Rozdział 15 „Bracia"

Nie mieszkali tu zbyt dużo czasu jednak zdążyli bardzo przywiązać się do swojego malego trzy pokojowego mieszkania z kuchnią i wiecznie zalaną przez Damona łazienką.

Zaśmiał się cicho przypominając sobie ich pierwszy dzień w tym domu...

*

Leo cicho zakradł się do pokoju swojego współlokatora i zajrzał przez szparę w drzwiach. Damon nigdy na noc ich nie zamykał, gdyż uważał, że przez to jak mocny sen ma blondyn, przez zamknięte drzwi nie usłyszałby jego krzyku, gdyby w nocy jakieś potwory próbowały wciągnąć go pod łóżko.

Uchylił drzwi bez najmniejszego skrzypnięcia, po czym po kilku sekundach wskoczył na zwiniętego w kołdrę rudowłosego chłopaka.

- Wstawaj Dam! Mamy piękny nowy dzień - położył się na nim, na co tamten jedynie podskoczył.

- Leo, cholera, złaź ze mnie - sapnął, z wciąż zamkniętymi oczami.

To była ich pierwsza noc odkąd mieszkali razem. Nowe mieszkanie, które kupili im rodzice gdy tylko wyjechali na studia mieszczące się blisko siebie. Ich wieloletnia przyjaźń nie zakończyła się więc na liceum jak to bywało w większości przypadków.

- Nie, nie, nie - położył się obok niego i zerwał kołdrę - Dzisiaj robimy maraton filmowy. Masz wstawać.

- Ale to później, jest 6.00 rano! -
Nakrył się poduszką na głowę.

Leo zachichotał uroczo.

- Jest 11.00. - mruknął i zaczął bawić się jego rudo-kasztanowymi włosami.

- Co? - Damon ziewnął zaspany i odwrócił się na bok - Niemożliwe, masz zepsuty zegarek - wymruczał wciąż sennym głosem, po czym objął go i ziewnął.

Spojrzał na zegar zawieszony na ścianie i ze zdziwieniem zauważył, że jego blondynek ma racje. Było już prawie południe.

- To co? Na śniadanio-obiad zamawiamy pizzę czy zrobisz coś dobrego? - wymruczał łąsząc się do niego jak kot. Miał nadzieję, że chłopak się nad nim zlituje i przygotuje coś przepysznego.

- A może dla odmiany ty byś coś zrobił, hm?

- Pamiętasz jak robiłem śniadanie u ciebie w domu i twoja siostra...

- Okey, okey. To jednak ja coś ugotuję - wstał ze śmiechem, przypominając sobie sytuacje z popcornem, który robili na patelni zapominając jej zakryć w efekcie czego ziarno trafiło idealnie w czoło jego siostry.

- No... Na co czekasz? - zapytał z lekkim rozbawieniem widząc jak ten stoi wciąż się na niego patrząc.

- Aż wstaniesz - założył ręce na piersi.

- Przecież już wstałem - wywrócił oczami rudzielec

- Myślisz, że nie wiem, że jak stąd wyjdę znów się zawiniesz w kokon i zaśniesz?

- No dobrze mamo, już wstaje - westchnął z cierpieniem Damon, powoli podnosząc się z łóżka -A może raczej, Tatusiu? - posłał mu swój firmowy uśmiech, na który podrywał wszystkie laski. Często żartował sobie z orientacji chłopaka, od kiedy ten przyznał mu się do niej trzy lata wcześniej. Nie było w tym jednak żadnej nienawiści, po prostu przyjacielskie przekomarzanie się.

- Jestem za biedny na bycie sugar Daddy - powiedział teatralnie wzdychając - Chyba, że to ty będziesz mi płacił - zaśmiał się.

-W takim wypadku to ja będę twoim tatusiem. Więc co? Do kuchni córeczko, zanim tatuś przełoży cię przez kolano - zarechotał wrednie, dając mu lekkiego klapsa w pośladek.

- Och już, chciałbyś - zaśmiał się, po czym sięgnął do szafki, po mąkę decydując się na naleśniki.
Szybko przyrządził prostą potrawę, czując cały czas na sobie głodny wzrok przyjaciela. Był strasznym głodomorem i Leo za każdym razem kiedy się odwracał widział oczy chłopaka wpatrzone w patelnie.

- Leeeeeeoś. Długo jeszcze? - wyjęczał - Umieram z głodu.

- Długo - uśmiechnął się, udając poważny ton odwracając do niego tyłem - Było by szybciej gdybyś pomógł. Ale jednocześnie gdybyś pomógł, z tych naleśników nic by nie zostało.

