Solo puedo ser yo
~Witam 😊
Jungkook z taką łatwością przemawia o pierwszym pocałunku Taehyunga, dla którego to jest coś naprawdę wyjątkowego. Pragnienie, aby to jego najlepszy przyjaciel był jego pierwszym, zawsze było jego największym marzeniem, jednak bardziej pragnie, żeby to stało się spontanicznie, gdy uczucia są odwzajemnione, a nie w ten sposób. Tym bardziej że Jungkook posiada kogoś i kocha tę osobę, a go kocha jedynie jak przyjaciela. To boli, jednak nie ma wpływu na uczucia Jungkooka, który pragnie zupełnie czegoś innego, niż on.
Dwójka stoi bardzo blisko siebie, a Jungkook wygląda na gotowego do odebrania swej nagrody, jednak spoglądając w oczy Taehyunga, widzi w nich niechęć, co do tego, przez co się wycofuje.
— Nie mogę ci tego odebrać — mówi, gdy stoi krok od przyjaciela, który patrzy w jego oczy niepewnie.
— Nie chcesz swojej nagrody? — pyta go, a Jungkook uśmiecha się pod nosem.
— Oczywiście, że chcę, ale inaczej to ma wyglądać — odpowiada mu, co intryguje chłopaka.
— Inaczej, to znaczy? — unosi brew ku górze.
— Że kiedy znajdziesz sobie odpowiedniego, to ja zdecyduję, czy ma prawo odebrać ci twój pierwszy pocałunek. Szanuję cię, TaeTae i nie mógłbym ci odebrać tego osobiście, wiedząc, jakie to jest dla ciebie szczególne — wyjaśnia, a Kim czuje, jakby kamień spadł na niego z wysokości.
— Wow, dziękuje za twoje zrozumienie, Jungkook — mówi, patrząc na niego z niedowierzaniem. — Ale nie będę cię prosił, abyś mógł zdecydować, kto ma być moim pierwszym — dodaje oburzony, a Jeon patrzy na niego z uwagą.
— Przegrałeś, więc się dostosuj. Jestem dla ciebie wyjątkowo hojny, więc powinieneś to docenić, że będę czekał na tę chwilę, zamiast ci ją odebrać osobiście. Wiem, że jesteś romantykiem i twój pierwszy pocałunek z pewnością musi być w wyjątkowym miejscu. Ten pokój do takiego się nie kwalifikuję ani ja się do tego nie kwalifikuję — oznajmia z opanowaniem, a Kim wzdycha ciężko, czując, że jego słowa są zbyt mocne. Nigdy nie powiedziałby, że chłopak się nie kwalifikuje ani, że miejsce ma być wyjątkowe, liczy się dla niego to, aby uczucia były wyjątkowe i odwzajemnione.
— Masz dziewczynę, więc to byłoby nie na miejscu — zauważa.
— Nie chce wyjść przy tobie na totalne ścierwo — uśmiecha się, przyglądając się z uwagą przyjacielowi, który robi krok w jego stronę, tym samym przekraczając dzielącą ich granicę.
— Chcę, żebyś wiedział, że nie mam wybujałych oczekiwań co do okoliczności. Dla mnie liczą się uczucia, prawdziwe uczucia, gdzie dwie osoby się kochają... To jest szczególne, a nie to, gdzie to ma się odbyć, Jungkook — mówi z powagą w głosie, a Jeon patrzy na niego zmieszany, dostrzegając w oczach przyjaciela prawdziwy chłód. — I przede wszystkim muszę tego chcieć, a ciebie to ja bym nie chciał — wysila się na uśmiech. — Plus, jeśli dojdzie do mojego pocałunku, napiszę ci specjalnie wiadomość, że już do niego doszło, a nie będę się pytał cię o zgodę. Pragę przypomnieć, że jestem już dużych chłopcem, bardzo świadomym tego, co chce i nie potrzebuję kontroli, rozumiemy się? — pyta ostro, a wstrzymujący oddech Jeon przytakuje jedynie głową.
