prawda

Słyszałem głos skye, który mówił mi, że wszystko mi się przyśniło i to był wyłącznie koszmar ,po tym przymusowo zasnąłem ,tak jak by ktoś mi podał środki na senne. Po kilku minutach a może nawet i godzinach obudziłem się w pokoju, w którym nie było prawie nic oprócz maszyny do pisania, która przypominała tą z chaty drzwi były zamknięte a okna zablokowane byłem więźniem, po chwili przyszedł 


doktor: dzień dobry Chase jak się masz 

Chase: dobry a dobrze, kim pan jest i gdzie ja jestem 

Doktor: jesteś w zakładzie psychiatrycznym przybyłeś tu po tym, jak twoi przyjaciele tu zawieźli... 

Chase: nie wierzę przyjaciele nigdy by mi czegoś takiego nie zrobili znam ich pewnie czegoś chcesz... 

Doktor: daj mi wszystko powiedzieć przyprowadzili cię tu po tym, jak skye utonęła a pan nie mógł się z tym pogodzić i zacząłeś sobie opowiadać historie, że została porwana a przez kogoś myślałeś, że porywacz chce twoich notatek, ale ta maszyna pomagała ci w terapii, abyś mógł szybciej wrócić do normalności nie zdziwię się, że masz we mnie wroga.

 Chale: nie nie nie 

Doktor: niestety musisz przyjąć to, jak facet skye nie żyje 

Chase: (nie wierzyłem mu ani jedno słowo, które opowiedział to było zbyt realne, aby to miało być tylko wytworem mojej wyobrażani miałem nadzieje, że skye żyje i jest zagubiona jak dłużej o tym umyśle tym bardziej mnie krew zalewa i chętnie chciałbym złamać mu nos za te brednie) 

Doktor: chcesz, abym cię oprowadził 

Chase: nie obejdzie się 

Doktor: dobrze to wróć do pisania to pozwoli ci wrócić do normalności a teraz będzie pilnował cię ochroniarz.

 Zacząłem pisać, ale nie mogłem, ponieważ ataki choroby nie mogłem głowa mnie bolała i miałem halucynacje może faktycznie miał rację, a nie chciałem przyjąć to do swej świadomości 

Doktor: to znowu ja, chase masz gości chcesz ich zobaczyć 

Chase: jasne chętnie kogoś zobaczę (tak naprawdę niemiałem ochoty na odwiedziny, ale miałem nadzieje, że dowiem się więcej od tej osoby) Przyszli Ryder,Rocky,Marshall,Zuma i inni 

Ryder: jak się masz chase 

Chase: a jak mam się czuć zamknięty jak w jakimś więzieniu 

Marshall: chase martwiliśmy się o ciebie po tym, jak gadałeś o tym, że uratujesz, skye i chciałeś skakać do wody później mówisz coś o duchu mroku 

Chase: , dzięki, ale skye żyję ja to czuję, że duch mroku ma ją chce on moich notatek a ja muszę je dać 

Zuma: zapomnij o tym i pogódź się z tym skye nie ma a my potrzebujemy cię nikt cię nie zastąpi

 Doktor: ok. ok. dobrze koniec wizyty Chase musi odpocząć.

Szedłem do swojego pokoju miałem nadal ich słowa odbijającym się echem w mojej głowie, że skye nie żyje wiedziałem o tym, że to kłamstwa i muszę dostać się na miejsce zaginięcia i uratować ją od rąk tego 

. Zacząłem pisać na maszynie na początku nie wychodziło mi to najlepiej, ale po chwili wciągnęło mnie to ta władza twórcza, która czeka aż ktoś przeleje na papier i opowie dalej tę historię. 

Ochrona: dobrze godzina ciszy nocnej do snów wszyscy.

Zignorowałem te słowa i pisałem dalej i dalej. Usnąłem tak po 3 rano zazwyczaj nie siedzę tak późno, ale naprawę mnie to wciągnęło. 

Ten dzień zapowiadał się normalnie, gdy by nie pora kolacji  a dokładniej godzina 22 nadchodziła burza niczym nie zwykłego, ale tą burzą pozwoliła mi zdecydować nad losami skye ,

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top