26. Narodziny Majina! ✔️
Nasz Finałowy mecz z Liceum Zeusa nie wyglądał najlepiej - nasi przeciwnicy prowadzili już trzema bramkami a my nadal nie zdobyliśmy ani jednej... Naprawdę chciałabym im jakoś pomóc ale nie miałam pomysłu jak. Dlatego do mojej głowy przyszedł mi nieco inny pomysł - może cały mecz zostawię w rękach Marka i chłopaków a ja skupie się na Ray'u? Dodatkowo zajmę się Boską Wodą, którzy piją co jakiś czas nasi przeciwnicy. Kiedy dostali szklanki z wodą po raz trzeci byłam absolutnie pewna, że w ich napoju musi coś być - coś, co daje im te nadludzkie umiejętności. Poza tym człowiek nie potrafi aż tak mocno strzelać a to, co widzimy przechodzi granicę ludzkiej wytrzymałości.
- Finał Mistrzostw Strefy Footballu jest zdominowany przez Liceum Zeusa, które postanowiło rozłożyć Gimnazjum Raimona na łopatki - powiedział komentator
Za każdym razem, kiedy Byron był w posiadaniu piłki bez użycia żadnej techniki kopał ją z całej siły w kierunku bramki. Niestety nie chciał zdobyć gola a jedynie celował w Marka - zupełnie tak, jak Akademia Królewska na samym początku! Tamtym razem chodziło o to, aby zmusić Axela do wejścia na boisko, jednak teraz nie miałam pojęcia, dlaczego chłopak tak robił. Możliwe, że miał w tym jakiś ukryty cel ale nie wiedziałam jaki. Wiedziałam za to, że tak z całą pewnością nie gra się w piłkę nożną! A kiedy Love kopnął piłkę po raz kolejny i ta uderzyła mojego właściciela w twarz, brunet upadł na ziemię. Leżał na murawie twarzą do trawy i widząc ruch warg Byrona byłam pewna, że ten mówi coś do Marka ale nie wiedziałam co. Gdybym mogła użyć swojego Super Podsłuchu z całą pewnością wszyściutko bym usłyszała. Jednak było tu po prostu zbyt wielu ludzi i świadków na użycie mojej super mocy, dlatego taki plan nie wchodził w grę.
Patrzyłam uważnie czarnymi oczkami na swojego właściciela myśląc, że ten od razu wstanie i będzie próbował walczyć dalej - w końcu dopóki piłka w grze nadal mamy szansę na zwycięstwo! Jednak brunet nadal nie wstawał i wyglądał tak, jakby się poddał... Myślę, że nieco załamał się faktem, że nie potrafi obronić potężnych strzałów Byrona. Jednak nie był to Mark, którego znałam - tamten Mark walczyłby do upadłego i aż do ostatniego gwizdka. Zapewne zrobiłby tak, gdyby choć jedna jego technika była skuteczna... Popatrzyłam na pozostałych i okazało się, że ci również leżeli na murawie i nie zamierzali się z niej podnieść.
Niestety byliśmy na przegranej pozycji a przynajmniej zgaduje, że tak właśnie myślał mój właściciel. Leżał tak dobre kilka minut, po czym z murawy jako pierwszy podniósł się Axel, który podszedł powoli do chłopaka. Mówił dosyć głośno, że zamierza walczyć dalej i pragnie dotrzymać obietnicy - wszyściutko dokładnie słyszałam, ponieważ blondyn mówił to dość głośno. A jeśli chodzi o dotrzymanie obietnicy byłam pewna, że chodziło mu o słowo, które dał swojej młodszej siostrze - Julii.
Parę minut później zaczęli podnosić się między innymi Nathan, Jude oraz Erik. Widząc to, cała drużyna ponownie stanęła na nogi i była gotowa, aby dokończyć mecz. Niestety na murawie leżał tylko mój właściciel, który podniósł nieco twarz, aby spojrzeć na swoich przyjaciół smutnym wzrokiem. Po chwili on także wstał, na co zaczęłam radośnie szczekać, machać wesoło ogonem i biegać w kółko jak szalona. Byłam wręcz przeszczęśliwa, że brunet nie poddał się do końca i postanowił razem z przyjaciółmi grać dalej - i to był właśnie Mark, którego znałam!
