Rozdział 44 "Odkupienie win"

-Jak tam kochanie? David do mnie pisał -usłyszał cichy głos Coniego.

Ten zacisnął usta ocierając oczy - N-nic ważnego.

-Potrzebujesz porozmawiać aniele? -zapytał wchodząc do pokoju.

- Powiedz mu -cicho wyszeptał Diks

- Ale ale ale... - zaczął, jednak wstrzymał jedynie oddech i załkał - P-przepraszam.

-Kochanie -westchnął Master i wciągnął go na kolana -Czy potrzebujesz kary by lepiej się poczuć?

Leo wstrzymał lekko oddech. Nigdy nie dostał kary jednak... Może to był dobry pomysł?

Pokiwał lekko głową.

-Ale nie jestem na ciebie zły aniołku, rozumiesz to? Ta kara będzie tylko dla twojej podświadomości. Ja nie uważam byś zrobił cokolwiek złego.

- Tak, Sir - znów nią pokiwał tuląc się do niego.

-Chcesz by był przy tym Argo? -pocałował go w czoło.

- C-chyba nie - pokręcił głową - A jaka to kara Sir...? - spiął się lekko.

-Klapsy? Tak sądzę -pogładził go -Zaczekasz tu kochanie? Muszę coś ustalić.

Coni otulił go mocniej kocem po czym poszedł do Argo -Ugh. Co mam zrobić? On chce karę.

- Chcesz jego dobra, dobrze wiesz co masz robić Connor - uśmiechnął się - Jak widzisz mój pomysł się sprawdza.

-Ile klapsów mam mu dać? -Napił się soku.

- Nie znam jego progu wytrzymałości. Jak reagował na klapsy poprzednio? - zapytał.

-Nigdy jeszcze nie dostał -Coni zarumienił się zawstydzony.

- Och rozumiem - westchnął lekko - Najwyższy czas się przekonać, mam asystować?

-Poprosił byś przy tym nie był -mruknął bawiąc się sokiem -Choć ja bym wolał, to nie chce by czuł się niekomfortowo.

-  W takim razie czekam tutaj, jakby co służę radą - uśmiechnął się.

-Wybacz za to -oddał uśmiech.

Wyszedł spokojnie do pomieszczenia gdzie czekał już Leo.

-I-i... co powiedział Pan Argo? -zapytał chłopiec otulając się dalej kocem.

- Nie jest na Ciebie zły - odparł od razu z lekkim uśmiechem - Tak jak mówiłem.

-Może jednak powinien być obecny przy karze? Żeby nie mówił, że mnie rozpieszczasz.

- Przede wszystkim zależy mi na twoim komforcie kochanie - uśmiechnął się nikle.

-Jak ty byś wolał, Panie?

- Myślę, że to czas dla nas - odparł mężczyzna wzdychając.

-Dobrze to... co mam robić? Chce już przestać czuć się tak jakbym zwiódł.

Connor podniósł go i zaprowadził do ich pokoju gdzie kiedyś karę dostawał David. Widząc pytający wzrok chłopaka uśmiechnął się.

-Staramy się nie dawać kar w innym pomieszczeniu, żeby przestrzeń się potem źle nie kojarzyła. Chodź, połóż się na moich kolanach -poklepał je siadając na kanapie.

Blondynek powoli, przełykając ślinę ułożył się na nich niepewnie. Nie było mu zbyt wygodnie i czuł, że ciąży mężczyźnie na kolanach - Na filmach wyglądało to jakoś... Zwinniej i lepiej - wymruczał.

-Przyzwyczaisz się -pocałował go delikatnie w ramię i pogładził go pośladkach -Gotowy? Dostaniesz 20 uderzeń bez przerwy, ale dłonią.

- Mam... To zdjąć? - wskazał na swoje ubranie

-Tylko zsuń bieliznę. Będę uderzał na gołe pośladki -uśmiechnął się do niego smutno.

- D-dobrze Sir - powiedział lekko drżącym głosem i sięgnął do tyłu zsuwając bokserki do ud.

