Rozdział 50 "Suka"
Leo oparł głowę na klatce piersiowej Connora i uśmiechnął się lekko zaspany. Zarówno on jak i jego Pan uwielbiali robić sobie popołudniowe drzemki. Tylko Davida brakowało im do pełni szczęścia.
- Wyspany? - ciemnoskóry dotknął czule nosa blondyna na co ten zabawnie go zmarszczył.
- Tak... Ale tak bardzo nie chce mi się wstawać - przeciągnął się układając na nim wygodnie - Zostaje tak - zatonął w jego zapachu
- Ivander słynie z tego że często przybywa za wcześnie, więc myślę że jednak musimy się już rusz... - zaczął w tym samym momencie słysząc dzwonek do drzwi. - No... Właśnie - uśmiechnął się
- Otworze - Leo podniósł się z łóżka szybko naciągając na siebie dresy, nie zwracając uwagi na brak bokserek i zakładając również nieco za dużą koszulkę starszego na siebie.
Uśmiechnął się i wyszedł z sypialni podchodząc pod drzwi. Wziął kilka głębszych oddechów i otworzył je.
Wstrzymał oddech widząc przed sobą wysokiego mężczyznę o nieco ciemniejszej azjatyckiej urodzie i czarnej jak smoła włosach oraz oczach.
Był wysoki i umięśniony, całkiem przystojny. Ale oczywiście nie tak jak Jego Conni czy Dav.
- Dzień... Dobry - odparł nieco wystraszony wielością mężczyzny który jedynie uśmiechnął się lekko.
- Leo, jak sądzę - wszedł do środka - Nie musisz być tak oficjalny. - zaśmiał się spokojnie podając mu dłoń - Miło mi Cię poznać, Ivander.
-Tak. Leo -oddał uśmiech i uścisk dłoni. Cieszył się z okazji na poznanie innych członków stada -Wchodź. Coni jeszcze śpi ale pewnie zaraz wstanie -zachichotał
- Widzę, że ty też dopiero wstałeś - spojrzał na jego rozkopane włosy dodające mu uroku.
-Czasem lubię sobie podrzemać -zachichotał się uroczo -Pan nie lubi?
- Ivander - uśmiechnął się - Nie jestem aż taki stary - spojrzał na siebie - Chyba.
-Oczywiście że nie -udali się razem do salonu -Masz piękny głos. Mógłbym go słuchać godzinami -pochwalił mężczyznę wsłuchując się w głęboki wręcz lektorski ton.
- Cóż, jako odskocznie od stada zajmuje się czytaniem bajek dla dzieci - uśmiechnął się.
-Naprawdę? To bardzo miłe. Gdzie można cię posłuchać?
-W wolontariacie w miejscowej bibliotece. Każda sobota to sobota z bajkami -uśmiech nie schodził z jego twarzy, jednak Leo skrzywił się nieco.
Mężczyzna od razu to zauważył przekręcając głowę - Coś nie tak?
-Nie do końca. Po prostu zacząłem się zastanawiać. Na mojej uczelni jest jeden mężczyzna o... twojej karnacji. I wiem że często go wyzywają i nie pozwalają się zbliżać do dzieci. Czy ty też doświadczasz takich problemów?
- Cóż, zdarzają się podobne sytuacje jednak zdecydowanie mniej niż gdy po raz pierwszy przyjechałem tutaj przyjechałem.
-Rozumiem -wyciągnął rękę jednak zatrzymał ja w powietrzu -Mogę cię pogłaskać? Wiesz. Zawsze trzeba spytać przed dotknięciem innej osoby, tak mówi Coni.
Ten zaśmiał się lekko i wziął delikatnie jego dłoń kładąc ją sobie na głowie samemu uginając kolana by chłopakowi było wygodniej - Jasne, lubię dotyk.
-Dziękuje -zaczął go smyrać i razem usiedli na kanapie -Nasz bardzo mięciutkie te włoski.
- Dbam by takie były - uśmiechnął się.
