"Wyruszamy na poszukiwania!"
Gaara
-"Na długo przed powstaniem wiosek, za czasów wiecznych wojen, Shinju, drzewo czczone niczym bóstwo raz na tysiąc lat rodziło Owoc Czakry. Mimo zakazu, który mówił o tym, że owocu nie wolno było zjadać, Księżniczka Kaguya Ōtsutsuki zjadła owoc, po czym wykorzystała nabytą czakrę do zakończenia wojen. Według legend klanem najbardziej spokrewnionym z księżniczką, był klan nazwany Kirishima. Poszczególni członkowie odziedziczyli do Kaguyi niesamowite zdolności i niemalże nieskończone pokłady czakry. Ze względu na niesamowite zdolności osoby należące do klanu Kirishima były wyłapywane i wykorzystywane do najróżniejszych prac, czy też do oddzielenia ich niesamowitej czakry od prawowitych właścicieli. Klan ten niemalże wyginął. Jedynie nieliczni członkowie przeżyli."
(Jakbym coś pochrzaniła z tą legendą to Sorki! XD dop. aut.)
Przeczytałem na głos pierwszą stronę. Legendy Klanu Kimi były ciekawsze niż mi się wydawało! Niesamowite, że Kimi jest spokrewniona z kimś pokroju księżniczki Kaguyi! Nieprawdopodobne wręcz!
Przewróciłem na następną stronę. Niestety kartka była całkowicie zniszczona. Nie dało się doczytać co jest na niej napisane.
-Ciekawe, ile ta księga ma lat?- przyszło mi na myśl.
-Kazekage-sama! Zostaliśmy poinformowani o kimś z klanu Kirishima!- zapowiedziała Temari wchodząc do mojego gabinetu.- Podobno zamieszkuje Kraj Ognia.
-Wiesz może gdzie dokładnie?- zapytałem odkładając książkę na bok.
-Niedawno widziano go, jak wychodził z Konohy. Powinno się dać do wytropić, ślady są jeszcze świeże.
-Dobrze. Poproś Hokage o wysłanie tropicieli.- powiedziałem, udając się do wyjścia.
-A ty dokąd? Gaara!- blondynka złapała mnie za ramie.
-Idę powiadomić Kimi i jej przyjaciół. Na pewno pomogą nam w poszukiwaniach.- odparłem wyrywając się z jej uścisku i wychodząc z gabinetu.
Kimi
-Tak więc... może powiecie mi coś o mnie? A potem o sobie? Może mi się coś przypomni!- powiedziałam uśmiechając się do jedenastoosobowej grupy siedzącej przede mną.
-Dobra!- krzyknął blondyn szczerząc zęby.- Nazywasz się Kimi Kirishima, ale to już wiesz... poznałem cię kiedy przybyłaś do Konohy po raz pierwszy. Pamiętam to jakby to było wczoraj! Byliśmy razem w "Ichiraku Ramen", było super dattebayo!- krzyknął niebieskooki rozsiadając się wygodniej na krześle.- Nie widziałem cię przez kilka ładnych lat! Potem przeprowadziłaś się do Konohy. Zdałaś egzamin na genina wioski ukrytej w liściach i dostałaś opaskę od trzeciego Hokage!
-Opuściłaś nas podczas egzaminu na chunnina.- przerwał blondynowi, Kiba.
-W trzeciej części egzaminu uratowałaś mnie, przed piaskiem Gaary! Niestety trafiłaś przez to do szpitala...- dodał chłopak z grubymi brwiami.
-Gdzie? Co? Kiedy? Jak?- pytałam zdezorientowana.
-Lee walczył z Gaarą w trzecim etapie na egzaminie na chunnina. Były to zawody, których skutkiem mogła być nawet śmierć, gdy żaden z zawodników się nie podda, a obaj będą mieli potężne techniki do pokazania swojemu przeciwnikowi. Lee nie potrafi używać technik ninja, ani technik iluzji. Jest za to niesamowity w walce wręcz. Niestety, to nie wystarczyło by pokonać jednoogoniastego Jinchuuriki. Gaara użył piasku i dosłownie zmiażdżył obie lewe kończyny Lee i gdy miał zadać decydujący cios, wkroczyłaś między nich, sama przy tym odrywając.- wyjaśnił Neji.
-Aha?- odparłam zdziwiona. Nie spodziewałam się takiego zachowania po samym Kazekage... wydawał się być miły.
Gaara
Powoli i ostrożnie wszedłem do mojego mieszkania. Z mojego salonu usłyszałem dźwięki rozmów. Już miałem się pokazać, gdy usłyszałem, że mówią o mnie.
-W trzeciej części egzaminu uratowałaś mnie, przed piaskiem Gaary! Niestety trafiłaś przez to do szpitala...-powiedział Lee.
