Rozdział 34 "Wyznanie"
- Coni...? - ciemnoskóry mężczyzna usłyszał wołanie z sąsiedniego pokoju co wyrwało go z nostalgicznych rozmyślań.
-Co jest Dav?! -odkrzyknął, mocniej przytulając chłopca do siebie.
- Czy... No wiesz? - usłyszał lekkie wahanie w głosie swojego partnera.
-Hmmm... a no tak. Aniolku. Pójdziesz na chwile do Diksa? -zapytał pomagając Leo się podnieść.
- Jasne Sir... Coś się stało? - zapytał spięty.
-Nie, nie. David chciał z tobą pogadać -puścił mu oczko i delikatnie pchnął w stronę pokoju.
- O-och, dobrze - ruszył w stronę drzwi - Tak Dav? - wszedł do pomieszczenia.
-Hej mały. Wejdziesz na chwile? -poklepał miejsce obok siebie.
- Jasne, coś się stało? W czymś ci pomóc? - zapytał wciąż owijając się kocem.
-Nie, nie -zagryzł wargę i powiedział na wydechu -Po prostu.. podobasz mi się. I to nawet bardzo.
Leo zaniemówił na chwile - Ja... Co? - zapytał nie będąc pewnym czy na pewno dobrze usłyszał
-Podobasz mi się. -powtórzył rumiany -Czy... chciałbyś może iść ze mną na randkę?
- Ja... Ja - zaczął - Nie wiem co mam powiedzieć - sam się zaczerwienił spuszczając wzrok.
-Przepraszam! Jeśli nie to nie martw się. Przepraszam, że z tym tak wypaliłem.
- Nie! Nie... Po prostu ja od dawna się w tobie... - zaczął nie wierząc w to co się dzieje.
-We mnie... co? -spytał z nadzieją w oczach. Leo pomyślał, że teraz wyglądają jak bezchmurne niebo.
- No podobasz mi się... - powiedział bardzo cicho i nieśmiało.
Twarz Davida rozjaśnił uśmiech -To świetnie! -przytulił go do siebie -To... dasz się zaprosić na kawę? -zapytał gładząc go za uchem
- I tak nie będzie lepsza niż ta którą robi Conni - uśmiechnął się - Ale jasne, bardzo chętnie.
Parę milisekund później poczuł na ustach przyjemny dotyk drugich ust. Drgnął, jednak szybko zdał sobie sprawę co się dzieje i wsunął dłoń we włosy mężczyzny. Ten zamruczał bardzo zadowolony pogłębiając pocałunek. Położył powoli Toya na łóżku zawisają nad nim. Pieszczony chłopak poczuł jak jego męskość się powiększa, więc owinął ręce wokół szyi Davida całując
-Jak minęła sesja? -zamruczał Diks zjeżdżając ustami na jego szyje.
- Cóż... Pierwszy raz miałem taką sesje... - powiedział - Trochę spanikowałam ale Conni się mną zajął.
-Rozumiem. To mogło być straszne -zassał się tworząc malinkę -A William? Jak ci się podoba?
- Jest... Ciekawym Masterem, jego głos tak hipnotyzuje, jest taki głęboki...
Usłyszał szybkie pstryknięcie -Tylko mi tu nie odpływaj. Tak, Will się w tym specjalizuje. Zobaczysz go jeszcze parokrotnie na trudniejszych sesjach.
- Trudniejszych, to znaczy jakich? - zapytał muskając jego wargi swoimi.
-Zależy. Na fistingu pewnie. Ale to już zależy od ciebie -David polizał go po ustach z psotnym uśmiechem.
- Fisting to to gdzie... Wkładają ci całą dłoń w pupę? - zapytał przełykając ślinę.
-Tak. Swoją drogą to bardzo przyjemne. -zaśmiał się cicho widząc jego przerażenie -Nie stresuj się. Pewnie czeka cię to dopiero za długi długi czas.
- Ja dzisiaj nie mogłem znieść jak Conni rozszerzył palce we mnie a co dopiero... To
-Śliczny -David wyraźnie się zmartwił -To nic takiego. Pamiętaj, że niczego nie zrobi na siłę.
- Wiem, kocham go za to - uśmiechnął się - Czy my... Możemy - przygryzł wargę - No wiesz..
-Możemy... co? -uniósł brew, jeżdżąc palcem po jego boku.
- Czy bez pozwolenia Connora sami możemy się... - spojrzał na niego znacząco.
-Hmmm... średnio -zarumienił się -Ale mogę zrobić ci loda -lekko pomasował jego nagiego peniska.
- Dlaczego? - przekrzywił głowę - Był by zły?
