❤️ PROLOG 2 ❤️ ✔️
~ Z perspektywy Lucy ~
Mając łzy w oczach wracałam do swojego domu, który zapewne będzie pusty. Jestem pewna na sto procent, że moi rodzice ponownie wybrali się w delegację i z jednej strony bardzo mnie to cieszyło. Będę mogła zaszyć się w swoim pokoju - w moim królestwie - i nie odpowiadać na niewygodne pytania z ich strony. Z drugiej zaś strony chciałabym mieć rodziców, którzy martwią się o mnie i z którymi mogłabym porozmawiać. Co prawda nie mogłabym powiedzieć im całej tej sytuacji ale najważniejsze dla mnie byłoby to, że są przy mnie. Jednak nie miałam takiej możliwości i w domu będę zupełnie sama...
Mimo, że nie widziałam Marka i pozostałych może kilkanaście minut musiałam przyznać, że już za nimi okropnie tęskniłam! Nie będzie łatwo przestawić się znów na moje ,,ludzkie'' życie. Bycie psem było o wiele ciekawsze niż życie ludzkie. W dodatku gdy byłam człowiekiem nikogo nie obchodziłam - moi rodzice nie zwracali na mnie uwagi i wcale ich nie interesowałam. Poza tym w tym ciele czułam się troszkę dziwnie jakbym nie była to ja. Natomiast w ciele psa żyło mi się znacznie, znacznie lepiej! Miałam nową i kochającą rodzinę a także odpowiedzialnego właściciela, wliczając w to również resztę drużyny, menadżerki i trenera Hillmana. Mark i jego rodzice byli świetną rodziną i czułam się u nich jak w domu. Kiedy zniknęłam każdy bez wyjątku się o mnie martwił i tęsknił - każdy się o mnie na swój sposób troszczył i czułam się kochana oraz potrzebna. Dla nich jestem kimś ważnym, częścią drużyny a dla moich rodziców byłam nikim. Osobą o której zapewne w ogóle nie mieli pojęcia...
Odkąd próbowałam przekonać jakoś swojego Szefa, aby ten pozwolił mi wrócić do drużyny jako Luna mężczyzna w ogóle się nie odezwał. Postanowiłam więc jak dotrę do domu skontaktować się z nim jeszcze raz a następnie jakimś cudem sprawić, żebym mogła wrócić do Marka. W końcu to ja byłam Psim Agentem i musiałam ich chronić! Ray z całą pewnością kiedyś ucieknie z więzienia i będzie nadal chciał się pozbyć moich przyjaciół a ja nie mogłam do tego dopuścić. Niestety mnie z nimi teraz nie było i niemal z każdej strony czaiło się na nich niebezpieczeństwo - a priorytetem Psiego Agenta była ochrona drużyny i to właśnie chciałam robić.
Kilkanaście minut później udało mi się dotrzeć na miejsce i stanęłam przed drzwiami zastanawiając się, jak tu sprytnie poprowadzić rozmowę, żeby Szef pozwolił mi nadal być Psim Agentem. W chwili, gdy chciałam nacisnąć klamkę i wejść do środka usłyszałam męski głos. Rozejrzałam się wokół ale nikogo nie widziałam i w końcu dotarło do mnie, że ten męski głos dociera z mojej bransoletki! Szybciutko otworzyłam drzwi i wbiegłam do środka, w biegu jeszcze je zamykając a następnie zaczęłam krążyć po całym domu szukając rodziców - tak na wszelki wypadek. Dopiero później z szerokim uśmiechem na twarzy wróciłam do salonu, usiadłam na kanapie po czym odezwałam się do swojej bransoletki:
- Witaj Szefie, coś się stało?
- Dzwonię do ciebie z bardzo ważną sprawą Lucy - powiedział mężczyzna niezbyt radosnym głosem - Muszę cię jak najszybciej sprowadzić do bazy, dopiero później zdradzę ci więcej szczegółów, dobrze?
