Psyho #1

Hee Jun

Przez moje oczy przetoczyło się kilka słonych łez. Ja nie chcę, nie ma takiej opcji. Nie wsadzą mi w żyłę tego metalowego szpikulca. Dlaczego zawsze robią to na siłę? Nie ważne jest moje zdanie. Po prostu zostaje przypięty do krzesła i nie mam nic do gadania. Mogę krzyczeć, szarpać się i tak na dużo się to nie zda. Oni nie znają litości. Oni są gorsi niż potwory. W nocy tylko ostrzą na nas swoje kły, potem bezlitośnie wbijają w nas swoje ulubione strzykawki. Kto powiedział, że nie mam uczuć. Odczuwam ból, strach, nienawiść. Ciekawe jest to, iż więcej gromadzi się negatywnych emocji. Nienawidzę tego miejsca i tych ludzi, są bezlitośni. Nie wiedzą co ja czuje i nawet nie próbują mi tego ułatwić.

Szarpałem się z dwoma mężczyznami. Nie byli oni zbyt mocno zbudowani więc miałem nadzieje, że uda mi się ich powstrzymać.

-Zostawcie mnie! Puszczajcie!- krzyczałem ile tchu.

Uderzyłem jednego z nich w brzuch, a on puścił moją rękę. Próbowałem wyszarpać drugą jednak zanim udało mi się to zrobić poczułem uderzenie prosto w twarz.

Nie znam tego człowieka. Jestem pewien, że widzę go tu pierwszy raz. Pozostaje pytanie jak się tu dostał? To miejsce nie lubi nowych ludzi. Personel zawsze był stały pierwszy raz zdarzyło się, aby była tu nowa osoba. Tak czy inaczej nie podoba mi się jego podejście. Jest zbyt pewny siebie. I jeżeli zamierza traktować innych tak jak mnie to przeżyje ze mną piekło. Nikt nie będzie źle traktował mojej rodziny.

-Puszczajcie mnie!- warknąłem znowu z nimi walcząc. Nie dam się tak łatwo. Za bardzo się boję.

-Stul pysk szczylu!- wydarł się nowy człowiek w naszym gronie. Chciał ponownie mnie uderzyć, ale przerwał mu dźwięk uderzania w metalowe drzwi.

-Kolejne problemy- sapnął pod nosem i poszedł otworzyć.

Nie widziałem kto przyszedł i w jakim celu. Zasłonił wszystko swoimi plecami i mogłem tylko próbować podsłuchać o czym rozmawiali. Jednak nieoczekiwanie rozległ się po pomieszczeniu plask. Czy on uderzył tą osobę z którą rozmawiał? Nie wiem nic nie mogę dojrzeć. Mężczyzna szybko zamknął drzwi i wrócił do mnie. Nie chciałem się już szarpać. Znowu bym oberwał. Dałem przypiąć się do krzesła a mój strach wypłynął z kolejną tego dnia falą łez. Patrzyłem pół przytomnie na strzykawkę w rękach tego człowieka. Ona uzupełniała jego wygląd psychopaty, a strzykawka w jego dłoni wyglądała trzy razy straszniej niżeli zawsze. Spiąłem się cały. Boję się. Tak cholernie się boję.

-Rozluźnij się inaczej bardziej zaboli, albo nie trafie w żyłę i będę cię nakłuwał póki nie umrzesz. –uśmiechnął się obrzydliwie.

Kiedy przyłożył igłę do mojej ręki zemdlałem.

Obudziłem się w swoim pokoju. Nie potrafiłem stwierdzić, która jest godzina, nie było ani jasno ani ciemno. Podniosłem się i zobaczyłem obok Youjin'a czytającego jakąś książkę.

-Gdzie jest Eunhwa?- może to dziwne pytanie, ale to zawsze ona mnie pilnowała, więc szczerze powiedziawszy trochę zdziwił mnie widok starszego w moim pokoju.

-Powiedziała, że idzie na sale trochę się porozciągać. Prosiła żeby jej nie przeszkadzać. A i kazała ci po przebudzeniu napić się i jeszcze pół godziny zostać w łóżku. Na stoliku masz wodę, poradzisz sobie?

-Tak hyung.

I wyszedł. Trzydzieści minut powiadasz. Ups, są rzeczy ważne i ważniejsze. W tym wypadku muszę znaleźć Eunhwę. Mam złe przeczucia. Ona nie jest osobą, która rozdziela obowiązki, sama woli wszystkim się zająć.

