Rozdział 15
Ufff udało mi się dodać nowy rozdział jeszcze w tym tygodniu :D
Powiem wam szczerze, że sama się bałam, że nie zdążę, ale jednak się udało:D
Dziękuje wam za cierpliwość w czekaniu na nowy rozdział i za motywacje jaką dajecie mi swoimi opiniami i gwiazdkami :) Oczywiście i tym razem liczę na opinię i komentarze od was:) Ciekawi mnie czy jesteście zadowoleni z takiego obrotu sprawy między nimi :D
Dziś trochę krócej, ale to dlatego, że chciałam skupić się tylko na jednym wydarzeniu :)
Przepraszam za wszystkie błędy jakie mogą się pojawić :((((
Miłego czytania! :*
Pozdrawiam, buziaki :*
Bruno
– Nie skrzywdzę cię. Ufasz mi? – pytam, obejmując dłonią twarz Laury, umożliwiając jej tym samym wtulenie się w nią. Patrzy na mnie swoimi pełnymi obaw oczętami z trudem łapiąc przy tym oddech.
– Tak. – odpowiada niemalże bezgłośnie i wlepia we mnie swój zlękniony wzrok.
– Zamknij oczy skarbie. – mówię łagodnym tonem, gładząc jej policzek. Powoli zamyka powieki i poddaje się moim słowom, zanurzając swoje smukłe palce w moich włosach. Całuje jej usta, policzek, żuchwę i delikatną skórę szyi. Przygryzam ją, a Laura odchyla głowę do tyłu pomrukując i tym samym dając mi znak jak bardzo podoba jej się to, co robię. Czuje jak z każdym kolejnym pocałunkiem, składnym przeze mnie na jej ciele, oddycha coraz szybciej... coraz mniej spokojniej. Zaciągam się jej zapachem, który stał się dla mnie nie odłącznym elementem mojego życia. Uwielbiam go uczuć... Kiedy zasypiam, kiedy się budzę... Jest taki subtelny i pociągający, dokładnie tak samo jak ona.
Unoszę swoje biodra nad jej, ale jedynie po to, by móc mocno do niej przywrzeć. Tak, aby poczuła na sobie moją u granic wytrzymałości erekcje. Chce, żeby poczuła, jak cholernie mocno jej pragnę. – Czujesz? Czujesz, jak mnie podniecasz? – syczę przy jej uchu, jeszcze mocniej napierając na nią biodrami. Ponownie odgina głowę do tyłu, mocno zagryzając wargi. Jej drobne paluszki zaciskają się na moich włosach, lekko przy tym je poszarpując, a ja zaczynam się niecierpliwić... – Odpowiedz. – nakazuje. Chce to usłyszeć z jej ust.
– Czuje Bruno. – za każdym razem, gdy jej pełne usta wypowiadają moje imię, uczucie przyjemności rozlewa się po moim ciele. Może to dziwne, ale naprawdę uwielbiam słyszeć swoje imię z jej ust... A kiedy wypowiada je teraz, przyjemność odczuwam znacznie mocniej... Ale największą przyjemność odczuje wtedy, kiedy usłyszę, jak dojdzie z moim imieniem na ustach...
Znów przywieram do niej ustami, zachłannie i mocno ją całując... wręcz zaborczo. Tak jak bym chciał jej pokazać, że należy tylko i wyłącznie do mnie.
Laura każdy taki pocałunek oddaje mi z równie ogromną żarliwością i zaangażowaniem... Wkłada w nie znacznie więcej odwagi niż dotychczas, jej pocałunki są znacznie śmielsze i bardziej pewne siebie. Całkowicie różnią się od tych nieśmiałych i delikatnych pocałunków.
Gdy moje dłonie zaciskają się na jej piersiach, ona od razu reaguje na ten dotyk. Wygina ciało i mocno mruży powieki. Patrzę na nią, niespokojnie wypuszczając powietrze z płuc... Mógłbym wpatrywać się w nią godzinami i jestem pewien, że ten widok nigdy by mi się nie znudził.
Rozpinam parę pierwszych guzików od koszuli i jednym ruchem ściągam ją przez głowę. Laura wbija wzrok w mój nagi tors i mocno zagryza swoje zaróżowione wargi. Biorę jej dłonie w swoje i kieruje na swoją klatkę piersiową, przesuwając nimi od braków, aż po same pachwiny... Chce, by ona również badała moje ciało, a jej ciepłe dłonie dotykały mojego nagiego torsu.
Po chwili wsuwam dłoń pod jej plecy i szybkim ruchem pozbywam się stanika, który jak najbardziej jest teraz zbędnym elementem jej garderoby. Moim oczą ukazują się jej piękne piersi, a ja musze gwałtowniej zaciągnąć się powietrzem na ich widok... Zaciskam na nich dłonie, a one wręcz idealnie do nich pasują... Rozkoszuje się widokiem jej idealnych piersi, które z czułością zaczynam przygryzać i całować.
