Rozdział 29 "Hipnoza"
- Już dobrze kochanie. Nie ma się czego bać tak? Wiem, że boisz się zabaw z pupą, więc zaczniemy powoli.
- Dobrze panie. Nie chcę cię... Zawieść - przyznał.
- Nie zawiedziesz kwiatuszku - uśmiechnął się ciepło.
Ten pokiwał głową i pocałował go w policzek. - Będę się starał nie panikować.
- Wiem o tym szczeniaczku - Ciemnoskóry mężczyzna wstał - Wypiłeś już herbatę, czy mamy jeszcze poczekać? - uśmiechnął się do Willa.
-Możemy zaczynać -uśmiechnął się nikle do swojego przyjaciela po czym podniósł z gracją.
- Leoś? - Connor spojrzał na niego wyczekująco.
-Myślę że jestem gotowy -skulił ramiona.
- No to chodź - pomógł mu wstać i razem ruszyli do sali. - Będzie dobrze, jesteś moim dzielnym pieskiem?
-Tak Coni. Tylko proszę zrób to delikatnie -spojrzał na niego szczenięcymi oczami.
- Oczywiście - skinął głową i weszli do sali.
Była ona duża i przestronna. Dotychczas chłopak był w niej tylko raz podczas gdy David odbywał swoją karę.
-Dostanę Karę? -spytał niepewnie zatrzymując się w drzwiach. Przecież był grzeczny.
- Oczywiście, że nie mały - Connor zatrzymał się i podszedł do niego.
Pogładził go po jasnych włoskach łagodnie - Nie zrobiłeś niczego złego. Wiem, że byłeś tutaj dopiero raz akurat wtedy gdy Dav był karany jednak tutaj też będą odbywały się innego rodzaju przyjemniejsze zabawy. Jest tu dużo miejsca jak sam widzisz - uśmiechnął się - Nie masz się czego obawiać.
-Dobrze Coni. Nie lubię kiedy boli -powiedział, kuląc lekko ramiona. Dziś miał przytulaśny nastrój i czuł się jak mały chłopiec. Zerknął na Pana Williama. Nie do końca wiedział co o nim sądzić.
- Dobrze, a więc powoli. Wszystko na spokojnie - powiedział po czym wskazał na specjalną platformę - Rozbierzesz się?
-Do naga? -zerknął znów na Williama. Czy będzie go oceniał?
- Tak - skinął głową Connor - Nie masz się czego obawiać szczeniaczku.
-No dobrze -powoli rozebrał się do bielizny i wtedy zaciął. Był cały rumiany jak pomidorek.
- Leo - usłyszał spokojny głos Williama - Wykonaj polecenie swojego Pana.
Zasłonił Krocze dłońmi -Panie -spojrzał na niego błagalnie. Niech nie każe mu tego robić.
- Hej, mały - Ciemnoskóry podszedł bliżej biorąc twarz w dłonie - Co się dzieje?
-Wstydzę się -wyszeptał uciekając wzrokiem. Zawsze był wstydliwy i miał kompleksy.
- Kochanie, nikt z nas nie będzie cię oceniał - zapewnił - Poczujesz się lepiej jeśli ja też się rozbiorę?
Ten pokiwał głową na „nie" -Nie ciebie się wstydzę tylko Pana Williama. -podsunął się bliżej wtulając w swojego Pana.
Mężczyzna obok odetchnął po czym zbliżył się do niego kładąc dłoń na jego głowie. - Spokojnie chłopcze, nie masz powodów do wstydu. Nie zamierzam cię oceniać - powiedział głębokim, kojącym tonem.
Głos w połączeniu z aromatem perfum trochę uspokoił Leo. Ogłupiony wypełnił rozkaz, zdejmując z siebie bieliznę. Czuł się jakby aura mężczyzny usypiała jego lęki.
- Bardzo ładnie, jestem z ciebie dumny - Coni pocałował go w czoło po czym wskazał na duże łóżko wyłożone specjalnymi ręcznikami pod ścianą - Will będzie cię trzymał, a ja się tobą zajmę, w porządku?
-Nie będę uciekał obiecuję -powiedział wolno jednak podszedł do mebla -Jestem grzecznym pieskiem
- Pamiętaj, że nie zrobię ci krzywdy - zapewnił - Wiem, że nie przepadasz za zabawą swoim odbytem dlatego trochę cię z tym oswoje słodziaku. Ale nie przekroczymy granicy twojego komfortu.
