Ambos queremos
~Witam^^
— Ślub?! — pyta zaskoczony Kim, który wraz z resztą nie mogą ukryć swego zaskoczenia. Taehyung rozumie, że Jimin może przechodzić kryzys, ale planowanie ślubu z mężczyzną, którego zna niecałe dwa dni, jest sporą przesadą. — Jimin, czy ty nie postępujesz zbyt pochopnie? — pyta go.
— Nie bądź taki sceptyczny. Jack jest idealny — tłumaczy, uśmiechając się szeroko, gdzie przytula się do boku chłopaka.
— Jimin, ale kurwa zaraz myśleć o ślubie?! — podnosi głos w niedowierzaniu.
— Ale my się kochamy! — mówi na swą obronę.
— Ślub i Jimin w jednym zdaniu? — wszyscy słyszą Yoongiego, na którego przenoszą swe oczy, gdy on również nie przychodzi samotnie na biwak. Towarzyszy mu młody chłopak, a Taehyung chwyta się za głowę, nie mogąc zaprzeczyć, że dwójka dostała czymś po głowie. Jimin mierzy wzrokiem partnera Yoongiego, gdzie wyraźnie prycha w niedowierzaniu. — Przecież to brzmi samo w sobie tragicznie — oznajmia, gdy zatrzymuje się przed wszystkimi.
— Nie pozwolę, żebyś obrażał nasze plany — wystawia w jego stronę palec wskazujący, na którego Min patrzy z uwagą.
— Jeśli masz gdzieś założyć pierścionek, to nie ten palec — wysila się na uśmiech. — Poza tym równie dobrze możesz go wsadzić w dupę i poczekać na dzień, kiedy będziesz gotowy na...
— Ty sukinsynie! — Jimin czerwienieje na twarzy, gdy nie daje skończyć Minowi, dobrze wiedząc, co zamierza powiedzieć. — Jack i ja jesteśmy zakochani. Weźmiemy ślub w najbliższym czasie — oznajmia dumnie, a Min parska śmiechem.
— O ile przez ten czas nie zdąży przed tobą spierdolić — uśmiecha się chytrze.
— A.. a.. ty niby myślisz, że jakiegoś pięknego chłopaczka przyprowadziłeś, to możesz mnie krytykować?! — pyta poddenerwowany.
— Clark jest miłym chłopakiem i myślę, że mogę cię krytykować, nawet bez niego. Bo to, co zamierzasz zrobić, jest głupie — odpowiada ze spokojem. — Widać, że jesteś zdesperowany. To jest żałosne, Jimin — pokręca lekko głową.
— Ty chuju! — podnosi głos, rzucając się na chłopaka, którego chwyta za szyję.
— Jimin uspokój się i go puść! — krzyczy Taehyung, który razem z Hoseokiem próbują go od niego odciągnąć.
— Nie będzie mi mówił, że jestem żałosny. To on jest żałosny, pieprzony zdrajca! — wykrzykuje, szarpiąc Minem, który próbuje się od niego odsunąć.
Głośny gwizd powoduje, że wszyscy zaprzestają się szarpać i przenoszą oczy na Jeona, który patrzy na nich z niedowierzaniem.
— Kompromis — mówi, patrząc na wszystkich. — Jimin zajmij się Jackiem, a ty Yoongi nie krytykuj go i zajmij się Clarkiem. Najlepiej będzie, jeśli nie będziecie wchodzić sobie w drogę i jakoś przetrwany ze sobą te dwie noce, okej?! — mówi ostro, chcąc zapanować nad chaosem.
— Okej — wszyscy się zgadzają ze słowami Jungkooka, który wzdycha ciężko, wiedząc, że nie będzie wcale tak łatwo z Jiminem i Yoongim, którzy z pewnością łatwo nie odpuszczą sobie kłótni.
— Skoro już pozostali dotarli i przyszli jeszcze z dodatkowymi gośćmi, to zabierzcie się za rozstawianie własnych namiotów — mówi ze spokojem Hoseok, patrząc na Yoongiego i Jimina, którzy przytakują w zrozumieniu głową. Gdy odchodzą ze swoimi partnerami, Hoseok przybliża się do zmieszanego Taehyunga. — Będzie trudniej niż myślałem, ale powinniśmy ich jakoś pogodzić. Nie można się poddawać na samym początku — uśmiecha się lekko.