Axel biegł z piłką prosto przed siebie a obok niego biegli Jude oraz Erik. Na ich drodze stanął potężnie zbudowany chłopak, który za pomocą Mega Wstrząsu wyrzucił ich w powietrze. Zawodnicy Zeusa ponownie byli w posiadaniu piłki i jeden z nich użył Rozmachu Burzy, dzięki której ominął naszych zawodników bez żadnego problemu. Ostatecznie nasi przeciwnicy dotarli pod naszą bramkę. Udało im się wykonać potężny strzał a kiedy spojrzałam na Marka ten... ten zaczął wykonać Rękę Majina! Na ułamek sekundy całą jego sylwetkę otoczyła złota poświata, jednak to nie wystarczyło, aby złapać piłkę. Ta tylko odbiła się od niego i upadła pod nogami chłopaka, który wykonał ten strzał.
- Ja już nie mogę na to patrzeć - powiedziała granatowłosa i odwróciła wzrok od boiska
- Nie Celio - odezwała się zielonowłosa - Nie możesz tak mówić
- Jak to? - zdziwiła się dziennikarka
- Oni walczą do kresu swoich sił - wyjaśniła Nelly - Nie wolno nam odwrócić się i zostawić ich samych sobie
Szczerze mówiąc byłam pod wrażeniem, że córka dyrektora powiedziała coś takiego. Jednak w stu procentach się z nią zgadzałam - Mark i reszta dzielnie walczyli o piłkę, którą próbowali im odebrać. Strzelali z całych sił mimo, że nie zdobywali gola. Lecz mimo to się nie poddawali - co było zresztą najważniejsze - tylko walczyli dalej i dalej! Gdybyśmy odwróciły wzrok od boiska byłoby dokładnie tak, jak mówiła Nelly. Znaczyłoby to jedynie, że zostawiamy chłopaków samym sobie i są zdani tylko i wyłącznie na siebie.
W końcu piłka trafiła do blond włosej ,,księżniczki'', czyli Byrona, który nadal bez żadnych skrupułów celował w mojego właściciela. W pewnym momencie Love spojrzał w bok, po czym kiwnął głową i wykopał piłkę na aut. Patrzyłam na ich całą drużynę, która zeszła z boiska i podeszła do dwóch mężczyzn w okularach. Ci podawali im szklanki pełne krystalicznie czystej wody, która coraz bardziej mnie ciekawiła. Muszę jak najszybciej dowiedzieć się o co tu tak naprawdę chodzi a Boska Woda będzie najlepszym dowodem - dzięki niej Dark może trafić do więzienia.
- Dziwne - zdziwiła się panna Raimon - Co oni robią...
- No właśnie - zgodziła się z nią Celia - Nawet jeśli prowadzą nie mogą wstrzymywać gry
- Ciekawe po co piją tyle wody - zastanawiała się Nelly
- To dobre pytanie - kiwnęła głową Silvia - Oczywiście zawodnicy muszą uzupełniać niedobory wody ale nie rozumiem, dlaczego wszyscy naraz schodzą z boiska i piją jednocześnie
- Silvia ma rację - odezwała się Nelly - To wszystko jest bardzo podejrzane i musimy sprawdzić o co tu chodzi. Zobaczcie, akurat idą po zapasy tej wody - dodała, widząc jak mężczyźni zaczynali odchodzić z pustymi szklankami
- Ale musimy tu zostać i dopingować chłopaków - powiedziała zielonowłosa
- Racja... - Celia nieco posmutniała
- Ale Luna może coś na to poradzić - powiedziały jednocześnie a potem się zaśmiały
Słysząc swoje imię natychmiast do nich podeszłam i usiadłam, wesoło machając ogonem. Silvia powiedziała mi szeptem na ucho co mam zrobić a kiedy usłyszałam swoje zadanie głośno szczeknęłam, zgadzając się z nimi. Popatrzyłam ostatni raz na boisko i pomyślałam sobie, że kiedy tu wrócę z całą pewnością skończy się pierwsza połowa i każdy będzie tu sobie odpoczywał - będzie to idealny moment, aby wkroczyć z Boską Wodą. W chwili, kiedy planowałam pobiec za tymi mężczyznami nasz trener spojrzał na nas i bacznie się nam przyglądał. Jeśli pan Hillman cały czas będzie mnie obserwował nie mam szans, aby pobiec za nimi tak, żeby mnie nie zauważył. Na całe szczęście z pomocą przybyły mi dziewczyny, które sprytnie zagadały naszego trenera. To właśnie dzięki nim zdołałam odbiec i pobiec do wejścia, gdzie kilka sekund później weszli mężczyźni.
