Me siento inferior a ella
~Witam^^
Wypad do Kolorado nie mógł skończyć się dobrze, a przynajmniej dla osób, które przybyły tam z własnej wścibskości, przez co otrzymali karę z góry, aby nie wytkać nosa w nie swoje sprawy.
Pobladły Taehyung stoi przed łóżkiem szpitalnym, gdzie na łóżku siedzi badany przez lekarza Jimin. Obok chłopaka znajduje się również wykładowca, który nie mógł pozostawić swojego ucznia w takiej sytuacji.
— Boli — mówi Jimin, wykrzywiając się w bólu, gdy otrzymuje na zraniony policzek wody utlenionej, a Kim marszczy brwi, patrząc na niego ze wściekłością, czego oczywiście nie dostrzega sam Jimin.
— Niech pan cieszy, że nic się panu nie stało — mówi srogo lekarz. — Mógł się pan połamać przy tym wypadku, ale najwidoczniej jest pan jak kot, który spada na cztery łapy — pokręca głową w niedowierzaniu.
— Nie uważam się za kota, a wręcz to obraza dla mojego majestatu, doktorze — mówi z powagą w głosie, gdzie zbliża niebezpiecznie blisko swą twarz, do twarzy mężczyzny. — Tak między nami jest pewien kocur, którego nienawidzę i nie chce być porównywany do tej samego gatunku — dodaje, a kotara dzieląca łóżka rozsuwa się, gdzie ukazuje się zirytowany Yoongi, przy którym jest Jungkook.
— Do twojej wiadomości mały skurwielu, to ja mam rękę w gipsie, a ty o dziwo jesteś cały — warczy w stronę Parka, który wywraca oczami.
— To przez to, że się pana trzymał i wylądował na tobie. Gdyby nie to z pewnością nic panu, by nie było — stwierdza lekarz, a Min zaciska szczękę, widząc i słysząc roześmianego blondyna.
— Widzisz, Yoongi? Głupi to ma jednak szczęście — mówi z zadowoleniem Jimin, a Yoongi chce uderzyć się dłonią w czoło, jednak wykrzywia się w bólu, gdy używa niesprawnej ręki.
— Zapłacisz mi za to! — podnosi głos. — Jungkook musisz być teraz moją prawą ręką — zwraca się do milczącego Jeona, który nawet nie ma odwagi spojrzeć na Taehyunga.
— Co? — pyta, nie za bardzo będąc obecnym duchem.
— Przyjeb za mnie temu małemu skurwielowi — mówi wprost, a Jeon przenosi oczy na opatrywanego Jimina.
— Nie mogę — pokręca głową.
— Niby dlaczego? Zrób to dla mnie, bo ja mam ochotę go rozszarpać za to, że pociągnął mnie za sobą i skończyłem na tym najgorzej. Do tego, to był jego głupi pomysł, aby przebrać się w to gówno! — mówi zdenerwowany.
— Gdyby nie to gówno, z pewnością cały byłbyś w gipsie! — odkrzykuje Jimin.
— Obydwoje się zamknijcie — odzywa się w końcu Taehyung, który patrzy na dwójkę z rozczarowaniem. — Nie rozumiem, dlaczego wasza dwójka też w tym uczestniczyła, ale się na was zawiodłem. Chuj w Jungkooka, bo mu od początku się nie podobało moje wyjście, ale wy? — pyta, patrząc na nich, a skruszona dwójka opuszcza głowy.
— Po prostu się martwiliśmy, że nasz profesor cię wykorzysta — wyznaje szczerze Jimin.
— Nigdy bym czegoś takiego nie zrobił — rzekł na swą obroną Will.
— No wiem... — przeciąga Jimin. — Ale Taehyung nigdy nie doświadczał takich wyjść i no... chcieliśmy mieć pewność, że wszystko idzie dobrze. Nie było w naszym planie czegoś takiego, żeby wam przeszkodzić. Właściwie to Jungkook to zrobił, bo my byśmy nawet palcem nie ruszyli, no jedynie, gdyby coś działo się wbrew woli naszego Tae — tłumaczy, oskarżając tym samym Jungkooka, przez którego on i Yoongi sturlali się ze szlaku.
— Najważniejsze jest to, że wam się nic nie stało. Na przyszłość nie przebierajcie się w ubrania, które są nieodpowiednie do takiego miejsca, w którym potrzebna jest dobra kondycja — mówi Will, a Jimin posłusznie przytakuje głową.