— Sam początek już mnie zniechęcił. Lepiej nic nie róbmy, bo jedynie możemy pogorszyć sytuację — mówi niespokojnie, patrząc na chłopaka, który pokręca w sprzeciwie głową, będąc naprawdę spokojnym.
— Nie mów tak. Najgorzej się poddawać. Kto wie, może ta lekcja nawet ciebie czegoś nauczy — oznajmia, po czym odchodzi w stronę namiotu, przy którym znajduje się Namjoon wraz z Jinem. Taehyung wzdycha głęboko, nie widząc nadziei dla Jimina i Yoongiego. Podchodzi do Jungkooka, który siedzi na ławce.
— Nieźle się zaczęło, co? — zagaduje, zasiadając obok przyjaciela, który przenosi na niego swe oczy.
— Nie jest najgorszej — uśmiecha się lekko. — Najważniejsze, że teraz są zajęci i mniej mówią — zauważa, patrząc w stronę dwóch par, które męczą się z rozstawianiem swoich namiotów.
— Ale ten cały Jack... Naprawdę ci się podoba? — pyta niepewnie.
— A co zazdrosny jesteś? — unosi brew, uśmiechając się chytrze, a Taehyung uderza go dłonią w ramię.
— W ogóle — mruczy zdenerwowany.
— Jeśli mam być szczery, to nie — pokręca lekko głową, uśmiechając się pod nosem. — Oczywiście zrobił na mnie wrażenie, ale tylko ze względu na to, że przypomina młodego Leonadro — śmieje się cicho, a Taehyung czuje mimowolną ulgę. Niepewnie spogląda w stronę Hoseoka, który pokazuje mu jakieś gesty, próbując go zachęcić do powiedzenia Jeonowi prawdy, a przez zrozumienie jego znaków, pokręca panicznie głowę. — Coś się dzieje? — pyta Jeon, który zerka na Taehyunga, a zaraz na Hoseoka, który przyłapany przez chłopaka odwraca głowę w innym kierunku, udając, że interesuje się florą.
— N-Nic się nie dzieje — odpowiada nerwowo, gdy Hoseok jedynie komplikuje tę sytuację.
— No okej. Mam nadzieję, że będziemy się dobrze bawić — mówi z zadowoleniem.
— Jesteście zajęci? — podchodzi do nich Namjoon.
— Raczej nie — odpowiada Taehyung.
— To może skoczycie poszukać jakichś gałęzi, które będziemy mogli wykorzystać do ognia? — pyta, patrząc na nich z uwagą. Dwójka godzi się, nie widząc żadnego problemu w tym, że mają trochę pochodzić po lesie w swoim towarzystwie. Obydwoje odeszli od ich obozowiska, udając się w głąb lasu, poszukując użytecznych gałęzi.
Taehyung nie może przestać myśleć o Hoseoku i jego pomyśle na dzisiejszy wieczór ogniskowy, widząc w tym więcej negatywności. Z drugiej strony są również znaki od chłopaka, który chce go zachęcić do wyznania swoich uczuć Jungkookowi. Niepewnie patrzy w stronę Jeona, który podnosi leżące gałęzie, przez niespokojnie zagryza się na dolnej wardze.
— Dlaczego tak na mnie patrzysz? — pyta Jungkook, gdy zauważa ciągłe spojrzenia przyjaciela.
— Ja? — pyta zaskoczony. — Tak po prostu czuję... znaczy się, patrzę na ciebie — plącze się w swoich słowach. Jungkook śmieje się cicho, widząc zażenowanie chłopaka, który sam gubi się w tym, co chce mu powiedzieć.
— Czuję, że chciałbyś mi coś powiedzieć, ale to urocze, jak się plączesz w tym — mówi, gdy mija Kima, który uderza się otwartą dłonią w czoło.