- Musimy przynieść więcej tej Boskiej Wody - powiedział jeden z nich
- Ale im zazdroszczę - powiedział drugi - Chciałbym się tego napić, aby być tak silni jak oni
- Wiesz, że nam nie wolno
Wiedziałam, że Dark coś knuje! Dzięki tej wodzie zawodnicy Zeusa są silni i mocni i nic dziwnego, że nie możemy sobie z nimi poradzić. Wychodzi zatem na to, że w tym boskim napoju znajduje się doping lub coś podobnego. A w końcu takie rzeczy są niedopuszczalne i gdyby sędzia bądź przewodniczący Turnieju o tym wiedział, z całą pewnością nie dopuściłby ich do meczu a co najważniejsze - do Turnieju Strefy Footballu. Jednak ci o niczym nie wiedzieli, dlatego nie było żadnej potrzeby, aby dyskwalifikować Liceum Zeusa z Byronem na czele. Ale jeśli uda mi się zdobyć choć odrobinkę Boskiej Wody i pokazać ją pozostałym myślę, że pan detektyw zrobi z niej dobry użytek.
Po cichutku niczym cień poszłam za nimi do pewnego pomieszczenia, które na pierwszy rzut oka przypominało laboratorium. Wykorzystując chwilę ich nieuwagi wbiegłam pod stół, gdzie ukryłam się i czekałam na odpowiedni moment. Mężczyźni zaczęli nalewać napój do wielkiej bańki a ja musiałam szybko wpaść na jakiś pomysł, aby ją zdobyć. Niestety nic nie przychodziło mi do głowy... Ale po kilkunastu sekundach czekania mężczyźni odeszli do innego pomieszczenia po drugą bańkę, gdyż okazało się, że jedna im nie wystarczy a ja podeszłam do stolika, na którym znajdowały się pełne szklanki. Oparłam przednie łapy o krawędź stolika i powolutku oraz delikatnie chwyciłam w zęby szklankę, która znajdowała się najbliżej mnie. Następnie ponownie stanęłam na czterech łapach i wybiegłam z laboratorium uważając, aby nic nie rozlać. W chwili, kiedy wybiegałam włączył się głośny alarm - z całą pewnością mężczyźni wrócili do pomieszczenia i odkryli, że jedna z szklanek zniknęła. Jednak ja się tym nie przejmowałam i szybciutko podbiegłam do swoich przyjaciół. Tak jak myślałam skończyła się pierwsza połowa i wszyscy odpoczywali przy menadżerkach, trenerze oraz graczach rezerwowych. Stanęłam przed Markiem i ostrożnie postawiłam przed nim szklankę. Następnie popatrzyłam na Liceum Zeusa i cichutko zaszczekałam, po czym ponownie spojrzałam na szklankę.
- Jesteś takim dobrym pieskiem, Luna - Silvia pogłaskała mnie po głowie a pozostałe dziewczyny szeroko się uśmiechały - Wykonałaś swoje zadanie na szóstkę z plusem
- Dziewczyny, o co tu chodzi...? - zapytał Mark nic nie rozumiejąc
- Luna przyniosła nam tą samą wodę, co piją zawodnicy Zeusa - wytłumaczyła Silvia - Myślimy, że to właśnie ona daje im siłę i to dlatego są tacy dobrzy
Każdy z drużyny bez wyjątku był zaskoczony, że tak dobra drużyna jak Liceum Zeusa stosowała Boską Wodę, aby wygrać. Uciekli się nawet do oszustwa byle tylko osiągnąć swój cel - wygrać Turniej Strefy Footballu i zostać najlepszą drużyną piłkarską w kraju. Jednak taki plan się im zdecydowanie nie uda. Ponownie wzięłam szklankę w zęby, po czym poszłam na trybuny, szukając wzrokiem pana detektywa. Kiedy udało mi się go znaleźć podeszłam do niego, wesoło machając ogonem. Następnie położyłam szklankę obok niego na wolnym krzesełku i cichutko zaszczekałam, patrząc to na nią, to na zawodników Zeusa. Na początku mężczyzna nie miał pojęcia o co mi chodzi, jednak po chwili zrozumiał, że była to ta sama szklanka z dziwnym napojem, co mieli nasi przeciwnicy. Pokiwał głową i pogłaskał mnie w nagrodę po głowie, po czym dodał, że wykonałam kawał dobrej roboty. Pan detektyw wstał z krzesełka, wziął szklankę i poszedł - z całą pewnością poszedł z nią do swojego samochodu, aby nieco lepiej i dokładniej przyjrzeć się Boskiej Wodzie. Moje zadanie dobiegło końca i teraz wszystko było w jego rękach...
