Rozdział 21: Marek
W rozdziale znajdują się treści nieodpowiednie dla osób poniżej 18 roku życia. I miało nie być tego rozdziału w ogóle, w sensie w takim wydaniu, ale 4n4s14zj4 mnie namówiła...
Łukasz miał wolną chatę na cały weekend. Jego mama wyjechała do chrześnicy, bo ta urodziła dziecko, a jego ojciec za granicę w interesach.
Więc mogliśmy robić co chcemy, a dziś miałem plan namówić go na użycie paska na mnie. I od początku wiedziałem, że to będzie trudne, bo o ile dawanie mi mocnych klapsów nie sprawiało Łukaszowi kłopotu, to wiem, że na to nie będzie chciał się zgodzić.
Jak tylko wspomniałem, że chcę żebyśmy go użyli w inny sposób niż do krępowania, to od razu powiedział, że nie.
- No Łukasz - westchnąłem. - Mieliśmy próbować nowych rzeczy - przypomniałem mu.
- Ale nie było mowy o robieniu sobie wzajemnie krzywdy - zauważył i odwrócił ode mnie wzrok.
- Przecież nie musisz mnie uderzać z całej siły - zauważyłem. - Nie o to chodzi... Łukasz! Patrz na mnie, gdy do ciebie mówię! - uderzyłem go w ramię, a on skupił na mnie wzrok.
- Powiedziałem, że nie - oznajmił. - Jeśli masz ochotę to proszę bardzo - rozłożył ramiona. - Ale nie ze mną - dodał i znowu spojrzał na telewizor.
- Ale ja nie chcę kogoś innego... - szepnąłem. - Ciebie kocham - dodałem.
- To dlaczego mnie zmuszasz do czegoś, czego nie chcę? - spojrzał mi prosto w oczy.
- Nie zmuszam, a namawiam... To różnica - zauważyłem. Chłopak tylko westchnął, ale nic nie powiedział. - Łukiś, no...
- Nie będę ci robił krzywdy - oznajmił.
- Ale ja chcę - powiedziałem.
- Chcesz żebym ci zrobił krzywdę? - widzę, jak ciężko było mu w to uwierzyć.
- Tak.
- Jesteś, pierdolonym, masochistą. Wiesz o tym? - mruknął.
- Wiem - wpakowałem mu się na kolana. Ułożyłem dłonie na jego szyi i oparłem czoło o te jego. - Kochanie... No zgódź się - dałem mu buziaka. Łukasz westchnął i położył dłonie na moich biodrach.
- To bardzo zły pomysł - wyszeptał.
Chyba moje gadanie przyniosło małe rezultaty.
- Mieliśmy próbować nowych rzeczy - przypomniałem.
- Nie jestem, kurwa, sadystą, żeby robić krzywdę osobie, którą kocham.
- Nie zrobisz mi krzywdy - dałem mu buziaka. - Więc spróbujemy?
- Będę tego żałował - stwierdził i oparł głowę o moje ramię. Wplątałem palce lewej ręki w jego włosy, a prawą sięgnąłem do paska jego spodni.
Łuki złapał moje nadgarstki i unieruchomił mi je za plecami, lekko mnie tym zaskakując.
- Jeszcze mnie nie namówiłeś - oznajmił, a ja wypiłem się w jego usta. Chłopak całował mnie gwałtownie, jednocześnie trzymając jedną ręką moje nadgarstki razem.
Oderwał się od moich ust i wolną ręką rozpiął mój pasek i wyjął go ze spodni. Odłożył skórzany materiał na kanapę oraz puścił moje ręce, aby zdjąć ze mnie koszulkę. A kiedy ta wylądowała na dywanie, skrępował mi ręce za plecami moim paskiem.
- Wstań - szepnął, a ja podniosłem się i stanąłem przed nim. Łukasz rozpiął moje dżinsy i powoli zsunął je z moich nóg, gdzieniegdzie muskając moją skórę ustami.
Rzucił dżinsy na bok, a następnie zdjął ze mnie bieliznę. Stałem przed nim zupełnie nagi, ale w ogóle mnie to nie krępowało.
Łukasz przesunął dłońmi po moim ciele. Od kolan do tali i z powrotem, patrząc na mnie z zachwytem.
Pochylił głowę i przycisnął usta do mojego brzucha, a po chwili mnie ugryzł, a ja napiąłem gwałtownie mięśnie, bo nie spodziewałem się tego. No i lekko mnie zabolało, bo Łukasz zrobił to dość mocno. Chłopak przesunął usta niżej na moją kość biodrową i znowu mnie ugryzł.