— Powinienem popracować nad wyrażaniem uczuć — szepcze do siebie, a słysząc dźwięk swojego telefonu, wyciąga go z kieszeni, widząc wiadomość od Hoseoka.
"Załatwiłem z Namjoonem, aby was wysłał po gałęzie. Masz szansę powiedzieć Jungkookowi, co czujesz. Trzymamy za ciebie kciuki" — czyta wiadomość, nie mogąc uwierzyć w to, co wyczynia Jung.
"Niby jak mam mu to powiedzieć? Nie potrafię! Przez ciebie tylko się stresuje" — odpisuje na wiadomość Hoseoka.
"Dasz radę. Zacznij może od podrywu? Będzie ci łatwiej" — Kim prycha po odczytanej wiadomości.
— Gdybym jeszcze potrafił podrywać — pokręca głowę, po czym blokuje urządzenie, chowając je do kieszeni. Rozgląda się po otoczeniu i zaskakuje się, gdy nie ma śladu po Jungkooku.
— Gdzie on do cholery jest? — pyta niespokojnie, udając się przed siebie. Ma nadzieję, że idąc śladami Jungkooka, jakoś go odnajdzie. Podrywanie nigdy nie było czymś, w czym był dobry. Może wręcz rzec, że tragicznie mu to szło.
Po przejściu kilkunastu metrów dostrzega ciemnowłosego chłopaka, który stoi w miejscu. Podchodzi do niego, gdzie rozchyla swe usta, widząc rzekę, która dodaje uroku otoczeniu i z łatwością, mógłby go nazwać "Tajemniczym lasem". — Pięknie tu — mówi, jak czuje. Dlaczego wyrażanie się na temat przyrody idzie mu łatwiej niż we własnych uczuciach? Ma ochotę się rozpłakać.
— No wiem... Dlatego się zatrzymałem — mówi, po czym przenosi oczy na chłopaka. — Chyba zostawiłem cię daleko w tyle — zauważa, uśmiechając się szerzej.
— Bo zostawiłeś — mruży swe oczy.
— To ty się zatrzymałeś. Chyba mamy wystarczająco gałęzi, więc może zrobimy sobie tutaj postój? — proponuje, a Taehyung przytakuje w zgodzie głowę.
Obydwoje siadają przy brzegu spokojnej rzeki, gdy w powietrzu słuchać śpiew ptaków i ciepły powiew bryzy. Taehyung czuje się naprawdę dobrze w tym miejscu i nie może zaprzeczyć, że dzięki temu jest zrelaksowany. Wszystkie przytłaczające emocje uchodzą z siebie jak z nadmuchanego balonu powietrze. W końcu czuje się lekki duchem i może z łatwością powiedzieć, że takiego właśnie spokoju potrzebował. — Widzę, że czujesz się tutaj dobrze — uśmiecha się ciepło, widząc widniejący spokój na twarzy przyjaciela.
— I to jak — przytakuje delikatnie głową. — Chciałbym ci coś powiedzieć — zaczyna nieśmiało, próbując zdobyć się na ten krok. Przenosi swe oczy na bruneta, który przygląda się mu z uwagą, po czym śmiało ujmuje jego dłoń.
— Ja również — oznajmia, miło zaskakując chłopaka.
— Ach tak? Co takiego masz mi do powiedzenia? — pyta zaciekawiony.
— Jesteśmy w sumie teraz sami i możemy właściwie szczerze porozmawiać — zaczyna spokojnie, gdy Taehyung słucha go z uwagą, oczekując tego, co do powiedzenia ma Jeon. — Chciałbym, abyś wiedział, że dziś pragnę uczynić dla ciebie wyjątkową noc... Nie chcę, żebyś był zaskoczony, więc wolę ci to powiedzieć. Dziś będę twoim pierwszym — oznajmia, a Taehyung czuje, jak magiczna bańka, która mogła się wytworzyć między nimi, po prostu pęka. Odwraca zdenerwowany głowę, gdy czuję się ponownie zdenerwowany. Oczywiście wyraził zgodę na ten pierwszy raz, ale czy to nie powinno być magiczne bez wcześniejszego ostrzegania? Nie powinno samo przyjść w szczerych uczuciach? — Powiedziałem coś nie tak? — pyta zmieszany.