— Okej, to może być tak... Nie denerwuj się zaraz, dostaje dreszczy, kiedy tak mówisz i patrzysz, jakbyś miał mnie zabić — drapie się nieporadnie po karku, śmiejąc się w nerwach, które czuje.
— Bo traktujesz mój pierwszy pocałunek, jak swoją własność — mruczy, po czym krzyżuje ręce pod piersią, odwracając głowę w bok, a ciemnowłosy uśmiecha się delikatnie.
— Kiedy się tak zachowujesz, naprawdę stajesz się podniecający — mówi z chytrością w oczach, a Kim czerwienieje na twarzy, nie rozumiejąc, co Jungkook wyprawia i dlaczego wciąż go bezwstydnie zawstydza.
— Co jest z tobą do cholery?! — podnosi rozdrażniony głos, nie chcąc spłonąć przed jego oczami. — Bawi cię denerwowanie mnie? — pyta.
— Lubię widzieć, jak denerwujesz i zawstydzasz, a teraz jeszcze bardziej — wyszczerza się.
— Bo wiesz, że twoje słowa będą mnie zawstydzać — mówi z niedowierzaniem.
— Dokładnie — przytakuje głową. — A tak już na poważnie, to cieszę się, że jednak chłopakom udało się nas pogodzić, a ty jesteś dla mnie wyrozumiały — kładzie swą dłoń na ramieniu chłopaka, który niepewnie unosi swe oczy, skupiając się na węglowych tęczówkach.
— Jeśli taką drogę obrałeś, to już jest twoja decyzja. Nie będę tego pochwalał, ale to twoje życie — mówi spokojnie, nie widząc w tym, co robi Jungkook nic dobrego. — Jesteś moim najlepszym przyjacielem i zawsze będę za tobą, nawet jeśli robisz źle — dodaje, a Jungkook słucha z uwagą jego słów, które Taehyung wypowiada z takim bólem.
— Taehyung czy ty... — przerywa, gdy obydwoje słyszą wołanie Yuri, przez co Taehyung ujmuje dłoń przyjaciela i zdejmuje ją ze swojego ramienia.
— Twoja dziewczyna już wróciła i cię woła. Lepiej idź do niej — mówi cicho. — W końcu macie wiele własnych spraw — dodaje, a zmieszany jego słowami Jungkook marszczy brwi. — Idź już — pogania go.
— Okej, dziękuje za wszystko — mówi, po czym opuszcza pokój, z którego wyprowadza go Taehyung, otwierając mu drzwi. Gdy je zamyka, przywiera do nich plecami, unosząc swe oczy w stronę sufitu, czując się tak żałośnie we własnej skórze.
— Jest w porządku. Musi być — mówi szeptem, gdzie odchodzi zaraz od drzwi. Siada na łóżku, gdzie opada plecami na materac, przysuwając koniuszki palców do swoich warg. — Mógłbym otrzymać ten pierwszy pocałunek od niego, ale nie chce go... nie chce, jeśli to tylko zakład...
~
Nadszedł upragniony przez wszystkich weekend, który zapowiada dla wszystkich domowników, choć krótki odpoczynek. Pogoda dziś naprawdę dopisuje, dlatego też Park Jimin już z samego rana rozłożył się na leżaku, zajmując część tarasu, aby móc odprężyć się w ten piękny dzień.
Wchodzący na taras Taehyung podchodzi do przyjaciela, zasiadając na wolnym krześle.
— Zamierzasz tak spędzić cały dzień? — pyta go zaciekawiony.
— Tak. Nic dziś nie będę robił, dosłownie — odpowiada z pewnym uśmiechem. — Niech mnie dziś wszyscy pocałują w zadek — dodaje, a słysząc prychnięcie Yoongiego, obydwoje przenoszą oczy na niego i towarzyszącego mu Jungkooka z Yuri.