- Oczywiście Szefie - odpowiedziałam pewnym głosem - Nie mam co prawda pojęcia co się stało ale wiem, że kiedy jestem potrzebna ruszam z pomocą
- W takim razie znajdź bezpieczne miejsce, skąd będę mógł cię teleportować a następnie mnie o tym poinformuj - oświadczył Szef i dodał: - Bez odbioru
Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, kładąc się na kanapie niczym placek i patrząc się w sufit. Nadal nie mogłam uwierzyć w to, że Szef nadal mnie potrzebuje! Co prawda mężczyzna nie brzmiał zbyt radośnie i byłam tym troszkę zaniepokojona - mogło chodzić o coś bardzo ważnego, skoro Matt brzmiał tak poważnie. A skoro mężczyzna stwierdził, że nadal jestem potrzebna jako Psi Agent - informacje nie mają znaczenia. Będę robiła to samo co zawsze, czyli będę pilnowała bezpieczeństwa mojej drużyny, żeby nikomu nie stało się nic złego. Po kilkunastu minutach namysłu wstałam na równe nogi, po czym poinformowałam swojego Szefa, że ten może mnie bez żadnych zakłóceń przeteleportować do bazy. Kiedy tak się stało po kilku sekundach poczułam jak otula mnie ciemność...
~ Time skip ~
Otworzyłam oczy i na moją twarz ponownie wkradł się szeroki uśmiech, widząc znajome pomieszczenie. Po krótkiej chwili wewnętrznej radości zaczęłam się rozglądać, wzrokiem szukając Szefa ale nigdzie go nie widziałam. Zaczęłam więc nieco kręcić się po pomieszczeniu mając nadzieję, że mężczyzna pojawi się za niedługo.
- Bardzo dobrze cię widzieć moja droga - odezwał się Matthew tak nagle, że aż podskoczyłam i dodał: - Wybacz, nie chciałem cię przestraszyć
- Spokojnie, nic się nie stało - powiedziałam z delikatnym uśmiechem na twarzy, kiedy moje serce wróciło na odpowiednie tory - Zatem dlaczego tak nagle dostałam wezwanie? Doskonale pamiętam, że Szef mówił mi, że moja rola Psiego Agenta się skończyła i nie ma już potrzeby, abym nadal chroniła drużynę Raimona - powiedziałam do mężczyzny, w dodatku patrząc mu w oczy - Jednak czuje, że dzieje się coś poważnego i jest to coś, czym muszę się zająć, mam rację?
- Dokładnie tak moja droga. Okazuje się, że twoja rola Psiego Agenta wcale nie dobiegła końca jak na początku myślałem - powiedział mężczyzna, po czym ruszył przed siebie a ja zaraz za nim - Nasze nowoczesne urządzenia wykryły coś bardzo, bardzo złego... Drużynie Raimona grozi niebezpieczeństwo i przyda im się obrońca. Ktoś, kto nie boi się absolutnie niczego. Ktoś, kto obroni ich przed złem oraz okropnymi ludźmi. Ktoś, kto ma głowę na karku i myśli rozsądnie. Oni potrzebują ciebie, moja droga - kiwnął głową na mnie
- Ale co się stało? Co takiego ważnego wykryły pańskie urządzenia? - spytałam
- Sama zobacz... - Szef westchnął, po czym wcisnął guzik na panelu sterowania a przed nami na ekranie pojawił się pewien obraz, który przedstawiał dziwny, fioletowy kryształ - To jest Kryształ Aliusa. Daje on zawodnikom ogromną siłę i moc...
- Jak Boska Woda? - upewniłam się, jednak mężczyzna pokręcił przecząco głową - To coś o wiele gorszego...?
- Kryształ Aliusa daje nadprzyrodzone zdolności każdemu, kto jest w jego posiadaniu. Ludzie dzięki niemu są znacznie lepsi i silniejsi i jest to coś o wiele gorszego od Boskiej Wody, którą mieli zawodnicy z Liceum Zeusa. W dodatku mam złe przeczucia, że Dark jakimś cudem zdoła uciec z więzienia - po czym spojrzał mi prosto w oczy - Dlatego musisz wrócić do Marka i pozostałych jak najszybciej, aby jako Luna nadal ich chronić
- Naprawdę mogę do nich wrócić...? - spytałam z nadzieją w oczach - Naprawdę mogę nadal być Psim Agentem? - a kiedy dostałam potwierdzenie ze strony mojego Szefa szeroko się uśmiechnęłam - Nawet nie wie Szef jak bardzo się z tego cieszę!
