Rozdział 19 "Wspólna zabawa"
- No dalej Toy, powąchaj swojego nowego kolegę. Musisz wiedzieć jak pachnie, żeby go poznać następnym razem - zachęcił go z dużym uśmiechem na ustach ciemnoskóry.
Leo przekręcił głowę w uroczy sposób i przysunął się bliżej niego.
Diks natomiast znów uniósł nogę, by ułatwić zadanie młodszemu koledze. Zaszczekał na niego zachęcająco.
Blondyn stanął na przeciw niego i przesunął się bliżej zaczynając wciągać nozdrzami jego zapach.
Pachniał mocno i męsko, nie był to jednak nieprzyjemny zapach. Wyciągnął delikatnie język i polizał jego jądro. Nie wiedział dlaczego. Jakoś instynkt podpowiadał mu żeby to zrobić.
Znów uniósł wzrok na większego psa z wciąż wyciągniętym języczkiem.
Zaraz też został w niego polizany.
David odskoczył trochę i zaczął dyszeć radośnie. Obniżył się też na przednich łapach cały czas merdając ogonkiem.
Leo poczuł potrzebę zrobienia tego samego. Rówież zniżył swoje łapki oblizując się. Zaszczekał, zachęcając go do zabawy i podskoczył zabawnie. Pobiegł też w stronę zabawki.
Przybiegł z liną do przeciągania. Leo ostrożnie złapał za jej drugi koniec przekręcając głowę. Zaczęli siłować się cicho powarkując. Diks nie używał zbyt dużo siły w zabawie by nie spłoszyć chłopaka. Co innego Leo, który starał się pokazać swoją siłę, która w porównaniu z nim nie była nawet mała.
Diks w pewnym momencie puścił linę i udał upadek. Otrząsnął się wstając. Cały czas merdał zadowolony, że dał wygrać nowemu szczeniakowi.
Leo usiadł na podłodze wystawiając język, dysząc zadowolony z siebie.
Dyszeli więc na siebie szczęśliwi, aż czarnowłosy nie przerwał ciszy znów dając głos. Potem podbiegł do młodszego znów zaczynając lizać go po twarzy.
Leo opadł na podłogę odwracając się na plecy, chcąc się jeszcze pobawić.
Gdy tylko jego lekko twardy penis opadł na brzuch, drugi chłopak dopadł do niego i zaczął wylizywać. Lubił smak czystego penisa i zapach krocza.
Leo położył głowę na podłodze i odetchnął na to przyjemne uczucie
Zaczął szybciej oddychać czując przychodzący orgazm. To uczucie było cudowne i nagle zapragnął by się nie kończyło. Zacisnął mocniej wargi i odchylił głowę, po czym jego ciało przeszły drgawki a zaraz po nich chłopak wytrysnął z głębokim jękiem.
Alfa zlizał białawą ciecz, nie połykając jej jednak. Zbliżył się do swojego szczeniaka i pocałował, karmiąc go jego własną spermą.
- Awww, mój mały szczeniaczek - wytrysnął ze swojej malutkiej kostki?
- Coni podszedł do nich i pogłaskał szczeniaka po głowie.
Leo chwilę jeszcze dyszał, po czym uniósł głowę i usiadł, po czym zarumienił się słodko.
- Moje śliczności - ułożył dłoń również na głowie alfy i zaczął ich pieścić. Cieszył się, że dzieciaki dogadały się bez większych problemów.
Jasnowlosy chłopak od razu przysunął się bliżej jego ręki chcąc dostać więcej jego dotyku i pieszczot.
- Awww, mój szczeniaczek lubi jak się go głaszcze, po głowie? Podrapał go pod brodą jednocześnie przytujacąc swojego chłopaka, by ten nie czuł się samotny.
Leo wydał z siebie cichy dźwięk i przytulił się bardziej do niego, po czym zaczął lizać jego dłoń. Odpowiedział mu słodki śmiech Mastera i jeszcze więcej pieszczot.
- To co pieski? Może chcecie się zająć kostką swojego tatusia? - zostawił ich sięgając do swojego paska.
Młodszy przeniósł wzrok na mężczyznę po swojej prawej. Ten od razu przybliżył się do ciemnoskórego mężczyzny. On się jednak zawahał.