— Nikt twojej dupy nie chciałby oglądać — mówi z chytrością w oczach, a Park mruży oczy. Cała trójka dosiada się do stolika, przy którym siedzi Taehyung.
— Chyba twojej chudej dupy, nikt nie chciałby oglądać. Pragnę przypomnieć, że akurat ty nie powinieneś odzywać się na temat mojego tyłka — mówi, krzyżując pod piersią ręce.
— Prawda, bo tylko ja miałem okazję widzieć go w całej okazałości, gdy mnie ujeżdżałeś, mały skurwielu — wysila się na uśmiech, a wszyscy patrzą z niedowierzaniem na Mina, gdy Jimin oddycha niespokojnie, mając ochotę zrobić mu krzywdę.
— Miałeś nigdy nie wspominać o takich rzeczach, chuju! Nie wybaczę ci tego! — podnosi zdenerwowany głos — Pieprzony zbok. Skurwiel! — piszczy, gdy Min śmieje się złowrogo. — Mi przynajmniej staje, a nie jak tobie. Osiemnaście lat, a już musi żyć na tabletkach na prostate — śmieje się histerycznie.
— Nigdy nie brałem — mruczy, marszcząc brwi. — Możliwe, że twoje niewypały musiały przy tobie brać, bo nie ma na co się napalić, krótkonożny chujku — wysila się na uśmiech, a Park zgrzyta zębami.
— Zajebie go! — podnosi głos, a cała trójka wzdycha ciężko, słysząc rozwodników, którym kłótnie nigdy się nie nudzą. Taehyung zerka na Jungkooka i Yuri, którzy wyglądają mu na zakochanych, a przynajmniej tak to odczuwa.
— Masz jakieś plany, Tae? — pyta go Yuri, przerywając wymianę zdań Jimina i Yoongiego.
— Tak. Dziś wychodzę z wykładowcą — odpowiada jej zgodnie z prawdą.
— Zaprosił cię? — pyta z podekscytowaniem Jimin, a Taehyung przytakuje głową. — Tae, dlaczego się nie chwaliłeś?
— Bo nie było okazji. Poza tym, czym się tu chwalić? — unosi brew.
— To jest mój crash, miałem prawo wiedzieć, że się tobą zainteresował — odpowiada mu Jimin.
— Czyli będziesz umawiał się z wykładowcą? — pyta zdziwiona dziewczyna, a Taehyung zaprzecza ruchem głowy.
— To nic z tych rzeczy. Po prostu zaproponował mi wyjście, tyle — odpowiada, nie rozumiejąc, dlaczego wszyscy robią z tego coś wielkiego.
— Tak się mówi — wtrąca się Yoongi. — Z pewnością ma na ciebie chętkę — uśmiecha się zadziornie, a Jungkook patrzy zdenerwowany na Mina. — Bo bądźmy szczerzy, może i Jiminowi się podoba on, ale za to brakuje mu rozumu, czasem wygląd mały skurwielu nie wystarczy — mówi z chytrością w stronę Jimina, który zaciska wargi. — Taehyung masz więcej rozumu i nie użyłeś nigdy utleniacza, jak ten mały debil, co miesiąc — uśmiecha się.
— Załatwię sobie kwas, żeby go nim oblać i wsłuchać się w jego krzyki — mruczy Jimin.
— Dla wykładowcy ktoś taki jak nasz Tae jest idealny, bo mogą się podzielić wiedzą. Wiedziałem, że któryś z naszej pojebanej paczki weźmie się na nauczyciela, patrząc, że wszyscy jesteśmy pojebani — mówi spokojnie, a Jungkook uderza dłonią w stolik, zwracając uwagę wszystkich.
— Zamknij się w końcu i nie mów tak o Taehyungu. Skoro mówi, że to tylko zwykłe wyjście, to tak jest — warczy Jeon, a Min przygląda się mu z uwagą. — A najlepiej, w ogóle nie idź, Tae — zwraca swe oczy na Taehyunga.
