14

- Hej, Farce! Zaczekaj na mnie! - krzyknął Hunter.

Odwróciłam się i pokazałam muu język. Od kilku dni jesteśmy nie rozłączni. Spójrzmy prawdzie w oczy - Hunter jest miły, przyjacielski, oddany, romantyczny, pilny, uczynny, rozumny, mądry, no i nieziemsko przystojny. Ideał! Black mu do pięt nie dorasta!

- Kobieto! Jak ty możesz tak szybko chodzić? Ja już po chwili zadyszki dostałem. - jęczał - Swoją drogą czytałaś Proroka Codziennego?

Zerknęłam na niego i wywróciłam oczami.

- W wiesz, że nie czytam gazet. Uważam, że wszelkie media ogłupiają ludzi i mamią ich pustymi informacjami. Ja mam ważniejsze rzeczy na głowie.

- To powinnaś przeczytać! Podobno dementorzy z Azkabanu zaczynają świrować! Ostatnio zaatakowali jakiegoś mugola, a jeszcze innym razem opuścili swoje stanowiska. Ministerstwo nie ma zielonego pojęcia co robić.

- To idź im pogratuluj.

Hunter zerknął na mnie podejrzanie.

- A co? Sugerujesz, że to brednie?

- Raczej. W końcu to ludzie z Ministerstwa piszą artykuły do Proroka Codziennego, nie?

Chłopak już nic nie powiedział tylko potulnie ruszył za mną. Pokręciłam głową. Tak to jest gdy media robią ludziom sieczke z mózgów. Nie możliwym jest, by dementorzy wymknęli się spod kontroli, ponieważ zostali stworzeni przez Ministerstwo. Nie ma szans żeby przestały się słuchać.

-Ej, Farce...

- Czego znowu?

- Idziesz może na mecz Quidicza w tą sobotę?

- Nie wiem.. planowałam wyjść na miasto i zaopatrzyć się u Zonka w kilka produktów potrzebnych mi do kolejnego kawału, więc...

- No dobra, ale później? - zapytał znowu - Przecież cały dzień zakupów nie będziesz robić, nie? Może chciałabyś iść później ze mną na ten mecz? Pokibicowalibyśmy Gryfonom!

- I Blackowi?

- Dobra, z jednym wyjątkiem...

Roześmiałam się.

- Dobra, to jesteśmy umówieni, a teraz wybacz. Julie i ja idziemy się uczyć.

Spławiłam Rickmana i zniknęłam w swoim dormitorium. On pokiwał mi jeszcze na pożegnanie i też się rozpłynął. Słodziak dosłownie.

***

Zakupy minęły szybciej niż bym chciała. Jula gdy dowiedziała się o mojej "nieoficjalnej randce" z Hunterem nalegała abym się wystroiła jak choinka na Boże Narodzenie. Niedorzeczność. Poza tym to nie randka tylko przyjacielski wypad na durny mecz! Nie wiem czemu ona tak dramatyzuje...

Wracając.

Około czternastej udało mi się wrócić z miasta i schować wszystkie zakupione przeze mnie akcesoria do żartów do NAPAD i przebrać się z starych, znoszonych jeansów w nowe rurki i bluze. Za oknem jakby nie patrzeć jesień, więc trzeba się ciepło ubrać.

O piętnastej poczułam motylki w brzuchu.

Co jeśli Julia ma racje i powinnam się wystroić, albo chociaż się odświętniej ubrać... A co jeśli będzie chciał mnie zabrać później na kolacje lub coś w tym stylu? A jeśli mnie wyśmieje? Albo zbłaźnię się w jego oczach?

Musiałam się przewietrzyć, ale nie zdążyłam, bo pojawił się Hunter.

Ubrany całkiem normalnie. W spodniach.

Kamień spadł mi z serca i mogłam normalnie oddychać. Chłopak uśmiechnął się do mnie, wziął mnie za rękę (co było strasznie słodkie) i ruszyliśmy na stadion, by dopingować naszą drużynę i - niestety - Blacka.

Graliśmy przeciwko Slytherinowi, więc będzie ciężko.

Na początku między mną, a Hunterem było dziwne zahamowanie. Żadne z nas nie chciało zacząć rozmowy na poważnie i.. być sobą. Czułam się jak ranny niedźwiedź - zupełnie bez szans na ratunek. Na szczęście na ratunek przybył nam jakiś Krukon, który przez przypadek popchnął mnie. Oczywiście Hunter mnie złapał i jakoś się między nami luźno zrobiło.

Zaczął się mecz.

I nie było za fajnie.

Z jakiegoś powodu Black w ogóle nie grał. Przez większość czasu stał i rozglądał się jak głupi. Nawet gdy tłuczek przeleciał mu centralnie przed nosem tylko stał. W końcu nawet James się zdenerwował i postanowił go zdjąć z boiska.

A bez niego było jeszcze gorzej.

Gryfoni stracili 210 punktów, więc nawet gdy Rogaczowi udało się złapać złoty znicz przegraliśmy.

To był zdecydowanie ich najgorszy mecz w całej historii Hogwartu. Nawet pierwszoroczniacy zagraliby lepiej niż Black, a jeśli Black kiepsko gra to są dwa powody: po pierwsze jest martwy, a po drugie jest zaczarowany.

Nic dodać nic ująć.

***

Cześć wszystkim!

Mam  tu coś dla każdego fana Huncwotów :) W końcu każdy kto kocha Huncwotów kocha tajemnice, nie? Jak zapewne zauważyliście Farce na pewno nie jest zwykłą osobą, a jej przeszłość skrywa kilka sekretów. Dla chętnych mam zagadkę. Ten, komu uda się ją rozwiązać dowie się prawdy o Farce. Oto moja zagadka:

...

--

..

.

.-.

-.-.


-...

.

-..

--..

..

.


---

...

-

.-

-

-.

..

--


.--

.-.

---

--.

..

.

--


-.-

-

---

.-.

-.--


--..

---

...

-

.-

-.

..

.


.---

-.-

.-.

---

.--

.-..

..

-.

--.


....

.-

.-.

.-.

-.--


.--.

---

-

-

.

.-.


..


..

-.

...

-.--

--.

-.

..

.-


...

--

..

.

.-.

-.-.

..


...

-

.-.

---

-.

.-


--...

..---

--...


..---

.----


.----


--...

..---

--...


..---

.----


...--


Dla mniej ogarniętych podpowiem, że to jest pewien "zwierzęcy" alfabet, który wykorzystują np. w wojsku :) ;)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top