Rozdział 11: Łukasz part II

W rozdziale występują sceny nieodpowiednie dla osób poniżej 18 roku życia...

Będzie dużo literówek, bo tego nie sprawdzałam, bo chciałam jak najszybciej dodać. Jutro wieczorem to ogarnę.

Moje dłonie przesunęły się po ciele Marka, wsuwając się pod jego koszulkę, która jeszcze miał na sobie. Odchyliłem lekko głowę, bo chłopak, który siedział na moich kolanach całował moja szyję, ciągnąc mnie lekko za włosy.

Złapałem za krawędzie koszulki Marka i odsunąłem się troszkę od niego.

- Ręce do góry - szepnąłem.

- Będziesz do mnie strzelał? - zażartował, ale uniósł ręce.

Chciałem to skomentować, ale się powstrzymałem przed tym, bo chciałem powiedzieć coś naprawdę głupiego. Wiec tylko się zaśmiałem i rozebrałem go, rzucając bluzkę na siedzenie obok.

Marek nie pozostał mi dłużny i ściągnął ze mnie bluzę pod którą nic nie miałem. Gdy tylko moje ubranie wylądowało na siedzeniu obok nas, objąłem Marka mocno w pasie i złączyłem nasze usta. Blondyn odwzajemnił pieszczotę od razu ją pogłębiając. Nie dał mi się zdominować, walczył ze mną, na co uśmiechnąłem się w jego usta. Podobało mi się to. W ogóle Marek, cholernie, mnie kręci.

Przesunąłem dłonie na biodra blondyna, a po chwili na guzik jego rurek, by je rozpiąć. A gdy to zrobiłem, moje ręce powędrowały na plecy mojego chłopaka, aby po chwili zsunąć się i wsunąłem prawą dłoń w jego bieliznę. Zacisnąłem lekko palce na jego pośladku, a Marek jęknął w moje usta.

Oderwałem się od warg mojego chłopaka i zacząłem składać pocałunki na jego ciele. Zassałem w kilku miejscach jego skórę na szyi i obojczykach. Chłopak zacisnął palce w moich włosach i westchnął, gdy przycisnąłem usta do jego klatki piersiowej. Marek odchylił się lekko i nacisnął łokciem na kierownicę, co spowodowało uruchomienie klaksonu. Odskoczył jak oparzony, bo się przestraszył, a ja się roześmiałem.

- Poczekaj - wymruczałem i wyjąłem kluczyki ze stacyjki, rzuciłem je na siedzenie obok, ale spadły z niego na wycieraczkę. Sięgnąłem pod moje siedzenie i nacisnąłem guzik, aby odsunąć siedzenie na maksa do tyłu, abyśmy mieli trochę więcej miejsca.

Marek w tym czasie zdążył rozpiąć moje dżinsy i włożyć mi rękę w bokserki, aby wziąć w dłoń mojego penisa. Westchnąłem, kiedy przejechał dłonią po całej długości. Spojrzał mi w oczy i uśmiechnął się, cały czas robiąc mi dobrze.

- Fajna zabawka, co?

- Mam taką samą - zauważył i się zaśmiał, a ja mu zawtórowałem.

Złączyłem nasze usta w pocałunku i znowu wsunąłem dłoń w spodnie blondyna. A po chwili do prawej dołączyła też lewa dłoń i przesunąłem palcem wskazującym między jego pośladkami, a marek bardziej naparł biodrami na mnie, jakby już chciał żebym włożył w niego palec.

- Łuki - oderwał się od moich warg, a jego dłoń zatrzymała się na moim członku. - Mam go wziąć do buzi? - zapytał i zagryzł dolną wargę, zerkając na mojego penisa.

Dobry Boże... Ten chłopak jest spełnieniem moich fantazji...

- Jeśli chcesz, kochanie... Wiesz, że to lubię - szepnąłem.

- A nie możesz po prostu powiedzieć "obciągnij mi"? - zaśmiał się.

- Mogłem, ale chciałem sprawdzić, czy ty chcesz, czy zaproponowałeś i liczyłeś, że powiem nie - wyjąłem prawą dłoń z jego spodni.

- Nie pytałbym jakbym nie chciał... W sumie to mi się to podoba - dał mi buziaka, a ja się uśmiechnąłem.

