XIV
_IceCat_ : Sherlocku, nie mogę uwierzyć i nie uwierzę, że urodziłeś się z takimi zdolnościami. Mnie nie oszukasz, więc chciałabym wiedzieć, jak długo je kształtowałeś. (John, jeżeli Sherlock się będzie wykręcał, jestem pewna, że tobie powiedział i liczę na twoją odpowiedź)
SH: Ale... O jakież ci chodzi umiejętności? Jeśli mówisz o dedukcji to udoskonalanie ich trwało kilka lat... Ale jeśli mówisz o moich innych umiejętnościach to opanowałem je do perfekcji w jedną noc spędzoną z Johnem.
JW: Nie chcę uchodzić za czepialskiego, ale zdaje mi się, że najwyraźniej postępuje u ciebie ciężki przypadek Alzheimera, bo jeszcze daleko po naszej pierwszej nocy, nie zdołałeś ich opanować. W zasadzie, wciąż masz braki w tej dziedzinie.
SH: Oh, a ty niby potrafisz się czymś popisać? Jakoś nigdy nie zauważyłem niczego nad wyraz intrygującego w twoich zdolnościach.
JW: No tak.... Masz absolutną rację. Nie ma we mnie nic nadzwyczajnego. Nie ja sprawiam, że potrzebujesz korzystać z dobroczynnych czynności maści w porannych porach.
JW: Ach, jestem beztalenciem.
SH: Ale to nie przez moje jęki i krzyki pani Hudson dostaje białej gorączki, kiedy je słyszy prawie każdej nocy... Może kupisz jej stopery?
JW: Nie jęczę i nie krzyczę, tylko grzecznie daję ci do zrozumienia, abyś przynajmniej w tych czynnościach się choć trochę starał.
SH: Robisz to w bardzo nietaktowny i mało subtelny sposób jak na zwykłą prośbę o moje staranie się.
SH: Choć niezwykle podniecający.
JW: Robię tak, ponieważ wyglądasz, jakbyś miał zamiar stracić przytomność i na mnie zasnąć.
JW: Co prawda, możesz stracić słuch...
JW: Ale coś za coś.
SH: Skoro tak... To może po odpowiedzeniu na pytania sprawdzimy kto nie padnie wyczerpany pierwszy, hm?
JW: Stoi.
Black-Possed : Ostatnio Tequila zawładnęła moim ciałem co robić?! Ale mam gorszy problem. Jak uspokoić pięćdziesięciu mężczyzn którzy od rana buszują w twojej głowie?
JW: Może spróbuj zlikwidować czterdziestu dziewięciu mężczyzn i pozostaw sobie tego jedynego, który ci będzie wciąż zaprzątać w głowie?
SH: Skoro Tequila owładnęła twoje ciało, to zapewne umysł też. Może ci mężczyźni buszują w twojej głowie właśnie z tego powodu?Pozbędziesz się Tequili i w magiczny sposób również tych panów.
_IceCat_ : Zafascynowała mnie Wasza dwójka, Sherlocku i Johnie. No i teraz (pewnie przez jakiś impuls) zachowuję się po części jak każdy z Was. Problem polega na tym, że mama widzi we mnie tylko "ignorancję" Sherlocka, a nie dostrzega np. Johnowej determinacji. No i wkurza się, bo ona Ciebie, Sherlocku, uważa za bezuczuciowego, aroganckiego, wrednego ignoranta. Jak mam przekonać ją do Waszej dwójki? ;-;
SH: Bezuczuciowy, arogancki, wredny ignorant.
SH: Ach...
SH: Z czym tu się spierać, twoja mama dobrze mnie opisuje.
SH: Każdy człowiek może twierdzić o tobie różne rzeczy. Ważne, abyś sama znała swoją wartość.
JW: Ale najważniejsze jest znaleźć osobę, która to akceptuje.
JW: Na przykład ja.
JW: Mimo że Sherlock jest bezuczuciowym, aroganckim i wrednym ignorantem, to i tak go kocham.
SH: Więc widzisz czytelniczko, nawet jeśli twoja mama porównuje cię do mnie, zauważając tylko te gorsze cechy to i tak cię kocha.
JW: Aczkolwiek... tak naprawdę nie jesteś bezuczuciowym, aroganckim i wrednym ignorantem... Rzadko ci się to zdarza.
JW: ...
JW: Dobra.
JW: Może czasem.
JW: Czasem często.
SH: John...
JW: Uznajmy, że jednak jesteś.
SH: Wiem doskonale jak mnie postrzegasz i nie czuję się urażony. Bardziej jest mi miło, że tak jak napisałeś "kochasz mnie, mimo tego".
JW: ...
JW: Dlaczego czuję, że zostanę obrzucony błotem przez to co napisałem?
SH: Drodzy czytelnicy, macie nie obrzucać Johna błotem. Dobrze? Dziękuję.
JW: Przez twoją wiadomość czuję się bardziej głupio...
JW: Może... może ustalmy sobie coś...
SH: Ale... Ja chciałem pomóc.
JW: Ty masz swoje wady i ja tak samo nie jestem idealny, dlatego się wzajemnie dopełniamy...
SH: To prawda
JW: Sherlock...?
SH: Tak, John?
JW: Mogę cię przytulić?
SH: Retoryczne pytanie. Przecież znasz odpowiedź.
JW:
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top