- No nic. Widać nadeszła już na mnie pora. Bóg chce mnie już u siebie - teatralnie opadł na kanapę w ich salonie połączonym z kuchnią.

- O nie, do Boga to ty się na razie nie wybieraj. Nie za nim posprzątasz łazienkę, która po twojej wczorajszej kąpieli wygląda jakby przeszła powódź. Aż dziwne, że woda spod drzwi nie wypływa.

- Nie prawda! Przecież w łazience jest czysto! - poniósł się oburzony i otworzył drzwi od łazienki.

Zamilkł przyglądając się nadal nie wyschniętym plamą wody na podłodze i zabrudzonej resztkami piany, wannie.

- Wydawało ci się! Nie ma prawie śladu! - odkrzyknął szybko rzucając ręcznik na podłogę, chcąc ją trochę przetrzeć,
po czym otworzył okno - Ale nie wchodź na razie, trzeba przewietrzyć!

- Tak, tak - odkrzyknął mu chłopak, śmiejąc się wyraźnie rozbawiony. Przypominali czasami stare, dobre małżeństwo.

- To... Jest już jedzonko? - zapytał prosząco - Błagam, chcesz mnie zabić zapachem?

- Tak, już jest - odpowiedział łaskawie, kładąc mu na talerz naleśnika z nutellą, bananami i kleksem bitej śmietany. Leo wychodził z założenia, że jak już coś robi, to porządnie. - Czekaj, jeszcze o czymś zapomniałem - powiedział - Wróć na chwilę, nie udekrowałem jednego, najważniejszego składnika.

Damon spojrzał na naleśnika tęsknie, ale oddał talerz przyjacielowi. W końcu za chwilę na pewno będzie mógł ukoić swój głód. Leo jednak nie wziął od niego talerza a jedynie sięgnął po bitą śmietanę i prysnął jej trochę na nos rudzielca.

- No, teraz gotowe. Smacznego.

- Ej! - chłopak zarumienił się uroczo. Niestety jego cera zawsze zdradzała wszystkie emocje. Starł słodką piankę z nosa - Przebaczę ci jedynie dlatego, że jestem zbyt głodny - pokiwał mu palcem.

Blondyn roześmiał się w głos siadając naprzeciw niego - Dziękuję za litość, czy śniadanie Panu odpowiada? A może zrobić coś innego? Byle tylko Pana nie denerwować.

- Jakubie! Zrób mi loda! - zaśmiał się czując dziwny dreszcz gdy został nazwany Panem. Ciekawe...

- Zniszczyłeś mi Tabalugę - założył ramiona na piersi - Pamiętasz jak mieliśmy 8 lat i to oglądaliśmy i twoja mama weszła do pokoju, bo myślała że oglądamy porno? - zaśmiał się.

- Nic dziwnego. To była bardzo dziwna bajka - odpowiedział z pełnymi ustami, zapychają się słodyczami.

- Mi tam się podobała - wzruszył ramionami - Dziwi mnie to, że twoja mama już wtedy podejrzewała nas o takie niecne plany.

-To przez mojego brata. Gdy miał 9 lat przyłapała go na masturbacji. Był dziwnym dzieckiem.

- Wcześnie zaczął - uśmiechnął się - Przebił cię?

- Niestety, ale muszę przyznać się do porażki na tym polu - położył sobie rękę na sercu z ubolewaniem.

- Na szczęście w innych rzeczach jesteś niezawodny. Na przykład zalewaniu łazienki - jego usta rozszerzyły się w uśmiechu.

- Oh, zamknij się - trzepnął go w głowę - Co chcesz dziś oglądać?

- Friends? - zaproponował - Chyba, że nie chcesz serialu

- Może być serial - odpowiedział,
siadając na kanapie z puszką coli. Poklepał miejsce obok siebie - Siadaj.

- Jeszcze kocyk - powiedział ten z lekkim oburzeniem, po czym przyniósł go i usiadł obok chłopaka owijając ich razem.

Damon przytulił do siebie niższego chłopaka i pozwolił mu oprzeć się o siebie. Uwielbiał takie momenty ze swoim przyjacielem. Złapał się nawet przez chwilę, że wpatrywał się w niego a nie w telewizor.

~~~~~~~~~

Hejka szczeniaczki!

Dziś na poprawę poniedziałkowego humorku rozdział z Leo i Damonem. Dedykowany Ka33uch4   Która usilnie prosiła o to pod każdym rozdziale. Zdradzę wam sekret, że następny też będzie ich dotyczyć i będzie trochę bardziej... ostry.

Macie jakieś propozycje co byście chcieli zobaczyć w tym opowiadaniu? ^^

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top