PLEASE DON'T READ

Witajcie, kochani! Z tej strony John! Kłaniam się uniżenie na ile tylko pozwala mój stary zniszczony brzemieniem życia i porażek oraz bezdennej rozpaczy i braku sensu egzystencji kręgosłup!

Doskonale wiem, że przeraźliwie długo mnie tu i Sherlocka nie było, a przecież wy tak niesamowicie ubóstwiacie nasze życiowe rady, czyż nie?

Nie?

...

Mniejsza.

Wytłumaczyłem bardzo gruntownie nasze zniknięcie w notce pod fanfikami, więc jeśli chcecie się dowiedzieć co się odjaniewatsonowało, to zapraszam do "The Gay is on".

Tak czy inaczej, WRÓCILIŚMY! I będziemy na dłużej! Czy to nie fantastyczne? Tego brakowało na polskim wattpadzie. Właściwie, w każdym zakamarku internetu brakuje nas, ale cóż zrobić. Nie jesteśmy w stanie się sklonować i tkwić wszędzie.

(Chociaż bardzo ciekawym pomysłem byłoby przeniesienie Psycholocka na You tube i zgarnianie szmalu za udawanie wykwalifikowanych psychologów...)

Dlatego piszcie pod tym rozdziałem w dalszym ciągu swoje pytania, swoje obawy, swe troski, swe przewinienia, swe niewiadome, aby spirala humoru, która jest jedynie przykrywką do spirali otchłannej depresji, jaka asystuje wam, gdy wstajecie rano i pogłębia się, kiedy patrzycie na swoje krzywe, jak chu... chuchro odbicie w lustrze.

Z poważaniem, John.

PS. JEST 4:17 W NOCY, A JA NIE MOGĘ ZASNĄĆ PRZEZ SHERLOCKA. CO MAM ZROBIĆ, ŻEBY ON PRZESTAŁ WRESZCIE CHRAPAĆ JAK ROZROSŁY DZIK, BO MI TYNK Z SUFITU SPADA NA TWARZ? I NIE, UDUSZENIE GO PODUSZKĄ NIE WCHODZI W RACHUBĘ.

PRÓBOWAŁEM.

A ON I TAK NIE PRZESTAJE.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top