"Członek klanu Kirishima"
Znalazłam fajne foto! 😄😄😄 zobaczenie na górze! XDD i nie wiedziałam co wstawić, więc taki mały bonusik. 😉😉
Kimi
-Ktoś tu jest!- wydarłam się w leśną pustkę przede mną. Echo odbijało się od zniszczonych pni drzew. Liście ze złowrogim szelestem opadały na mokrą trawę. Słońce było schowane za czarnymi, deszczowymi chmurami.- Ktoś mnie słyszy?!- krzyknęłam po raz drugi.
Usłyszałam złowrogi chichot. Odwróciłam się w stronę, z której dobiegał i zobaczyłam jego...
Chłopak trochę wyższy ode mnie z burzą krwistoczerwonych włosów opadających mu na czoło. Miętowe oczy wyrażały jedynie chęć mordu. Symbol oznaczający "miłość" na jego lewej skroni obficie krwawił. Z jego ust ponownie wydobył się straszny dźwięk.
Z przerażeniem, przyglądałam się jak piasek z grudy na jego plecach, zaczął podążać ku mnie. Jasnobrązowa materia oplotła się wokół moich nóg i cały czas wynosiła się coraz wyżej.
-Nikt nie jest w stanie mnie zmienić! Tam, gdzie zrodziło się światło, zawsze pojawią się cienie, które z czasem zaczną pochłaniać piękno miłości, które wprowadziłaś do mojego serca!- krzyknął. Zanim zdążyłam odpowiedzieć piasek zacisnął się na moim tułowiu. Z moich ust wypłynęła czerwona ciecz.
-Więc taki był Gaara...- przyszło mi na myśl. Powieki stawały się coraz cięższe. Zemdlałam.
Obudziłam się stojąc na ścieżce, gdzieś w środku lasu.
-Mamo daleko jeszcze?- Usłyszałam za plecami. Moim oczom ukazała się mała, brązowowłosa dziewczynka, trzymająca jakąś kobietę, najprawdopodobniej jej mamę, za rękę.
-Tato tam ktoś jest!- zwróciła się do idącego przed nimi mężczyzny. Ojciec dziewczynki zaczął się gorączkowo rozglądać. Dla bezpieczeństwa wyjął katanę trzymaną w pochwie na plecach. Kobieta wyjęła kunaia podchodząc do dziecka jak najbliżej. Z krzaków przed nimi wyskoczyło 4 ninja.
Cofnęłam się kilka kroków. Nie mogłam zostawić tej rodziny samych! Muszę im jakoś pomóc!
Podbiegłam do brązowowłosej, próbując chwycić przerażone dziecko za rękę i odprowadzić w bezpieczne miejsce. Z przerażeniem stwierdziłam, że nie jestem w stanie złapać dziewczynki. Jakbym była nieistniejącym duchem. Moja dłoń przenikała przez ramie dziecka, które chyba nie zdawało sobie sprawy z mojej obecności.
Rodzice wyskoczyli przed nas i rozpoczęli walkę. Ojciec zręcznie wymachiwał kataną, śmiertelnie raniąc przeciwników, a matka rzucała kunai'ami w punkty witalne wrogów. Trzej ninja padli martwi na ziemie. Ostatni, ledwo żywy rzucił kilkoma szuriken'ami w naszą stronę. Dziewczynka zamknęła oczy. Zobaczyłam jedynie jak zmęczeni rodzice dziecka skoczyli przed nią chroniąc ją od ataków przeciwnika. Z ich ust leciała czerwona, ciepła ciecz.
-Dlaczego?- spytała matka brązowowłosej zaduszonym, ledwo słyszalnym głosem. Ojciec już nie oddychał. Nie żył. Umarł, a zaraz po nim mama dziewczynki. Bezwładne ciała opadły na twardą glebę.
Zakryłam usta dłońmi i zaczęłam krzyczeć. Próbowałam jakoś pocieszyć, załamane obecnym stanem rzeczy, dziecko, ale nie wiedziałam jak powiadomić ją o mojej obecności. Nie wiedziałam nawet jak to się stało, że się tutaj znalazłam!
Zobaczyłam zbliżającą się do nas sylwetkę mężczyzny. Próbowałam przyjrzeć się jego twarzy, ale nie byłam w stanie. Wszystko zaczęło mi się przed oczami rozmazywać. Po raz drugi straciłam przytomność.
-Kimi! Ej, pobudka!- krzyczał ktoś nade mną. Otworzyłam zaspane oczy. Przetarłam je wierzchem dłoni i spojrzałam na osobę, która ośmieliła się mnie obudzić.
-Co jest, Kiba?- zapytałam bruneta siedzącego przy wyjściu z namiotu. Szczerze, nie specjalnie mnie to interesowało... Moje myśli zaprzątała brązowowłosa dziewczynka ze snu.