Wierci się pode mną i choć próbuje stłumić swój jęk, kompletnie jej to nie wychodzi. Powracam do jej ust i mocno do nich przywieram, jednoczesnej kciukami zahaczając o brzegi jej fig, których szybko się z niej pozbywam. Mógłbym od razu dać mojej małej trochę przyjemności i dotknąć jej rozpalonej kobiecości, ale muszę nauczyć ją odrobiny cierpliwości, jeszcze bardziej podsycić jej pożądanie... Masuje wewnętrzną stronę jej ud, przejeżdżając językiem wzdłuż jej brzucha. Unoszę się nad nią, a dech zapiera mi w piersiach.
Mam ją teraz pod sobą całkowicie nagą i tylko moją. Bezwstydnie lustruje całe jej ciało, dłońmi trzymając ją za uda. Laura ani drgnie... jedynie wpatruje się we mnie swoimi oczami, a jej policzki rozpalają się do granic możliwości. Nasze klatki piersiowe poruszają się, w zawrotnym tępię. Widok jej nagiego ciała poruszającego w górę i w dół przez galopujące bicie serca najprawdopodobniej uzależni mnie jak narkotyk. Zresztą już uzależniło...
– Jesteś cudowna... idealna... wyjątkowa. Lauro, chcę się z tobą kochać, aż będziesz błagać mnie, abym przestał i słyszeć jak wykrzykujesz moje imię, gdy będziesz dochodzić...– mówię, a Laura przyciąga mnie za ramiona do siebie i całuje mnie tak namiętnie, jak jeszcze nigdy. To nie są zwykłe pocałunki, jest w nich coś więcej niż pożądanie. Po raz pierwszy w jej pocałunkach wyczuwam uczucie, którego tak strasznie brakowało mi z jej strony...
Odrywam się od jej ust i zaczynam całować jej szyje, dłońmi nie ustanie błądząc, po całym jej ciele. Całuje po kolei każdy centymetr jej ramion i schodzę niżej by znów poczuć smak jej piersi. Dłonią masuje jej brzuch, zjeżdżając coraz niżej i dotykając w końcu spragnionej mojego dotyku kobiecości. Wilgoć, którą czuje, sprawia, że wszystkie moje mięśnie niesamowicie mocno się napinają... Zagryzam mocno szczękę i z cały sił powstrzymuje się, aby od razu się w niej zanurzyć... Świadomość tego jaka jest podniecona, doprowadza mnie niemalże do szału.
Zaczynam palcem zataczać coraz to intensywniejsze kółka, na co jej oddech znów powraca, tym razem ze zdwojoną siłą. Zaciska z całych sił usta, powstrzymując, cisnące się z jej strun głosowych jęki. Obejmuje moje ramiona i piekielnie mocno wbija w nie swoje idealne paznokcie...
– Jęcz. – syczę, na uczucie wbijanych paznokci w moje ramiona.
Dotykam jej ust swoimi i niespiesznie w suwam w jej wargi język, chcąc głębiej jej zasmakować. Kiedy wsuwam w nią palec, jęczy głośno wprost w moje usta. Dłonie znów wplata w moje włosy i zaciska na nich, nawet nie zdając sobie sprawy, jak każdy jej drapieżniejszy dotyk sprawia, że muszę kontrolować się dwa razy bardziej...
Nie przestając poruszać się w niej palcem, ustami zjeżdżam wzdłuż jej brzucha coraz to niżej. Wyjmuje z niej palce i przejeżdżam wzdłuż jej kobiecości jeżykiem. Głośny jęk wyrywa się z jej ust a mięśnie sztywnieją. Z każdym kolejnym ruchem języka zaczyna wić się pode mną, mimowolnie zaciskając uda.
– Otwórz oczy. – Od razu spełnia moje życzenie. – Rozepnij moje spodnie. – Nakazuje jej i kieruje jej drżące dłonie na mój pasek do spodni. Jego rozpięcie sprawia jej niemałą trudność, gdyż jej dłonie nieustannie drżą... Niepewnym ruchem odpina klamerkę moje paska, muskając przy dłońmi moje pachwiny.
Niecierpliwie się coraz bardziej, więc pomagam jej i ściągam z siebie spodnie wraz z bokserkami i skarpetkami. Niepotrzebne części garderoby odrzucam za łóżku i kiedy i ja jestem zupełnie nagi, Laura nieśmiało ucieka ode mnie wzrokiem.
– Kochanie patrz na mnie. – Uśmiech sam ciśnie się na moje usta. Jej zawstydzenie w tej sytuacji tym razem mnie nie irytuje... Teraz jest to naprawdę słodkie.