— Nie.. — kłamie, zbyt otwarcie. — Albo tak — decyduje się na prawdę, po czym wstaje na równe nogi, gdy Jeon patrzy na niego z uwagą. — Wolałbym, żebyś mi o tym nie mówił. To traci tę wyjątkowość — wyznaje szczerze.
— Okej, myślałem, że ty...
— Tak, że wolę wszystko wiedzieć, a ty musisz mieć na wszystko potwierdzenie — nie pozwala mu skończyć. — Nie tego chcę — mówi szczerze, zaskakując Jungkooka, który podnosi się na równe nogi.
— To, czego ty chcesz? — pyta go. — Chciałeś coś powiedzieć, prawda? To ma również związek z tym? — dopytuje, chcąc dowiedzieć się wszystkiego.
— To, co chciałem powiedzieć, nie jest już ważne — mówi zrezygnowany, nie potrafiąc się zdecydować na wyznanie mu swych uczuć. Nie czuję, że to jest ten właściwy moment. Zabiera swą część gałęzi i decyduje się wrócić do obozowiska. Za to Jungkooka patrzy za nim, nie rozumiejąc, co robi źle.
~
Gdy nastaje późny wieczór Hoseok siedzi z Taehyungiem przy rozpalonym ognisku, czując przyjemne ciepło.
— Jak to się stało, że stchórzyłeś? — pyta z niedowierzaniem chłopak, który nie rozumie, jak Taehyung mógł zaprzepaścić taką idealną okazję do wyznania swych uczuć.
— No normalne. Poczułem, że to jest ta chwila, a kiedy przemówił, nagle poczułem, że to jednak nie ten moment — tłumaczy zrezygnowany, wpatrując się w ogień.
— Aj, Taehyung. Nie możesz tak rezygnować. Musisz mu w końcu powiedzieć, co czujesz — mówi, patrząc z uwagą na Kima. — Co on takiego powiedział, że zrezygnowałeś? — pyta zaciekawiony, a Kim otwiera szerzej swe oczy, nie wiedząc, co odpowiedzieć. W końcu nie może powiedzieć, że Jeon nagle oznajmił mu, że dziś chce odebrać mu dziewictwo.
— Powiedział, że... seks się tylko w życiu liczy — mniej więcej kłamie, gdyż w jakiś stopniu jest w tym trochę zawartej prawdy. W końcu Jungkook interesuje się nim tylko ze względu na tę stronę, więc ma prawo bać się wyznać swoje uczucia.
— O kurwa — szepcze zaskoczony. — To nie za dobrze, jeśli tylko o seks się rozchodzi. Z drugiej strony doznania cielesne zbliżają, ale dobrze jest jednak działać ze szczerymi uczuciami. Nie bądź jedynie krótką przygodą, Tae — kładzie swą dłoń na ramieniu chłopaka, który niepewnie patrzy w jego oczy.
— Ja nie chce.. — mówi cicho, po czym przenosi oczy na przyglądającego się im Jacka, przez którego obydwoje wykrzywiają usta. — Myślisz, że wszystko słuchał? — pyta niepewnie.
— Stary, my mówimy po koreańsku. Koleś nic nie rozumie — uspokaja go.
— Tyle dobrego — wzdycha cicho.
— Lepiej chodźmy się przygotować do działania — mówi z uśmiechem, wstając z miejsca, a Taehyung niepewnie na niego patrzy.
— To nie wypali — mówi, jak czuje.
— Nie poddawaj się na samym początku. Poradzimy sobie — zachęca go, po czym podaje dłoń, za którą chwyta Taehyung. Obydwoje odchodzą w stronę namiotu, w którym spać będzie Jung wraz z Namjoonem i Jinem.