-Nie mogę dawać dupy bez jego zgody. A twój pierwszy raz ze mną powinien być... bardziej wyjątkowy.
Ten skinął głową. - Nie zgodziłby się na to...? - zapytał ciszej.
-Zgodziłby. Ale.. -mocno go do siebie przytulił -musiałbym cię zostawić by iść spytać.
- No tak, - wtulił się w jego ciało wciągając ten przyjemny zapach.
David ułożył się obok przytulając go do siebie i masując Penisa -To chcesz tego loda?
- Myślę... Myślę, że - zająknął się cicho i niepewnie - On chyba potrzebuje uwagi.
-Oj tak. Definitywnie -mężczyzna przytaknął powoli zsuwając się w dół -Robił ci już tak ktoś? -pocałował go w podbrzusze.
- Zdarzyło się - uśmiechnął się - Ale ty... Robisz to tak przyjemnie.
-Hmmm... w końcu psy uwielbiają parówki prawda? -zamruczał biorąc go do ust i ssąc.
- Cóż... W moim przypadku to prędzej kabanos - zaśmiał się cicho i zagryzł wargi.
-W sumie. Jesteś długi ale cieki. Mi to jednak nie przeszkadza -wziął go głęboko w gardło
Leo pisnął na to przyjemne uczucie z trudem hamując głośniejszy jęk.
Bawili się tak jeszcze przez moment nim do pokoju wszedł Coni -No No No. Moje szczeniaczki chyba dobrze się bawią.
Toy od razu pisnął wystraszony jego nagłym wejściem i zarumienił się wściekle.
-Ej! Nie strasz mi go bo jeszcze oklapnie -mruknął Diks wracając do swojej zabawy w patrzenie jak głęboko może go zmieścić.
- Wybaczcie - zaśmiał się Connor - Już was zostawiam.
Ze śmiechem opuścił pomieszczenie i usłyszeli jeszcze tylko „No Will, chyba już do nas Toy nie wróci. Diks go właśnie pożera"
- Tam od razu pożera - wymamrotał rozbawiony Leo - Nie jestem smaczny.
-Mam inne zdanie -David oderwał się od niego na chwile by potem znów wrócić do zajęcia.
Ten uśmiechnął się i odchylił głowę oddychając głęboko z przyjemności. Było mu tak dobrze.
W końcu wystrzelił w usta chłopaka który wszystko ładnie połknął i oblizał się -Wyglądasz pięknie gdy dochodzisz.
- Naprawdę...? - zapytał cicho normując oddech.
-Bardzo. Poćwiczymy to z Conim. Jak nauczysz się tak wyglądać to pierwsze miejsca na konkursach masz jak w banku.
- Myślisz... że naprawdę by się udało? - uśmiechnął się.
-Tak sądzę. Masz spore szanse -podniósł się powoli tylko po to by po chwili ułożyć się obok niego i mocno przytulić
- Już późno... Powinienem chyba niedługo wracać do domu - powiedział przymykając oczy wtulony w niego.
-Może zostaniesz na noc?
- Nie... Nie chciałbym robić kłopotu, to chyba nie wypada - powiedział niepewnie, choć w głębi serca bardzo zapragnął zasnąć w tych silnych umięśnionych ramionach mężczyzny.
-Oj nie pieprz. Chyba, że mnie -zachichotał cicho -Masz w domu jakieś zwierzaki które musisz nakarmić?
- Tylko Damona, ale on raczej sam coś zje - uśmiechnął się.
-To ten... chuj który obraził Coniego a potem tu przyszedł? -zapytał mrużąc oczy.
- N-nie mów tak - powiedział cicho wracając wspomnieniami do tej sytuacji - On jest dobry, po prostu wtedy był pod wpływem i...
-Wiem. Ale miałem ochotę przegryźć mu tętnice. Ogólnie przydałoby mu się porządne lanie za to, nie sądzisz?
-Właściwie to... nie jestem pewien czy to byłaby właściwa kara -Leo zarumienił się wściekle.
- Dlaczego? - przekrzywił głowę uśmiechając lekko. Tak bardzo podobało mu się jak jak chłopak się rumienił.
-Um. Dotrzymasz tajemnicy? -zapytał ściszając głos.
- Oczywiście. Nikomu nic nie pisnę - przystawił palec do ust.
-A obiecasz na mały paluszek? -wystawił palec prawej dłoni.
Ten zachichotał i ścisnął go swoim małym palcem - Obiecuje.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka szczeniaki!
Trzydniowy maraton nas teraz czeka! Cieszycie się? ^^ Co sądzicie o parze David/Leo?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top