Prolog

Dawno, dawno temu świat był dużo lepszym miejscem. Codziennie na niebie ukazywało się żółte słońce, drzewa szumiały przyjemnie, woda zawsze była czysta i idealnie błękitna, a ludzie żyli w raju.

Tak obecnie u nas mówiło się na stare czasy. Czasy, w których ludzie żyli na powierzchni ziemi, w których nie istniał podziemny świat, w których każdy był równy.

Wielu z podziemnych bajarzy i minstrelów snuło podobne opowieści w każdej napotkanej karczmie, czy zajeździe, byleby tylko miał kto ich słuchać i dać miedziaka do sakwy. Sama muszę przyznać, że także często przystawałam w drodze, tylko po to, by zatracić się chwilę w ich opowieści. Można powiedzieć, że było to moją słabością. Cichym i doskonale maskowanym ubytkiem, który nie mógł wyjść na światło dzienne.

Najbardziej zabawne w tej całej sytuacji było to, że doskonale wiedziałam iż wszystkie te opowieści są kłamstwem. Zdawałam sobie sprawę z tego, że ludzie zmuszeni byli zejść pod ziemię, ponieważ zniszczyli planetę, którą zamieszkiwali. Zanieczyścili powietrze, wykarczowali lasy, skazili oceany, roztopili lodowce. Chociaż czy my, tutaj, nie robimy tego samego?

Zamiast zjednoczyć się i próbować utrzymać przy życiu, podzieliliśmy się. Stare sojusze i obietnice lepszego życia dawno zostały pogrzebane jeszcze głębiej niż my. Zapomnieliśmy co to znaczy kochać, co to znaczy potrzebować, czy nawet współczuć. Liczyło się przerwanie. Ten, kto jest wystarczająco silny wygra.

Obecnie podziemie dzieli się na siedem królestw. Choć źle to przedstawiłam. Podziemie kiedyś dzieliło się na siedem królestw. Na początku ostatniej dekady jedno z nich - Throne - postanowiło rozpętać wojnę. Dlaczego?

Chęć władzy, większa ilość terytorium, większe wpływy, bogactwa, luksusy, możliwość siania bezkarnego terroru. To tylko przykłady, w rzeczywistości powodów było znacznie więcej, a wymienienie ich zdecydowanie trwałoby za długo.

Obecnie trzy z sześciu państw poddały się. Nie miały powodu, by dalej walczyć. Na początku zostały najechane, później wzięte głodem i zarazą, a na końcu podpalone. Nie trzeba tu więcej dodawać, cóż, może warto jeszcze wspomnieć, że to nie koniec. Te trzy królestwa były tylko wstępem, początkiem, prologiem.

Kiedy ja pojawiłam się w tej historii?

Nie wiem.

Nadal próbuje sobie przypomnieć. Wiele nocy przesiedziałam, próbując skojarzyć niektóre fakty. Teraz gdy patrzę z perspektywy czasu, zdaję mi się, że wszystko zaczęło się w pewnej wiosce w Weel - jednym z przygranicznych dystryktów, jednego z państw, które zostało podbite zaledwie kilka tygodni temu.

Karmiłam właśnie jakieś dzieci resztą chleba, którą miałam schowaną w jukach przy siodle. Zakończyłam właśnie misję i udawałam się do mojego przełożonego, by odebrać nagrodę i jednocześnie poprosić o trochę wolnego. Chciałam odwiedzić kilka miejsc.

Niestety nie było mi to dane.

W momencie, w którym miałam opuścić Weel, podszedł do mnie jeden z żołnierzy i przekazał list, z którego jasno wynikało, że jestem potrzebna na froncie. I tak o to moja szansa na wolne prysnęła jak jedna, wielka bańka mydlana.

Nie raz przeklinałam się później w myśli, że jednak nie pojechałam wtedy wcześniej do kapitana i nie zdążyłam się ulotnić z Weel. Gdyby nie to moje życie zdecydowanie byłoby prostsze. Nadal byłabym tym kim byłam. 

Jak się nazywam?

Jestem Felicity Bever, choć w przeszłości wołano na mnie Pupilek Władcy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top