❤️ EPILOG ❤️ ✔️

Cała drużyna bardzo cieszyła się z wygranego meczu a tłum wiwatował na naszą cześć. Ja także ogromnie się cieszyłam i biegałam dookoła nich, radośnie machając puszystym ogonem i co jakiś czas głośno szczekając. W końcu do niedawna nikt nie wierzył w nasze umiejętności i w to, że jesteśmy w stanie pokonać Liceum Zeusa a tu proszę jaka miła niespodzianka. Udało nam się ich pokonać i to bez żadnych środków dopingujących. Udowodniliśmy wszystkim, że do gry w piłkę nożną nie jest potrzebny żaden doping a jedynie własne umiejętności, które można w końcu ciągle doskonalić. Myślę, że tego musiało się jeszcze nauczyć całkiem sporo ludzi.

Nagle z mojej obroży słychać było cichutki pisk. Odruchowo rozejrzałam się dookoła aby sprawdzić, czy nikt oprócz mnie go nie słyszał. Jednak nikt nie zwracał na mnie uwagi i po chwili przypomniałam sobie, że ten pisk słyszą tylko i wyłącznie psy, dlatego nie miałam się czym martwić. W końcu ludzie nie mają tak dobrego słuchu jak my, dlatego nie mogli tego usłyszeć. Od razu odbiegłam kawałek dalej, aby na spokojnie porozmawiać ze swoim Szefem, który - jak mi się zdawało - właśnie do mnie dzwonił. Kiedy byłam od nich wystarczająco daleko obejrzałam się raz jeszcze, po czym odezwałam się do swojej obroży.

- Coś się stało, Szefie? - spytałam

- Mam dla ciebie dwie wiadomości. Dobra jest taka, że wykonałaś kawał dobrej roboty, Luno. Moje gratulacje. Naprawdę znakomicie się spisałaś - powiedział radosnym tonem - Dzięki tobie drużyna Raimona była bezpieczna a Ray Dark trafił do więzienia, tak trzymaj

- Bardzo panu dziękuję - odpowiedziałam, po czym uśmiechnęłam się sama do siebie po psiemu

- Ale teraz czas na te niezbyt miłe wiadomości... - zaczął smutniejszym głosem - Twoja misja jako Psi Agent właśnie dobiegła końca. Skoro Dark trafił do więzienia, nic im już nie grozi i nie ma sensu, abyś nadal miała na nich oko. Proszę, znajdź miejsce, w którym nikt cię nie zobaczy. Zmienię cię w twoją oryginalną postać a ty napiszesz list do Marka oraz pozostałych. Wyjaśnisz w nim, że odchodzisz i już nie wrócisz ale pamiętaj, że musisz zrobić to tak, aby nikt z nich nie domyślił się, że to właśnie ty byłaś Psim Agentem. Następnie bez zwracania dużej uwagi dostarczysz go chłopakowi a ja przeteleportuje cię do bazy

- Szef ma bardzo dobry pomysł, ale... - odezwałam się cicho, nie do końca będąc pewna, że mężczyzna mnie wysłucha - Czy to wszystko naprawdę jest konieczne? Bo widzi Szef... Ja naprawdę się...

- Porozmawiamy o tym na miejscu. Wykonaj swoje zadanie i bez odbioru - powiedział krótko, po czym się rozłączył

Chcąc nie chcąc musiałam zrobić to, czego ode mnie oczekiwał. Pobiegłam do damskiej toalety ile w sił w łapach i weszłam do środka. Upewniłam się, że nikogo nie było, aby Szef mógł mnie zmienić w moją oryginalną postać. Naprawdę nie chciałam tego robić ale nie miałam wyjścia oraz dużego wyboru... Próbowałam powiedzieć mężczyźnie, że będę ogromnie tęskniła za Markiem, chłopakami oraz naszymi wspaniałymi menadżerkami, jednak ten nie zamierzał mnie słuchać. Powiedział tylko, że porozmawiamy o tym później, dlatego swoje argumenty musiałam zostawić na późniejszy czas. Naprawdę liczyłam na to, że uda mi się go przekonać i dzięki temu będę mogła do nich wrócić - ponownie będąc psem Marka i super tajnym Psim Agentem, którego głównym zadaniem jest ochrona całej drużyny.