— Dobrze — powiedzieli równo.
— Pójdę pana odprowadzić. Oni się sobą już dobrze zajmą — mówi Taehyung, który nie patrząc nawet na Jeona, opuszcza salę wraz z wykładowcą. Gdy Jimin, Yoongi oraz Jungkook zostają jedynie z lekarzem, jasnowłosy zwraca swe oczy na milczącego Jungkooka.
— Coś ty mu zrobił, że traktuje cię, jakbyś nie istniał? — pyta zaciekawiony.
— Nic takiego — mruczy, odwracając nerwowo wzrok.
— Jakoś ci nie wierzę — mruży oczy. — Coś mu zrobiłeś po tym, jak przez ciebie spadliśmy. Taehyung traktuje cię jak ducha, jakby cię tu w ogóle nie było — mówi, coraz bardziej denerwując swoimi słowami Jungkooka. — Na pewno coś mu zrobiłeś, jak się im ujawniłeś,..
— Zamknij się! — podnosi na niego głos, a Yoongi i Jimin patrzą na niego z zaskoczeniem. — Nic ci kurwa do tego, Jimin. Wiem, że jesteś jak encyklopedia i musisz wiedzieć wszystko o wszystkich, ale nic ci nie powiem, bo nie chce o tym kurwa gadać! — dodaje, a zdumiony Park pogwizduje.
— Trzęsiesz się... jesteś zdenerwowany, żyły się uwydatniają i się pocisz. Z pewnością zrobiłeś coś złego — mówi, nie zamierzając dać spokoju brunetowi.
— Jimin weź, go bardziej nie wkurwiaj, bo potem nie będę stawał w twojej obronie, jak będzie chciał ci wyjebać za twój niewyparzony jęzor — wtrąca się Min, widząc, że Jimin podpala ląd Jeona i może źle na tym wyjść.
— Nie zrobiłem! Nie! — podnosi sfrustrowany głos, gdzie przykłada do czoła pięść.
— Znamy się nie od dziś. Widzę, że sam sobie zaprzeczasz, bo naprawdę jesteś przerażony i boisz się spojrzeć w twarz Taehyungowi. Ja pierdolę, wiem, że Taehyung nauczył cię respektu, a w ogóle do niego, ale weź się w garść i się z tym zmierz, cokolwiek zjebałeś, to dla Taehyunga jesteś najważniejszą osobą na świecie, zaraz po jego matce — mówi z powagą w głosie Jimin. — On zawsze ci wszystko wybacza — dodaje.
— Tym razem mi nie wybaczy — pokręca nerwowo głową. — A na pewno nie tego...
~
Taehyung odprowadza mężczyznę do jego samochodu, posiadając na twarzy wymalowane rozczarowanie, które nie uchodzi uwadze Will'a. Sama sytuacja jest dość niezręczna, jednak zatrzymuje się przed swoim pojazdem, zwracając się ku Kimowi, który przez swą nieuwagę wpada w niego.
— Widzę, że jesteś całkiem nieobecny. Mam nadzieję, że wyjaśnisz sobie wszystko z twoim przyjacielem — mówi pocieszająco.
— Sam nie wiem — szepcze, odwracając wzrok.
— Rozumiem, że to była dla ciebie wyjątkowa chwila, a wszystko wyszło tak chaotycznie, jednak pamiętaj o tym, że nic nie dzieje się bez przyczyny — tłumaczy mu. — Mam nadzieję, że jeszcze nie raz wyjdziemy, bo bardzo miło spędziło mi się z tobą ten czas — uśmiecha się ciepło.
— Też mam taką nadzieję i jeszcze raz przepraszam za nich — mówi, patrząc w oczy mężczyzny.
— Nic się nie stało. Widzimy się w poniedziałek na zajęciach — mówi z uśmiechem, który odwzajemnia Taehyung.
— Tak — przytakuje głową. — W takim razie do zobaczenia, Will — mówi z delikatnym uśmiechem, gdy mężczyzna udaje się do swojego pojazdu. Kiedy odjeżdża z parkingu, Taehyung zaciska we frustracji swe wargi, czując się zdołowanym po tym, co wydarzyło się w Wielkim Kanionie.