Po pewnym czasie praktycznie wszyscy zasiadają na ławeczkach przy ognisku, gdy pieką się pianki, a wokół latają komary, które drażnią Park Jimina. Chłopak co chwila uderza się w rękę czy w nogę, mając dość tych wampirów. Yoongi przygląda się mu z chytrością w oczach, dobrze wiedząc, że tak to właśnie będzie. Dlatego wyciąga spray, który ukazuje na oczach chłopaka.
— Tego pragniesz? — pyta z chytrością w głosie.
— Niczego od ciebie nie chcę i weź, mnie lepiej nie prowokuj — mówi ostro Jimin, który wewnątrz bardzo pragnie tego sprayu. Dziwi się, że Jackowi ani trochę nie przeszkadzają insekty.
— To ciebie będą po nocy gryźć w dupę — mówi z zadowoleniem, gdzie otwarcie chwyta za dłoń jego towarzysza Clarka, na którego skórze rozprowadza spray, a Jimin przygląda się temu z niedowierzaniem w oczach. Jungkook przygląda się rozwodnikom, nie rozumiejąc, dlaczego robią sobie na złość.
— Dziękuje, Yoongi — mówi z wdzięcznością chłopak, który posiadał podobny problem, co Jimin.
— Walić ich — mruczy Jimin, który przytula się do ramienia Jacka, mając nadzieję, że dzięki jego obecności komary się od niego odwalą.
— Powinniśmy milej spędzić ten czas, zamiast się drażnić — mówi ze spokojem Namjoon, który całkowicie zostaje zignorowany przez Yoongiego i Jimina, którzy rzucają w swoją stronę różnymi niemiłymi słowami.
— Nie przejmuj się nimi — zagaduje Jungkook, który widzi w oczach chłopaka bezradność. — Oni zawsze tak mają. To jest trudny przypadek — tłumaczy chłopakowi, który przytakuje w zrozumieniu głową.
— Widzę, że wy już do tego przywykliście — zauważa.
— W sumie wyboru nie mieliśmy — śmieje się cicho, po czym zerka na Seokjina, który odchodzi, gdy woła go Hoseok z namiotu. — Długo ze sobą jesteście? — pyta zaciekawiony.
— Trzy lata — odpowiada szczerze.
— To ładnie — uśmiecha się lekko. — Właściwie to potrzebowałbym rady... Trochę mi głupio pytać, ale kto pyta, ten nie błądzi, prawda? — pyta, wyglądając na niespokojnego.
— Możesz śmiało pytań. Nie będę cię oceniał — odpowiada mu ze spokojem. — O co chodzi? — pyta, patrząc z uwagą na Jeona.
— Jakby jestem w sytuacji, że chcę sprawić, aby kogoś ten pierwszy raz był wyjątkowy, ale to mi w ogóle nie idzie. Z jakiegoś powodu ta osoba się, jakby obraża... Oznajmiłem wszystko, kiedy chcę, aby to się stało i wszystko jednym słowem zniszczyłem, dlaczego? — pyta, tłumacząc dość niejasno Joonowi, który przez chwilę próbuje zrozumieć słowa Jeona.
— Rozumiem, że oznajmiłeś tej osobie swoje zamierzenia i tym samym się ta osoba obraziła? — pyta dla pewności, a Jeon przytakuje głową. — Myślę, że raczej się nie obraziła, a raczej ją odstraszyłeś. Nigdy nie mówi się, co zamierzasz zrobić. Takie bliskie chwile z drogą osobą powinny dziać się spontanicznie, mimo że w twojej głowie wszystko zostało dobrze przemyślane. Nigdy nie dziel się tym, co zaplanowałeś, a po prostu działaj. Dla tej osoby ten pierwszy razem nie ma być egzaminem, w którym jest podana data i godzina. To musi dziać się dla niej niespodziewanie w chwili silnych uczuć, które masz w nim wywołać, sprawiając, że będzie czuć się dobrze i wyjątkowo, a sama chwila stanie się dla niej niezapomniana i piękna, bo w końcu jest ona z tobą — tłumaczy Jeonowi, który jest pod wrażeniem słów chłopaka.
— Masz rację.. Jestem głupi — chwyta się za głowę, czując, że wszystko schrzanił.