– Dotknij. – biorę jej dłoń w swoją i kieruje na moje przyrodzenie i choć stawia na początku lekki opór, oplata go dłonią. Ciepło jej dłoni na moim pulsującym członku sprawia, że mój oddech staje się coraz cięższy, a ukłucie w podbrzuszu narasta do granic możliwości. Muszę się w niej znaleźć! Teraz już!
Unoszę jej ręce nad głowę, nogi jeszcze bardziej rozszerzam, a całe jej ciało dygoczę, niesamowicie jeszcze bardziej potęgując moje podniecenie.
– Bruno poczekaj... boję się. – wydusza z siebie słabym głosem. Ohh jest taka bezbronna, taka delikatna i taka słodka...
– Skarbię, nie bój się, nie zrobię ci nic złego... – całuje jej usta i nie uprzedzając, zdecydowanym ruchem zanurzam się w niej. Błagalny skowyt wydobywa się z jej ust, a ciało próbuje wyswobodzić się spod mojego.
– Spokojnie. – szepce do jej ucha. Wykonuje kolejny ruch, znów słysząc przy uchu jej skomlenie, które graniczy z płaczem... – Kurwa jesteś tak ciasna, a zarazem tak mokra. - sapię wprost w jej usta. Jej ciasne wnętrze, niemalże mnie przyprawia o ból...
– Bruno to boli... Proszę, ja nie wytrzymam. – wije się pode mną, dłońmi łapiąc rampę łóżka i z całych sił próbuje uwolnić się od mojego ciała, ale na to jest już za późno...
– Leż spokojnie i się nie ruszaj. – cedzę przez zęby. Nie potrafię przestać...
Kolejny raz zachłannie się w nią wbijam i zastygam w bezruchu, by nieco ją przyzwyczaić i oswoić, choć kosztuje mnie nie lada wysiłku...
Teraz już nic nie jest w stanie mnie powstrzymać. Nie potrafię już kontrolować się na tyle na ile, powinienem. Po tych kilku sekundach, które trwają dla mnie jak wieczność, znów zaczynam się w niej poruszać.
Kiedy czuje, że jej biodra się rozluźniają, a skomlenie zamienia się w płytki oddech, znów wykonuje intensywniejsze ruchy. Z każdym kolejnym pchnięciem czuje, jak na moim czole i ciele, pojawiają się pojedyncze kropelki potu... Wiem, że powinienem robić to wolniej, leniwiej, ale nie potrafię się powstrzymać. Tak cholernie długo czekałem na ten moment.
Wplatam dłoń w jej włosy i szparę za nie wraz z kolejnym pchnięciem... tłumione jęki, jakie słyszę przy swoim uchu wydawane przez Laurę, jeszcze bardziej pogłębiają moje rytmiczne ruchu.
Jej ciało drży i wije się we wszystkie strony... jęki stają się częste i głośniejsze, Jej biodra zaczynają zgrywać się z moim rytmem, a jej dłonie wplatają się w moje, tak jak by potrzebowała jeszcze większego uczuci bliskości ze mną.
Widzę i czuję, jak Laura zaczyna tracić kontrolę nad swoim ciałem, czuje jak mocniej zaciska się na mnie, a zębami mocno wgryza się w moje ramia. Syczę przez zęby na odczuwany ból... ale to nie oznacza, że mi się to nie podoba...
Zmuszam się do zwolnienia ruchów, by móc, choć chwile przedłużyć jej rozkosz... Po chwili jednak wzmacniam ruchy... by dać jej w końcu to, na co zasłużyła...
– Bruno!!! – krzyczy, gdy kompletnie traci kontrolę nad swoim ciałem... gdy każdy jej mięsień się na mnie zaciska, a ciało pręży się w potężny łuk. Oddech wciąż pozostaje niespokojny i nierównomierny, wręcz tak jak by nie mogła go spokojnie zaczerpnąć.
Mimo że moja mała już doszła, ja jeszcze nie... Przyspieszam jeszcze bardziej, pragnąc spełnienia. Dłonie zaciskam na jej biodrach, wbijając w nie palce. Sapię przy jej uchu, wykonując ostatni ruch...
Walczę ze sobą, jak mogę, ale wiem, że nie dam rady.
Jestem skończonym skurwysynem, że jej to robię... Ale muszę to zrobić to raz... a dwa niepohamowanie tego chcę...
Dochodzę w niej...
Laura
Oddech ani na moment nie ustaje... wciąż galopuje, a policzki nadal rozgrzane są do czerwoności. Nie chce myśleć teraz o niczym. Chcę żyć tym, co tu i teraz i nie zamartwiać się jak duży błąd mogłam właśnie popełnić...
