Rozdział 31 "Uspokajanie"
-Cóż. Skoro sam nie wiesz to dlaczego po prostu nie zamkniesz oczu, nie wtulisz się we mnie i nie pozwolisz działać swojemu Panu? On w końcu wie co dla ciebie najlepsze prawda?
- T-tak Sir - skinął głową i przymknął oczy - Nie chcę cię zawieść Panie...
Will poprawił na nim chwyt wtulając go w siebie dość mocno.
-Nie zawodzisz mnie kochanie. Jeśli będzie za dużo to pamiętaj, że możemy wrócić -powiedział Coni wyjmując z niego jeden palec i zostając z drugim.
Ten pokiwał głową - Ja się postaram, dla ciebie Sir.
-Grzeczny piesek -ciemnoskóry poruszał palcem wkładając go i wyjmując. Celował w prostotę, chciał mu pokazać, że warto współpracować.
Ten za każdym razem zaczął odczuwać przyjemność. Bolało, jednak zaraz po bólu następował miły moment.
-I jak kochanie? -Connor dalej bawił się jego pupką po chwili znów wtykając w niego dwa palce z przeciwstawnych rąk. -Taki grzeczny chłopiec. -narazie złączył je i gładził go.
- J-jestem grzeczny? - zapytał Leo niepewnie. Czy zasłużył na pochwały?
-Tak. Jesteś bardzo grzeczny -Master pokiwał głową -Tak ładnie się poddajesz -powoli rozszerzył minimalnie palce, chcąc zbadać jak zareaguje.
Chłopak drgnął jednak wziął kilka głębokich oddechów - Staram się Sir.
- Jak długo jeszcze....? - zapytał po kilku sekundach. Naprawdę się starał i próbował.
-Aż nie zdecyduje że wystarczy. Rozluźnij się słońce -Connor delikatnie poruszał palcami patrząc na niego uważnie.
Kolana Leo zbór drgnęły, a on zacisnął dłonie w pięści nie chcąc się wyrwać lub robić innych niepożądanych rzeczy. Kojące gładzenie jego skory przez siedzącego z tyłu mężczyznę było jednak bardzo przyjemne.
Właściwie już po chwili Connor odsunął się -Wystarczy. Ślicznie się spisałeś szczeniaczku.
Blondynek otowrzył zaciśnięte powieki - J-już... Koniec? - zapytał zdziwiony.
-Tak. Już ci wystarczy. Nie zniesiesz więcej -przytaknął wstając by obmyć dłonie.
- T-tak Sir - powiedział. Czuł się niepewnie, nie wiedział czy ma się podnieść, bał się spojrzeć na twarz Mastera z tyłu. Czy ma go teraz za słabego? Za kogoś kto nie potrafi znieść podstaw? Czy będzie go oceniał...?
-Dasz radę wstać? -usłyszał spokojny głos z tyłu. Will nadal przytulał go do siebie, choć puścił już jego nogi.
- J-ja...? - powtórzył powoli chłopak cicho i niepewnie.
-Tak, ty. Chcesz jeszcze poleżeć czy już wstajemy? -zapytał ponownie.
- J-ja, n-nie wiem Sir - powiedział nieco skołowany.
-No to leżymy. Policz proszę dla mnie od 0 do 50 -polecił głaszcząc go.
- Liczyć? Ale... P-po co Sir? - zapytał szukając wzrokiem Connora.
Ten stał obok sprzątając, ale widząc wzrok swojego skarba uśmiechnął się i odpowiedział -Ponieważ dzięki temu wrócisz trochę do rzeczywistości.
- Chyba w niej jestem - powiedział przygryzając wargę - Tak myśle, Sir.
-I tak proszę. Policz. -odezwał się znów Will -Nie zaszkodzi ci to.
Chłopak zaczął odliczać grzecznie skupiając się na tym. Uśmiechał się przy tym lekko. Spojrzał pytająco na Sir Williama gdy już skończył.
- Jak się czujesz? - zapytał ten tak samo aksamitnym głębokim tonem przyglądając mu się.