— Nie bądź dla siebie surowy. Widać, że ty też jesteś tym poddenerwowany, ale to ty musisz prowadzić — mówi ze spokojem w głosie.
— Bardzo mi pomogłeś — mówi z wdzięcznością.
— Nie ma sprawy. Pamiętaj również o własnych uczuciach i jego, to samo wystarczy, aby ta chwila była wyjątkowa — uśmiecha się ciepło. Jeon myśli nad słowami Namjoona. Uczucia? Jak to same uczucia wystarczą? Nigdy nie działa uczuciami, a własnym zaspokojeniem. Niby, czym to będzie się różnić od typowego seksu, który jest jego wyładowaniem? Przenosi oczy na Taehyunga, który podchodzi z Hoseokiem i Jinem do ogniska. Jin zasiada obok Namjoona, gdy Hoseok i Taehyung stoją, zwracając tym samym uwagę wszystkich zebranych.
— Nigdy nie sądziłem, że będę w stanie to z siebie wykrztusić, ale czuję, że to jest właściwie ten moment — mówi Taehyung, zaskakując Jeona, który nie rozumie, co się dzieje. Pozostali również patrzą na niego ze zmieszaniem, zamierzając się wsłuchać w to, co ma do powiedzenia. — Jesteś wrednym i irytującym chłopakiem, ale to w tobie lubię. Kiedy ostatnio byliśmy tylko we dwoje i oparłem głowę na twoim ramieniu, mogłem wsłuchać się w twój spokojny oddech, a wtedy te twoje szorstkie nastawienie było inne. Pokazałeś mi się z tej drugiej strony, a moje serce poczuło coś znacznie większego — mówi, patrząc na Hoseoka, a pijący napój Jimin wypluwa go w zaskoczeniu, znając aż za dobrze te słowa.
— Taetae...
— Ach... Zawsze mówisz to, co czujesz? — pyta Hoseok, brzmiąc szorstko, a Jeon zaczyna rozumieć, co tu się dzieje. — To jest w tobie upierdliwe. Jednak nie zaprzeczę, że ja... no też to poczułem — dodaje, odwracając wzrok, a Yoongi bardzo dobrze kojarzy te słowa, przez co niepewnie zerka na zaskoczonego Jimina. — Przez tamten wieczór nie mogę przestać myśleć o tobie... Wciąż pamiętam, jak twoje włosy pachniały karmelowym popcornem — wspomina, a w oczach Jimina pojawiają się łzy, gdy dwójka przypomina mu tę rozmowę, o której zapomniał przez swój żal.
— Tak pachniały — zauważa Min, przyglądając się dwójce, która odgrywa swe role.
— Byłem w kinie przed imprezą — zauważa Taehyung, a zaraz usta Jimina poruszają się równo z ustami Taehyunga. — A teraz jak pachną? — pyta, a Hoseok zbliża się do niego, gdzie wącha jego włosy.
— Zielonym jabłkiem — odpowiada.
— To dużo lepiej brzmi od karmelowego popcornu — Tae udaje zawstydzenie.
— I tak będziesz moim karmelkiem — mówi z uśmiechem, gdzie umieszcza swą dłoń na policzku Taehyunga.
— T-Twoim? — pyta, jąkając się.
— Moim — przytakuje głową, a Yoongi równo z nim powtarza to pytanie, będąc dumnym z jego zadania Jiminowi. — Umówisz się ze mną?
— Skip o trzy lata — oznajmia Taehyung.
— Jesteś upierdliwym małym skurwielem — mówi ostro Hoseok, wytykając palec w stronę Taehyunga.
— A ty małym chujem!
— To ty masz kompleksy i pragnę zauważyć, że kiedyś za tym małym chujem latałeś — mówi, a Jiminowi i Yoongiemu miny rzedną, gdy ich zachowanie po takim odległym czasie zmieniło się pod każdym względem.
— Nie przypominaj mi tego! Muszę o tym zapomnieć, bo nie wiem, gdzie wtedy miałem oczy! — wykrzykuje mu w twarz. Jungkook nie może zaprzeczyć, że dwójce czegoś brakuje w tej grze. Są naprawdę świetnymi aktorami, udając idealnie Jimina i Yoongiego.