- Jaki dobry psiaczek - pogłaskał Davida po głowie, po czym spojrzał na blondyna - Chodź szczeniaczku. Kostka tatusia cię nie ugryzie.
Jasnowłosy zbliżył się i przysunął bliżej niego, uważnie obserwując poczynania starszego psa. Ten merdał radośnie, widząc jak jego Pan wyjmuje na wpół twardego penisa ze spodni. Widać było że nie może się doczekać. Zapiszczał cichutko.
- Zostaw, Diks. Siad. - powiedział starszy stanowczo.
Chłopak usiadł grzecznie, jednak cały czas patrzył się na męskość mężczyzny. Jego pan jednak kazał mu czekać.
- Diks, proś - uśmiechnął się, dając mu komendę. Najpierw trening, potem nagroda.
Chłopak spojrzał na niego prosząco, unosząc się na kolanach, po czym zapiszczał cicho.
-Brawo. Dobry psiak. Okey, możesz się pobawić kostką - zaśmiał się, pozwalając mu dorwać się do swojego penisa.
David od razu do niego podbiegł zaczynając lizać, jednak robił to wyjątkowo delikatnie.
- No dalej, dalej - przytrzymał go za włosy, masując przy okazji skórę głowy, po czym spojrzał na swojego szczeniaczka - A ty co Leo? Nie chcesz się pobawić?
Chłopak przekrzywił głowę. Czy powinien przeszkadzać większemu od siebie psu? I czy ten nic mu nie zrobi? W końcu... Naprawdę miał ochotę zająć się penisem starszego.
Diks jednak, jakby wyczuwając to, że chłopak się boi podniósł wzrok i zamerdał z językiem na wierzchu. Zaszczekał na niego znowu zachęcając do podejścia do siebie.
Leo wtedy się podniósł z siadu, po czym przybliżył i spojrzał na ciemnoskórego mężczyznę, jakby czekał na pozwolenie.
- Dalej mały. Pobaw się. Diks pokaże ci jak - starszy chłopak zaczął lizać penisa z jednej strony, cały czas patrząc na chłopaka i robiąc mu miejsce z drugiej.
Chłopak wtedy podszedł, powoli wysuwając język i zaczynając lizać jego członka.
Musiał przyznać, że smakował całkiem nieźle. Nie potrafił porównać tego smaku do niczego, ale definitywnie chciał by ta chwila trwała wiecznie. Szczególnie, kiedy poczuł dłoń na swoich włoskach. Jego język coraz bardziej przesuwał się po jego długości a on odczuwał z tego coraz większą radość. Ze smakiem zlizał białawy płyn z główki penisa, przy okazji lekko machając biodrami tak jakby merdał. Smakowało mu i miał ochotę na jeszcze więcej. O wiele więcej.
Starszy chłopak w tym czasie wylizywał jądra Mastera, również miejąc przy tym prawdziwą uciechę.
Uwielbiał piłki. A jądra były właściwe takimi ciepłymi, miękkimi piłeczkami. Wkładał je sobie do ust, wyglądając jak mała, słodziutka wiewiórka.
Connor w tym czasie oddychał miarowo z przymkniętymi z przyjemności oczami i zagryzionymi wargami. Czuł się bardzo dobrze.
Posiadanie jego piesków przy kroczu, było prawdziwym darem od niebios. Spojrzał na nich z miłością. Choć Leo nie był mu zbyt dobrze znany, już teraz zdobył jego serduszko.
- Moje skarby - schylił się i pocałował to jednego, to drugiego w czubek głowy. David na ten czuły gest uniósł się, by polizać policzek swojego Pana. Blondynek za to uniósł jedynie sarnie oczy i wydał z siebie bliżej niezydentyfikowany dźwięk. Nigdy wcześniej nie doświadczył takiej ilości miłości od prawie obcej osoby.
W pewnym momencie, po prostu rzucił się na swojego właściciela i wtulił w jego ramiona. Zalało go uczucie szczęścia i nostalgia. Tak jakby wszystkie jego problemy nagle nic nie znaczyły.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witamy was tej pięknej nocy szczeniaczki!
Pamiętajcie, że kochamy was tak samo jak Coni kocha swoich chłopców ^^ Jak tam się czujecie? Podobała się sesja?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top