Rozpierducha
Lez! Lez kurwa i nie wstawaj, bo bedziemy Cie zbierac.- krzyknęła Baśka
Czułem jakby 1000 mrówek wlsnie przechodziło przez moje cialo.
Wlosy na rekach mi stanęły .
Miałem wrazenie, ze kazdy dzien nastepny jest gorszy.
Przez glowe przeleciało mi 100 mysli:
Rodzice, sejf, moja dziewczyna, nawet ta mloda dupa z pięknymi nogami, dziadek, blondyna i seks w sieci. Podniecenie buzowało razem z adrenalina. Ja pierdole, w co ja sie wpakowałem.
Co ty sie dzieje???????
Nagle za moimi plecami usłyszałem glos „ Kuli"
Skurwysyn, sprzedał nas! Tak go zalatwie jak wroci za kraty, ze juz niego nie wyjdzie.
Wiwiora! Ty na lewo. Ja na prawo! Łap drugi magazynek! A Ty,złotko. Odsłaniasz nas!
Co?? Ja nie.....
Nie, co kurwa? Wolisz zostac sam?
Otrzezwialem po tym teksie w 2 sekundy.
Nie wiem co gorsze: swiadomosc, ze moge zgninac, czy kiedy?
Ta panująca cisza mnie przeraza.
Jeden celny strzał i goscia nie bylo.
Ilu ich jest?
Powoli przesuwałem swoje cialo do przodu w nadziei, ze cos wypatrzę.
W pewnym momencie świst i krotki dzwiek opadającego ciała.
Trafiony! Zza starego motory wyłania sie dłoń Kuli i wskazuje na 9/tej.
Jest! Kurwa, widze go. Oddaje ślepo strzał!
Dzwiek metalowy ujawnił miejsce ofiary, gdy nagle z z dachu stodoły pada seria strzałów.
Slysze pisk opon samochodu, ktory wjechał w sam srodek podwórka.
Oczom nie wierze, na aucie napis" Policja".
Wyskakuje 2 gosci, wyciągają bron i strzelają na oślep.
W ciagu kilku sekund z pobliskiego lasu wyłania sie 4, 5, 6 gostkow, kazdy z nich swietnie zamaskowany i zaczelismy sie.
„ Totalna rozpierducha"
Z zaplecza wybiegają kumple „Kuli", wyrośli jak grzyby po deszczu.
Ahh! Rozpoznaje glos Baśki.
Trafili nnie! Odpadam!
Na te slowa zmierzilo mnie. Ona tam lezy, a oni kurwa nic! Dalej robia swoje! Niepojęte!
Nie wiem skad wzbiera sie we mnie odwaga i czołgam sie w strone Baśki nie zważając na to co sie dzieje dookoła.
Wóz albo przewóz! Ale nie zostawie jej tam.
Wykorzystałem sytuacje podczas gdy dwoch rosłych facetów w moro dopadli sie w kłębach kurzu i napieprzali jak na macie bokserskiej.
Docieram do Baśki , patrze leje jej sie krew z uda.
Zdjela koszulke i probuje sobie ucisnąć rane.
Klade dłoń na jej rece i mowie:
Zostaw! Mocno krwawisz ! Ja to zrobie!
Zaciskam z calej sily, patrzac jak ona dzielnie znosi bol.
W promieniu 100 m widze stara łódkę i postanawiam tam sie ukryć na jakis czas.
Ciągnę po ziemi „wiewióre" nie majac pojecia czy to bezpieczne, ale tylko to mi przychodzi do glowy.
Boze caly jestem obsrany!
Wreszcie ! Udalo sie ! Mowie do niej.
Ukryjemy sie tu na jakis czas. I wtedy doznałem czegos szokujacego.
Patrzy na mnie swoimi ślepiami jak jakas lania.
Wyciąga rece w moja strone i dotyka moich policzków. „ Slodki jestes! Taki bezbronny!
Wojsko to nie Twoja bajka, co?
Wpycha mi jezyk w usta jakby moment byl idealny. A ja w pierwszej chwili mysle, Boze byłem bliski posikania sie ze strachu, a tera taka sytuacja.
Poddałem sie , ale tylko na chwile.
Za bardzo obchodziła mnie ta dziewczyna. Swiadomosc ze krwawi jej noga nie pozwala mi sie wyluzowac.
Nagle ktos przystawia mi lufę do skroni!
Rece przy sobie chłopcze!
Baśka usmiecha sie katem ust i mowi.
Tata?? I mdleje chwile potem.
Przyglądam sie tej twarzy i przypomina mi sie mlody szeryf. Dzisiaj wyglada rownie dobrze, tylko wlosy pokryte siwizna.
Zabieramy ja maly. Musi szybko trafic do szpitala, za duzo krwi traci!
Z tylu jest moj stary wóz przykryty sianem.
Wsiadaj i zawieś ja. Jak wyjedziesz na polna droge zobaczysz kierunkowskaz na sZpital, jakies 5 km. Jak wejdziesz powiedz haslo „ szeryf" zajmą sie nia od razu w oddzielnym pomieszczeniu.
Ja bede Was osłaniał.
Wszystko dzialo sie szybko i sam nie wiem kiedy to nastąpiło jak znaleźliśmy sie na polnej drodze.
Dojechałem na miejsce wpadłem z Baśka na rekach i jak neurotyk dre sie „ szeryf" szeryf"!!!
Kobieta w średnim wieku staje mi przed oczami Na prawo z nia!!
Ja zostawiasz i czekasz na holu. Jak bedzie gotowa, damy ci znac!
Cale miasto juz huczy od tego co sie dzieje u „Kuli".
Usiadłem totalnie zmarnowany a w glowie miałem tylko jedna mysl „ totalna rozpierducha"
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top