-Chciałem ci powiedzieć, żebyś wyszła na trening z Naruto. Został powiadomiony, że zaraz po powrocie do wioski idzie na ważną misję rangi S.- prychnął podgardliwie.- Macie mało czasu.
-Dobra już wstaje.- powiedziałam przeciągając się z wyciągniętymi rękami nad głowę. Inuzuka zostawił mnie samą, żebym mogła się przebrać.
Założyłam blado różową bluzkę na krótki rękaw, czarne spodenki, na nie fioletową spódniczkę do kolan, granatowe podkolanówki i czarne buty.
-Gotowa!- krzyknęłam do blondyna, czekającego na mnie na zewnątrz.
-Dobra! No to zaczynamy!- odkrzyknął ukazując rzędy białych zębów.
Magia czasu
Trening trwał już kilka dobrych godzin. Powoli łapałam o co chodziło w Kage Bushin no Jutsu. Z biegiem godzin potrafiłam zrobić swoją, jedną, dokładną kopię!
-Udało się!- krzyknęłam uradowana przybijając piątkę z klonem, który po chwili zamienił się w chmurę dymu. Mruknęłam zawiedziona.
-Musisz jeszcze popracować nad utrzymaniem klona.- powiedział Naruto kładąc mi rękę na ramieniu.
-Wiem wiem... ale prawie mi wyszło! Sam przyznaj!- uśmiechnęłam się do niego. Jego dobry humor był niezwykle zaraźliwy. Przy nim nie da się być naburmuszonym, czy smutnym. Po prostu wodospad pozytywnej energii!
-Dobra, ja bym już musiał się szykować na misję. Niedługo dotrzemy do Konohy dattebayo.
-Tak... dzięki za lekcje, Naruto. Bardzo mi pomogłeś.- powiedziałam czochrając blondyna po włosach. Uzumaki zaśmiał się tylko i ruszył do swojego namiotu, żeby się spakować.
W jeden dzień udało mi się opanować Henge no Jutsu (przemiana), Kawarimi no Jutsu (podmiana) i Nawanuke no Jutsu (pozwala przeciwnikowi uwolnić się, jeśli jest związanym), a także prawie do perfekcji Kage Bushin no Jutsu. Byłam z siebie bardzo dumna.
Kilka godzin później byliśmy już przed stolicą Kraju Ognia. Pożegnaliśmy się z Naruto i Sakurą. Ruszyliśmy za, zostawionymi przez tropicieli, śladami.
Magia czasu
Skakaliśmy z gałęzi na gałąź. Niedawno spotkaliśmy trzyosobowy oddział tropicieli, w którym dowodziła matka Kiby- Tsume Inuzuka. Ruszyliśmy razem z nimi po tropie zostawionym przez, być może, członku klanu Kirishima.
-Stać.- wyszeptał Kiba, zatrzymując się i dając znak ręką, aby inni uczynili to samo. Z napięciem czekaliśmy na nasze następne posunięcie.
Wtedy zobaczyłam jego...
Chłopak o śnieżnobiałych, krótkich włosach i krwistoczerwonych oczach. Na sobie miał biało-szarą bluzkę z rękawami w czarne wzory. Na szyi miał przewiązany czarny, długi do połowy tułowia szal, a na plecach miał katanę ukrytą w ciemnoszarej pochwie.
-To on?- zapytałam uważnie przyglądając się przybyszowi.
-Tak. To on był w Konosze zaledwie wczoraj.- odparła pani Inuzuka.- Teraz trzeba go przesłuchać.- wyjęła kunaia, aby wyrazie czego miec go pod ręką.
-Dobra. Rozdzielmy się. Drużyna 8 niech przejdzie na drugą stronę. Tylko macie to zrobić niezauważenie! Drużyna Guyia od lewej my od prawej, a reszta od frontu.- zarządził Shikamaru. Wszyscy mu przytaknęli. No po prostu urodzony przywódca!
-Już!- wydała rozkaz pani Tsume.
W jednaj chwili wszyscy wyskoczyliśmy z krzaków stojąc w prowizorycznym okręgu. Niewzruszony nagłym zdarzeniem białowłosy rozejrzał się z pogardą wymalowaną na twarzy i podgardliwym uśmieszkiem.
-O co chodzi?- zapytał przeplatając ręce na krzyż, na klatce piersiowej.
-Podaj swoje imię, klan i w jakiej sprawie byłeś w Wiosce Ukrytej w Liściach.- wysyczał Kiba.
-Jestem Akio Kirishima Mitsuko. W Konosze byłem tylko po produkty spożywcze. Teraz wy, z jakiego powodu mnie zatrzymaliście?- odparł obojętnym tonem głosu.
-K-Kirishima?- wydukałam dokładnie przyglądając się czerwonookiemu.
-Tak. Coś się stało?- zapytał marszcząc z zamyślenia brwi.