~Flashback
Serce Taehyung przyspiesza, gdy czuje miękkie wargi przyjaciela na swoich ustach. Zawsze było jego marzeniem poczuć ich miękkość, wyobrażając to sobie milion razy we własnej głowie. Jednak nie potrafi poczuć przy tym tego, czego zawsze pragnął, znając intencje Jeona, który przy niedługim, a wręcz kilkusekundowym zetknięciu ich ust odsuwa się, od zaskoczonego chłopaka. Taehyung dotyka opuszkami palców swych naruszonych po raz pierwszy warg i patrzy na przyjaciela, który jest niespokojny i rozzłoszczony, patrząc na wykładowcę, czując się zwycięzcą. Jednak czując uderzenie w policzek, wręcz się uspokaja, będąc zaskoczonym tą reakcją, przez co wlepia oczy w Taehyunga, w które oczach może dostrzec łzy.
— To miała być dla ciebie jakaś rywalizacja? Kto pierwszy?! — pyta go zdenerwowany.
— Taehyung, uznałem, że jestem lepszy od typa, z którym po raz pierwszy wychodzisz i od razu się dajesz mu pocałować. Znam cię całe życie, więc ja...
— Więc ty sam zdecydowałeś — kończy za niego, dobrze wiedząc, co powie. — Nie miałeś prawa robić tego wbrew mojej woli! — podnosi na niego głos, czując się rozczarowanym tym oczekującym momentem. — Zjebałeś wszystko i wiesz co? Tylko ja mogę sobie uznać, kogo chcę pocałować, a nie kurwa ty! To, co z tego, że znamy się prawie całe życie, skoro ty nie darzysz mnie romantycznym uczuciem i masz dziewczynę! — wykrzykuje mu twarz, a Jeon nie wie, co powiedzieć, czując się źle przez jego słowa prawdy. — Swoim egoistycznym zachowaniem, obraziłeś mnie! Nie wybaczę ci tego!
~
Taehyung zaciska w bezradności swe dłonie, gdy stoi wciąż w tym samym miejscu. Wzdryga się, gdy czuje na ramieniu silną dłoń, której dotyk wcale nie jest mu obcy, już dobrze wiedząc, kto za nim stoi.
— Nie zamierzam cię słuchać i z tobą rozmawiać. Daj mi spokój i zajmij się własną egoistyczną dupą — mruczy z chłodem, a stojący za nim Jungkook wzdycha ciężko, wiedząc, że nie będzie mu łatwo uzyskać wybaczenia.
— Jest mi przykro, że zrobiłem to wbrew tobie i zniszczyłem twoje oczekiwania na tę wyjątkowość, której tak wyczekiwałeś... Zachowałem się, jak dupek, wiem, ale nie cofnę już czasu, choćbym... nie.. — przerywa, nie mogąc mówić czegoś takiego, a jego plątanina w słowach powoduje, że Kim zwraca się w jego stronę, patrząc na niego jak skończonego idiotę. Jeon wypycha nerwowo językiem wnętrze policzka. — Nie będę cię oszukiwał, Tae — mówi, patrząc w jego oczy. — Zrobiłbym to samo za każdym razem, nawet potrafiąc cofnąć czas — wyznaje.
— Jesteś niemożliwy — pokręca w niedowierzaniu głową. — Pieprzony egoista!
— Wiem, że jest to takie bezpośrednie i niestosowne, patrząc na twoją reakcję, ale wolę być z tobą szczery i nie przemawiać do ciebie słowami, które miałby cię jedynie udobruchać. Ja nie zamierzam żałować tego, co zrobiłem, bo zawsze chciałem to zrobić. Możesz mnie za to nienawidzić, bo nie było to takie, jak zawsze pragnąłeś, ale przynajmniej nie był twoim pierwszym ten facet — mówi wprost, zaskakując swoimi słowami Taehyunga.
— Jesteś bezczelny — pokręca nerwowo głową. — Zrobiłeś to, bo nie akceptujesz go, a nie dlatego, że zawsze tego chciałeś — mówi zdenerwowany.