~ Time skip ~
W końcu nadeszła druga połowa i chłopcy pobiegli na boisko. Jednak za nim mój właściciel również poszedł, podbiegłam do jego torby, po czym wyjęłam z niej rękawice bramkarskie jego dziadka. Następnie podbiegłam do bruneta i usiadłam, podając mu je. Chłopak pogłaskał mnie po głowie, wziął ode mnie rękawice i je założył a następnie pobiegł zająć swoją ulubioną pozycję. Niedługo po rozpoczęciu drugiej połowy w posiadaniu piłki był Axel, który biegł z nią przed siebie i widać po nim było, że jest bardzo zdeterminowany, aby wygrać dzisiejszy mecz. To samo mogłam powiedzieć o reszcie drużyny, która także ponownie zaczęła dzielnie walczyć. A skoro wszyscy chcieliśmy wygrać, musieliśmy zacząć strzelać gole - bez nich nigdy nie uda nam się ich pokonać. Wierzyłam w swoich przyjaciół całym psim serduszkiem, że zdobędą w końcu wyrównującego gola a potem zdobędą jeszcze jednego, dzięki któremu wygramy całe spotkanie. W końcu na drodze Axela pojawił się ten sam chłopak, który za pomocą Mega Wstrząsu posłał Kevina na ławkę. Tym razem sytuacja się powtórzyła i blondyn także wyleciał w powietrze - zupełnie jak pozostali, którzy próbowali zatrzymać później Rozmach Burzy jednego z zawodników Zeusa.
Po kolei każdy z Raimona wylatywał w powietrze a kiedy - jakimś cudem udawało nam się dostać pod ich bramkę - ich bramkarz bez żadnego problemu łapał piłkę. A jeśli chodzi o Byrona... Ten nadal kopał piłkę z całej siły w stronę Marka, nie zamierzając najwidoczniej zdobyć większej ilości bramek. Jednak mój właściciel nie poddawał się i nie dawał za wygraną, co oczywiście zdenerwowało naszą blond włosą ,,księżniczkę''. Chłopak kopał piłkę coraz mocniej, przez co trafiał bruneta prosto w twarz. W tym właśnie momencie zrozumiałam, że Byron nie chce zdobyć jeszcze jednej bramki - chciał ostatecznie pokonać mojego właściciela! Ale ten swoją determinacją i wielką wolą walki przewyższał blondyna, który nie mógł się z nim nawet równać.
W końcu Love wyskoczył z piłką w powietrze i wykonał niewiarygodnie potężną Boską Wiedzę, która mknęła niczym pocisk w stronę naszej bramki. Wiedziałam, że źle myślę ale byłam pewna, że Mark nie poradzi sobie z obroną tak silnego i mocnego strzału... Jednak ten po raz pierwszy w naszym Finałowym meczu użył nowej techniki - użył Ręki Majina! Dzięki tej fantastycznej technice udało mu się złapać piłkę, którą natychmiast podał do Jude'a. Były kapitan Akademii Królewskiej pobiegł z piłką przed siebie ile sił w nogach, jednak na jego drodze pojawił się ponownie ten sam potężnie zbudowany chłopak. Wykonał on Mega Wstrząs i przez niego Sharp wyleciał w powietrze - ale udało mu się głową podać piłkę prosto pod nogi Axela. Blondyn wykonał swoje słynne Ogniste Tornado a dodatkową moc podarował mu Jude, który użył Podwójnej Szybkości. Piłka leciała z prędkością światła w stronę bramki naszych przeciwników. Natomiast bramkarz wykonał Ścianę Tsunami i przez kilka chwil myślałam, że jednak uda mu się zatrzymać potężny strzał chłopaków. Jednak okazało się, że strzał był zbyt silny i chłopak wpadł do bramki razem z piłką. W końcu zdobyliśmy naszego pierwszego gola w tym meczu!
Byron na próżno się starał i próbował strzelić gola Markowi swoją Boską Wiedzą. Dzięki Ręce Majina mój właściciel był teraz niepokonany i nikt nie był w stanie strzelić mu gola. Kiedy piłka ponownie była w naszym posiadaniu, szybko trafiła do Axela, który razem z Judem ponownie wykonali swój genialny strzał. A kiedy po raz trzeci piłka trafiła do nich, również zdobyli pięknego gola. Udało nam się wyrównać i dzięki temu był remis - teraz wystarczy jedynie zdobyć jeszcze jedną bramkę, aby wygrać cały mecz!
