List drugi: Słodsze niż sernik

Następnego dnia Toby wziął się pełną parą do pracy. Wiedział, że powoli inni dowiadują się o jego działalności, a to narażało go na niebezpieczeństwo odkrycia. Chciał pozostać anonimowy, a coraz więcej brudnych dowodów wskazywało na niego. Oparł się o blat z widocznym zmęczeniem i zmrużył oczy. Wczoraj nie mógł zasnąć przez list od swojego obiektu westchnień, tylko czytał go w kółko i w kółko. Nie mógł uwierzyć, że Tim go nie odrzucił już na początku. A to wszystko dzięki Brianowi. Będzie musiał mu kupić wielkie pudełko czekoladek albo czegoś innego. 

Gdy ciasto się piekło, zastanawiał się co mu napisać. W nocy nawiedzało go tyle pomysłów, że nie wiedział na co się zdecydować. Zapisywał te najlepsze, a resztę ominął szerokim łukiem. Nie chciał go ponownie komplementować co trzecie słowo, ani nie chciał napisać czegoś, co go ujawni. Wyciągnął kartkę i dla relaksu zaczął zataczać kółka i dorysowywać kreski. Wyszła mu pszczółka, pozostawiająca za sobą kreski. Napisał Dla Tima nad tymi kreskami. To było słodkie, niczym miód i liczył na to, że książkolub to doceni. 

– Drogi Timothy... Nie, to już przerabiałem. – Chłopak włożył koniuszek długopisu do ust i zaczął go nerwowo podgryzać. W takich chwilach zastanawiał się ile jego wybranek włożył siły w napisanie tamtego listu. Pewnie za pierwszym razem mu się udało napisać coś przyzwoitego, nie to co mu. Trudno było włożyć w list wszystkie uczucia jakie do niego posiada. Bywał niekiedy romantykiem, błądził duszą między swoimi sprzecznymi uczuciami i nie onieśmielił się nigdy narzekać. – Jak się masz? To brzmi tragicznie. 

W końcu zaczął pisać pochyłym pismem "Nie boję się z tobą spotkać, a mojej niepewności w twoim towarzystwie. Kiedy jestem z tobą, zawsze muszę powiedzieć coś głupiego, przez co patrzysz na mnie tym wkurzonym wzrokiem. To najwygodniejsze, bo nie muszę ciebie widzieć, kiedy będziesz mi mówił gorzką prawdę. To będzie o wiele mniej słodkie niż ten sernik." Skończył kropką i pomyślał co mógłby o sobie napisać. Czy było coś o czym warto było napomknąć? Uśmiechnął się niezdarnie, widząc jak słoneczne promienie docierają koślawo do środka między firankami. Podszedł do okna i odsunął satynowe firanki na bok. Uśmiechnął się lekko, czując na sobie ciepły dotyk słońca. W końcu podbiegł do kartki i spróbował nadać ciąg dalszy swojemu listowi. "Jestem sobą i się tego nie wstydzę. Lubię spacery, naturę, bawić się i cieszyć. Lubię słodkości, ale nie tak bardzo jak Brian. Czy ktoś przebije go w zjadaniu słodyczy? Nie sądzę. Dziękuję za komplement, chociaż i tak większość ciasta pochłania Brian za swoją "pracę listonosza". "
To-

Chłopak rozszerzył oczy i od razu próbował wykreślić dwie pierwsze literki jego imienia. Pech chciał, żeby akurat pisał długopisem. Zakreślił kilka razy literki, aż zniknęły pod nadmiarem tuszu. Odetchnął z ulgą i zwinął list wokół wykałaczki, którą wcisnął w kawałek ciasta. Przeznaczył większą część wypłaty na składniki do ciasta, aby Tim zawsze miał świeże i dobre ciasto. Jeśli dzięki temu mógł porozmawiać z nim przez chwilę, to był w stanie zapłacić taką cenę. Dobrze wiedział, że to wszystko może się w końcu rozsypać i prawda wyjdzie na jaw, ale nie umiał postąpić inaczej. Zawołał Briana i wręczył mu przesyłkę. Zwykle gotował o nieregularnych porach, aby do głowy Tima nie przyszło śledzenie go. To było naprawdę ciężkie, zwłaszcza kiedy jest się chodzącą kulinarną katastrofą, chociaż odkąd nauczył się piec sernik, potrafił dostrzec coś więcej w gotowaniu. Nie męczyło go to aż tak jak przedtem, a ciepło, które go denerwowało, wywoływało u niego miłe wspomnienia. Sernik stał się czymś więcej niż zwykłe ciasto, dzięki niemu zbliżył się do osoby, którą tak bardzo podziwiał. Którą teraz tak zawzięcie kocha. 

