Rozdział 77 "Opowieści"
(Dzień dobry xd w ramach przypomnienia nasi chłopcy są na urodzinach Filipa, które są organizowane w domu Argo)
Kolejni członkowie stada zgłaszali się by wykonać chłostę na biednym Filipie. Theo w tym czasie usiadł obok Toya na kanapie - My się jeszcze nie znamy - zauważył.
- Um… Tak, jestem Leo - uśmiechnął się lekko jasnowłosy.
-Miło mi cię poznać. Mój Pan mi o tobie wiele opowiadał -powiedział łagodnym głosem.
- Oh? Naprawdę? Nie sądziłem, że jestem na tyle ciekawy by o mnie opowiadać - Leo pokrył się głębszym rumieńcem.
-Jak dla mnie jesteś ciekawy - powiedział z lekkim uśmiechem - Jak się dziś czujesz? Domyślam się, że takie imprezy To nie do końca twój styl?
- Raczej… Rzadko na nich po prostu bywam. Nie zdążyłem się jeszcze przyzwyczaić - przyznał.
-Mnie często Pan na takie zabiera. To imprezowa dusza - spojrzał na Argo teraz gromko przyklaskującemu chłoście.
- Taki się właśnie wydaje - uśmiechnął się lekko - Przynajmniej Conni tak o nim mówi.
-To ciekawe, poznali się przez Filipa - powiedział opierając głowę wygodnie o oparcie.
- Naprawdę? - zdziwił się Leo.
-Tak. Mój Pan z nim pracuje już od lat. I Filip był pierwszym członkiem stada Connora. - wyjaśnił -Słyszałeś o tym?
- Kiedyś tak, ale nie ze szczegółami - przyznał - Chętnie posłucham jeśli oczywiście chcesz mi o tym mówić - dodał szybko.
-Z chęcią opowiem - białowłosy spojrzał na kończącą się już chłostę. Filip otarł parę łez z oczu, gdy Maya podniosła go i przytuliła do piersi -Ale najpierw może pomożesz mi przynieść szampana?
- Ah, jasne! Postaram się go nie wylać - dodał z lekkim uśmiechem.
-Wierzę w ciebie. Jak Ci nie pójdzie to jestem pewien, że Maya z chęcią Cię przeszkoli w obsłudze - wyszczerzył się mężczyzna.
Leo pokręcił głową, patrząc na starszego z przerażeniem -Nie! Nie ma potrzeby. Podejrzewam, że jej metody nauki nie są do końca przyjemne.
-Żebyś wiedział. Ale przynajmniej przynosi efekty, nie? - Theo wzruszył ramionami, polerując szkło. Wcisnął drugą szmatkę w dłoń Leo - Pomóż mi. Trzeba je przetrzeć tak żeby nie było śladów.
Blondyn zabrał się do pracy, bez marudzenia. Zerkał jednak na starszego uległego co jakiś czas. - To jak było z Argo i Conorem - zapytał ciekawy.
Theo zamruczał próbując przypomnieć sobie szczegóły - Teoretycznie nie było to nic skomplikowanego. Filip dużo mówił Conorowi o hot facecie z jego pracy - zaśmiał się chłopak - Pewnego dnia zobaczył jak na przerwie mój Pan przeglądał obroże na swoim telefonie. Pobiegł do Conora ciesząc się jak mała dziewczynka - zatrzymał się patrząc na Leo pewnie - Jak coś to ja tego nie powiedziałem - zaznaczył, po czym kontynuował - Conor namówił go na szczerość. Filip, więc zaprosił mojego Pana na piwo i tam zapytał czy jego podejrzenia są prawdziwe. Okazało się, że tak. W ten sposób zaczęła się ich przyjaźń - wzruszył ramionami, przyglądając się kieliszkowi pod światło - A swojego Pana raczej znasz. Kiedy tylko Filip wszystko mu opowiedział, chciał poznać nowego klimatycznego kolegę. Spotkali się, więc w trójkę i coś zaskoczyło.
-Wow. Słyszałem część tej historii, ale z twojej perspektywy brzmi to jeszcze ciekawiej.