— Słucham?!
— Jungkook, co ty odpierdalasz? — pyta z niedowierzaniem Yuri. — To jest jego życie i może sobie wyjść z tym wykładowcą — mówi, nie mogąc zrozumieć frustracji Jungkooka, który czasem aż za bardzo troszczy się o życie prywatne Taehyunga.
— Nie wtrącaj się i siedź cicho — ucisza dziewczynę, który uchyla w niedowierzaniu usta.
— Jungkook rozmawialiśmy już o tym — mówi Taehyung, który nie daje możliwości Jungkookowi na wypowiedzenie się. — Nie wpieprzaj się i mnie nie kontroluj — dodaje, a Jimin gwizda, widząc sprzeczne spojrzenia najlepszych przyjaciół.
— Taehyung ma rację. Weź, mu nie mów, jak ma żyć — przytakuje głową Jimin. — Zresztą nie miałbym nic przeciwko, gdyby coś tam jednak z tego wyszło — uśmiecha się zadowolony, mając nadzieję, że może Taehyungowi uda się zapomnieć o uczuciach do Jungkooka, gdy jedyne, co tutaj przechodzi od swojego przyjazdu, to rozczarowania.
— Nie rozumiem, o co wam chodzi. To jest tylko zwykłe wyjście i nic z tych rzeczy. Nie róbcie z igły widły — pokręca nerwowo głową, patrząc na przyjaciół.
— Chcemy dla ciebie wszystkiego, co najlepsze — tłumaczy Yoongi, który o dziwo jest po stronie Jimina, a Taehyung wzdycha ciężko, wstając z krzesła.
— Cieszy mnie to bardzo, ale nie wyobrażajcie sobie czegoś, czego nie ma — mówi, po czym odchodzi w stronę wejścia do domu. — Będę się zbierał, bo zaraz po mnie przyjedzie — informuje, po czym znika z zasięgu wzroku przyjaciół.
— Jak go upije, to jest zainteresowany — mówi z pewnością Jimin, wygodnie układając się na leżaku, a Jungkook marszczy brwi, słysząc jego słowa i sam odchodzi od stołu, udając się za Taehyungiem, gdy Yuri patrzy za swoim chłopakiem.
Taehyung w korytarzu wkłada buty, gdy Jungkook przystaje obok niego, posiadając dość ponury wyraz twarzy.
— Uważaj na siebie, a w ogóle na tego wykładowcę — mówi Jeon, zwracając uwagę Taehyunga, który się go nie spodziewał.
— Dziękuje za twoją troskę, Jungkook — mówi, patrząc z uwagą na przyjaciela. — Jesteś zły, że z nim idę? — unosi w zaciekawieniu brew, a zaskoczony jego pytanie chłopak zaprzecza ruchem głowy.
— Nie.. Ja po prostu się o ciebie martwię — tłumaczy.
— Okej... Jednak nie musisz, potrafię sobie radzić. Zresztą to jest przyzwoity człowiek — mówi spokojnie. — Ty lepiej zajmij się swoją powinnością, czyli Yuri — wymusza uśmiech, po czym udaje się do wyjścia, gdy Jungkook stoi z założonymi rękoma.
— Jesteś zazdrosny? — zaskakuje się, słysząc pytanie Jimina, na którego przenosi swe oczy, widząc go w towarzystwie Yoongiego.
— Jak na moje oko, to jest — uśmiecha się chytrze.
— Nie jestem zazdrosny, ale nie ufam temu facetowi — krzyżuje zdenerwowany ręce pod piersią.
— Mogę dać ci słowo, że on jest naprawdę super — mówi Jimin, chcąc go uspokoić. — Wiem, że Taehyung jest twoim najlepszym przyjacielem, ale potrafi o siebie zadbać... — dodaje, mrużąc swe oczy, gdy Jeon patrzy na niego z uniesioną brwią. — Właściwie, czy on kiedykolwiek wychodził na randkę? — pyta dwójkę.