Kiedy regulaminowy czas gry dobiegał końca, mój właściciel wybiegł ze swojej bramki i dobiegł do Bobby'ego oraz Erika i razem z nimi wykonał niesamowitego Trój Pegaza. A żeby strzał był jeszcze silniejszy, Axel doskoczył do piłki i kopnął ją z całej siły - tak właśnie powstała Trój Feniks, którego po prostu nikt nie był w stanie zatrzymać. A bramkarz Liceum Zeusa? Nawet nie próbował zatrzymać silnego strzału chłopaków i uciekł z bramki niczym tchórz. Piłka wpadła do bramki a to znaczyło, że...
- Bramka! - krzyknął komentator - Szkoła Raimona dokonuje niemożliwego. Pokonuje tytanów! Tegorocznym mistrzem Turnieju Strefy Footballu zostaje Gimnazjum Raimona! Co za emocje!
Usłyszeliśmy także ostatni gwizdek, który tylko upewnił nas w przekonaniu, że mecz dobiegł końca i udało nam się wygrać. Nie mogąc już dłużej wytrzymać ile sił w łapach pobiegłam na boisko, po czym skoczyłam na mojego właściciela. Chłopak upadł na plecy, śmiejąc się radośnie a ja zaczęłam lizać go po całej twarzy, dodatkowo radośnie machając puszystym ogonem. Słyszałam także śmiechy całej naszej drużyny, która stała za nami i szeroko się uśmiechała. Nie mogąc się powstrzymać do nich także zaczęłam radośnie się przymilać, domagając się pieszczot. Następnie - kiedy nieco się opanowałam - razem z chłopakami poszliśmy do dziewczyn, trenera oraz do kontuzjowanych graczy. Pan Hillman zaczął gratulować drużynie wspaniałego i udanego meczu a na koniec Mark - jako kapitan drużyny Raimona - dostał puchar i wszyscy ustawiliśmy się do pięknego, pamiątkowego zdjęcia.
Chwilę później zauważyłam jak dwaj policjanci wyprowadzają Darka ze stadionu w kajdankach i zgaduje, że pojadą radiowozem razem z nim do więzienia, czyli miejsca, do którego Ray Dark powinien trafić już dużo wcześniej. W tamtym miejscu z całą pewnością wyciągną od niego potrzebne informacje, dzięki którym otrzyma własną cele na długi czas. W końcu takie wakacje należały mu się - za te wszystkie krzywdy, które nam wyrządził. Miałam tylko wielką nadzieję, że nie ujdzie mu to na sucho i dostanie to, na co zasłużył.
Następnie odeszłam od nich i usiadłam z oklapniętymi uszami oraz smutnym wyrazem pyszczka. Dotarło do mnie, że skoro Darka zabrała policja a moi przyjaciele wygrali Turniej Strefy Footballu, moja misja pod postacią Psiego Agenta właśnie się skończyła. Nie było już potrzeby, abym nadal ich chroniła... Nie miałam pojęcia, że wszystko zleci tak szybko - a doskonale pamiętam jak dopiero zaczynałam moją misję. Bardzo się z nimi zżyłam i będzie mi bardzo przykro, kiedy nie będę mogła przebywać razem z nimi. Co prawda wiem, że nadal jestem uczennicą Gimnazjum Raimona i będę mogła spotykać się z nimi w szkole ale to nie było to samo. Nie będę mogła rozmawiać o wszystkim, co działo się podczas Turnieju Strefy Footballu, ponieważ nie było mnie tam razem z nimi pod postacią Lucy. Jednak takie spotkania w szkole po prostu nie będą mi wystarczały. Teraz byłam z nimi praktycznie cały czas - 24 godziny na dobę. Poza tym nie tylko ja będę smutna... Mój właściciel a właściwie to Mark także będzie smutny, kiedy zorientuje się, że Luna zniknie. Jednak wierzę całym swoim psim serduszkiem, że mój Szef zgodzi się, abym nadal była Psim Agentem i abym mogła nadal ich chronić. W końcu to ja byłam ich Psim Agentem i żaden inny pies nigdy mnie nie zastąpi...
W następnej części:
* Czy Szef będzie zadowolony z pracy, którą wykonała Lucy pod postacią psa?
* Czy Mark będzie tęsknił za swoim psiakiem?
* Czy Szef pozwoli Lunie nadal być Psim Agentem?
❤️⚽❤️ ~~~~~~ ❤️⚽❤️
2821 słów
❤️⚽❤️ ~~~~~~ ❤️⚽❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top