- No to mi obciągnij - zabrałem ręce z jego ciała, a Marek przeszedł na fotel pasażera. Rzucił nasze ciuchy na tylne siedzenie, a ja w tym czasie zsunąłem z siebie spodnie i bieliznę. Maruś ukląkł na fotelu i pochylił się nade mną, a potem wziął mojego penisa w dłoń, a na główce zamknął swoje usta.

Wplątałem palce lewej ręki wplątałem w jego miękkie włosy. Westchnąłem, gdy mój chłopak zassał się na moim penisie i lekko zacisnąłem pięść w jego włosach.

Pochyliłem się w prawy bok, aby sięgnąć do spodni Marka, aby zsunąć je z jego pośladków. Nie mam pojęcia jak on wciągnął na siebie tak obcisłe spodnie, ale na miałem mały problem zsunąć mu je pod pośladki.

Przesunąłem kilka razy dłonią po jego skórze, muskając ją delikatnie. Potem wsunąłem palce między pośladki mojego chłopaka. Wodziłem palcem wskazującym wokół jego dziurki, a on jęknął nadal mając w ustach mojego penisa.

- Maruś... Poczekaj chwilę, podnieś się - poprosiłem i zabrałem rękę z jego tyłka. Chłopak podniósł się i spojrzał na mnie pytająco, a ja sięgnąłem do tyłu, do jego plecaka po żel. - Bez niego byłoby problematycznie.

- Jakoś byśmy sobie poradzili - zauważył.

- Zdejmij spodnie i chodź do mnie - powiedziałem, a gdy chłopak znowu znalazł się na moich kolanach, pocałowałem go, obejmując mocno w pasie. Marek ułożył dłonie na mojej szyi. Pogłębiłem pieszczotę, wsuwając język do ust mojego chłopaka, ale tym razem nie pozwoliłem mu na walkę o dominację. Od razu pokazałem mu, kto będzie górą, że się tak wyrażę.

Odłożyłem żel na siedzenie i przesunąłem dłońmi po ciele Marka. Od pośladków na łopatki i z powrotem.

- Łuki... Nie chcę cię poganiać, ale... Szybciej - wymruczał w moje usta, a ja się zaśmiałem. Specjalnie to robiłem. Chciałem go maksymalnie nakręcić i to dawało skutki, gdy go tak obmacywałem, bo marek kręcił się niespokojnie na moich kolanach i ocierał się o mój członek.

Przycisnąłem usta do do ramienia mojego chłopaka i złożyłem na nim kilka pocałunków, na co marek jęknął i pociągnął mnie za włosy.

- Gorąco mi - wymamrotał, a ja sięgnąłem do guziczka na drzwiach i uchyliłem trochę szyby z tyłu. To niewiele da, pewnie nic, ale chociaż szyby nie będą tak zaparowane.

- Może wolisz iść na maskę? - szepnąłem mu do ucha. - Albo wezmę cię, jak będziesz się opierał rękami o bagażnik?

- A nikt nas tu nie zobaczy? - odsunął się trochę.

- Maruś... Ja tylko żartowałem. Maska i bagażnik to są dobre pozycje na szybkie rżnięcie, a nie na pierwszy raz - pocałowałem go.

- To zobaczy nas ktoś, czy nie? - nie dał mi się pocałować.

- No nie...

- Ok - przerwał mi i przesiadł się na siedzenie pasażera. Wciągnął na siebie trochę spodnie żeby nie wysiadać nago. - No na co czekasz? - zapytał i wysiadł. Popatrzyłem za nim przez chwilę w szoku. Nie spodziewałem się tego.

- Jesteś spełnieniem moich wszystkich fantazji, Marek - oznajmiłem, kiedy dołączyłem do niego, poprawiając na sobie spodnie, które miałem zsunięte.

Blondyn tylko się do mnie uśmiechnął i stał oparty o tył auta. Postawiłem lubrykant na klapie od bagażnika i oparłem ręce po obu stronach ciała mojego chłopaka.

- Mówiłeś to już - objął ramionami moją szyję, a ja pocałowałem go mocno. Przesunąłem dłońmi po jego ciele i znowu zsunąłem mu dżinsy pod pośladki. Oderwałem się od jego ust.

