcie szczeniaczki!

Kolejny rozdział za nami. Macie jakieś propozycje co do tego, co byście chcieli zobaczyć w następnych?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top