— Chciałem to już zrobić w tym pieprzonym pokoju, ale się zawahałem — oznajmia. — Widząc, że tego nie chciałeś... nie potrafiłem zdobyć się na ten krok. Sam zawsze chciałem przeżyć ten pierwszy pocałunek z osobą, którą podziwiałem — wyznaje, a zamieszany jego słowami Taehyung marszczy brwi. — To ciebie od zawsze podziwiam i zawsze będę, Tae. I... cieszę się, że to ja skradłem ci twój pierwszy pocałunek, nawet jeśli go nie chciałeś, a tym bardziej nie chciałeś otrzymać go ode mnie, to moje emocje mnie poniosły w tamtej chwili. Jedyne, co mogę ci powiedzieć to to, że jest mi przykro, zawodząc twoje oczekiwania — mówi, patrząc w oczy zaskoczonego przyjaciela, który próbuje przetworzyć swojej głowie jego słowa.
— Nie rozumiem... jak to zawsze chciałeś to przeżyć ze mną... przecież ty...
— Zrobiłem to dawno temu, tak, wiem. Pomagałeś mi przy tym, ale wtedy moje zawahanie nie było spowodowane strachem przed pocałowaniem tej dziewczyny a tym, że chciałem poczekać na ciebie — mówi, gdzie w zdenerwowaniu przeczesuje swe włosy i zaczyna się śmiać nerwowo. — To głupie, wiem, ale tak to wtedy czułem. Wiesz, że zawsze byłem głupim dzieciakiem i chciałem ci zaimponować, ale nie... ty zawsze postępowałeś zupełnie inaczej ode mnie i zamiast być dwa kroki przed tobą, zawsze o te dwa kroki się cofałem — dodaje, nie czując się wygodnie przy tej rozmowie.
— Serio jesteś głupi — pokręca głową. — Nie musiałeś wtedy tego robić, bo wcale czymś takim nie imponujesz, ale nie ma co do tego wracać. Nie wiem, co tobą kierowało, ale dziś się zawiodłem na moim najlepszym przyjacielu. Jeśli nie jest ci źle, z tym że mnie zraniłeś, to ja już nie wiem, czy jesteś moim przyjacielem — mówi zasmucony, a Jungkook pokręca bezradnie głową.
— Tae, przecież nim jestem — mówi, a Taehyung z bólem mija go, nie chcąc okazać przed nim łez. — Aż tak bardzo ci się to nie podobało? — odwraca się w stronę chłopaka, patrząc w jego stronę, gdy stoi zwrócony do niego plecami.
— Nie.. Nie podobało mi i nigdy nie będzie — odpowiada mu z chłodem, gdzie łzy suną się po jego policzkach, kiedy zaprzecza własnym uczuciom. Podobało mu się, oczywiście, poczucie ust osoby, która jest dla ciebie ważniejsza od samego siebie, z pewnością jest czymś niezapomnianym, najpiękniejszym, ale nie kiedy ta osoba jest już z kimś i nie odwzajemnia tych samych uczuć.
— Nie podobało? — pyta z niedowierzaniem, czując się zdenerwowanym tym, co słyszy. — Każdemu by się podobało, ale oczywiście ty masz własne oczekiwania! Nie powiem dotknięcie twoich ust, było jak dotknięcie plastiku! — wykrzykuje w jego stronę, a Kim zaciska swe dłonie, gdy jego prowokacyjne słowa są ciosem dla jego niedoświadczenia.
— A poczucie twoich ust było kurwa jak posmakowanie zużytej szmaty, którą jesteś z twoją kurwa dziwką do ruchania! — wykrzykuje, zwracają się w jego stronę, posiadając zdeterminowane spojrzenie, jednak słyszący jego słowa Jeon, zaciska w zdenerwowaniu wargi, wyglądając na wściekłego.
— Nie obrażaj jej. Może ty jesteś świętoszkiem, ale to nie znaczy, że każdy też musi udawać taką dziewicę. Może jesteś dla wielu osób wyjątkowy, ale dla mnie moja dziewczyna jest wyjątkowa i kurwa nie pozwolę jej obrażać!
— A ja nie pozwolę siebie, ty pieprzony idioto! — zbliża się do niego, będąc na skraju wytrzymałości. Obydwoje oddychają niespokojnie, patrząc z zaciekłością w swe oczy, gdy Jimin i Yoongi wychodzą ze szpitala, widząc dwójkę gotową do starcia między sobą. — Zgłupiałeś przez to miejsce i przez Yuri, wiesz? Nie obrażaj mnie i nie zgaszaj przez mój pierwszy pocałunek, którego sam chciałeś, bo obrażanie mnie w tej sytuacji jest żałosne! Skoro całowanie plastiku było takie złe, to po co mówiłeś, że go chciałeś! — uderza w jego klatkę piersiową, gdy Jeon okazuje niewzruszenie. Kim nie wytrzymując, odchodzi, nie chcąc go dłużej widzieć.