Usłyszeliśmy szelest. Sekundę później obok białowłosego pojawiła się chmura dymu.
-Ej, Akio! Co się dzieje?- zapytał brązowowłosy chłopak o zielonych oczach, wyłaniając się z, rzuconej przed chwilą, bomby dymnej.
-Ech, nic Haruo. Shinobi z Konohy mają jakąś sprawę.- odparł czerwonooki.
-O co chodzi?- zapytał.
-Mieliśmy za zadanie odnaleźć członka klanu Kirishima, który niedawno odwiedził Wioskę Ukrytą w Liściach.- powiedziałam.
-Akioa już znacie. Ja jestem Haruo Kirishima. Ja i Akio zamieszkujemy te tereny.- wskazał na małą, drewnianą chatkę wzniesioną kilka metrów stąd.
-Dlaczego zależało wam na znalezieniu nas?- zapytał białowłosy.
-Ponieważ chciałam odnaleźć kogoś z rodziny i poznać ją lepiej.- powiedziałam pewna siebie, mimo tego, że wewnątrz cała się trzęsłam.
Obaj patrzyli na mnie, rozszerzonymi do granic możliwości, oczami. W jednej chwili znalazłam się w obięciach ich obu.
-Jesteś z klanu Kirishima?! Dlaczego nic nie mówiłaś?! Myśleliśmy, że zostaliśmy już tylko my!- krzyczał brunet przez łzy radości.
-Czyli wychodzi na to, że jesteście kuzynami Kimi... Powód jest prosty, pochodzicie z tego samego klanu.- skomentował Shino.
-Brawo Shino! Odkryłeś Amerykę!- odparła, delikatnie uśmiechnęła, Ino.
-Amerykę?- wszyscy wbili zdziwione spojrzenia w zakłopotaną blondynkę.
-Cieszymy się, że odnalazłaś rodzinę, Kimi.- zmienił temat Neji.
-Nie będziecie tak stać! Chodźcie! Zapraszamy na kawę!- krzyknął Haruo machając zachęcająco ręką w stronę drewnem chatki.
-No w sumie. Mała kawka nie zaszkodzi. Po takim wyczerpującym pościgu. Poza tym, powrót bez kilkuminutowej przerwy i tak byłby zbyt upierdliwy, jak dał mnie.- odpowiedział Shikamaru.
Domek moich kuzynów okazał się za mały, żeby pomieścić tak liczną grupę ludzi. Tak więc Akio przygotowywał kawę, herbatę i ciasteczka, a brunet dotrzymywał nam towarzystwa na świeżym powietrzu, rozkładając koce, abyśmy mieli gdzie siedzieć. Gdy tylko skończył, podszedł do mnie uśmiechnięty od ucha do ucha i usiadł obok na, rozłożonym przed chwilą, materiale.
-Czego chciałabyś się dowiedzieć, Kimi?- zapytał prosto z mostu.
-Chcę, abyś nauczył mnie naszej rodzinnej techniki i opowiedział o klanie wszystko co wiesz.
-A nie dowiedziałaś się tego od rodziców, z książek, czy ze zwojów?- spytał.
-Rodzice zginęli, poświęcili się dla mnie.- mój humor natychmiast się pogorszył.- Straciłam pamięć i nie pamietam nic, prócz imienia i klanu... nie mogę sobie nic przypomnieć.- dodałam ciszej, ale na tyle głośno żeby zielonooki to usłyszał.
-Aha...- podrapał się nerwowo po karku.- Nie wiedziałem, wybacz.- przytulił mnie na pocieszenie. Wtuliłam się w niego i na chwilę odpłynęłam. Myślami błądziłem po korcącym mnie temacie, a mianowicie:
Dlaczego tak to musiało się potoczyć?
Dlaczego, akurat ja, musiałam stracić pamięć?
I w końcu...
Kim była ta dziewczyna ze snu?
I dlaczego tamten Gaara mówił do mnie w ten sposób?
Kim czerwonowłosy tak naprawdę jest...
Tak w głębi jego serca, a nie tylko z historyjek z przeszłości, które teraz nie mają dla mnie znaczenia...
I tak ich nie pamietam i, być może, nigdy sobie nie przypomnę.
Dziękuję za przeczytanie tym, którzy dotrwali do tego momentu! Jestem z was dumna, że ktoś czyta moje wypociny... tak czy siak:
Czy kuzyni opowiedzą Kimi, historie jej klanu?
Czy dowie się dlaczego nic nie pamięta?
Czekajcie na następny rozdział!
A tak swoją drogą to zostawcie po sobie jakiś ślad w formie komentarza! 😄😄 (nie musicie jednak byłoby mi miło) Dobra nie będę przedłużać!
Pozdrawiam serdecznie nielicznych czytelników!
Anonimek
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top