Po czym podniósł głowę widząc
Wchodzącego do pomieszczenia Connora - Witaj
-hej Ivander! -mężczyzna wziął go w ramiona i przytulił mocno.
- Conni! - oddał uśmiech poklepując go po plecach - Wyrwałem Cię z drzemki? Nie musiałeś się fatygować twój chłopak świetnie się mną zajął - uśmiechnął się.
Leo zarumienił się słodko, a Connor pogładził go po włosach -Oh tak. Oczywiście, że dobrze się tobą zajął. W końcu to mój mały, złoty chłopiec.
- Jak długo już razem mieszkacie? - zapytał na co dwójka spojrzała po sobie
- Jeszcze... Nie mieszkamy - przyznał cicho.
-Dlaczego nie? Z tego co mówił Dav jesteście wszyscy jak papużki nierozłączki -zaśmiał się -Tak jak ja i Eliza na początku związku.
Chłopak pokiwał głową a Conni uśmiechnął się - Jeszcze się nie zdecydował - roztrzepał jego włosy - Ale planujemy, w najbliższym czasie.
-Mam nadzieje, że zorganizujecie jakąś imprezę powitalną dla niego, gdy się wprowadzi. Mogłoby przyjść całe stado.
- To świetny pomysł - rozpromienił się starszy - Co ty na to, Toy?
-Brzmi w sumie ciekawie. Taka zabawa z całym stadem... chociaż nie wiem czy by mnie to nie przytłoczyło
- Nie lubisz dużych ilości ludzi? - przekrzywił głowę.
-Czasem mnie przytłaczają. Ale stado chyba nie będzie dla mnie niemile prawda?
- Tylko by spróbowało. Wtedy będzie miało ze mną do czynienia - zaśmiał się
-Dobra skarby. Najpierw obiad a potem się pobawimy -zdecydował Coni idąc do kuchni
- Czyżby znów Twoja słynna zupa z groszku? - zaśmiał się
-A cóż innego mógłbym wam podać? W końcu znów mamy dzień do świętowania -nalał płynu do trzech misek
- Moje przybycie nazywasz dniem do świętowania? - uśmiechnął się szeroko - Miło mi.
-Wasze poznanie. I najprawdopodobniej pierwsze krycie Toya. Narazie jeszcze nie miał okazji. -wyjaśnił
- Naprawdę? - Zdziwił się patrząc na chłopaka - Jak to możliwe żeby taki przystojniak...
-Znaczy już to robiłem. I-i byłem na dole jako psiak. Ale jeszcze nie miałem okazji być na górze -zarumienił się intensywnie patrząc w talerz
- O to mi chodzi - zaśmiał się uroczo - Cóż... Będę szczęśliwy móc być twoim pierwszym doświadczeniem na górze
-Hmm tak... będziesz idealnie krył naszą sunie prawda mój ty reproduktorze? -Coni podrapał Leo po karku
- Postaram się jak mogę - zarumienił się chłopak
-Nie mogę się już doczekać -Ivander zaśmiał się ciepło, patrząc na nich z radosnymi iskierkami w oczach.
Leo przełknął ślinę z lekkim stresem. Co jeśli zrobi mu krzywdę? Tak bardzo nie chciał nikogo skrzywdzić...
Ivander widząc minę Leo przekrzywił głowę -Hej, młody. Spokojnie. Wiem, że podobno masz problemy z samooceną i często sądzisz, że wszystkich zawiedziesz. Nie musisz się teraz o to obawiać. W przestrzeni jestem taką suką, że wystarczy mi penis i będę szczęśliwy
- N-naprawdę? - wyjąkał
-Oczywiście. Uwielbiam wchodzić w stan umysłu gdzie jedyne o czym myśle to potrzeba bycia wypełnionym. To dość wstydliwe ale... -przyjrzał mu się -Naprawdę uwielbiam być suką do krycia
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie szczeniaczki.
Dziś bardzo smutny dzień ;-; bo ja i Catio wracamy do domów i nie będziemy się widzieć przez następne 2 miesiące.
Jak wam się podoba Ivan? Może komentarze poprawią mi humor 😅
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top