— Pójdę za Taehyungiem, a ty ogarnij Jungkooka — mówi Jimin w stronę Mina, który przytakuje w zrozumieniu głową, po czym jasnowłosy udaje się za Taehyungiem. Min wzdycha ciężko, widząc, że powstaje kolejna nieciekawa sytuacja między Taehyungiem a Jungkookiem, co jest dla niego dość rzadkie. Podchodzi do rozjuszonego Jeona, widząc, że rozmowa z chłopakiem naprawdę go zdenerwowała.
— Miałeś uspokoić sytuację, a jedynie co zrobiłeś, to ją pogorszyłeś — zauważa Yoongi, na którego przenosi swe oczy Jungkook.
— Chciałem, ale... ale on mnie tak denerwuje — tłumaczy bezsilnie. — Jestem idiotą. Mogłem nic nie mówić — mówi, gdzie w zdenerwowaniu ociera dłońmi swą twarz. — Powiedziałem słowa, których nie chciałem, żeby go zranić. Jestem żałosny, Yoongi. Mogę to otwarcie przyznać — dodaje, patrząc w oczy chłopaka.
— Dobrze, że jesteś tego świadomy — wywraca oczami. — Jungkook, mogę być z tobą szczery? — pyta, a Jeon przytakuje głową. — Dlaczego się wtrącasz do jego spraw i chcesz go kontrolować? — pyta. — I nie mów mi, że to ze zmartwienia czy, dlatego że to twój najlepszy przyjaciel, bo również Taehyung mógłby robić to z tobą, kiedy ty prowadzisz swoje życie w dość specyficzny sposób, a przecież tego nie robi i w dodatku zaakceptował twój wybór, chcąc cię mimo wszystko wspierać — zauważa.
— Sam nie wiem — odwraca nerwowo wzrok. — Wiem, że masz rację, ale on... jest dla mnie ważny — wyznaje.
— Skoro jest ważny, to uszanuj jego wybory i nie wtrącaj się do tego, z kim chce się spotykać. Ma prawo do kierowania swoim życiem, jak tego chce, a ty masz gówno do powiedzenia — mówi wprost. — Wiem, że twoje ego skoczyło, ale Taehyung jest delikatnym chłopakiem, bardzo łatwym na zranienie, mimo że bywa przerażający, to my go dobrze znamy i wiemy, jak do siebie bierze słowa najbliższych, a tym bardziej twoje — dodaje.
— Wiem... Obraziłem go, bo moje ego nie mogło znieść jego niechęci do tego pocałunku — mówi nerwowo.
— Pocałowałeś go?!
— Tak. Właśnie dlatego jest na mnie zły, bo skradłem mu jego pierwszy pocałunek bez jego pozwolenia, a w dodatku obraziłem go i jego usta — odpowiada, a widząc wyraz twarzy Min, unosi wzrok. — I tak wiem, że jestem dupkiem. Możesz mi zaoszczędzić dalszych słów.
— Skoro to zrobiłeś, to miałeś ku temu powód — mówi, patrząc na niego z uwagą. — Lepiej to napraw, zanim stracisz całkiem przyjaźń Taehyunga.
Jimin idze całą drogę w stronę domu, krocząc śladami zdenerwowanego Taehyunga, który w drodze nie oszczędza nikogo, nawet pieska, któremu się obrywa za głupotę Jeona, jednak Jimin szybko naprawia szkody i przeprasza zwierzę za Kima, tłumacząc go przed nim.
Gdy wracają do domu, Taehyung udaje się prosto do swojego pokoju, ignorując ciekawskie spojrzenie dziewczyny Jungkooka, która prawdopodobnie liczyła na jego powrót. Przechodząc do pokoju, jego telefon daje o sobie znać, przez co niechętnie odbiera połączenie, które jest od jego matki.
— Mamo, nie mam teraz ochoty rozmawiać — mówi od razu.
— Wiesz ty co? Tak od razu własną matkę zbywać? — pyta pretensjonalnie, a chłopak wzdycha głęboko, zasiadając na łóżku.
— Jestem zły i chce mi się ryczeć, dalej chcesz gadać? — pyta wprost.