Gdy dwójka wykrzykuje w swoją stronę same wyzwiska, Jimin wstaje z miejsca, gdzie we łzach odchodzi od ogniska, nie będąc w stanie tego słuchać. Jego serce bardzo do siebie przyjęły tę prawdę. Yoongi widząc, jak Jimin pośpiesznie odchodzi, postanawia pójść za nim, wiedząc, że chłopak może naprawdę wziąć do siebie działania Taehyunga i Hoseoka.
— Poszli? — pyta Hoseok, który wychodzi ze swej gry, gdy nie widzi przy ognisku dwójki.
— Pewnie się wkurzyli — zauważa Taehyung, który jest naprawdę niespokojny, obawiając się, że Jimin może się na niego obrazić. Zaskakuje się, gdy Jungkook wstaje i głośno klaszcze.
— To było świetne. Macie ode mnie owacje na stojąco — mówi z uśmiechem na ustach.
— Jungkook, ale Jimin i Yoongi odeszli i chyba się obrazili — zauważa Taehyung.
— Możliwe. Jimin się popłakał i poszedł do lasu, a Yoongi poszedł za nim — tłumaczy dwójce. — To chyba nie jest wcale takie złe. Będą tam się kłócić, zamiast tutaj — wzrusza ramionami, a Kim uderza się otwartą dłonią w czoło, gdy tok myślenia Jungkooka jest dla niego czasem aż nadto lekkomyślny. — Ale idealnie przedstawiliście różnicę między nimi z przeszłości a teraz z teraźniejszości. Widać, że prawda musiała ich dotknąć. Czy to jakaś taktyka psychologiczna? — pyta zaciekawiony.
— Dokładnie — przytakuje głową Hoseok. — Taehyung nie przejmuj się tym. Ich reakcja jest całkowicie zrozumiała. Teraz potrzebują chwili, aby ochłonąć — tłumaczy Jung, chcąc uspokoić Taehyunga, który nadto się przejmuje.
— Prawda czasem musi zaboleć, żeby coś zrozumieć — mówi ze spokojem Namjoon, który wraz z Jinem wstają na równe nogi. — Było miło, ale czas się kłaść — obejmuje ramieniem Seokjina.
— Dobra myśl — przytakuje Hoseok. — Poza tym nasza dwójka zostawiła swoich partnerów — zauważa, patrząc na dwójkę, która nie za bardzo rozumie, co się dzieje. — Wy... go to sleep — próbuje przemówić do dwójki, która od razu rozumie, co na myśli ma Jung. Gdy obydwoje wchodzą do jednego namiotu, wszyscy nieco się dziwią. — Nie mówiłem im, że mają do tego samego iść, co nie? — pyta zmieszany.
— Kto wie — śmieje się Jin. — Chodźmy już spać — mówi, po czym razem z Joonem udają się do namiotu.
— Śpijcie dobrze — Hoseok zwraca się do Taehyunga i Jungkooka, którzy jako jedyni pozostali jeszcze przy ognisku.
— Ty też — uśmiecha się lekko Taehyung. Gdy Hoseok znika w namiocie, Taehyung spina się, gdy czuje za sobą Jeona, który przylega swą klatką piersiową do jego pleców i obejmuje go ramionami. — Em..
— Zostaliśmy już sami, Taetae — szepcze tuż przy uchu przyjaciela, uśmiechając się pewnie. — Chyba też musimy iść spać... Jednak pierw czuć — dodaje, gdzie składa mokry pocałunek na szyi Taehyunga, który czuje, jak przyjemne dreszcze przechodzą przez jego ciało, a serce bije niespokojnie.
— C-Co takiego czuć? — pyta z drżeniem w głosie.
— Że chcemy się oboje kochać.
~
To się porobiło, jak myślicie taktyka Hoseoka i Tae coś zdziała między Jiminem a Yoongim?
No i czy Taekook w końcu poniosą się uczuciu?
Widzimy się już jutro ^^
Zostawicie po sobie:
Głosy i Komentarze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top