Nokaut

Leżę bezwiednie patrząc się w sufit.
Właśnie wyrwano mi duszę, albo po prostu wyrwały się resztki, ktore w niej zostały.
Pozbawiono mnie tożsamości, znowu wracam do punktu wyjścia. Wiem, że nic o sobie nie wiem.
Nie podoba mi się to co widzę i czuje, a ten trzeci nagle zapadł się pod ziemię. No tak, nic się nie dzieje, to i roboty nie ma.
Co gorsza nie mam pomysłu na życie i na to co mam robić.
Wszyscy mnie zostawili w pokoju jak jakieś uszkodzone dziecko czyli znowu jestem nieudacznikiem.
Weź teraz ogarnij ten burdel. Moje życie jest jak kolekcja podartych zdjęć z różnych okresów życia porozrzucanych na stole i teraz spróbuj odnaleźć pasujące do siebie części.
Chce ci się? Czy może lepiej spalić to i zacząć wszystko od nowa.
Pieprzyć rodziców, pracę, miasto, dziewczynę.
Dziewczynę? Jaką dziewczynę? Amandę? Baśkę? Nie mam żadnej dziewczyny pieprzyłem  wszystkie z najbliższego kręgu i prate innych.
Tylko, że kurwa Mac! Te jedna bardzo polubiłem, może nawet coś więcej? Sam już nie wiem, to wszystko dzieje się w jakimś zawrotnym tempie. Wiem jedno, jak jestem z Baśka czuję się inaczej i nie potrafię przestać o niej myśleć. Nikt nigdy na mnie tak nie działał i mnie nie obchodził. Nie wiem co to miłość, bo nigdy nie byłem zakochany.
Zdobywałem kolejno nagrody dla zaspokojenia swojej męskości, choć w środku byłem słabym chłopcem, który nie potrafi się ogarnąć życiowo.
Jedyny moment, w którym wiem co robię to ten gdy widzę cipki. Jestem od nich mocno uzależniony i wstępuje we mnie postać jakiej nigdy bym się nie spodziewał.
Myślę , że jeszcze nie osiągnąłem szczytu swoich możliwości w chwili gdy podążam za głosem pożądania, ale nie wiem czy chce to zobaczyć.
A co jak się sobie nie spodobam? Jeśli obudzi się we mnie bestia- nieokiełznana, niebezpieczna, obrzydliwa?
Może nie powinienem nigdy wchodzić w związek z Baśka, jeśli wiem , że nie umiem opanować swojej dzikiej natury.
Dosyć! Przestań pierdolic! Lep ci się lasuje od Twoich pomysłów.
Wstań i zrób coś do diabła! Leżąc nie zmienia nic w swoim życiu.
Odezwał się! Obudził się kurwa! Zawsze przyłazi jak moje zwoje zaczynają się palić.
Ja mam tlen, on ma adrenalinę. Tak współdziałamy. On dryguje i dba o to żebym dostał Oxygen bo bez tego on się kurwa nie pobawi .
Wstałem, wypiłem szybkim halstem szklanek wody lekko gazowanej, narzuciłem kurtkę i stwierdziłem że ruszę do firmy.
Jest mi wszystko jedno czy mnie ktoś dopadnie czy nie. Nie będę się ukrywal.
Mam dość tego gowna w swoim życiu. .
Szybko dotarłem do głównej drogi. Jechał jakiś samochód daleko. Uznałem, że spróbuję go zatrzymać i zabiorę się autostopem , byle jak najdalej od tego miejsca.
Potrzebowałem spokoju i zmiany rzeczywistości.
Podjechało Audi w czarnym kolorze, a za kółkiem siedziała laska o długich brązowych włosach.
Podrzucić gdzieś?
Jezu! Jak ona się uśmiechnęła.
Widzisz? Mówiłem ci, że zjebany jesteś! Śmiał się ten palant.
Nie oszukasz swojej zjebanej osobowości.
Byle do przodu - odrzekłem.
Stąd jesteś? - zapytała
Żadnych pytań. Po prostu jedź i najlepiej nie rozmawiajmy.
Wtedy ona wypaliła.
To może małe ruchanko?