Wypiłem wodę, którą mi zostawiono. Wstałem z materaca, założyłem puchate kapcie i udałem się w stronę małej sali do gimnastyki. Mam nadzieję, że właśnie tam ją znajdę.

Pchnąłem ciężkie metalowe drzwi i stanąłem w kompletnie ciemnym pomieszczeniu. Z początku nic nie mogłem dostrzec, jednak po chwili mój wzrok przyzwyczaił się do ciemności, a ja znalazłem włącznik światła.

-Nie dotykaj go. Wolę ćwiczyć po ciemku.- Dotarł do mnie głos z wnętrza sali.

-Eunhwa?- zapytałem mimo, iż byłem pewien że to ona.

-Wypiłeś wodę?- zapytała troskliwie.

-Tak- dobrze że nie pytała czy za szybko nie wstałem.

Odnalazłem wzrokiem jej sylwetkę co w ciemnym pomieszczeniu nie jest takie proste. Siedzi w kącie pokoju wykonując skłony w przód. Jest naprawdę rozciągnięta. Bez żadnego problemu zrobi szpagat.

Usiadłem obok niej. Chciałem porozmawiać, ale nie byłem pewien jak zacząć rozmowę.

-HeeJun coś cię gryzie. O co chodzi?

No nie wierze. Nawet po ciemku czyta ze mnie jak z otwartej księgi. Jak ona to robi?

-Bo ja chciałbym wiedzieć co się stało jak zemdlałem.

-Wykonali nam jak zwykle badania krwi. Dali serie zastrzyków i powiedzieli, że widzimy się jutro na testach sprawnościowych. Mamy wypocząć i się przygotować. Nie budziłeś się dlatego Youjin wziął cię na plecy i zaniósł do pokoju. Właśnie, wszystko w porządku z twoim policzkiem?

-Tak, ale ehh... jest jakiś nowy i to on mi przywalił.

-Musisz na niego uważać, on zdecydowanie nie jest miłą osobą, w jego oczach widać obłęd. Proszę cię o jedno. Nie prowokuj go.

Kiwnąłem głową. Wiedziałem, że na mnie patrzy. Patrzy prosto w moje oczy.

-Dobrze zbierajmy się. Pomożesz mi zrobić obiad?

-Jak zawsze chętnie pomogę- uśmiechnąłem się promiennie wybiegając z pomieszczenia.

-Za 20 minut widzimy się w kuchni!- to były ostatnie słowa jakie usłyszałem.

InSeong

Siedziałem w salonie wraz z Yubin i Seungjun'em grając w karty. Nie chwaląc się zbytnio jestem najlepszy w gry karciane. Zawsze wygrywam.

Po dzisiejszych badaniach sytuacja zrobiła się dość napięta, jednak ja nie musiałem się tym przejmować, dlatego beztrosko odciągałem uwagę innych, których ta sprawa nie dotyczy.

-Możemy już skończyć! Wkurza mnie, że ciągle wygrywasz- zbulwersowała się Yubin patrząc na mnie.

Nic nie poradzę, że jestem taki świetny, a matka natura obdarzyła mnie wspaniałą złotą ręką, która tasuje karty tak jak jej się podoba.

-Jeśli coś ci się nie podoba możemy zmienić grę. Jakieś propozycje?- spojrzałem na dziewczynę.

-Zagrajmy w oszusta- uśmiechnęła się szyderczo.

-Myślisz, że masz ze mną szanse?-odpowiedziałem.

-Nie bądź taki pewny siebie-parsknął Seungjun pierwszy raz włączając się do naszej rozmowy- ja tasuje.

Po tych słowach moja wygrana przestaje być taka pewna. Ale oszust to oszust. Tu może się wszystko wydarzyć.

Po dosłownie kilku minutach gry usłyszeliśmy trzask tłuczonego szkła. Podbiegliśmy do kuchni, bo właśnie stamtąd dobiegał hałas. Naszym oczom ukazał się HeeJun z twarzą zalaną łzami, Eunhwa która prawdopodobnie ledwo co oderwała się od jakiejś czynności i YouJin myjący warzywa.

-HeeJun uspokój się- mówiła najstarsza- Nic się nie stało, rozumiesz?

Chłopak stał w miejscu cały się trzęsąc. Pod jego nogami były potłuczone kawałki szkła SeungJun ustawił się za nim, żeby w razie czego szybko zareagować.

-On cię uderzył. Ten śmieć- zagryzł wargę ze złości- Nie pozwolę, żeby tak traktował innych.

-HeeJun proszę cię. Uspokój się. Nic mi się nie stało, to tylko siniak- Eunhwa dalej próbowała go uspokoić.

