Desearía haber confiado

~Witam^^

Wyznanie Jungkooka zaskakuje Taehyunga, który patrzy w oczy chłopaka, jednak ten nie oczekuje na jego odpowiedź, a wpasowuje się w usta, które w zmieszaniu chaotycznego zachowania przyjaciela oddaje jego pocałunek.
Usta dwójki dopieszczają się, gdy Jeon przyjmuje inicjatywę. Taehyung sapie głęboko, gdy zostaje podniesiony przez chłopaka, gdzie oplątuje nogi wokół jego bioder.
Kim czuje, że to wszystko jest pięknym snem, ponieważ Jungkook wyznał mu swe uczucia. Serce bije szalenie w jego piersi, gdy pozwala chłopakowi udać się do jego pokoju. Gdy Jungkook przekracza próg pokoju, kładzie Taehyunga na łóżku, zawieszając się nad nim. Nie zaprzestaje czule całować ust przyjaciela, który nie potrafi odepchnąć od siebie tej chwili.

Usta Jungkook odsuwają się od jego ust, gdy przechodzą słodką ścieżką w stronę szyi, na której składa mokre pocałunki. Taehyung zamyka w przyjemnym doznaniu powieki, pozwalając Jeonowi go dopieszczać. Sunie dłońmi po ramionach chłopaka, gdy on przy pocałunkach rozpina jego koszulę, której się pozbywa.
W czułym dopieszczaniu obydwoje pozbywają się swoich ubrań, pozostając przy sobie w cielesnym zbliżeniu. Czekoladowe tęczówki Taehyunga spoglądają w węglowe oczy przyjaciela, który pragnie ofiarować swe uczucia w czynach.

— Mhm — mruczy przyjemnie Taehyung, gdy ciemnowłosy dopieszcza ustami jego wrażliwe sutki. Taehyung nie rozumie, dlaczego to dzieje się w tak spontanicznej chwili, jednak podoba mu się, to kiedy w ten sposób Jungkook okazuje swe uczucia. Jednak pragnie również wyznać mu swoje, aby był pewny jego uczuciom.
Gdy otwiera swe usta, chcąc coś powiedzieć, Jungkook ucisza je pocałunkiem, sunąc dłonią po jego nagim udzie. Taehyung poddaje się mu, chcąc cieszyć się tą chwilą, gdy zna uczucia Jungkooka.

~

Padające przez okno promienie przebudzają Taehyunga, który powoli rozchyla powieki, przenosząc je na drugą część łóżka, mając nadzieję ujrzeć Jungkooka, jednak dziwi się, gdy go nie ma. Podnosi się do siadu, gdy pod kołdrą dostrzega, że jest nagi. — Z pewnością to nie był sen — szepcze, trzymając się za głowę. Zmieszany sięga po leżący na półce telefon, gdzie wybiera połączenie do chłopaka.

— Obudzony? — słyszy od razu po odebraniu.

— Tak. Gdzie jesteś? — pyta.

— Ja? Musiałem wrócić do domu, żeby twoja mama mnie u ciebie nie zobaczyła — odpowiada, a Kim przytakuje jedynie głową w zrozumieniu, gdzie przenosi swe oczy w stronę okna.

— Chciałem, żebyś tu był — wyznaje niepewnie, bawiąc się w nerwach palcami.

— Wiem.

— Chyba powinniśmy porozmawiać o tym, co wczoraj powiedziałeś i...

— Lepiej nie — przerywa mu, zaskakując Taehyunga. — Nie rozmawiajmy o tym.

— Niby dlaczego? Nie uważasz, że to powinniśmy wyjaśnić? — pyta zmieszany.

— Niby tak, ale nie byłem całkiem sobą i zrobiłem to pod wpływem impulsu. Nie tak mia...

— Jaja sobie ze mnie robisz?! — pyta zdenerwowany, nie chcąc słuchać jego wyjaśnień. — Mówisz, że mnie kochasz i to dwa razy w jeden wieczór, a teraz mówisz mi, że nie chcesz tego wyjaśniać, bo zrobiłeś to pod wpływem impulsu?! — pyta z niedowierzaniem w głosie.