— Nie przypominam sobie — odpowiada Yoongi.
— Dlatego też się martwię — odwraca głowę w bok Jeon, a Jimin staje się niespokojny.
— Nie możemy go tak po prostu zostawić z wykładowcą sam na sam, bo kto wie, czy nie pozwoli sobie na więcej? — pyta ich Jimin.
— Ale on się wkurzy, jak mu wejdziemy w drogę — oznajmia Yoongi.
— Dokładnie — przytakuje głową Jungkook.
— Ale kto wam powiedział, że będziemy tacy bezpośredni panowie? — uśmiecha się diabelsko, patrząc na zmieszaną dwójkę, która nie wie, co myśleć o zachowaniu Jimina.
~
Taehyung siedzi w samochodzie wykładowcy, który pragnie zabrać go w wyjątkowe miejsce, mając nadzieję, że ono bardzo mu się spodoba. Kim spogląda w boczną szybę, widząc, że bardzo oddalają się od samego Los Angeles, przez co przenosi oczy na mężczyznę.
— Dokąd właściwie, chce mnie pan zabrać? — pyta go zaciekawiony.
— A to niespodzianka. Myślę, że to miejsce bardzo ci się spodoba i może nawet zainspirować. Mnie osobiście zawsze inspiruje — odpowiada mu z uśmiechem na ustach, a Taehyung przygląda się mu z zaintrygowaniem. — Może ci to pomóc, przemyśleć twoją sytuację — dodaje.
— Profesorze, mam pytanie — mówi, a mężczyzna przenosi na niego swe oczy.
— Mów do mnie po imieniu, kiedy jesteśmy za szkołą. Will — przedstawia chłopakowi swoje imię. — Więc powiedz, jakie masz pytanie? — pyta.
— Chodzi o tematykę ostatniego zadania. Zadał pan napisanie scenariusza o nieodwzajemnieniu pierwszej miłości... Skąd akurat taki pomysł? — pyta zaciekawiony.
— Zawsze zadaję to początkującym uczniom, bo mogą się w tym bardziej wyrazić i oprzeć się na własnych doświadczeniach. No może... pan Park Jimin jest wyjątkiem — śmieje się, a Taehyungowi nie trudno jest się z tym nie zgodzić.
— Jimin jest naprawdę wyjątkowy — mówi z uśmiechem na ustach. Gdy mężczyzna zatrzymuje samochód na parkingu przed bardzo znajomym miejscem dla Taehyunga, opuszcza pojazd, będąc pod wrażeniem, że może ujrzeć to miejsce na własne oczy. — Czy to wielki kanion? — pyta, spoglądając w stronę mężczyzny, który opuszcza pojazd.
— Dokładnie. Widzę, że już ci się spodobało — podchodzi do chłopaka, który przytakuje głową.
— To jest wyjątkowe miejsce i zawsze marzyłem, żeby tu przyjść z moim przyj... Nie ważne — pokręca lekko głową, a mężczyzna chwyta za dłoń chłopaka.
— Bez smucenia się, chodźmy zobaczyć go z góry — mówi, po czym prowadzi Taehyunga drogą prowadzącą na szczyt kanionu. Gdy przedostają się na szczyt, chłopak patrzy z zafascynowaniem na widok przed jego oczami. — I jakie wrażenia? — pyta, spoglądając na chłopaka, który przy tej scenerii prezentuje się, jak z obrazka.
— Widok zapiera dech w piersi — odpowiada mu, będąc pod wrażeniem. — Jest tu spokojnie i pięknie — uśmiecha się ciepło, po czym przenosi oczy na mężczyznę.
— Gdy tutaj tak stoisz to, co czujesz? — pyta go zaciekawiony.
