XXIII
-personal_heroine-:Lubicie ciasto porzeczkowe, które zawsze smakuje trupem?
JW: Hm.
JW: Oddaję owe pytanie Sherlockowi. On jest ekspertem od trupów. To on z nimi przebywa, eksperymentuje, więc nie zdziwiłbym się, gdyby raz czy dwa posmakował jakiegoś nieboszczyka.
SH: Nie jadłem. Bardziej mnie zastanawia, skąd ty, droga czytelniczko, wiesz, że zawsze smakuje trupem?
JW: Ona nie, jej tata. Podpatrzyłem w komentarzach, że rozmawiała z Lealą na ten temat.
JW: Nie, nie jestem stalkerem.
JW: Nie szpieguje młodociane czytelniczki.
JW: Nie chce jeszcze i za to siedzieć.
SH: Przejdźmy dalej, dopóki siedzisz TYLKO pięć lat jak na razie.
JW: Wypraszam sobie, nie jestem pedofilem.
JW: Pojawiło się powiadomienie.
JW: Popatrzyłem tylko o czym piszą.
JW: Czy to złe?
JW: Nie.
JW: Tak działa ta platforma.
JW: Ludzie piszą, a twórcy mogą czytać komentarze czytelników.
JW: Nie przyklejajcie mi łatki.
SH: Wszystko jedno.
JW: Jeśli tak uważasz.
JW: William.
SH: Okej, Hamish.
JW: Spieprzaj, po prostu spieprzaj.
JW: Ty i twoje ostre kości policzkowe.
SH: Te które tak kochasz całować?
JW: Ja nie...
JW: ...
JW: Mam rany na wargach.
JW: Przez ciebie.
SH: Pozwól, że jak cię odwiedzę osobiście je ucałuję, aby nie bolały.
JW: Wolę, abyś mnie gdzieś indziej ucałował.
JW: [ Komentarz zablokowany przez UE ]
SH: I właśnie dlatego cię kocham.
SeilaDream :W jakim sklepie John kupuje swetry?
JW: Z lumpa, szmateksu, z drugiej ręki.
JW: Jak zwał tak zwał.
JW: Jestem tak biedny, że biedniejszego ode mnie nie ma.
SH: A wyglądasz i tak najlepiej bez jakichkolwiek ubrań na sobie.
JW: Przynajmniej zostałem hojnie obdarzony przez Boga.
SH: O ile istnieje, to i owszem.
JW: Jak możesz w niego nie wierzyć?!
SH: Wierzę w naukę, a nie jakieś boże zabobony.
JW: Właśnie dlatego nasz ksiądz woli mnie bardziej od ciebie.
SH: Jak mi nie przykro.
JW: Z tego powodu posiadam większą WIARĘ od twojej. Ksiądz również ma nie byle jaką. Swoimi oczami widziałem.
JW: Nawet zdołałem ją dotknąć.
SH: Chyba sobie pogadam z tym księdzem.
JW: Nie musisz, bo mu przeszkodzisz w pokryciu ministranta.
SH: [użytkownik Wattpada wylogował się]
JW: ...
JW: Kurna.
_Fandomowa_Fangirls_ :Jaki to był eksperyment?
SH: Ogólnie to próbowałem po cichaczu wrzucić mentosy do Coca-Coli, ale nie wyszło.
SH: A tak naprawdę nie.
JW: Ty łgarzu, ty kłamco, ty patentowany stulejarzu.
JW: Nie wybaczę ci tego, że podkradłeś mój ulubiony sweter i go podpaliłeś.
JW: Mogłeś zabrać ten od Harriet.
JW: Ale nie.
JW: Po co.
JW: Jestem wielkim Sherlockiem Holmes, więc w dupie mam zasady savoir-vivre!
JW: Nienawidzę cię i twoich kręconych loczków.
SH: Jeśli cię to pocieszy to jego materiał był kiepskiej jakości...
JW: Wal się.
JW: Mnie się podobał.
JW: Nie miałeś najmniejszego prawa go zabierać.
SH: To tylko sweter. Kupisz sobie nowy i być może nie sfajczy się tak szybko.
JW: Sam siebie sfajcz.
JW: Będzie święty spokój.
SH: I tak go masz, bo siedzisz w więzieniu.
JW: Mycroft mnie stąd wyciągnie.
JW: Ma u mnie dług.
SH: O ile mu się zechce to zrobić. Mycroft ma zmienne humory jak obecna pogoda, więc powodzenia.
JW: Dlatego nienawidzę Holmesów...
JW: A mogłem nic nie mówić Mike'owi...
JW: Dałbym sobie radę sam...
SH: Co się stało, to się nie odstanie. Przyzwyczaj się.
JW: Rodzice twoi tak do siebie powiedzieli, kiedy wpadli i wyszedłeś ty?
SH: ...
SH: Może dokończ te pytania sam. Straciłem ochotę.
JW: Ja też straciłem. Mam ich cholernie dość.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top