Lloyd, Ronan, Jay, Lar
M: I znowu powracamy!
N: Pewnie nie zdążyliście się za nami stęsknić.
M: Spokojnke, nie pozwoliłybyśmy na to.
N: Właśnie. Za dobrze się bawimy przy tej robocie.
M: Wy pewnie zresztą też... a może to tylko my? No trudno.
N: Jakkolwiek by nie było i tak lecimy z kolejną częścią.
M: Jesteście ciekawi kto dzisiaj do nas zawita? Ja też.
N: Więc nie przedłużajmy.
M: Dokładnie. A więc nasz pierwszy dzisiejszy gość nie pochodzi z Nowego Yorku w przeciwieństwie do większości naszych dotychczasowych gości.
N: Co więcej, nawet nie pochodzi z Ameryki.
M: Zaciekawieni?
?: *zza kurtyny* To mogę już wreszcie wejść?
N: Nie wtrącaj się! Jeszcze cię nie zapowiedziałyśmy!
?: Aha. No to poczekm.
M: Daruj sobie i tak już zepsułeś zapowiedź. Przed wami zielony ninja, znany też jako Lloyd.
N: Który nie mógł łaskawie zaczekać tej minuty.
Lloyd: Sorki.
M: Ludzie w tych czasach są tacy niecierpliwi...
N: Lepiej puścimy już piosenkę zanim ona zacznie marudzić.
"Arabska noc, jak arabski dzień.
Ma w sobie ten żar, co sprawia, że czar chodzi z tobą jak cień"
M: Więc ty chcesz podrużować.
N: W dzień i w noc.
M: No i oczywiście z Kai'em.
N: Ale tylko z Kai'em.
M: Dokładnie. Taka przyjacielska podróż dookoła świata.
Lloyd: Czekajcie, ale jak zwiedzamy, to całą drużyną.
N: Ale ty chcesz z Kai'em.
M: Twoja podświadomość ci tak mówi, a ty się z podświadomością nie kłóć.
N: Czyli z nami, ale nieważne.
M: My jesteśmy twoją podświadomością i psychologiem w jednym.
N: Jesteśmy podświadomością zewnętrzną.
Lloyd: Yyy...
M: Nie zdałeś doktoratu z psychologii, to się nie znasz.
Lloyd: Ale ty też nie.
N: Kwalifikacje zawodowe są naszą prywatną sprawą, więc nie wnikaj.
Lloyd: Śmiem wątpić czy jakiekolwiek macie.
M: To sobie wątpij, ale u siebie.
N: Właśnie show musi trwać, a my musimy iść dalej, więc dzięki, że wpadłeś czy coś.
M: A teraz Jä ne.
N: A następny w kolejce już stoi... Ronan.
Ronan: Miejmy to za sobą. Czas to pieniądz, więc...
M: Tak, tak. Streścimy się. Więc słuchaj i... po prostu słuchaj.
"Gumisie harcują, po lesie szarżują,
wszędzie dziś słychać donośny ich śmiech"
M: Ronan szarżuje na misia.
N: I miś tak ucieka. Na początku jest: Ronan idzie przez las i taki miś biegnie, a potem misiek wybiega z lasu, a za nim Ronan "Dorwę cię i sprzedam".
M: Taa...
N: Czekaj, mam coś! Batalion 501.
M: Co?
N: No ze Star Warsów. I on nazwał swój statek Rex. To od jego imienia.
M: Ty właśnie. Może wy się znacie?
N: Ronan... przyznaj się. Ilu ludzi chciałeś sprzedać?
Ronan: Was bym chętnie opchnął.
M: Nas by za darmo nie wzieli.
N: Nas to nawet z dopłatą by nie chcieli.
M: Nie wypłaciłbyś się gdybyś chciał nas komuś oddać.
N: Ale możesz próbować.
Ronan: Twierdzicie, że serio mam was sprzedać?
M: Jak chcesz pomarnować sobie czas to tak. Ale ja na razie pracuję.
N: No właśnie. Może tobie pieniądze lecą z nieba, ale nam nie.
M: A czemu on całą kasę swoją wtedy wywalił?
N: No właśnie nie pmiętam.
M: Spoko. Tak jak ja.
N: To morał jest taki- idź zarabiaj, nie strasz misiów i nie sprzedawaj nas.... bardzo często.
M: A teraz nie trać już czasu.
N: No i kolejna osoba z tejże krainy.
M: Jay!
Jay: O wywiad! Ale fajnie!
N: Tak... kto mu powie, że to nie wywiad?
M: Może lepiej róbmy swoje.
N: Dobra.
Jay: Co wy tam tak szepczecie?
N: Że masz siadać i narazie mówimy my, a dopiero potem ty.