— Co znowu zrobił Jungkook? — od razu pyta, jak zawsze wiedząc, skąd rodzi się powód rozczarowania jej syna, a w tym czasie do środka wszedł Jimin, który po cichu zamyka za sobą drzwi.
— Pocałował mnie — wyznaje kobiecie, a zaskoczony Jimin otwiera szerzej oczy. Taehyung zaciska powiekę, gdy słyszy pisk własnej matki, która jara się bardziej tym od niego, a przecież powinno być na odwrót. — Mamo, potrzebuję, żebyś mnie wysłuchała, a nie jarała się tym jak nastolatka — mówi pretensjonalnie.
— Ale Taehyung, czy ty nie tego zawsze chciałeś? — pyta kobieta, znając zbyt dobrze sekrety syna, doszukując się wszystkiego o nim w jego pokoju.
— Nienawidzę cię za to, że czytałaś moje zapiski — mruży oczy, gdzie po drugiej stronie słyszy jej nerwowy śmiech. — Jungkook ma dziewczynę — oznajmia jej, a przez to powstaje cisza. — Pocałował mnie, bo się założyliśmy. Przegrałem, potem chciał odebrać swoją nagrodę, nie zrobił tego, a za zażyczył sobie, wybrać mi odpowiednią osobę do tego, a kiedy mój wykładowca za insynuował pocałunek, to on się wtrącił i mnie pocałował bez zgody! Nienawidzę go! — krzyczy żałośnie, rozkładając się na łóżku, a Jimin pokręca w niedowierzaniu głową.
— To jest zbyt pokręcone jak na moją głowę — mówi kobieta. — Ale jeśli ma dziewczynę i zrobił to bez twojej zgody, to bardzo źle zrobił. Mam nadzieję, że sobie wszystko wyjaśnicie — dodaje, a Kim wzdycha cicho.
— Chciałbym wrócić do domu — mówi z ciężkością w głosie. — Jestem tu drugi tydzień, a czuję się, jakby cała energia ze mnie wyparowała — wyznaje, a słyszący go Jimin, zasiada obok przyjaciela, zwracając dopiero jego uwagę, przez co podnosi się zaskoczony do siadu.
— Wiem, że nie jest łatwo w nowym miejscu, ale poradzisz sobie. Zawsze dajesz radę, kochanie. Nie daj sobie odebrać tego, co kochasz, okej? — pyta go, a chłopak myśli nad słowami matki, bardzo głęboko.
— Okej — odpowiada po dłuższej chwili. — Będę kończył, bo Jimin akurat przyszedł — mówi.
— Dobrze, uważaj na siebie i ucałuj go ode mnie — mówi, a Taehyung jest gotowy się rozłączyć, jednak słowa matki go przed tym powstrzymują. — Kocham cię, Taehyung. Nie daj się — dodała, a chłopak uśmiecha się delikatnie, po czym się rozłącza.
— Słyszałeś całą rozmowę? — pyta Jimina.
— No tak — przytakuje głową, a zezłoszczony Kim bierze poduszkę, którą uderza w mniejszego.
— Ty ciekawski gnojku! — karci go.
— No wybacz, ale ty już rozmawiałeś, więc ci nie przeszkadzałem — tłumaczy. — Poza tym Jungkook naprawdę cię pocałował? — pyta, będąc ciekawym tego.
— Tak — odpowiada. — To było krótkie dotknięcie ust, ale...
— Aaaaaa! — piszczy, nie dając skończyć Kimowi. — Nie no ja to wiedziałem, że on będzie twoim pierwszym! Boże Taehyung, zawsze chciałeś, żeby on był tym pierwszym! Musimy to opić! — mówi podekscytowany.
— Ale ja tego nie chciałem! — przerywa mu, przykładając do jego ust dłoń, tym samym uciszając chłopaka. — I mów ciszej. Yuri jest w domu i jeszcze cię usłyszy — mówi szeptem, a Jimin przytakuje w zrozumieniu głową, po czym Taehyung odsuwa dłoń z jego ust.
— Dlaczego tego nie chciałeś? — pyta zdziwiony.
— Bo ma dziewczynę, to po pierwsze. Zrobił to, bo nie podoba mu się wykładowca, to drugie. Nie ma w tym uczuć, a to jest dla mnie najważniejsze, to trzecie — tłumaczy przyjacielowi, który zaczyna już rozumieć, całą złość między dwójką.