Będę miał siniaki w kształcie jego zębów.
Trochę mnie to bolało nie powiem, że nie, ale wiem, że jak się przyznam, to Łukasz nie zgodzi się użyć paska.
Zsunął usta pod moją kość biodrową i przesunął w stronę mojego przyrodzenia. Najpierw złożył pocałunek na mojej skórze, spotem mnie ugryzł. Jęknąłem sam już nie wiem czy z bólu, czy rosnącego podniecenia.
Łukasz przesunął usta na mojego penisa i złożył na nim kilka pocałunków. Chciałem się cofnąć, bo nie chciałem żeby mnie tam ugryzł. Ale brunet nie pozwolił mi się odsunąć, mocno trzymając mnie za biodra.
Ale nie ugryzł mnie. Cofnął się i opadł na oparcie kanapy.
- Na kolana - powiedział, a ja ukląkłem między jego nogami. Chłopak rozpiął swój pasek i odłożył go na bok, a potem zdjął z siebie spodnie, które wylądowały na moich ubraniach. Zsunął z siebie bieliznę, ale nie do końca. - Do buzi, Marek - dodał, a ja przysunąłem się i wiązałem jego penisa do ust.
Zassałem się na jego główce, a Łukasz złapał mnie za włosy i to dość mocno.
- Mocniej - mruknął. - Postaw go - zażądał, a ja zacząłem obciągać mu, intensywniej ssąc jego członek.
Nie mam pojęcia dlaczego, ale, cholernie, nakręca mnie to, gdy Łukasz w ten sposób się w stosunku do mnie zachowuje.
Oczywiście tylko podczas seksu. W normalnym życiu bym mu na to nie pozwolił i wiem, że on by nawet nie próbował.
Czułem jak jego członek robił się twardszy, większy w moich ustach. Poruszałem jeszcze chwilę głową pieszcząc go aż w końcu Łukasz szarpnął mnie za włosy, a ja wypuściłem jego penisa z ust. Brunet postawił swoje bokserki.
- Czyli chcesz się zabawić, tak? - sięgnął po swój pasek i złożył go na pół, i strzelił nim. Pokiwałem głową i usiadłem na piętach, nadal przez nim klęcząc. - Tak, czy nie? - zapytał i przesunął paskiem po mojej klatce piersiowej.
- Tak - szepnąłem, a Łukasz wodził skórzanym materiałem po moich obojczykach.
Wyglądał, cholernie, seksownie w tej chwili i podniecał mnie na maksa.
Pasek opadł dość mocno na moje ramię, a ja drgnąłem lekko. Łukasz w żaden sposób tego nie skomentował. Ponownie przesunął paskiem po mojej piersi, a potem przesunął go na moją szyję.
- Wstań - powiedział, a ja powoli się podniosłem. - Połóż się na moich kolanach, klatka na kanapie - dodał, a ja zrobiłem, co mówił, chociaż było mi trudno, bo miałem związane ręce.
Jak tylko się położyłem, poczułem dłoń Łukasza na moich pośladkach, które pogładził delikatnie, a po chwili przesunął po nich paskiem.
- Masz powiedzieć, jeśli będzie bardzo bolało - oznajmił, a ja pokiwałem głową. - Marek - upomniał mnie.
- Powiem - oznajmiłem, a on przesunął palcem wskazującym między moimi pośladkami, stymulując przez chwilę moją dziurkę, co wyrwało kilka jęków z moich ust.
Trochę się bałem, nie powiem, że nie. Wiem, że będzie bolało, byłem na to przygotowany. Nawet na to, że mogą popłynąć mi łzy.
- Chcesz liczyć? Czy ja mam to zrobić? - wodził krawędzią paska po moich podkładkach.
- Ty - szepnąłem.
- No to ty masz liczyć, Marek - oznajmił i uderzył paskiem o moje pośladki, a ja drgnąłem.
- Jeden - powiedziałem. Bolało, ale nie było tak źle jak się spodziewałem. Czułem pieczenie w miejscu, gdzie skóra spotkała się z paskiem. Łukasz przejechał dłonią po moim tyłku, a po chwili znowu uderzył mnie paskiem, a po salonie rozległ się plask. - Dwa - szepnąłem. Piekło bardziej niż się spodziewał. Łuki palce lewej dłoni wplątał w moje włosy na potylicy i po raz kolejny mnie uderzył, a ja jęknąłem cicho, ale nie kazałem mu przerwać. - Trzy - wymamrotałem. Widziałem, jak chłopak pokręcił głową, ale nic nie powiedział. Zamachnął się i pasek znowu opadł na moje pośladki. Miałem wrażenie, że uderza mnie coraz mocniej. Skóra piekła mnie już niemożliwie. - Cztery - wyszeptałem. Łukasz pociągnął mnie lekko za włosy, bo chowałem twarz w kanapę, aby nie widział jak się krzywię.