- Nadal będziesz Psim Agentem i twoim głównym zadaniem będzie ochrona całej drużyny. Przed tobą trudne zadanie ale wierzę w ciebie i twoje umiejętności, że sobie poradzisz - a po chwili dodał: - Wszystko będzie tak jak dawniej ale powinnaś wiedzieć jeszcze jedno
- Wiem co ma Szef na myśli - cichutko westchnęłam na to, co mężczyzna chciał mi powiedzieć - Kiedy będę chciała zmienić się w swoją oryginalną postać, muszę za każdym razem spytać się Szefa o zgodę i musi być ku temu poważny powód
- W tej chwili cię zaskoczę - Matt delikatnie się uśmiechnął - Jako Luna świetnie się spisałaś i doskonale sobie poradziłaś. Wykazałaś się prawdziwą odwagą, siłą i genialnym umysłem. Nie wahałaś się ani chwili, kiedy ktoś potrzebował twojej pomocy. Ufam ci i wiem, że sobie poradzisz i właśnie dlatego mam dla ciebie pewną niespodziankę
- Niespodziankę? - spytałam z gwiazdkami w oczach - Jaką niespodziankę?
- Otóż od dzisiaj będąc psem będziesz mogła zmieniać się w człowieka kiedy tylko masz na to ochotę - wyjaśnił mężczyzna - W laboratorium dam ci tabletkę, która umożliwi taką przemianę
- Czyli jak dobrze rozumiem będę mogła zmieniać się w człowieka kiedy tylko chce? - pytałam z małym podejrzeniem na twarzy - Bez Szefa zgody i informowania Szefa o tym wszystkim? - na co mężczyzna kiwnął głową - To nie jest żaden podstęp?
- Skądże znowu - zaśmiał się mężczyzna - Chodź a sama się przekonasz
Następnie mężczyzna ruszył przed siebie idąc do laboratorium a ja zaraz za nim. Kiedy usłyszałam, że znowu będę mogła być Psim Agentem bardzo się ucieszyłam - nadal będę mogła spędzać z nimi czas i już nie mogłam się tego doczekać! Jednak mój entuzjazm nieco opadł, kiedy usłyszałam o Darku, Krysztale Aliusa i o tym, że moją kochaną drużynę czeka niebezpieczeństwo. Były to bardzo poważne sprawy, którymi musiałam się zająć i byłam pewna, że sobie poradzę - nie było innej opcji. W dodatku zaczęłam się zastanawiać nad tym, czy aby na pewno mój Szef nie robił sobie ze mnie żartów mówiąc, że będę mogła zmieniać się w człowieka kiedy tylko chce. Była to bardzo pomocna rzecz, ponieważ nie będę musiała kontaktować się z mężczyzną, wyjaśniać mu całej sytuacji a następnie błagać, aby ten zmienił mnie w człowieka. Od teraz sama będę o tym decydowała! Wiem, że jest to także olbrzymia odpowiedzialność ale Szef zaufał mi i zrobię wszystko co w mojej mocy, aby go nie zawieść.
Doszliśmy do super nowoczesnego laboratorium, w którym miałam okazję być - to właśnie w tym pomieszczeniu Szef podarował mi niebieską tabletkę, dzięki której zmieniłam się w psa i właśnie tak zaczęła się moja przygoda z Psim Agentem. Szybciutko namierzyłam krzesło do którego z radością podeszłam, po czym na nim usiadłam przy okazji obserwując mężczyznę. Ten zaś podszedł do jednej z szafek i wyjął z niej małe pudełeczko, które po chwili położył na stoliku. Otworzył pudełeczko a ze środka wyjął małą tabletkę w zielonym kolorze a ja - im dłużej o tym myślałam - miałam coraz więcej obaw co do tego pomysłu.
- Czy taka przemiana jest bezpieczna? - spytałam nieco drżącym głosem - Nie będzie po niej żadnych skutków ubocznych...?