Kiedy upewniłam się, że w pomieszczeniu nikogo nie było dałam znać swojemu Szefowi, że teren jest czysty i ten może zmienić mnie w dziewczynę. Zamknęłam oczy i parę sekund później stałam już na dwóch nogach a nie na czterech łapach - szczerze mówiąc zdążyłam przyzwyczaić się do swojej nowej postaci i polubić swoje nowe życie. Po chwili zamknęłam oczy i rozłożyłam ręce na boki. Skupionym i opanowanym tonem powiedziałam, co bym chciała i kilka chwil później te rzeczy właśnie się pojawiły. Otworzyłam swe niebieskie oczy i zobaczyłam, że na mojej lewej dłoni leżała kartka papieru oraz koperta. Natomiast na dłoni prawej znajdował się długopis. Usiadłam pod ścianą i zaczęłam pisać...

~ Time skip ~

Po kilkunastu minutach udało mi się napisać pożegnalny list do moich przyjaciół. Nie obyło się także bez łez wzruszenia i kilka z nich spadło na kartkę - miałam jednak nadzieję, że nie będą one zbyt widoczne... Zgięłam także kartkę na pół i włożyłam do koperty, po czym dałam znać Szefowi, aby ten zmienił mnie ponownie w psa. Położyłam kopertę na podłodze, zamknęłam oczy i już chwilę później ponownie stałam na czterech łapach. Z radości zamachałam ogonem będąc Luną, po czym wzięłam kopertę z listem w zęby i wyszłam z pomieszczenia. Ruszyłam na stadion, gdzie nadal przebywała cała drużyna. Miałam wielką nadzieję, że Mark i pozostali nadal cieszą się ze zwycięstwa i nie zwrócą na mnie uwagi...

Okazało się, że miałam rację - wszyscy bez wyjątku nadal bardzo cieszyli się z wygranego meczu oraz byli pochłonięci rozmowami na temat naszego cudownego zwycięstwa. Dzięki temu niepostrzeżenie udało mi się zakraść do miejsca, gdzie leżały wszystkie torby. Dość szybko udało mi się znaleźć torbę, która należała do Marka, po czym wrzuciłam kopertę do środka. Następnie odbiegłam kawałek dalej i zatrzymałam się, patrząc na moją ukochaną drużynę po raz ostatni... A kiedy usłyszałam pisk ze swojej obroży wiedziałam, że musiałam czym prędzej stąd znikać. Dobiegłam do damskiej toalety a następnie zamknęłam oczy, czując się tak jak na kolejce górskiej...

~ Time skip ~

Kiedy otworzyłam oczy, wstałam na równe łapy i rozejrzałam się dookoła patrząc, że jestem w S.S.A. Zaczęłam szukać swojego Szefa, który - jak się później okazało - siedział sobie w fotelu na przeciwko mnie kilka metrów dalej, czytając gazetę i pijąc kawę. Podeszłam do niego wolnym krokiem z oklapniętymi uszami, chcąc pokazać mężczyźnie, że jest mi bardzo przykro z powodu, że muszę ich opuścić - może to przekona go, żebym nadal mogła z nimi zostać. Szef jednak nie zwrócił na mój humor większej uwagi i kiedy byłam obok niego pstryknął palcami, dzięki czemu zmieniłam się w dziewczynę. Następnie wstał z fotela i zaprowadził mnie do innej sali, w której jeszcze nie miałam okazji być.

- Naprawdę wykonałaś kawał dobrej roboty i jestem pod wielkim wrażeniem - powiedział mężczyzna - Wiedziałem, że poradzisz sobie i miałem rację. Świetnie się spisałaś i dzięki tobie Ray Dark trafił do więzienia. Wykazałaś się olbrzymią odwagą, sercem i wolą walki - po czym dodał z szerokim uśmiechem na twarzy - Jestem z ciebie dumny

- Bardzo ci dziękuję za takie miłe słowa, Szefie - powiedziałam, delikatnie się przy tym uśmiechając - Jednak ja naprawdę się z nimi zżyłam... Będę za nimi okropnie tęsknić i nie tylko za drużyną ale i za Markiem... - dodałam szeptem