— Mam mieszane uczucia, ale jest coś takiego, że chciałbym tutaj zostać w tej ciszy. Mogę poczuć się, jakbym stał między własnymi uczuciami — odpowiada mężczyźnie, który uśmiecha się i obejmuje chłopaka, który niepewnie na niego spogląda.
— Mam podobne odczucia. Możesz tutaj tkwić, jak pomiędzy dzielącymi cię uczuciami — mówi, a Taehyung przytakuje głową, doskonale rozumiejąc te uczucia. Dwójka odchodzi od szczytu, gdzie zasiada na głazie, mogąc z tego punktu patrzeć na widok. — Poczekamy na zachód słońca. Jeszcze bardziej ci się to spodoba — oznajmia mężczyzna, który ujmuje dłoń Taehyunga.
W tym samym czasie trzy nadmuchane postacie sumo obserwują za głazami dwójkę, starając się podsłuchać bardzo dobrze ich rozmowę.
— Gnieciesz mi palec u stopy — syczy Min, gdy sumo Jimin próbuje się odsunąć, lecz wielkość swojego przebrania nie pozwala mu dostrzec własnych nóg, przez co cofa się, uderzając Jeona.
— Kurwa teraz mojego przydusiłeś — skomle w bólu.
— Nie narzekajcie, a się skupcie — mówi surowo Jimin. — A przede wszystkm mordy zamknięte — spogląda na dwójkę groźnie.
— Skąd ty w ogóle wytrzasnąłeś te ubrania? — pyta go Yoongi.
— A czy to ważne, przynajmniej się nie wyróżniamy — odpowiada, a Jeon patrzy na niego z niedowierzaniem w oczach.
— Nie kurwa... nadmuchane trzy sumo w wielkim kanionie to żadna nowość — mówi sarkastycznie Jeon.
— Jeon ma rację, jesteś głupim, małym skurwielem bezmózgu — przytakuje Min, który zaraz obrywa sumo ręką w klatkę, przez co prawie traci równowagę, lecz macha okrążenie wielkimi rękoma, próbując się utrzymać.
— To wy w takim razie jesteście bezmózgu, skoro się w to ubraliście — zauważa Jimin.
— Gorąco mi — mówi z ciężką Jeon, który ledwo sięga do swojego spoconego czoła.
— Mnie aż tak nie jest — mówi Park, który nie rozumie zachowania dwójki, która wręcz topi się na jego oczach. — Może dlatego, że nic na siebie nie ubrałem pod to — śmieje się cicho, a oczy Mina dają iskrami.
— Czyli co, jeśli odpompujemy cię to, zobaczymy cię całkiem nagiego? — unosi chytrze brew,
— Ja się przynajmniej nie kiszę — unosi dumnie głowę.
— Nie mówiłeś, że mamy bez ubrań wchodzić w to — zauważa Jeon. — Darowałem sobie ubranie bluzki, ale spodnie mam pod tym — mówi, pragnąc się rozebrać. — Chcę chłodu...
— Nie jęcz! — podnosi głos, a siedząca dwójka odwraca głowy w ich stronę, gdy cała trójka kuca i wypina swoje tyłki w stronę przechodnich turystów, którzy patrząc na sumo w czerwonych gaciach. — Widzieli nas? — pyta szeptem Jimin.
— Nie wiem, ale żałuję, że w ogóle tu przyszedłem, jesteś beznadziejny, mały chuju — warczy Min, którego słowa powodują, że Park gotuje się w sobie. Jungkook za to przygląda się dwójce, którą obejmuje przedstawiający zachód słońca, gdy rozwodnicy wykłócają się za jego plecami.
— Miałeś rację, pięknie to wygląda — mówi z zadowoleniem Taehyung, który patrzy z podziwem na widok zachodu słońca, a mężczyzna obejmuje go ramieniem, przez co oglądający ich Jungkook marszczy brwi.