Wspomnienie z tamtego wydarzenia wróciło do mnie ze zdwojoną siłą. Przed oczami miałem widok zakrwawionej Kimi. Widziałem jak zanoszą ją na noszach do szpitala Konohy. Widziałem jak odwiedzałem ją kiedy była nieprzytomna. Jak leżała w szpitalnym łóżku, nieświadoma tego co się dzieje wokół niej. Jak wpadłem w szał po ataku Sasuke i jak uciekłem z wioski z rodzeństwem. Jak Naruto mnie pokonał i nauczył, że siła rodzi się wtedy, kiedy chcemy kogoś chronić... to zwane jest miłością. Potem ciemność.
Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku, na wspomnienie tamtych wydarzeń.
-Gaara użył piasku i dosłownie zmiażdżył obie lewe kończyny Lee i gdy miał zadać decydujący cios, wkroczyłaś między nich, sama przy tym obrywając.- usłyszałem końcówkę monologu Nejiego.
-Aha?- odparła zdziwiona Kimi. Pewnie teraz wydałem się dla niej potworem!
-Zmieniłem się, a wiesz co w tym było najlepsze? Najlepsze było to, że zmieniłem się dzięki tobie.- powiedziałem wychodząc zza rogu i uśmiechając się do wszystkich ciepło.
-Ooo Gaara! Jesteś już! I jak poszukiwania dattebayo?!- zapytał Naruto, gwałtownie wstając z krzesła i przy tym je przewracając.
-Uważaj, matole!- skarcił go Kiba.
-O co ci chodzi?! To było przez przypadek.- blondyn zrobił obrażoną minę. Kimi zaśmiała się, patrząc na tę scenę.
-Nie ciekawi was po co przyszedłem?- zapytałem.
-To twoje mieszkanie?- odparł Naruto z głupim uśmieszkiem.
-Znalazłem co nie co o twoim klanie Kimi, a jeden z jego członków jest poszukiwany. Widziano go jak wychodził z Konohy.- powiedziałem, nie zwracając uwagi na komentarz ze strony Uzumakiego.
-Naprawdę!- teraz Kirishima poderwała się z krzesła, ale go nie przewróciła.
-Tak.
-No to musimy go znaleźć!- krzyknęła zdeterminowana.
-Nie ma mowy, Kimi. Zostajesz tutaj i ćwiczysz zapomniane przez ciebie techniki.- powiedziałem ze splecionymi rękoma na klatce piersiowej.
-Nie! Ja muszę z nim porozmawiać! To moja szansa na, być może, odzyskanie pamięci!- krzyknęła po raz drugi.
-Pozwól jej iść, Gaara. Pójdziemy z nią puki nie znajdzie tego kolesia z jej klanu. Nie martw się!- powiedział Kiba zakładając ręce za głowę i bujając się na krześle.
-Będziecie miel na nią oko?- zapytałem, ale odpowiedź wydawała się oczywista.
-Jasne dattebayo!- krzyknął uradowany Uzumaki.
-Niech będzie, ale ty Naruto musisz nauczyć ją Kage Bushin no Jutsu (technika podziału cienia). Nauczycie ją jeszcze Henge no Jutsu (przemiana), Kawarimi no Jutsu (podmiana) i Nawanuke no Jutsu (pozwala przeciwnikowi uwolnić się, jeśli jest związany). Jeśli chodzi o jej rodzinną technikę Nenriki ido no jutsu to... będziecie musieli poprosić o wytłumaczenie jej, osobę z klanu Kirishima. To powodzenia!- powiedziałem uśmiechając się delikatnie.
-Dobra! Kimi, pakuj się! Wyruszamy za godzinę dattebayo!- krzyknął Naruto udając się do wyjścia z mieszkania.- Pójdziemy kupić na drogę trochę jedzenia. Spotkamy się pod bramą!
W mieszkaniu zostałem tylko ja i Kimi. Dziewczyna zaczęła pakować do swojego plecaka najpotrzebniejsze rzeczy: broń, wodę, ubrania na zmianę i kilka zwojów.
-Co o mnie myślisz?- wypaliłem, w końcu.
-A-ale, że w jakim sensie?- zapytała jąkając się przy tym.
-Chodzi mi o to, czego dowiedziałaś się od przyjaciół z Konohy. O tym egzaminie na chunnina.
-Aha... nie wiem... nie wiem co o tobie myśleć. To co usłyszałam od Naruto, Lee i Nejiego zaskoczyło mnie. Wydawałeś się... nawet miły, kiedy się obudziłam.- odparła drapiąc się po karku.
-Chcę ci tylko powiedzieć, że to przeszłość. Zmieniłem się. Zostałem mianowany na Kazekage po to, aby ludzie mnie zaakceptowali jako nie tą bezduszną maszynę do zabijania, ale jako mnie... jako Gaarę.- powiedziałem patrząc w jej piękne, szare oczy.- Teraz, chyba musisz się spakować? Nie będę przeszkadzał. Dowidzenia, Kimi!- powolnym krokiem zbliżyłem się do drzwi. Otworzyłem je, ale przed wyjściem się obejrzałem.
Zastałem zarumienioną brązowowłosą dziewczynę, nieprzytomnie patrzącą przed siebie. Uśmiechnąłem się pod nosem i wyszedłem z mieszkania.