- Doskonale cię rozumiem - mężczyzna pokiwał głową - Byłaś w końcu Psim Agentem dość spory czas i nie dziwię się, że zdążyłaś przyzwyczaić się do swojej nowej roli i nowego stylu życia. Jednak twoja misja dobiegła końca i nie ma już żadnej potrzeby, abyś pod postacią psa nadal chroniła drużynę Raimona - powiedział Szef, patrząc na mnie poważnym wzrokiem ale kiedy zauważył moją smutną minkę, dodał - Nie martw się... W końcu nadal będziesz chodziła do szkoły, prawda? Nadal będziesz się z nimi widywała i będzie prawie tak, jak dawniej. Nie jest to koniec świata

- Ma pan rację ale proszę... - złożyłam ręce niczym do modlitwy i spojrzałam na niego błagającym wzrokiem niebieskich oczu - Muszę tam wrócić i pod postacią Luny nadal ich chronić. To jest moje zadanie!

- Niestety nie jest to możliwe. Decyzja już zapadła, żegnaj

- Niech Szef zacze...

Niestety nie zdążyłam powiedzieć ostatniego zdania, ponieważ mężczyzna ponownie mnie teleportował i już po chwili byłam w Inazuma Town - a dokładniej mówiąc w parku. Natychmiast zaczęłam mówić do swojej bransoletki błagalnym tonem, modląc się w duchu, aby Szef się odezwał. Jednak ten nie odezwał się ani słowem i zrozumiałam, że to już koniec. Ze łzami w oczach zaczęłam zmierzać do swojego domu, który zapewne będzie pusty, gdyż moi rodzice wybrali się w delegację. To naprawdę był koniec... Koniec mojej misji i koniec Psiego Agenta... Kiedy tylko wrócę do domu zaszyję się w swoim pokoju i wypłaczę w poduszkę - oby ten dzień skończył się jak najszybciej...

~ Z perspektywy Marka ~

Nie mogłem uwierzyć, że udało nam się pokonać Liceum Zeusa - jednak tego dokonaliśmy i byliśmy obecnie najlepszą drużyną piłkarską w kraju! Byliśmy mistrzami Japonii i brzmiało to naprawdę wspaniale. Kiedy tylko usłyszeliśmy ostatni gwizdek kończący mecz, razem z chłopakami zaczęliśmy się cieszyć i zapomnieliśmy dosłownie o wszystkim, co nas otacza. Jednak w końcu udało nam się wrócić na ziemię i poszliśmy do naszego trenera, który niemal natychmiast zaczął gratulować nam wygranego meczu. Z uśmiechem na twarzy szukałem wzrokiem Luny ale nigdzie jej nie widziałem... Uśmiech zniknął z mojej twarzy, gdyż do głowy jako pierwsze wpadło mi, że coś jej się stało. Nerwowo rozglądałem się wokół, modląc się w duchu, że jakimś cudem ją wypatrzę ale nigdzie jej nie było. Podeszłem do swojej torby i kiedy ją podniosłem, wypadła z niej biała koperta. Zaskoczony takim prezentem schyliłem się i ją podniosłem, po czym otworzyłem i wyjąłem ze środka złożoną kartkę papieru, który był... listem - niestety nie było napisane kto jest jego nadawcą. Zwołałem wszystkich a następnie zacząłem czytać go na głos:

- ,,Witaj Mark,

Z całą pewnością zdążyłeś się już zorientować, że nigdzie nie ma Luny - Twojego psa. Niestety nigdy jej już nie zobaczysz... Musi pomagać innym ludziom ale myślę, że kiedyś na pewno jeszcze się spotkacie. Pamiętaj, że Luna cię uwielbia i zawsze będziesz jej wspaniałym właścicielem. Zawsze będziesz zajmował w jej sercu bardzo ważne miejsce i żaden inny człowiek nigdy Cię nie zastąpi. Żegnaj Mark...''

❤️⚽❤️ ~~~~~~ ❤️⚽❤️

1542 słowa

❤️⚽❤️ ~~~~~~ ❤️⚽❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top