-Niech wie, że to przez jego wielkie ubolewania i krzyki. Powinien wiedzieć jak się zachowywać- powiedziałem od niechcenia.

Usłyszał to. Wyraźnie było widać na jego twarzy, że zrozumiał moje słowa. On się zachwiał prawie upadając w szkło, a mnie w tym samym czasie YouJin chwycił z kołnierzyk koszuli.

-Czy mógłbyś choć raz zamknąć się, kiedy nie potrzebujemy twojego zdania?!

-YouJin, zostaw go. Nie zrobił nic złego- Eunhwa stanęła w mojej obronie.

-Nic złego? Wszyscy wiemy, jaki HeeJun jest uczuciowy i że łatwo emocje biorą na nim górę. A ten gnojek jak zwykle odzywa się w najmniej odpowiednim momencie.

-Zostaw go i przenieś Jun'a na kanapę. InSeong proszę idź po MinJi i JiHun'a są u siebie. SeungJun mógłbyś zamieść szkło? A Yubin pójdziesz i podasz mi dodatkowe talerze ze schowka HeeJun miał to zrobić, ale zobaczył mnie w nieodpowiedniej chwili.

Wszyscy rozeszliśmy się wykonując powierzone nam zadania. HeeJun miał szczęście że został złapany inaczej upadł by prosto w szkło. Co do YouJin'a nie powinien się tak uności. Powiedziałem prawdę. Nie moja wina, że młody tak reaguje.

Eunhwa

To co stało się przed obiadem powoli załagodziłam. Porozmawiałam z najstarszym, żeby tym razem odpuścił i dał mi porozmawiać z InSeong'iem. Po dość długich namowach zgodził się. InSeong jest dobrym chłopakiem tylko czasami nie wie co jest nie na miejscu. Nie umie przewidzieć co się może stać, albo po prostu go to nie interesuje. Jednak kiedy z nim rozmawiam wiem, że rozumie swoje błędy, starając się je poprawić.

HeeJun obudził się koło dziewiętnastej. Podgrzałam mu obiad i zrobiłam herbatę.

-Przepraszam- wyszeptał- to moja wina.

-Jun masz się nie obwiniać. Nie wiedziałeś nic o nowej osobie ja także nie. Następnym razem oboje nie popełnimy tego błędu, dobrze?

-Yhym.

YouJin

Poranek następnego dnia nie zapowiadał się najlepiej. Nie chodziło o same testy sprawnościowe, ale coś niepokojącego wisiało w powietrzu. Coś co sprawiało, że każdy był niespokojny.

Wstałem z łóżka, rozciągnąłem się i ubrałem. Wychodząc na korytarz wpadłem na MiKi, która na odwrót założyła swoją koszulkę.

-Myszka, chyba twoje ubranie jest dość nieposłuszne- wskazałem na jej bluzkę a ona zaśmiała się.

-Poczekasz chwile na mnie?- zapytała.

Kiwnąłem głową. Dziewczynka weszła do pokoju po chwili wychodząc już w poprawnie założoną bluzką. Poszliśmy razem do kuchni gdzie jak zwykle czekało na nas przygotowane śniadanie. Eunhwa naprawdę jest aniołem, że wstaje wcześniej, żeby przygotować jedzenie dla wszystkich. Po śniadaniu wszyscy poszliśmy umyć zęby i ewentualnie zrobić coś na co wcześniej zabrakło nam czasu. Równo o 8 zebraliśmy się na nowej sali treningowej.

-Cieszę się, że przynajmniej jesteście punktualni. Z niektórymi wczoraj się spotkałem, innych widzę dopiero dzisiaj. Mam na imię Hyungwon i od dziś przejmuje nad wami pełną kontrolę. Spędzę z wami dwa tygodnie. Czy będą radosne czy pełne bólu to zależ od was. Nie toleruje spóźnień, pyskowania czy nieposłuszeństwa, więc mam nadziej, że jakoś razem przeżyjemy.

Mężczyzna był dziwny. Ewidentnie coś mi w nim nie pasuje, ale o tym przekonam się zapewne później. Na razie skupie się na testach sprawnościowych.


Wiem, że dość spory odstęp czasu jest między prologiem a pierwszym rozdziałem, ale musicie mi to wybaczyć. Przeprowadzałam się i wszystkie formalności zakończymy 10 maja. Mimo to już jestem w nowym domu i mam wolne weekendy (już nie trzeba pakować rzeczy w kartony uff) więc postaram się pisać teraz w miarę regularnie. Dziękuje, że nadal ktokolwiek to czyta.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top