- Tabletka sprawi, że będziesz mogła zmieniać się w człowieka bez informowania mnie o tym - wyjaśnił mężczyzna i dodał: - Ale jest jeden warunek
- Jaki warunek? - spytałam
- Przy przemianie są pewne ograniczenia - a kiedy zobaczył w moich oczach dwa ,,znaki zapytania'' zaczął wyjaśniać: - Znaczy to tyle, że przy każdej zmianie z psa w człowieka i na odwrót będziesz traciła siły oraz będziesz czuła się osłabiona. W takiej sytuacji będziesz musiała odpocząć, aby nabrać sił i energii na dalszą przemianę. A jeśli zmienisz się w człowieka i będziesz wyczerpana, nie będziesz mogła ponownie zmienić się w psa i na jakiś czas zostaniesz człowiekiem. Jest to bardzo ryzykowne, ponieważ jeśli zostaniesz na pewien czas człowiekiem, Mark i reszta mogą się wszystkiego dowiedzieć
- A jest jakiś limit przemian? - zapytałam, zastanawiając się nad tym wszystkim
- Niestety jest limit - mężczyzna posłał mi przepraszający uśmiech - Masz tylko i wyłącznie 3 przemiany, więc jeśli będąc psem zmienisz się w człowieka zużyjesz 1 przemianę. Musisz być zatem bardzo ostrożna używając przemian, ponieważ jeśli zużyjesz ostatnią przemianę zostaniesz na pewien czas człowiekiem - wytłumaczył
- Faktycznie jest ryzyko... - kiwnęłam głową, myśląc o tym wszystkim - Ale wiem, że sobie poradzę. Przez ostatni czas bardzo dobrze spisałam się jako Luna. Stawiłam czoło potężnym zawodnikom z różnych drużyn, pomagałam swojej ukochanej drużynie a także byłam przy nich, jeśli mieli słabsze humory czy dni. Jestem w stu procentach pewna, że poradzę sobie z takim zadaniem Szefie - uśmiechnęłam się do niego od ucha do ucha
Mężczyzna kiwnął głową z delikatnym uśmiechem na twarzy i podał mi zieloną tabletkę. Wzięłam ją a następnie - z małą nutką niepewności - połknęłam. Pomyślałam, że będzie mi się robić słabo a następnie stracę przytomność, budząc się jako psiak. Niestety tym razem tak nie było a ja czułam się zupełnie tak jak zwykle. Szef zachęcił mnie abym wypróbowała przemianę, więc kiwnęłam głową i zapragnęłam stać się psem ale nic się nie wydarzyło... Ze smutkiem na twarzy spojrzałam na mężczyznę i dodałam, że zielona tabletka nie działa a Matt jedynie pacnął się delikatnie w czoło - zupełnie jakby o czymś zapomniał. Powiedział mi co powinnam zrobić, aby się przemienić a musiałam powiedzieć jedynie:
- Chce się zmienić w psa
Po wypowiedzeniu tych słów poczułam coś dziwnego, otuliła mnie ciemność a kilka sekund później stałam na... czterech łapach! Znów byłam Luną i Psim Agentem! Zaczęłam radośnie machać ogonem z boku na bok ciesząc się, że tabletka mojego Szefa działa. Byłam wręcz przeszczęśliwa, że będąc w psiej postaci mogłam ponownie wrócić do Marka i chronić zarówno jego jak i resztę drużyny. Niestety było też coś o czym nie mogłam zapomnieć... Albowiem chodziło o mojego właściciela, który po zakończeniu meczu z Liceum Zeusa otrzymał bardzo ważny list. W liście było napisane, że Luna musi zniknąć aby mogła pomagać innym ludziom i nie mogę od tak wrócić do jego życia. Z całą pewnością brunet będzie zaskoczony tym wszystkim i może się nad tym zastanawiać - przez taką sytuację mógłby dojść do tego, że nie jestem zwykłym psiakiem...