— Nie denerwuj się i daj mi to wyjaśnić..

— Nie chce cię słuchać! — rozłącza się, gdy zachowanie Jungkooka naprawdę wyprowadza go z równowagi. Rzuca telefon na łóżko, chwytając się za głowę. Nie może pojąć lekkomyślności przyjaciela, który robi mu nadzieję, a potem zachowuje się jak ostatni tchórz i chce uniknąć rozmowy. Naprawdę czuł się szczęśliwy w tę noc, wiedząc, że on go kocha, ale jak może się tym cieszyć, kiedy nie chce porozmawiać i usłyszeć jego uczuć? Pokręca nerwowo głową, którą unosi, gdy zdaje sobie sprawę z tego, co na myśli ma Jungkook mówiący "Nie byłem całkiem sobą", czyżby wyznał mu uczucia, będąc na haju? Zrobił to dla odwagi? Czy dla żartu?

— Idiota — syczy wściekle, gdy zdaje sobie sprawę, że Jimin miał rację. Nie pomoże Jungkookowi cały czas biorąc za niego odpowiedzialność, ponieważ przez to może wpaść całkiem w nałóg, z którego łatwo nie będzie mu wyjść, a on nie chce, aby bawił się jego uczuciami i kochał go, gdy tylko chce seksu. 

Sięga ponownie za telefon, gdzie pisze w zdenerwowaniu wiadomość do Jimina.
"Spotkajmy się na Myeong-dong"
"Ok"
Odkłada telefon po uzyskaniu odpowiedzi, chcąc na spokojnie porozmawiać z przyjacielem o całej sytuacji przed jutrzejszą kolacją świąteczną.

~

Taehyung przychodzi pod wskazane przez siebie miejsce, w którym oczekuje na przyjście przyjaciela. Zatłoczone miejsce jest dla niego odpowiednie, gdyż nikt nie zwraca na siebie uwagi. Spogląda na wystawy w sklepach, tęskniąc za rodzinnym miastem.
— TaeTae! — słyszy wołanie Jimina, przez co zwraca się ku idącemu przyjacielowi, do którego podchodzi.

— Cieszę, że jesteś — uśmiecha się ciepło.

— Pewnie. Muszę kupić prezent Yoongiemu, więc idealnie się składa. Idziemy na kawę? — pyta.

— Pewnie — przytakuje w zgodzie głową.

Obydwoje udają się w stronę ulubionej kawarni, do której często wpadali za czasu liceum. Wchodzą do pomieszczenia, gdzie odwieszają kurtki i udają się do pierwszego wolnego stoliku przy oknie. Zamawiają dwie kawy, chcąc w czasie oczekiwania porozmawiać.
— Więc co się dzieje? — pyta Jimin. — Wiem, że coś się dzieje, skoro z rana napisałeś i to bez żadnego "Hej" — cytuje w powietrzu.

— Bo się dzieje, a właściwie Jungkook się dzieje — odpowiada wprost, a wyraz twarzy Jimina poważnieje.

— Co zrobił? — unosi oczekująco brew.

— Powiedział, że mnie kocha. W sumie wczoraj zrobił to dwa razy — oznajmia, zaskakując Jimina.

— Ale czy to nie dobrze? — pyta zmieszany.

— No dobrze, ale posłuchaj dalej... Rano zadzwoniłem do niego po naszym, no wiesz... stosunku — ścisza głos, nie chcąc zbyt otwarcie o tym mówić. — No i pytam się go, czy możemy o tym porozmawiać, bo on po powiedzeniu, że nie kocha mnie jak przyjaciela, od razu przeszedł do rzeczy, nie dając mi szansy na wyznanie moich uczuć — tłumaczy przyjacielowi, który próbuje nadążyć. — I kiedy zapytałem, czy o tym porozmawiamy, to on powiedział, że woli nie rozmawiać, ponieważ zrobił to pod wpływem impulsu i nie był całkiem sobą — mówi oburzony, a Jimin uchyla w niedowierzaniu usta. — A wiesz, co to znaczy, że był całkiem sobą? Że naćpany był — szepcze poddenerwowany, nie mogąc uwierzyć, że tego nie zauważył.