-Wiem Panie. Czy potem dostanę kostkę? -spytał z nadzieją.
- Oczywiście, może nawet nie jedną - uśmiechnął się ze spokojem - Za moment wrócę.
-Okej -Zerknął potem na Willa. Ciekawiła go jego osoba jednak teraz czuł się nieco... zażenowany. Zakrył się, więc ponowie.
- Rozumiem, że się krępujesz. Jednak ani odrobinę nie musisz się wstydzić. Nie posiadasz w ciele niczego czego sam bym nie miał - uśmiechnął się lekko i sięgnął dłonią do jego włosów po których zaczął go gładzić.
-Tak Panie -zamerdał odruchowo i wtulił się w dłoń. Kochał gładzenie. Chciałby więcej. Dużo więcej.
- Jesteś podatny na dotyk... - wymruczał kojąco. Jego głos był niemal hipnotyzujący - To dobrze
-To dobrze? -powtórzył wręcz bez namysłu. Rozpływał się gdy Master uciskał jego kark dotykając tak wrażliwych miejsc.
- Nawet bardzo. - powiedział po czym zerknął na Connora, który wrócił do pomieszczenia.
Chłopak nawet nie zauważył powrotu swojego Pana był tak zaczarowany miłym, ale i silnym dotykiem. Jego oczy były zamknięte w rozkoszy.
- Tylko mi go nie ukradnij - zażartował ciemnoskóry widząc ich. Wiedział, że przyprowadzenie na tą sesję Williama było dobrym pomysłem. Jego zdolności jako hipnotyzera bywały przydatne.
-Jest słodki i ma potencjał jednak nie jest do końca w moim guście -Will uśmiechnął się po czym wskoczył na łóżku siadając w rozkroku. -Chodź tu Toy -powiedział nadal kojącym głosem.
- Jak mam... - zaczął cicho podchodząc do niego nie do końca wiedząc jak powinien się ułożyć.
-Plecami do mnie. Wtulisz się ze mnie, a ja przytrzymam ci uda, kiedy Connor będzie pracował -uśmiechnął się do niego nikle.
- Tak Sir - powiedział oddychając głęboko po czym przytulił się do niego plecami i spojrzał na swojego Pana.
-Czy mogę dotknąć twoich ud? -zapytał głębokim szeptem William. Nie chciał by chłopiec czuł się przymuszony do znoszenia takiego dotyku -Jeśli nie, tylko cię przytulę.
- Możesz Sir - powiedział cicho - Będę grzeczny.
-W to nie wątpię chłopcze -ułożył dłonie na jego udach i na razie jedynie pogłaskał -Zamknij oczy -rozkazał bujając go ledwo zauważalnie na boki
Na jego kojący głos blondynek od razu je przymknął oddychając spokojnie. Na razie było bardzo przyjemnie. Zupełnie zapomniał o tym, że jest nagi. Wstyd gdzieś zniknął.
-Oddychaj głęboko. Cieszysz się, że jest tu twój Pan? -spytał jak zawsze półgłosem zerkając na szykującego wszystko Connora.
- Tak panie, bardzo się cieszę - pokiwał lekko głową wdychając jego zapach.
-Twój Pan jest bardzo dobry. Nigdy nie zrobi ci krzywdy, prawda Toy? Kochasz swojego Pana? -powoli Will sprowadzał go w stan pod hipnozy - Oddychaj dalej. Wdech...Wydech...
- Bardzo go kocham. Jest najwspanialszy na świecie - wyszeptał z zamkniętymi oczami.
-Właśnie. Kochasz go. Twój Pan nigdy nie zrobi ci krzywdy. Rozluźnij się -mruczał cały czas -Teraz rozłożę ci nogi nie spinaj się.
Leo zrobił tak jak powiedział Master za nim. Pozwolił mu rozsunąć swoje uda dając dostęp Connorowi.
-Grzeczny chłopiec. Otwórz oczy. Spójrz na swojego Pana -Will uśmiechnął się do Connora. W końcu nie może odwalać za niego całej roboty.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie szczeniaczki!
Jak tam mija wam czas? Mamy nadzieję, że dobrze ^^ Czy Will wam się podoba? Z chęcią posłuchamy co o nim sądzicie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top