Connor pomógł mu to zrobić i pogładził go po pośladku -Gotowy? Wiesz za co dostajesz?

- T-tak S-Sir - powiedział starając się rozluźnić. Pierwszy raz miał dostać karę i nawet jeśli była ona z jego inicjatywy i Connor nie był na niego zły się stresował.

-Dostajesz ponieważ źle czujesz się z tym co zrobiłeś. I choć ja nie jestem na ciebie zły wiem, że dzięki karze odejdzie od ciebie poczucie winy. -wyjaśnił mimo wszystko spokojnie -A teraz. Jakie jest twoje hasło?

- Czerwony P-panie - powiedział niemal szeptem i zamknął oczy.

-Czy potrzebujesz go użyć?

- Nie Sir - pokręcił głową - Dam radę.

Master pogładził go kolejny raz po czym zaczął uderzać. Dość szybko i regularnie starając się przykładać, choć bolało go serce. Tak ciężko było by patrzeć na łzy jego ukochanego.

Po około 8 chłopak zaczął popiskiwać zaciskając dłonie na materiale kołdry cicho łkając. Connor nie przerwał jednak kary. Wiedział, że musi być silny. Położył wolną dłoń na plecach Leo by go przytrzymać i uderzał dalej nie zmieniając rytmu.

- P-przepraszam Coni - wyszlochał w końcu Leo kuląc się i unosząc nieco biodra. Ból wzrastał a on czuł, że coraz słabiej go znosi.

-Wiem, jeszcze 6 i skończymy tak? Jesteś taki dzielny -pochwalił go uderzając kolejny raz

- T-tak - pociągnął nosem płacząc cicho.

W końcu skończyli karę. Coni od razu wciągnął swoje płaczące maleństwo na kolana i przytulił bardzo bardzo mocno.

- Przepraszam S-Sir - wyjąkał wtulając się w niego - Naprawdę nie chciałem.

-Już jest ci wybaczone. Ślicznie zniosłeś karę -pochwalił go.

Sięgnął po przygotowane wcześniej ciasteczko i dał mu je delikatnie -Proszę skarbie. Zjedz.

Ten pokręcił głową - Nie zasłużyłem - pokręcił głową.

-Oczywiście, że zasłużyłeś. Byłeś bardzo grzecznym i kochanym chłopcem. Przeszedłeś karę i teraz możemy o tym zapomnieć tak?

- Ale ale ale... Byłem niegrzecznym chłopcem - wyszeptał.

Mężczyzna wziął jego policzki w dłonie by ich oczy się spotkały -Posłuchaj mnie. Kara dobiegła końca. Wybaczyłem ci. Jesteś już odkupiony, tak? Zaczynamy od nowa.

- N-naprawdę panie? - zapytał cicho

Connor skinął głową lekko całując jego nosek. Nie chciał by jego słodki szczeniak źle się czuł -Już wszystko jest dobrze, Toy -specjalnie użył jego drugiego imienia by zacząć go wprowadzać.

Leo wtulił się w jego ciało wdychając powoli jego zapach. Powoli się uspokajał.

-Chcesz dziś odpuścić wchodzenie w klimat kochanie? Myślę, że mogłoby cię to rozluźnić ale nic na siłe.

- Nie Sir, już lepiej, jest w porządku chce wejść w przestrzeń - wymruczał w jego ramię.

Connor delikatnie go od siebie odsunął. Rozebrał go całkiem tak by jego ciało było ładnie pokazane. Założył mu również oczywiście ochraniacze, obroże i z uśmiechem włożył korek,

-Jak tam piesku? Nic nie upija?

- Nie, tylko bolą mnie trochę pośladki - wymamrotał.

-Hm... nie przyjemnie jest nosić dotyk Pana na sobie? Teraz nie muszę być przy tobie a i tak mnie czujesz prawda?

- Tak Conni - dotknął ciepłej skóry - To w sumie całkiem przyjemne...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejka szczniaczki!

Jak wam się podobał rozdział i pierwsze klepu Leo?

Catio wyjechała i jestem samotna ;-; Może mnie ktoś przytulić?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top