— Ja pierdole — Jimin pokręca głową.

— Oj tak...

— Taehyung, może i on powiedział, że cię kocha i może faktycznie tak jest, ale jest kurwa niedojrzały i bierze. Naprawdę, ja wiem, że go kochasz i to od dawna, ale nie wart jest twoich nerwów. Nigdy nie będziesz mógł w pełni cieszyć się tą miłością, bo on będzie na każdym kroku wszystkie spieprzał. Dopóki nie dojrzeje, nie ma co patrzeć na niego i mu na każdym kroku pomagać. Musi sam na własnej skórze dojrzeć do miłości — mówi z powagą w głosie, a Taehyung wzdycha cicho.

— Może jednak będzie chciał porozmawiać o tym...

— Myślisz, że typ, który nie zapytał się ciebie, co ty czujesz i od razu przeszedł do rzeczy, tak szybko zmieni zdanie? — unosi w niedowierzaniu brew.

— No nie wiem...

— Nie ma, co liczyć na cuda. Ty jako osoba, która go kocha, nie będziesz w stanie go trzepnąć w łeb, bo jak ci obieca, że się zmieni, to się nie zmieni. Ty jesteś za miękki dla niego...  — mówi z namysłem. — Powiem Yoongiemu, żeby z nim porozmawiał od serca..

— Nie, nie chce, żebyś mieszał w to Yoongiego. Nie chce, żeby ktokolwiek wiedział o tym, co robi — mówi niespokojnie. — Sam to z nim wyjaśnię. Chcę usłyszeć od niego, od kiedy i po co do cholery to robi. Muszę tylko znaleźć odpowiedni moment do tego — wzdycha ciężko.

— Taehyung, rób, jak uważasz, ale nie poświęcaj się dla niego — mówi z powagą w głosie Jimin. — Już wystarczająco dużo dla niego robiłeś i wciąż robisz. Czas, abyś zaczął myśleć o sobie. Jeśli Jungkook nie doceni twoich uczuć i właściwie nie będzie chciał ich poznać, to nie jest cię wart — dodaje, a Taehyung przytakuje w zrozumieniu głową.

— Martwię się o niego.. Nie rozumiem, dlaczego tak się zmienił i zaczął brać. Wiem, że nie ma łatwo w życiu, ale...

— Nie ma tak źle, jest kapryśnym typem — mruczy Jimin.

— Nie znasz go tak jak ja — broni Jeona.

— Wiem, że znacie się lepiej, ale nigdy nie poświęciłbym przyjaźni dla głupiej suki Yuri ani nie grał na twoich uczuciach i wciągał w tę pojebaną stronę — mówi poddenerwowany. — Jungkook jest super chłopakiem i przyjacielem, ale cholernie pogubionym i niestabilnym emocjonalnie, a jeszcze z czasem przyjdzie do niego agresja — dodaje.

— Nie, Jungkook nie jest agresywny — pokręca nerwowo głową.

— Na razie — oznajmia.

— Weź, nawet tak nie kracz, Jimin — mówi niespokojnie.

— Tae, jak on bierze narkotyki, to zaraz będzie agresywny. Tym bardziej z jego niestabilnością emocjonalną. Ja nie wiem, kiedy on się tak zmienił — mówi zmartwiony, a Taehyung odwraca nerwowo wzrok, gdy słowa Jimina są naprawdę niepokojące. Wie, że Jungkook od dziecka żył w strachu przed agresywnym ojcem i to mogło pociągnąć go w stronę narkotyków oraz uciekania od domu, szukając wolności w LA, jednak zaczyna się obawiać, że obawy Jimina mogą być słuszne, kiedy chłopak nie posiadał dobrego wzorca w domu. Problemy w dzieciństwie, ściągają jedynie gorsze problemy w dorosłości.