Bruno przyciąga moją twarz do siebie i szaleńczo pochłania moje usta po doznaniu, które zawładnęło przed chwilą moim ciałem, które sprawiło, że całkowicie straciłam nad sobą kontrolę... Odrywam się na moment od jego ust i zanurzam wzrok w jego pociemniałych intensywnych tęczówkach. Nasze mokre czoła stykają się ze sobą, a dłonie splatają się w żelaznym uścisku.
– Wiem, że bolało... wybacz, że nie przestałem, gdy prosiłaś. – słyszę skruchę w jego głosie, choć nie wiem, czy potrzebnie... było to nieuniknione. Zsuwa się ze mnie i układa przy mnie na boku, odgarniając włosy z mojego policzka.
– Wszystko jest porządku. – uśmiecham się blado, nie mogąc oderwać wzroku od jego ciemnych jak heban oczu.
– Byłaś cudowna... – mówi wprost w moje usta.
– Teraz to ty nie kłam. – Doskonale znajdę sobie sprawę z tego, że to nie był pewnie najlepszy seks w jego życiu. Przez jego łóżku przewinęło się wiele kobiet, z pewnością z większymi umiejętnościami niż moje. No cóż... nie mam żadnego doświadczenie na temat seksu, w przeciwieństwie do niego. Nie znam jego preferencji... nie wiem co lubi. Więc jak mogłam sprostać jego wymaganiom?
– Nie kłamię... mógłbym cię pieprzyć całymi dniami i we wszystkich możliwych pozycjach. Seks z tobą jest dla mnie naprawdę wyjątkowy, a twój brak doświadczenia absolutnie mi nie przeszkadza. Z chęcią nauczę cię wszystkiego, a szczególnie tego jak być zarówno grzeczną jak i niegrzeczną. – ton jego głosu i wypowiedziane słowa sprawiają, że dopiero co ochłonięte policzki, znów oblewają się krwistą czerwienią, a kręgosłup sztywnieje. Jego bezpośredniość już chyba zawsze, będzie mnie rozbrajać.
Cholera jasna co ja robię? – nagle jak bym oprzytomniała i zaczęła zdawać sobie sprawę z tego, co właśnie zrobiłam. Znów powraca moje trzeźwe myślenie, a ja zdaję sobie sprawię, że całkowicie dałam mu nad sobą zawładnąć, pozwoliłam mu na to, aby zrobił ze mną, co tylko zechce... oddałam mu się! Oddałam mu jedną z najcelniejszych rzeczy dla mnie...
– Bruno dziś ci uległam... ale nie myśl, że tak będzie zawsze.– zaczynam niespokojnie się wiercić na łóżku i jeszcze bardziej naciągać na siebie kołdrę.
– Zawsze mi ulegasz... czy tego chcesz, czy nie. – jego kąciku ust unoszą się delikatnie w lekceważącym uśmiechu. Jego ton głosu jest przenikliwy i cholernie pewnym siebie, a ja wiem, że ma rację. Zawsze jest tak, jak on chce i choć ja buntuję się, jak tylko mogę i walczę z nim, ostatecznie zawsze ląduje na przegranej pozycji.
Moje ciało już nieco ochłonęło, a jego słowa znów przyprawiły mnie o waleczną postawę. Dotyk jego wciąż rozpalanego ciała, na mojej nagiej skórze zaczyna mnie krępować...Podnoszę się jak oparzona do pozycji siedzącej i zasłaniając się kołdrą, sięgam po koszulkę nocną. Jednak nim zdążę ją przekręcić w dłoniach, Bruno jednym ruchem wyrwa mi ją z dłoni i wyrzuca na podłogę za łóżko.
– Co ty robisz? – wykrzykuje, mocniej dociskając kołdrę do ciała.
– To nie będzie ci potrzebne. Nie chce, aby cokolwiek nas dzieliło. – Jego dominujący ton głosu, powoduje, że nawet przełknięcie śliny i złapanie spokojnego oddechu staję się wyczynem nie do przejścia.
Co on ze mną robi? Nie rozumiem jak kilka słów wypowiedzianych przez niego potrafi sprawić, że rozsypuje się na kawałki.
– Mam spać z tobą nago? – pytam z niedowierzaniem.
– Tak. Chcę czuć twoją aksamitną i pachnącą skórę na swoim ciele, gdy będę zasypiał. Potrzebuje tego. – wyciąga dłonie i kiedy nie wykonuje żadnego ruchu, przyciąga mnie do siebie i zaborczo przytula. Moje pośladki dotykają jego podbrzusza... a ja czuję, każdy jego mięsień klatki piersiowej na swoich plecach... Czuje, każdy jego oddech, który po chwili zgrywa się z moim. – Jesteś dla mnie najważniejsza. Nigdy o tym nie zapominaj. – mówi, całując mój kark, a ja coraz bardziej zaczynam się bać, że przepadnę w nim bez reszty...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top