No zważ kurwa Mac! Przyciągam te rozregulowane cipki jak muchy do lepu.
Nie zastanawiałem się pół sekundy. Botrzebowalwm wyładować emocje, a taka propozycja nie mogła trafić się w lepszym momencie.
Moja ręka wylądowała między jej nogami a ona powoli zjeżdżała w boczną dróżkę do lasu.
Po zatrzymaniu samochodu, wióry zaczęły lecieć.
Byłem nienażarty, przystąpiłem ostro i be zbędnych ceregieli a ona świetnie rozumiała moje tempo.
Zaczęliśmy na siedzeniach, ale brakowało miejsca na ujście temu co w nas siedziało.
Potem maska i byłem już w jej kwiatuszku, potrzebowałem jednak czegoś mocnego a ona się nie opierała żadnemu ruchowi z mojej strony.
Zaciągnąłem ją do najbliższego drzewa wtedy ona zanurkowała na moim przyrodzeniu i robiła to z takim ściskiem, że nie dawałem rady wytrzymać.
W końcu złapałem ją za włosy dając tym samym sygnał, że  teraz ją tu rządzę .
Odwróciłem ją i wszedłem z impetem, robiłem to bez zatrzymania a ona wyraźnie tego chciała.
3 minuty i było po wszystkim.
Wsiedliśmy do auta, podałem jej adres a ona wklepała w GPS i bez słowa ruszyliśmy z piskiem w dalszą drogę.
Nie wiem co się przed chwilą stało, ale tego potrzebowałem.
Fakt, że nic nie musiałem wyjaśniać i nie byłem o nic pytany był najpiękniejszą melodią jaka mogła zagrać moim uszom.
Po godzinie znaleźliśmy się przed obrotowymi szklanymi drzwiami budynku w którym pracowałem.
Wyjąłem kasę z portfela i jej położyłem na desce rozdzielczej.
To za benzynę.
Jasne, dzięki - odpowiedziala.
Wszedłem do budynku i udałem się do windy.
Zdziwił mnie fakt, że nie było żadnej ochrony, która zawsze była stałym elementem tego budynku.
Wcisnąłem guzik i czułem jakbym się rodził na nowo. Po udanym seksie wszystkie moje rozterki psychiczne przestały istnieć
Właśnie otworzyły się drzwi windy, zrobiłem kilka kroków i zobaczyłem totalnie pustą przestrzeń.
Zero biurek, ścianek działowych, sprzętu. Jakby nigdy nic tu nie było.
Zacząłem spacerować po powierzchni w nadziei, że znajdę jakiś dowód na egzystencję mojego biura.
Totalna pustka. Zero.
Wróciłem z powrotem do windy i zjechałem na parter. Nerwowo szukałem kogokolwiek, aby zapytać co się stało.
Zobaczyłem znajomą twarz Pana z ochrony.
Witam! Przepraszam, co się stało z firmą architektoniczna w której pracowałem.
Z jaką firmą proszę Pana?
Nie poznaje mnie Pan? Adam Danley. Pracowałem tu.
Przykro mi, ale nie wiem o czym Pan mówi.
W tym budynku nigdy nie było żadnej firmy architektonicznej.
Nogi mi się ugięły. Wtedy on się odezwał.
Co? Źle ci było w hoteliku? To teraz masz ciekawszy scenariusz.
Nie wytrzymałem tego głosu.
Zamknij się!
Przepraszam, proszę natychmiast stąd wyjść, bo wezwę policję- odezwał się Ochroniarz.
Posłusznie odwróciłem się i wyszedłem na ulicę.
Nagle zadzwonił do mnie tel.
Nieznany numer.
Odebrałem i odezwał się znajomy głos.
Adam! Ty popieprzony skurwysynu. Myślałam, że między nami coś jest. A ty dla sportu najpierw pieprzysz moją siostrę a teraz koleżankę.
Wrzuciła niezłą fotkę btw. Na social media.
Wypierdalaj z mojego życia!
Nie chcę cię znać.
Nikt ci już kurwa nie pomoże.
Radź sobie sam!
Wszystko zniknęło w jednym momencie.
Firma! Wiewióra!
NOKAUT!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top