— W którymś momencie się zmienił, kiedy byliście w LA — wzdycha ciężko. — Spróbuję z nim porozmawiać na spokojnie i odłożyć sprawę moich uczuć oraz jego impulsywnego wyznania — mówi, starając się działać racjonalnie.

— I znowu odkładasz siebie na bok — pokręca głową.

— To nie jest najważniejsze. Ważniejszy jest jego problem, który przeszkadza nam dojść do spraw uczuciowych. On się normalnie zachował jakby...

— Jakby uciekał od odpowiedzialności? — wtrąca się Jimin, a Taehyung przytakuje głową. — Myślę, że on sam powinien się zmierzyć z tym problemem, a ty powinieneś robić swoje, Tae. Nie chcesz być w LA, więc się nie zmuszaj ze względu na niego — mówi, jak czuje.

— Czasem potrzeba się poświęcić, a nie chce go zostawiać z tym samego — mówi niespokojny.

— Jakoś on nie myślał o tobie, kiedy ty miałeś problem z ojcem i zostałeś tutaj. Ile razy do ciebie zadzwonił, kiedy sam byłeś w szpitalu przez ten czas? — pyta ostro, a Taehyung zaciska palce.

— Z dwa razy na samym początku — odpowiada cicho.

— No właśnie. Jeśli on nie prosi cię o pomoc, to się nie poświęcaj. Nie musisz ratować go na każdym pieprzonym kroku. Kiedy będzie potrzebował pomocy, to o nią poprosi, a ty sam nie udawaj bohatera i pomyśl o sobie — tłumaczy.

— To, co sugerujesz, abym zrobił? — pyta bezsilnie.

— Przestał go w końcu niańczyć, a zajął się kurwa sobą — odpowiada. — A jak się zajmiesz sobą, to już twoja wola, ale nie patrz na nas, a tym bardziej na niego. On nie wie, jak się dla niego poświęcasz i co czujesz. Jednak jeśli naprawdę cię kocha, to sam się o ciebie postara — dodaje, jednak Taehyung jest pełen obaw. Boi się pomyśleć o sobie i zostawić Jungkooka samego.

— Wezmę do serca twoja słowa, Jimin — uśmiecha się słabo.

— No mam nadzieję. Teraz pomóż mi z wyborem prezentu dla Yoongiego! 

~

Następnego dnia Taehyung stoi przed oknem, myśląc o wczorajszej rozmowie z Jiminem i zachowaniu Jungkooka, który się od wczoraj nie odzywał.
Coraz bardziej zaczyna dostrzegać, jak bardzo Jungkook staje się obcy w jego oczach i jak bardzo jest niewidoczny.
Schodzi na dół, gdzie pomaga mamie w nakryciu do stołu. Stara się nie myśleć o wszystkich problemach związanych z Jungkookiem, dla którego jest w stanie zrobić wszystko, lecz z poświęceniem patrzenia na siebie. Sam nie spostrzegł, jak bardzo się nienawidzi i czuje się pusty.
— O czym tak myślisz? — pyta pani Kim, na którą przenosi zasmucone oczy Taehyung. — Zgaduję, że o Jungkooku — mówi, a chłopak przytakuje głową. — Kochanie — podchodzi do niego, gdzie w pocieszeniu przytula syna. — Wiem, że z jego mamą jesteśmy starymi wariatkami, chcąc was ze sobą zeswatać, ale nic na siłę. Nie chcę, żebyś się tak czuł i poświęcał dla tego uczucia — mówi zatroskana.

— Wiem, mamo — szepcze cicho, a kobieta odsuwa się delikatnie od niego, gdzie ujmuje dłońmi jego policzki. — Chodzi o to, że on chyba też to czuje...

— To jakoś słabo to okazje — pokręca lekko głową na boki. — W miłości chodzi o to, żeby obydwie strony coś od siebie dawały, a nie tylko jedna ze stron wkłada w to całego siebie — mówi z powagą w głosie. — W końcu walka w pojedynkę o uczucia staje się trucizną dla samego siebie. Musisz w końcu powiedzieć sobie stop i dać czas na ruch Jungkooka. Jeśli nie postawi żadnego ruchu, to nie warte jest dłuższe poświęcanie. Chcę, żebyś był szczęśliwy, Taehyung — dodaje, będąc zmartwiona przez ostatnią rozmowę telefoniczną z synem.