Jay: No dobra...
M: Super. W takim razie, oto piosenka dla ciebie.
"Spoza kulis, że Herkules ma w kieszeni szlem.
Bij i siecz, ani kroku wstecz.
Dięki tej zasadzie Herkie wygra każdy mecz."
M: Czyli chcesz se w coś zagrać.
N: I masz posiekać piłkę.
M: Aaa, bo ty dobrze gotujesz. Tylko, że nie da się jednocześnie grać i gotować.
N: Ale piłkę do nożnej mógłby ugotować. Może właśnie to potrafi?
Jay: Hej, zaraz! A co to ma być za wywiad? Gadacie tylko o mnie jakieś głupoty i tyle!
N: A kto ci powiedział, że to ma być jakiś wywiad?
Jay: No, a po co innego byście mnie tu zapraszały?
M: A ja wiem? Może właśnie po to?
N: Zejdźmy z tego tematu i tak nikogo on nie obchodzi.
Jay: Mnie obchodzi.
N: To prawie jak nikogo.
M: Ałć.
N: No co? Musimy dbać o oglądalność, a jak narazie to prawie nic mu nie powiedziałyśmy.
M: W sumie... ale co więcej mamy? Czas antenowy się kończy.
N: Bo Ronan czas antenowy skraca.... Wykupił go.
M: Ronan, wykup nam trochę!
N: To teraz dokup trochę.
M: Weźniemy u ciebie pożyczkę. Co ty na to?
N: Chyba wątpię.
M: Ja też. Ej gość nam wybył.
N: Kolejny.
M: Czy my coś robim źle, że tak od nas uciekają?
N: A może jesteśmy dla nich czasami za korutne i niszczymy im dobrą repytację, na którą musieli zapracować przez kilka lat? A my niszczymy im to w kilka minut.
.
.
.
.
.
M/N: Nie....
M: W takim razie przyszedł czas na osttniego gościa.
N: Właśnie. Skoro już prawie i tak cały odcinek jest o Lego Ninjago, to tak też go zakończmy.
M: Mamy tą przyjemność przedstawić wam nie pokazaną w serialu postać. Co nie znaczy, że można sobie o nim tak po prostu zapomnieć.
N: Nie można zapomnieć o kimś kogo się nie zna.
M: Racja. Ale można zapomnieć o kimś kogo się zna.
N: Trudno zaprzeczyć. Ale powracając. Przed wami Lar!
Lar: Hejka! Możemy załatwić to szybko, bo mam jeszcze niewyrównane sprawy z kuzynkiem. Dzisiaj wreszcie go dorwę.
M: Ok... nie wiem co Kai przeskrobał, ale chętnie zobaczę jak obrywa.
N: A ty przypadkiem go nie lubisz?
M: Pewnie, że tak, ale to nie przeszkadza w oglądaniu jak dostaje od kogoś bęcki. Zwłaszcza kiedy ten ktoś włada wodą... i zagraża jego nienagannej fryzurze.
Lar: To zaczynamy wreszcie?
N: A tak. Masz.
"Piach, żwir i cement niestraszne nam.
Boba lubimy, nie jest sam."
N: Piach żryj i cement Lar.
M: Kurcze, co ten Kai ci daje?
N: Właśnie. Weź mu już lepiej ugotuj tą piłkę.
M: No chyba tak.
N: Cole już nawet lepiej gotuje!
M: Przynajmniej to można nazwać pseudo jedzeniem.
N: Ty... to Bob Budowniczy żył krótko, bo miał niestrawności.
M: I musiał iść na chorobowe.
N: A na koniec nawet emerytury nie dostał, bo nie miał wystarczającej ilości lat.
M: Smutna historia.
Lar: Hej, a gdzie w tym ja? Co mnie jakiś Bob obchodzi? Nawet go nie znam!
M: No zdziwiłabym gdybyś znał.
N: Dobra. To po prostu wyjaśniłyśmy zagadkę, za co tym razem musisz się policzyć z Kai'em.
M: Właśnie. Sprawa rozwiązana, więc możesz już lecieć.
N: A my tym czasem zrobimy małe podsumowanko. Z dzisiejszych spotkań wiemy, że:
• Lloyd i Kai jadą sobie tratatata!
• Ronan nas sprzeda zaraz po tym, jak tylko skończymy nawijkę, wìec oby trwała jak najdłużej.
• Jay... właściwie, to więcej było o piłce, a on się zmył, tak więc...
• No a młodsi kuzyni są zatruwani przez Kai'a, chociaż nawet nie są Bobem!
A więc do zobaczyska w następnym odcinku to...
Ronan: To mogę już kogoś sprzedać?!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top