- Ale co z Markiem...? W końcu on nie wie o tym wszystkim i uważam, że będzie bardzo zaskoczony, kiedy mnie ponownie zobaczy - powiedziałam, siadając przed mężczyzną - Mógłby zacząć się nad tym zastanawiać i kto wie, może doszedłby do tego, że nie jestem zwykłym psiakiem
- Przewidziałem, że takie pytanie padnie - Matthew delikatnie się uśmiechnął, po czym podszedł do szafki i wyjął z niej kartkę papieru - To jest list do Marka, czyli do twojego właściciela. Napisane jest w nim, że ponownie będziesz jego psem, gdyż chłopak za bardzo tęsknił za tobą. Mam wielką nadzieję, że takie wyjaśnienia mu wystarczą
Mężczyzna zgiął kartkę papieru, włożył ją do koperty a następnie wsunął pod moją obrożę tak, żeby nie wypadła mi podczas biegu. Później powiedział mi parę słów dających otuchy, po czym przeteleportował mnie do Inazuma Town. Ponownie wylądowałam w parku i mówiąc szczerze nadal nie mogłam w to wszystko uwierzyć - nie mogłam uwierzyć, że znów byłam Psim Agentem i będę mogła być razem z drużyną Raimona. Do tego wszystkiego mogłam zmieniać się w człowieka bez informowania Szefa! Niestety do mojej dyspozycji były tylko i wyłącznie 3 przemiany a jeśli zużyje wszystkie przemiany to... to zostanę na jakiś czas człowiekiem a to wiązało się z wielkim ryzykiem. Drużyna z Markiem na czele mogłaby wtedy spotkać mnie w ludzkiej postaci, czyli Lucy a wtedy brunet z całą pewnością zacząłby szukać Luny. Kiedy po jakimś czasie zmienię się w psa i przybiegnę do niego, chłopak zacznie szukać Lucy i tak w kółko. Więc mój Szef miał rację - było to bardzo ryzykowne.
Nie tracąc już więcej czasu ruszyłam ile sił w łapach do szkoły, chcąc tam z radością wymalowaną na pysiu poczekać na swoich przyjaciół. Biegnąc chodnikiem do mojego miejsca docelowego mijałam mnóstwo ludzi, którzy patrząc na mnie szeroko się uśmiechali mając zapewne nadzieję, że zatrzymam się aby się z nimi przywitać. Tym razem jednak nie miałam dużo czasu na zatrzymywanko i witanko - musiałam jak najszybciej dostać się do Gimnazjum Raimona. W końcu nie miałam pojęcia kiedy zespół przybędzie i lepiej będzie, jak na nich na spokojnie sobie poczekam.
Kiedy skręcałam właśnie w ostatnią ulicę moją uwagę przykuły fioletowe kule, które spadały z nieba. Kilka sekund później usłyszałam głośny huk zupełnie tak, jakby kule w coś trafiły. Przyspieszyłam zatem jeszcze bardziej a w biegu włączyłam swoją super moc - Super Szybkość - docierając do szkoły w kilka sekund. Stanęłam jak słup soli i wpatrywałam się szeroko otwartymi oczami w ruiny Gimnazjum Raimona. Nie mogłam uwierzyć w to co właśnie widziałam. Budynku praktycznie nie było a wszędzie widać było ruiny oraz dym. Boisko przy szkole również zostało doszczętnie zniszczone...
Szybciutko podbiegłam do pozostałości jednej ze ścian i położyłam się przy niej chowając, aby nikt mnie nie zauważył. Następnie podczołgałam się troszkę bliżej krawędzi i wyjrzałam ze swojej kryjówki, chcąc nieco zorientować się w sytuacji. Zauważyłam dawną Jedenastkę Inazumy leżącą na pozostałości boiska, przed którą stała drużyna piłkarska z pewnym chłopakiem na czele. Mieli dziwne stroje oraz fryzury a poza tym stali w dziwnej aurze, która dodawała im strasznego wyglądu.
Patrząc na leżących graczy dawnej Jedenastki Inazumy chciałam do nich podbiec i sprawdzić, czy wszystko jest w porządku ale nie mogłam się ujawnić - musiałam cierpliwie poczekać w swojej kryjówce na drużynę Raimona, która wróci niedługo z finałowego meczu z Liceum Zeusa. Nie mam pojęcia, kiedy to nastąpi ale wiem jedno - Psi Agent ponownie stanął na straży porządku i jego łapy strzegą prawa. Dzięki niemu nic złego się nie stanie a drużyna Raimona z Markiem na czele nie mają się czego bać...
W następnej części:
* Czy Mark ucieszy się, kiedy zobaczy Lunę?
* Czy tajemnicza drużyna piłkarska naprawdę jest z kosmosu?
* Czy drużyna Raimona poradzi sobie z nimi?
❤️⚽❤️ ~~~~~~ ❤️⚽❤️
2654 słowa
❤️⚽❤️ ~~~~~~ ❤️⚽❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top