-Wiesz. Zazwyczaj to ja jestem najbardziej trzeźwy pod koniec tych imprez. Alkohol rozwiązuje języki - zaśmiał się - Jeszcze się przekonasz. A teraz Chodź. Czas wrócić do hałastry
Leo odpowiedział śmiechem, podążając za starszym. Miał nadzieję, że czeka go jeszcze wiele takich imprez…
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Pokój hotelowy wypełniał zapach potu. Ciepłe światło wpadało do środka przez okno, oświetlając przestrzeń przyjemnym blaskiem.
Connor złożył kolejny kochający pocałunek na szyji Leo. Razem obserwowali jak David robi pompki na podłodze. Mięśnie jego bicepsów napinały się, wyglądając na ogromne. Pot spływał po jego szyi, aż do brzucha, gdzie zatrzymywał się we wcięciach mięśni.
Mężczyzna był wyćwiczony do takiego stopnia, że był w stanie zrobić ich naprawdę dużo co wzbudzało w Leo podziw.
Teraz znajdował się w szczytowej formie. Uniósł się do klęku patrząc na swoich kochanków. Z zalotnym uśmiechem podniósł dłonie, prężąc bicepsy przed nimi.
- No no - uniósł brwi Connor - Wyglądasz zabójczo muszę przyznać.
- Tym razem muszę pokonać Franka. - powiedział twardo. Jego dresowe spodnie w których ćwiczył pokazywały wybrzuszenie. David poprawił je - Cholera. Nienawidzę sportowych erekcji.
- Sportowych? A to nie na mój widok? - zapytał Coni teatralnie udając zaskoczenie.
David wywrócił oczami na ten komentarz - Jeśli w czasie wystawy specjalnie będziesz mnie podniecać to cię ugryzę. Ostatnio nabawiłem się bólu jąder przez 3 godzinną erekcje.
- Bądź pewny, że tak będzie - odparł i pocałował go w ociekające od potu czoło - Nikt ci się nie oprze.
- To chyba oczywiste. Czyż nie Leo? - rozchylił wargi ukazując równe zęby. Wszedł na łóżko zawisając nad młodzieńcem.
- Tak… - uśmiechnął się i przygryzł wargi - Ale teraz ja też cię będę podniecać.
Diks warknął mu do ucha, zaciskając zaczepnie zęby na jego płatku.
- Okropnyś. Tak traktujesz swoją Alfę?
- Ma mi być przykro? - przekręcił głowę, patrząc na niego zadziornie.
- A nie jest? Wyszczekany się zrobiłeś ostatnio - zauważył przenosząc jedną z dłoni na jego szyję. Zacisnął ją, jednak nie na tyle by odciąć dopływ powietrza.
- Ktoś mnie tego nauczył… - zwiesił głos - Wiesz kto?
David uniósł brew, patrząc na niego z oczekiwaniem. Poruszył palcami masując boki szyji kochanaka.
- Ty - huknął i wyciągnął język liżąc lekko nos mężczyzny - Ty mnie tak zdemoralizowałeś, wiesz?
- Zasłużyłem na lanie. Taki byłeś grzeczny przed poznaniem nas. A teraz? Diabeł. - teatralnie westchnął - Będę się za to smażył w piekle.
- Tak, zasłużyłeś na lanie. Masz szczęście, że niedługo jest ten pokaz inaczej bym się tobą zajął…
David słysząc groźby kochanka, wydobył z siebie zadowolony pomruk - Nie ma nic bardziej seksownego niż czerwone pośladki, choć jest niestety szansa że nie wszyscy sędziowie je docenią.
- Twoje? Twoje by docenili. Zwłaszcza wykonane przeze mnie - rzekł dumnie.
- Tak, tak młody. Taki jesteś specjalista? - uniósł się nad niego. Silnym szarpnięciem sprowadził Leo do leżenia na swoich kolanach. - I co teraz? - wymierzył mu silnego klapsami przez spodnie.
- Taki silny a tak mało siły? - zaćwierkał słodko Leo, obracając się w jego stronę
Connor zatrzymał dłoń Diksa, gdy ten wymierzał kolejnego klapsa - Jego dupa też musi pozostać bez zaczerwienień. Pobawicie się już po wystawie.