- Odwróć się, skarbie - wymruczałem, a blondyn od razu to zrobił. - Oprzyj przedramiona na klapę, będzie ci wygodniej - dodałem, wyciskając żel z tubki na swoje palce. Marek stanął tak jak mu poradziłem, a odstawiłem żel na dach i objąłem Marka w pasie lewą ręką i pocałowałem jego kark, jednocześnie przesuwając palcami prawej dłoni między pośladkami. Nie przestraszył się tak jak się spodziewałem, nie spiął się gwałtownie, ale naparł biodrami na moja dłoń. - Jaki chętny - wymruczałem mu do ucha i muskałem palcem wskazującym jego dziurkę, ale nie wsuwałem go w niego.

- No Łukasz - znowu naparł na mnie biodrami, a ja cofnąłem trochę dłoń i pocałowałem jego bark. - No weź...

- Co mam wziąć? - powstrzymywałem śmiech.

- No mnie - jęknął, a ja się uśmiechnąłem.

- Nie tak szybko, skarbie... - mówiłem mu do ucha. - Najpierw muszę cie rozciągnąć... - wsunąłem w niego trochę palec wskazujący, a mięśnie blondyna od razu gwałtownie się zacisnęły. - Nie chcę żeby cię bolało - dodałem. - W porządku? Nie boli?

- Nie - wyszeptał, a ja poruszyłem delikatnie palcem w jego wnętrzu. Nie wsunąłem go głębiej, ale poruszałem nim delikatnie, aby mięśnie Marka szybciej puściły.

Już po chwili wsunąłem palec do końca, a Marek westchnął cicho. Wsuwałem i wysuwałem z niego palec, a chłopak wzdychał cicho i napierał mocniej biodrami na moja rękę.

Włożyłem w niego drugi palec, a chłopak jęknął dość głośno.

- Nie możemy być głośno, słonko... Nie jesteśmy w aucie - wymruczałem mu do ucha i wsunąłem w niego palce jeszcze raz, stymulując jego prostatę, a chłopak znowu jęknął.

- I co nam zrobią? Dadzą mandat? - westchnął.

- Nie wiem... Nigdy nikt mnie nie przyłapał na seksie w takim miejscu... Ale pewnie tak - oznajmiłem i powoli wsunąłem w Marka trzeci palec. - Nie boli? - pocałowałem jego szyję.

- Nie - westchnął, a ja poruszyłem palcami w jego wnętrzu. Marek jęczał, a to nakręcało mnie jeszcze bardziej. Było mi ciasno i niewygodnie w spodniach. - Szybciej - jęknął mój chłopak, a ja zacząłem pieprzyć go palcami jeszcze mocniej i szybciej.

- Chcesz tak dojść? Od moich palców? Czy wolisz w sobie mojego kutasa? - wymruczałem mu do ucha. Wiem, że Marek lubi jak mówię do niego w ten sposób, gdy do czegoś między nami dochodzi. I że w ogóle lubi to, że jestem bezpośredni.

- Wole twojego kutasa - powiedział po prostu, a ja się uśmiechnąłem i wyjąłem z chłopaka moje palce. sięgnąłem po żel i wycisnąłem go na swoje palce, a potem rozprowadziłem go po swoim penisie. Odstawiłem opakowanie i położyłem dłonie na ciele mojego chłopaka. Przesunąłem nimi po jego szczupłych udach i pocałowałem jego szyję. - No wejdź już we mnie - westchnął, a ja się zaśmiałem. Złapałem go lewą ręką za biodro, a prawą, nakierowałem członek na jego dziurkę i wsunąłem się w niego trochę.

- Nie boli?

- Nie... No szybciej - poganiał mnie, a ja tylko pokręciłem głową i wsunąłem się w niego bardziej, a w końcu byłem w nim po sama nasadę. Poruszyłem się w nim powoli.

Z każdym kolejnym ruchem moje pchnięcia były mocniejsze, a marek jęczał, bo stymulowałem jego prostatę. Co chwile z jego ust uciekało moje imię i to, kurewsko, mnie nakręcało.

Zaciskałem dłonie mocno na biodrach Marka, a chłopak oparł głowę na swoich przedramionach i jęczał w nie, chcąc stłumić trochę swój głos.

Zmieniłem trochę kąt moich pchnięć, chciałem żeby Marek miał orgazm analny, bo ten podobno jest dużo lepszy, a chciałem, żeby było mu jak najlepiej. Przesunąłem lewą rękę po jego ciele i objąłem go nią, przyciskając swoja klatkę piersiową go jego pleców. Przysunąłem usta do jego ucha i musnąłem je lekko wargami. Wyrwał mi się cichy jęk, a chłopak odchylił głowę, więc przycisnąłem wargi do jego szyi i zrobiłem mu malinkę.