🍰  🍰  🍰

– Naprawdę jestem zazdrosny Tim – lamentował Brian, kiedy podawał mu porcelanowy talerzyk z ciastem. – Nawet ta piękna blacha sernika nie jest w stanie ukoić mojego bólu i wypełnić pustki w moim sercu.

– Brian, coś ty znów wymyślił? – spytał Masky, spoglądając nerwowo na ciasto. Chciał już odwinąć ten list i cieszyć się ciastem, ale zamierzał zrobić to w spokoju oraz samotności. Delektował się tym ciastem najbardziej, kiedy czytał list od tajemniczego wielbiciela. Robienie tego stanowiło dla niego pewną formę relaksu i poczucie wyjątkowości oraz przynależności. Nigdy nie miał takich uczuć w rezydencji, więc to zwróciło jego uwagę. 

– Ja też chcę dostawać sernik z miłością i listami – odparł Brian, podchodząc do drzwi wyjściowych w akompaniamencie stukania palców Tima o biurko. Blondyn zamierzał te smutki zjeść razem z sernikiem, który pozostał przy stole. Na szczęście on też zyskuje na tej całej relacji z Timem i Tobym, a także jako jedyny zna ich prawdziwe tożsamości.

– To nie jest miłość... – Bronił się Tim, wzdychając. Kiedy tylko blondyn wyszedł, ciekawość wzięła górę i mężczyzna w kraciastej koszuli natychmiast odwinął kartkę z normalnego zeszytu A5. Spojrzał na pszczółkę, a uśmiech wyrósł na jego twarzy. "Urocze", mruknął do siebie w myślach i zaczął skanować wzrokiem zawartość listu. Rzeczywiście, cały list był słodki. Być może nawet słodszy od sernika. Mężczyzna zaśmiał się cicho i nabrał na łyżeczkę kawałek mięciutkiego ciasta. Włożył ją do ust, wytężając kubki smakowe. "Tak, zdecydowanie słodsze od ciasta". 

Nim zdążył o tym pomyśleć, jego dłoń sama znalazła długopis. Sięgnął po inną kartkę i zaczął pisać jak za natchnieniem wybitnego pióra. "Tak się dzieje, kiedy pozwalasz Brianowi na za dużo. Trzeba wyznaczyć granicę, inaczej wejdzie ci na głowę i nigdy się już nie wykręcisz z takiego układu. Zaczynam robić się zazdrosny, że on wie kim jesteś, a ja nie dostąpiłem tego zaszczytu. Czy ma być marny sposób na wprawienie mnie w zazdrość i wielki "coming out"? Jeśli tak, jestem pewny, że zejdę na zawał tylko marne cztery razy. Ale kto by się tym przejmował? Na pewno nie ja, bo po takim serniku nie żal mi umrzeć te cztery czy pięć razy. Jest tak wiele rzeczy, o których chciałbym ci powiedzieć. Kimkolwiek jesteś, nadal będziesz niezwykły w moich oczach. Chciałbym, żebyś wiedział, że jestem tym kim jestem, dzięki tobie. W tak krótkim czasie sprawiłeś, że jesteś moją jedyną myślą, lichą nadzieją, marzeniem... każdy dzień, spędzony z tobą mogę zaliczyć do tych udanych i będę na ciebie czekać. Bo jesteś jedyną osobą, którą widzę, gdy zasypiam.
Dobranoc mała pszczółko"

Włożył między strony książki list od Tobiasa, po czym odłożył swój zwitek na talerzyku, lecz nim go odłożył, złożył go symetrycznie i z dokładnością centymetrów. Zostawił tackę pod drzwiami, jak miał zwyczaj to robić, a potem zamknął drzwi. Mimo że następująca sytuacja go męczyła i zaczynała denerwować, nie mógł nie uszanować decyzji chłopaka lub dziewczyny. Byłoby to zbyt trudne dla nich obu. Westchnął ponownie, przesuwając dłonią po włosach. Wyobrażał sobie w głowie jak wygląda ta osoba, ale nic nie wydawało się pasować do jej charakteru. Zresztą nie wygląd przyciągnął go do pozornie nieznajomego, a słodki charakter i wielkie serce tej osoby.

Nagle pukanie dobiegło do jego drzwi. Natychmiast podniósł się z aksamitnej narzuty na łóżko i podszedł długimi krokami do drzwi. Jego palce przesunęły się po klamce. Czy jest gotowy na to spotkanie? Czy na to zasłużył? Rozwarł oczy ze zdziwienia, gdy zobaczył tę osobę. Nie, to niemożliwe.

........................................................................................

Witajcie na kolejnym rozdziale z owej książki. Wiem, że was zaniedbałam, ale nie bądźcie na mnie źli! Macie króliczka na drogę 🐇
Rozdział nie jest betowany, zatem przepraszam za każdy błąd.
Strzałka,
~ Disa

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top