— Jimin mówi podobnie... Jednak ciężko jest mi powiedzieć stop, kiedy nie potrafię go puścić — mówi z ciężkością w głosie, gdy w oczach przytrzymuje cisnące się łzy.

— W końcu będziesz musiał puścić.

— Kiedy? — pyta zdesperowany.

— Kiedy zdasz sobie sprawę, że to jest ta chwila na powiedzenie stop — odpowiada spokojnie, a Taehyung wzdycha ciężko, gdy liczył na konkretną odpowiedź, dużo prostszą od samej przenośni. Dzwonek do drzwi przerywa ich rozmowę. — Pójdę otworzyć — mówi zadowolona, gdzie udaje się w stronę drzwi. Niezadowolony Taehyung okłada ostatnią serwetkę przy ostatnim nakryciu. — Taehyung, to ktoś do ciebie — woła kobieta, a zaskoczony Taehyung idzie w stronę wyjścia, gdzie zaskakuje się, widząc Juhyuna.

— To ty? — pyta zaskoczony.

— No ja. Musimy porozmawiać — mówi z powagą w głosie, gdy Taehyung przygląda się mu nieufnie.

— To ja was zostawię — mówi pani Kim, która odchodzi w głąb domu. Taehyung zakłada kurtkę oraz obuwie, gdzie wychodzi z domu. 

— Chyba mówiłem ci, że nie mam czasu na spotkania z tobą — mówi niemiło, gdy obydwoje wychodzą przed dom.

— Wiem, ale ja nie w tej sprawie — tłumaczy.

— To, czego ty chcesz? — pyta zmieszany, spoglądając na niego. Juhyun wyciąga telefon, gdzie pokazuje przed twarzą Taehyunga nagranie ze strony, w której bardzo dokładnie widać go i zamazaną twarz Jungkooka z ostatniej nocy. Marszczy brwi w zdenerwowaniu, zabierając chłopakowi telefon z dłoni. — S-Skąd to masz? — pyta załamany, gdy czyta komentarze osób, które znają już jego tożsamość. — Mów! — podnosi załamany głos, przenosząc oczy na chłopaka.

— To Jungkook dodał na stronę, nie ja — tłumaczy. — Przyjechałem, bo uznałem, że musisz wiedzieć, co zrobił. W końcu widnieje tu twoja twarz, a on swoją ukrył — dodaje, a Taehyung nie może uwierzyć, że to dzieje się naprawdę.

— Boże... — chwyta się załamany za głowę, gdzie w zdenerwowaniu łzy ciekną po jego policzkach. — Zabierz to ode mnie — oddaje mu telefon. Teraz zaczyna coraz bardziej rozumieć wczorajsze zachowanie Jungkooka i jego wyznanie uczuć, aby tylko zaciągnąć go do łóżka dla tego nagrania. Czy jego najlepszemu przyjacielowi zależało na zniszczeniu jego reputacji? — Idź sobie! — podnosi głos na Juhyuna, który patrzy na niego niepewnie.

— A ty, co tutaj robisz?! — pyta ostro Jeon, na którego dwójka przenosi oczy, widząc go w towarzystwie matki. — Romansujecie razem? — pyta, gdzie zatrzymuje wzrok na zapłakanym Taehyungu, którego stan go zaskakuje. — Co ci... — przerywa, gdy otrzymuje policzek od przyjaciela. Zaskoczony chwyta się za piekącą skórę, gdy jego matka jest zaskoczona zachowaniem Taehyunga. — Odbiło ci? — pyta zaskoczony, nie rozumiejąc, co dzieje się z chłopakiem.

— Chyba tak, bo ci kurwa ufałem! — podnosi głos załamany, czując się rozczarowanym Jungkookiem. — I żałuję, że ci pomagałem.

~

No to sytuacja się zaostrzyła.
Jutro się widzimy w kolejnym rozdziale ^^
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze



Zapisz

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top