— Wiem, że liczyłeś na coś wyjątkowego, czyli kochającego cię Jungkooka, ale czasem trzeba docenić takie chwile, nawet jeśli nie są idealne. Chyba lepiej, żeby twój najlepszy przyjaciel, którego skrycie kochasz od pięciu lat, skradł ci pierwszy pocałunek, niż od kogoś całkiem niepewnego, hm? — uśmiecha się, obejmując pocieszająco ramieniem chłopaka, który wzdycha cicho.
— Mimo że było to jedynie krótkie zetknięcie ust, to myślałem, że serce wyskoczy mi z piersi — wyznaje nieśmiało, mogąc jedynie powiedzieć Jiminowi o tym doświadczeniu. — Jedynie, co jest dla mnie przykre to to, że nie udało mi się zdobyć jego uczuć i uznania — mówi, spoglądając na przyjaciela.
— Nic nie dzieje się bez powodu, a ja tam mam własną teorię — uśmiecha się ciepło.
— Podziel się nią — mruży w zaintrygowaniu oczy.
— Nie ma mowy, jak ci powiem, to jeszcze zapeszę — unosi dumnie głowę, a Taehyung opuszcza głowę smutniejąc przez wspomnienie słów Jungkooka.
— Myślisz, że całowanie mnie jest, jakbyś całował plastik? — pyta niepewnie, a Jimin patrzy na niego, jak na idiotę.
— Zaraziłeś się głupotą Jeonową? — przykłada do jego czoła dłoń.
— Możliwe — odpowiada, patrząc niepewnie w jego oczy.
— Mam sprawdzić? — unosi brew.
— Nie! — podnosi w oburzeniu głos, wywołując śmiech u chłopaka.
— Skoro Jeon tylko dotknął cię tylko wargami, to nie był taki typowy pocałunek. Ciesz się, że nie wsadził ci języka — mówi z rozbawieniem w głosie, a Kim wykrzywia się w zniesmaczeniu.
— Tego bym w ogóle nie wybaczył — mówi oburzony.
— No, ale jak masz się całować w pełni, to też języki wchodzą w grę.. Och... — wzdycha głęboko, upadając na materac, gdzie przykłada do swego brzucha dłonie, a Taehyung przygląda się mu niepewnie. — Ten chuj Yoongi zawsze świetnie całował, nikt tak nie całuje, jak on — mówi, wpatrzony w sufit.
— Tęsknisz za nim? — unosi brew, a Park przenosi na niego oburzone oczy.
— Po moim kurwa trupie! Tak tylko wspominam, skoro już mówimy o pocałunkach.. — wyjaśnia nerwowo. — Masz swój pierwszy podstawowy pocałunek za sobą, więc z pewnością kiedyś poznasz ten głębszy — mówi pouczająco. — A Jeonem się nie przejmuj, jak jest wkurwiony i nie ma argumentów, zawsze zajebie głupotą — dodaje.
— Tu się z tobą zgodzę — przytakuje głową, po czym patrzy z namysłem w przestrzeń pokoju. — Wiem, że powiedział to wszystko w zdenerwowaniu, bo jak się ludzie kłócą, to tylko chcą się zranić — mówi, chcąc siebie tym uspokoić. — Ale wkurwia mnie to, że czuje się teraz gorszy od niej... no wiesz, od Yuri — mówi w stronę Jimina, który przez jego słowa podnosi się do siadu.
— Nie mów tak — pokręca głową.
— Ale to jest prawda... Nic nie wiem i jestem żałosny w relacjach, przez co nie potrafię dogonić Jungkooka — mówi, jak czuje.
— To nie świadczy o tobie źle, a wręcz dobrze, bo się szanujesz i jesteś no... jesteś... jak..
— Nie szukaj żadnego porównania, Jimin — puka go po czubku głowy. — Chcę, żebyś coś dla mnie zrobił — mówi z powagą w głosie.
— Co takiego? — unosi brew.
— Pokaż mi tę stronę.
~
No to Taehyung chce poznać bliżej nowe uzależnienie Jungkooka. Z jego pocałunku wyszedł wielki dym, ale to zrozumiałe dla kogoś, kto oczekuje w wyjątkowej chwili miłości, prawda? ^^
Widzimy się w następnym rozdziale! ^^
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komenatrze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top