— Ja zawsze wiem, co mówię. Takie wyjątkowe chwile trzeba zawsze czymś przypieczętować, Taehyung — mówi, patrząc w oczy zmieszanego chłopaka, który otwiera szerzej swe oczy, gdy mężczyzna zbliża do niego swą twarz. Taehyung zamyka swe powieki, gdy usta mężczyzny zbliżają się do jego warg, przez co jego serce bije niespokojnie w piersi, mogąc uznać coś takiego za idealny czas na pierwszy pocałunek, jednak bardziej boli go myśl, że nie jest to z osobą, którą pragnie przeżyć ten pierwszy raz.
— A to chuj! — podnosi głos Jungkook, zwracając uwagę dwójki, która w zaskoczeniu przenosi oczy w stronę jego głosu, a zdenerwowany Jeon odsuwa się w tył, uderzając tym samym w dwójkę sumo.
— A! Jungkook! — piszczy Jimin, który próbuje zapanować nad równowagą, trzymając się Yoongiego, którego popycha, chcąc samemu przeżyć ten upadek.
— Nie pójdę sam na dno! — podnosi głos Min, który nie chce puścić Parka, z którym turlają się w dół, a zaskoczony Jungkook odwraca się, patrząc na dwa spadające sumo, zamykając jedną powiekę, gdy sam widok dwójki nie wygląda mu na bezbolesny.
Jeon wstrzymuje oddech i wytrzeszcza oczy, gdy czuje na swym ramieniu czyjąś dłoń, przez co powoli odwraca się, posiadając problem ze swobodnym poruszaniem. Widząc wściekłe oczy Taehyunga i stojącego obok niego wykładowcę, wie, że czekają go problemy ze strony przyjaciela.
— Co ty tu do cholery robisz, Jungkook?! — pyta nie dowierzając na widok bruneta, który nie wie, co powiedzieć. Jednak zbiera się w sobie i surowo zakłada dłonie na napompowanych biodrach.
— To ja się powinienem się denerwować, bo prawie pozwoliłeś temu typowi się pocałować — mówi zdenerwowany.
— A co tobie do tego?! — podnosi głos, nie mogąc pojąć, że go śledził i przebrał się za coś tak okropnie wyróżniającego. — Wyglądasz jak debil! — dodał.
— Nie powiem, że każdemu to pasuje — prycha. — Mówiłeś, że to tylko zwykłe wyjście, a on jest twoim wykładowcą i chciał cię pocałować! — wskazuje na mężczyznę, gdzie zdenerwowany rozpina górną część stroju, czując, że ugotuje się przez upał i samo zdenerwowanie.
— Nie jesteśmy w szkole, żeby robić z tego coś tak wielkiego — tłumaczy mężczyzna, a Taehyung ucisza go swą dłonią, chcąc się sam zmierzyć z przyjacielem, jednak widok jego spoconego ciała nie pozwala mu się zbytnio skupić i oprzeć pokusie, by nie wlepić swych oczu na jego klatkę piersiową.
— Pamiętam o zakładzie i mówiłem ci, jak to ma wyglądać, Jungkook. Nie musiałeś mnie śledzić — mówi, patrząc na niego.
— Jednak zmieniam warunek tego zakładu — oznajmia nagle, zaskakując Taehyunga, który wstrzymuje oddech, gdy nagle Jeon zbliża się do niego. — To tylko mogę być ja — dodaje i ujmuje dłońmi jego twarz, gdzie w chwili impulsu, odbiera swą nagrodę, wpasowując swe wargi w miękkie malinowe usta najlepszego przyjaciela.
Ps. Rozwodnicy na dole potrzebują pomocy...
~
No i doszło do pocałunku w Wielkim Kanionie w dość dziwnych warunkach;_;
Mam nadzieję, że rozdział się podobał ^^
Podaję dni dodawania rozdziałów
Poniedziałek, Czwartek, Niedziela
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top