Kimi
Przez kilka dobrych minut wpatrywałam się w oddalony punkt przede mną. Gdy się otrząsnęłam nikły uśmiech zagościł na mojej twarzy.
Kontynuowałam pakowanie. Po trzydziestu minutach skończyłam i postanowiłam ruszyć już pod bramę wejściową do Suny. Przewiesiłam plecak przez ramie i wyszłam z mieszkania Gaary.
Zauważyłam jak obładowany Naruto idzie z, nic nie noszącą Sakurą. Uśmiechnęłam się w duchu.
-Pewnie bardzo ją lubi.- pomyślałam.
-Ej! Kimi-chan! Tutaj!- krzyknął blondyn kiwając głową w stronę sklepu.
-Spakowana?- zapytał Kiba.
-Zwarta i gotowa do drogi!- krzyknęłam entuzjastycznie.
-To lubię! Odzywa się w tobie wiosna młodości!- powiedział Lee, wytykając ku mi kciuk uniesiony w górę. Ten koleś jest zdecydowanie nienormalny!
-Ruszajmy.- dodał Shino, jak zwykle spokojnym tonem głosu.
Ruszyliśmy ku bramie wyjściowej z Suny. Zobaczyłam, że przed nią czeka na nas sam Kazekage!
-Chciałem się z wami pożegnać i życzyć powodzenia w podróży.- powiedział z uniesionym kącikiem ust. Nie spostrzegłam nawet kiedy czerwonowłosy podszedł do mnie i mnie przytulił. Trochę niepewnie, ale odwzajemniłam gest.
-Dobra! Nie ma czasu na przytulanie! Ruszajmy dattebayo!- krzyknął Naruto. Kilka toreb z jedzeniem spadło mu, na ziemię.
-Naruto, uważaj! Bo przez ciebie nie będziemy mieli co jeść!- skarciła go Sakura.
-Ale Sakura-chan! To jest dał mnie za ciężkie!- skarżył się.
-Dobra, podzielimy się! On sam tego, przez całą drogę nie będzie niósł!- powiedziałam uśmiechając się i sięgając po jedną z foliówek z prowiantem.
-Dziękuje, Kim-chan!- krzyknął uśmiechnięty od ucha do ucha blondyn.
-Dobra daj te torby.- powiedział Kiba zabierając trochę balastu z rąk niebieskookiego. Zanim się obejrzałam Uzumaki miał tylko dwie pełne folie z ramenem. Zadowolony z takiego obrotu sprawy ruszył przodem.
-Do zobaczenia!- pokiwałam strażnikom i Gaarze wchodząc coraz głębiej w pustynie.
Magia czasu
Dosłownie, kilka sekund temu opuściliśmy tereny pustynne. Słońce już chyliło się ku zachodowi, a nam wszystkim doskwierało zmęczenie.
-Zróbmy postój!- zarządała Sakura. Jak na potwierdzenie swoich słów ziewnęła przeciągle.
-No to kto co robi?- zapytałam.
-Naruto, Sakura, Hinata i Kiba, idziecie po drewno na rozpalenie ogniska. Shino i Neji, idźcie zobaczyć czy w promieniu kilku kilometrów nie ma nikogo podejrzanego. Reszta będzie rozkładać namioty. Gdy wszyscy zbierzemy się w obozie, rozdzielimy warty.- rozkazał Shikamaru.
-A od kiedy ty tu rozkazujesz?- oburzył się Kiba.
-A co? Masz lepszy plan?- zapytał czarnowłosy unosząc jedną brew nieznacznie do góry. Właściciel Akamaru zrobił się czerwony.
-Dobrze, ej chłopaki nie kłóćcie się.- przerwałam im.
Obaj spojrzeli na mnie i przytaknęli. Ledwo się odwróciłam, a już słyszałam jak na siebie warczeli. Przewróciłam oczami.
Magia czasu
Neji i Shino powiadomili nas, że w pobliżu nie ma nikogo podejrzanego. Odetchnęłam z ulgą. Namioty stały już rozłożone. Było po jednym na parę. Lee z Nejim, Shino z Kibą, Ino z Sakurą, Shikamaru z Chojim, Hinata z Tenten, ja w ostatnim, a Naruto stał na warcie. Zmienialiśmy się co dwie godziny. Gdy wreszcie nadeszła poją kolej byłam jeszcze bardziej zmęczona, niż przed drzemką.
-Kimi! Twoja kolej!- powiedział Uzumaki wchodząc do namiotu.
-Dobra.- wymruczałam pod nosem. Wyszłam na zwierze powietrze i usiadłam na gałęzi drzewa, z której miałam widok na cały obóz. Obserwowałam go do czasu, aż nadeszła pora na Tenten. Poszłam do jej namiotu, obudziłam brunetkę i położyłam się obok Hinata. Momentalnie zasnęłam.
Koniec. Dziękuje za przeczytanie. Przepraszam za błędy i zapraszam do komentowania!
Pozdrawiam serdecznie!
Anonimek
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top