-Lepiej Sir. Trochę boli tam na dole, ale jest okej -wziął głęboki wdech jego perfum -Ładnie Pan pchanie. -powiedział trochę nadal nie kontaktując po sesji.
- Podoba ci się ten zapach...? - zapytał przeciągle.
-Tak. Bardzo -powiedział klejąc się do niego.
- Co ci się w nim podoba? - zapytał gładząc go jednostajnym ruchem po włosach.
-Jest taki przyjemnie ostry. Lubię taki zapach perfum i... -wtulił nos w jego szyje rumieniąc się lekko.
- I...? - uśmiechnął się lekko czując jego coraz bardziej uspokajający się oddech.
-Sam Pan ładnie pachnie. Tak jak Coni. Jak alfa -powiedział szeptem, cały rumiany.
- Pamiętaj chłopcze. To twój Pan zawsze pachnie najpiękniej. Bo to jego zapach nosisz na sobie niczyj więcej.
-T-tak -odsunął się od razu wyciągając ręce do swojego Pana, który teraz już siedział obok - Przepraszam -pociągnął nosem.
- Nie masz za co Leo - Connor od razu wziął go w ramiona całując w czoło.
Chłopak wcisnął głowę w jego szyje i przylgnął do niego całym ciałem. Jakby chciał w niego wejść.
- Och szczeniaczku - ten posadził go na swoich kolanach tuląc do siebie, głaszcząc po plecach.
Will przypatrywał się temu z lekkim uśmiechem -David też się tak zachowywał. -skomentował.
- Pamiętam - skinął głową ciemnoskóry - Było to tak dawno, że niemal wyleciało mi z głowy.
-Ty i ta twoja pamięć złotej rybki -mężczyzna odetchnął pogrążając się w myślach.
- Wypraszam sobie, - zaśmiał się cicho - Za to mam lepszą kondycję.
-Chyba żartujesz -wtedy i Will dołączył do śmiechu -U Emili to zawsze ja byłem w stanie zrobić więcej okrążeń.
- Chyba wokół stołu - wymamrotał cicho z rozbawieniem
-Uciekając przed jej batem na pewno -posłał mu przyjazne spojrzenie.
- To nie tylko ty - uśmiechnął się - Pamiętam jakby to było wczoraj...
***********************************************
- Pamiętajcie! Kto pierwszy będzie złapany tym dzisiaj się zajmę - zaśmiała się rozbawiona kobieta - liczę do trzech. Gotowi chłopcy? - spojrzała na swoich mężczyzn
-To definitywnie niesprawiedliwe -powiedział Will patrząc na swojego przyjaciela i nauczycielkę -Dobrze wiecie, że to ja przegram. Czy nie moglibyśmy kiedyś zrobić zawodów w szachach?
- Pfff, w szachach. - zachichotał ciemnoskóry - To największa nuda, nigdy nie lubiłem szachów. Już lepsze warcaby. Łatwiejsze zasady
-Cokolwiek. Tylko nie bieganie -westchnął cierpiętniczo
- Jesteś chyba najmniej chętnym do biegania człowiekiem jakiego znam - uśmiechnęła się kobieta - A jest ich sporo.
-Wole inne ćwiczenia. Bieganie do nich nie należy -spojrzał na kobietę lekko błagalnie -Czy możemy rozwiązać to jakoś inaczej? Znów to ja będę okazem pokazowym i wszyscy dobrze to wiemy.
- Nie zawsze, ostatnio był nim Conni gdy graliście w karty - uśmiechnęła się.
-W porządku. Miejmy to już za sobą -poprawił dłonią włosy.
Ta klasnęła w dłonie - Gotowi?
-Chyba bardziej nie będę -mruknął Will zacierając dłonie.
- Liczę do trzech, zaczynamy chłopcy - zawołała radośnie.
-Jeśli musimy -obydwoje stanęli, gotowi do biegu a Emili sięgnęła po palcat ze śmiechem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzień dobry szczeniaczki!
Poznacie zaraz nową postać ^^ Ale póki co... jak wam się podoba? Macie jakieś życzenia co do przyszłych rozdziałów?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top