- Trzymaj tak głowę, bo zaraz, kurwa, skończymy to zabawę. Nie chcę żebyś się udusił, do chuja - warknął i pasek po raz kolejny opadł na moje pośladki. Mocniej niż dotychczas.
Robił to jebaniec specjalnie. Żebym więcej tego nie chciał. Zaczął lekko, a teraz uderzał coraz mocniej.
- Ile? - pociągnął mnie za włosy.
- Pięć - Powiedziałem cicho. W moich oczach zebrały się łzy, ale nie chciałem tego pokazać, więc je zamknąłem. Ale pośladki bolały mnie już, cholernie, mocno, a skóra piekła na maksa.
Pasek po raz kolejny opadł na mój tyłek. Mocniej niż wcześniej. Bolało dużo bardziej niż się spodziewałam. Czułem jak spod powieki uciekło mi kilka łez. - Sześć.
- Wystarczy - oznajmił.
- Ej, nie - zaprotestowałem. - Łukasz no.
- Kurwa, powiedziałem, że koniec to koniec. Zaraz cię zaknebluję i nie będziesz dyskutował - rzucił pasek na podłogę. - Wstań - dodał. A gdy to zrobiłem popchnął mnie lekko na kanapę, a ja na niej ukląkłem, opierając klatkę o oparcie. - Nie ruszaj się, zaraz wracam - oznajmił i wyszedł z salonu. Po chwili wrócił z lubrykantem. Stanął za mną. Usłyszałem jak otwiera opakowanie, a po chwili poczułem jego palce na mojej dziurce. - Masz pojęcie jak podniecająco teraz wyglądasz? - zapytał w wsunął we mnie palec, a ja jęknąłem. - Taki wypięty i czekający żeby coś w Ciebie włożyć - wymamrotał mi do ucha, a ja naparłem biodrami bardziej na jego rękę, a on włożył we mnie drugi palec. - Jaki chętny - przesunął ręką po moich plecach i złapał mnie za włosy. - Chcesz żebym cię już wyruchał? - spytał, pieprząc mnie swoimi palcami. - Chcesz, kurwa? Czy mam cię zostawić takiego nagrzanego, podnieconego na maksa? - mówił mi wprost do ucha. Nakręcał mnie tym niesamowicie. Nie sądziłem, że mogę być podniecony do tego stopnia. - A może chcesz żeby ktoś inny cię zerżnął? A ja tylko popatrzę? - mówił. Wiem, że na to, to by w życiu nie poszedł. I ja tego nie chciałem i Łukasza bym w życiu nie namówił.
Nie wiem jak długo posuwał mnie palcami, ale byłem już na skraju orgazmu, kiedy je ze mnie wysunął, przez co jęknąłem sfrustrowany, a on się tylko roześmiał.
Znowu usłyszałem otwierane opakowanie od żelu, a już po chwili poczułem w sobie penisa Łukasza, który wsunął się we mnie po samą nasadę.
Brunet poruszał się we mnie szybko i miałem wrażenie, że celowo pieprzy mnie pod takim kątem, aby nie stymulować mojej prostaty.
Jego dłoń kilka razy jeszcze opadła na moje pośladki, co wywoływało, cholerne, pieczenie mojej skóry, ale teraz miałem to gdzieś. Będę się martwił jutro, gdy nie będę mógł usiąść.
Łukasz poruszał się we mnie szybko i gwałtownie, a gdy zmienił kąt pod jakim mnie posuwał, zaczął stymulować moją prostatę, co wywoływało moje głośne jęki.
Nie potrzebowałem dużo czasu żeby dojść. Osiągnąłem orgazm, głośno jęcząc imię mojego chłopaka i spuszczając się w jego dłoń, którą położył na moim członku.
Łukasz doszedł kilka chwil później, spuszczając się we mnie. Rzadko to robił. Zazwyczaj tylko wtedy, gdy mieliśmy brać razem prysznic tak jak dziś.
Wysunął się ze mnie i oparł głowę o mój kark, jednocześnie uwalniając moje ręce.
Odsunął się, a ja zszedłem z kanapy.
- W porządku? - objął mnie w pasie i przesunął palcami po moich pośladkach.
- Chyba tak. Pod prysznic - dałem mu buziaka. - Czuję jak twoja sperma płynie mi po udach - wymamrotałem i pociągnąłem go do łazienki.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top