Zsunąłem prawą rękę po jego ciele wzdłuż uda i wróciłem nią na jego pośladek.

Marek jęknął głośno, kiedy wszedłem w niego mocno.

- O Boże... Łuki! - odchylił głowę do tyłu i przekręcił ją lekko w moja stronę, więc wykorzystałem moment i go pocałowałem.

Cały czas posuwałem go mocno i szybko. Chciałem dać mu zajebisty orgazm. W ogóle to sądziłem, że pójdziemy ze sobą na całość dużo później. Bo sądziłem, że Marek jest do tego taki chętny, ale jednak będzie się trochę bał i stresował. A jak się okazało mój chłopak na swój pierwszy raz daje mi się, dosłownie, rżnąć stojąc oparty o bagażnik mojego auta.

Marek doszedł chwilę później, jęcząc moje imię i spuszczając się w moją lewą dłoń, którą położyłem na jego członku, aby sperma nie wylądowała na karoserii.

Poruszałem się w Marku jeszcze chwilę, a kiedy czułem, że zaraz dojdę, wysunąłem się z niego i dokończyłem ręką, bo jak spuściłbym się w moim chłopaku... To byśmy nabrudzili.

Marek odwrócił się, poprawił ubranie i oparł plecami o samochód i odchylił głowę do tyłu. Ja w tym czasie doprowadziłem się do porządku za pomocą chusteczek, które miałem w schowku i ogarnąłem swoje ubranie. Wróciłem do Marka i objąłem go w pasie, chłopak uśmiechnął się do mnie i wtulił w moje ciało.

- W porządku? - pocałowałem go w głowę.

- Mhymm... Fajnie było - szepnął. - Serio nie spodziewałeś się, że będę chciał dziś? Uwierzyłeś w ten kit o wodzie? - spojrzał mi w twarz.

- Tak... Bo nie sądziłem, że na pierwszy raz wybierzesz auto... Spodziewałem się raczej, że to będzie u mnie albo u ciebie - dałem mu buziaka.

- Nieważne gdzie, ważne z kim - stanął na palcach i objął ramionami moją szyję.

- Teraz będę się spodziewał wszystkiego, słonko... Nawet tego, że następnym razem wyciągniesz pejcz i kajdanki - zaśmiałem się.

- Nie podsuwaj mi pomysłów... Ale to fajny pomysł... Dałbyś mi się związać? - zagryzł dolna wargę. Zaskoczył mnie lekko tym pytaniem.

- Dałbym - pocałowałem go lekko. - Chodź do auta... - potarłem dłońmi jego plecy. Odsunęliśmy się od siebie i wsiedliśmy do samochodu. Zamknąłem szyby z tyłu i sięgnąłem do wycieraczki między nogami Marka po kluczyki.

- Co ty robisz? - zaśmiał się.

- Kluczyki tu leżą - wyjaśniłem i oparłem policzek o jego udo. Znalazłem kluczyki i gdy się podnosiłem, pocałowałem nagie ramię Marka, a potem go ugryzłem.

- Łukasz! - krzyknął na mnie. - Oszalałeś?!

- Na twoim punkcie... Kompletnie zwariowałem - spojrzałem mu w oczy. - Kocham cię - oznajmiłem, a on się lekko uśmiechnął.

- Ja ciebie też kocham - pochylił się w moją stronę i pocałował mnie lekko.

- Chodź do mnie - szepnąłem, a Marek wgramolił się na moje kolana i objął ramionami moją szyję. Wtuliłem się w niego i przytuliłem mocno, a on bawił się moimi włosami. - Nie jest ci chłodno? - zapytałem.

- Troszkę - przyznał, a ja włożyłem kluczyk do stacyjki i odpaliłem auto, aby włączyć ogrzewanie.

Jeszcze długo siedzieliśmy w aucie rozmawiając i kradnąc sobie co chwilę pocałunki. To było trochę głupie, bo odwiozłem Marka po drugiej w nocy do domu, a miał lekcje na ósmą rano, ale nie narzekał. Przynajmniej do następnego dnia rano.






Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top