- Z odrobiną zaczernień dostanie więcej punktów - stwierdził.
Master zamruczał pod nosem, zastanawiając się - W jego kategorii być może... ale najpierw zdejmij mu spodnie, żebyś wiedział gdzie uderzał.
-Zdrajca! Jak możesz mu pozwalać? - Leo wybuchł śmiechem.
- Ty zacząłeś - mrugnął do niego ciemnoskóry mężczyzna.
David, korzystając z większej siły fizycznej, zdarł spodnie z bioder kochanka - Nie bocz się tak. Będę delikatny - zamruczał przykładając palec do jego odbytu.
- Ty i delikatność? - zakpił - Chyba nie wiem kiedy…
- Jestem najdelikatniejszy na świecie. I dzięki mnie osiągniesz wysokie miejsce. Kto widział omegę z takimi bladymi pośladkami -zacmokał rozczarowany - Trzeba im dodać koloru.
- Można dodać im brązu, opalając się na przykład na słońcu…? - uśmiechnął się niewinnie.
Diks przesunął paznokciami po jego skórze, tworząc szybko znikające ślady. - Zawsze mówiłem, że lepiej ci w czerwieni niż w brązie. Jesteś późną jesienią.
- Jesienią? - uniósł brew i sapnął znacząco - Aż tak? Jesień ma kolory czerwone i… Mocno czerwone.
Ciemnowłosy wymierzył uderzenie w pośladki Leo -Oh tak. I idealnie będzie to u ciebie wyglądać.
- To ty miałeś dostawać a nie ja! - jęknął cicho chłopak, kręcąc się.
Uderzenia spadały powoli, jednak rytmiczne - A jednak dostajesz ty. Jak na dobrą, potulną omegę przystało.
- Ja ci dam potulną! - intensywnie skręcił biodro, usiłując się wyrwać, jednak jego siła była niczym w porównaniu z jego.
Connor podszedł do Leo gładząc jego policzki - Takie słodkie szczeniątko - zaśmiał się.
- A ty na to pozwalasz! Dzięki! - zawarczał teatralnie.
- Moje szczeniątko warczy? - Master wysunął dwa palce do jego ust, naciskając na język - Nadal jesteś taki groźny?
Przesunął opuszki palców głęboko w głąb jego ust, krztuszac chłopaka na nich. Przy tym wolną dłonią zaczął miarowe gładzenie puszystej czupryny Leo.
- Definitywnie, teraz wydaje o wiele śliczniejsze dźwięki niż jak mówi - Diks zakpił, wzmacniając uderzenia wymierzane pośladkom chłopaka.
- Nie przesadź. Ma mieć różowe pośladki nie czerwono bordowe - upomniał go Connor.
- Zero z tobą zabawy. Ale zobacz... tak czy jeszcze? - przejechał palcami po rozgrzanej skórze, oceniając jej ton.
- Tak! Tak wystarczy teraz zmiana - wyduszał Leo, jednak uśmiechnął się lekko.
Connor uszczypnął jego pośladek, świetnie się bawiąc. Nienawidził karania swoich chłopców, jednak taka zabawa zawsze była dla niego przyjemna. Szczególnie, że wiedział, iż Leo nie cierpi, a jedynie żartuje.
- Hmm... myślę, że jeszcze trochę - odpowiedział, więc rozbawionym głosem.
- Aha? Znów jesteś przeciwko mnie? Jak możecie - pokręcił głową.
- To z miłości - obiecał ciemnoskóry dając uległemu buziaka w nos.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Więc…
Dzień dobry ^^ Wybaczcie za taką przerwę. Niestety życie się trochę mocno pokomplikowało. Mamy jednak w planie zakończyć tą książkę jeszcze w tym roku! Trzymajcie kciuki może się uda.
Jak pewnie zauważyliście styl pierwszej części jest zupełnie inny niż drugiego xd wynika to z faktu że pomiędzy pisaniem ich było sporo przerwy w czasie której i mój i Catio styl rozwinął się. Mam nadzieję, że wam to nie przeszkadza.
Trzymajcie się moje szczeniaczki! Mam nadzieję, że wszystko u was gra~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top