haruka
hejka to byl prezent roxznicowy dla Apsa bo jesteśmy w miłości już rok ale z kronikarskiego obowiązku ląduje też na watt
TW. wspomniana próba samojobcza, ableizm, samonienawiesc
***
Haruka jest przede wszystkim dobrą osobą.
Może o tym nie wie, ale naprawdę naprawdę jest dobrą osobą. Czasami chciałby udawać, że jest lepszy niż samego siebie widzi, nawet nie zdając sobie sprawy, że już taki jest. Wcale nie musiał przecież być dla siebie tak surowy, uważać siebie za najgorszą osobę, która musi zmienić się w kogoś innego. Jego desperackie próby osiągnięcia tego, doprowadzenia do zauważenia jego starań, często go raniły i prowadziły raczej do tego, że znów zaczynał postrzegać siebie jako najgorszą istniejącą osobę, mimo że wcale na to nie zasłużył. W takich momentach ukojenie jego smutku wydawało się najrozsądniejszym, co można było zrobić.
Ale kto pocieszyłby go w tym smutku? Kto dałby mu ten pokój ducha? Teraz Haruka potrzebował go bardziej niż kiedykolwiek, teraz gdy zawiódł i gdy nie wyszła jego próba samobójcza, teraz gdy był leczony, zamiast zginąć jak obiecał, a w głowie mógł oskarżać się tylko o nową sprawę w której zawiódł, o to, że nie umiał zrobić tak drobnej rzeczy jak zabicie się. Zawiódł, ale pomimo tego ciągle chciał być ukojony i kochany.
Nie mógł wiedzieć, jak wspaniałą osobą był, a nikt w jego życiu nie był gotów mu tego uświadomić, pomimo tego, jak bardzo był tego godny. Dlatego właśnie wymienienie jego dobrych cech było czymś bardziej niż słusznym. Świat powinien w końcu to zrobić i wynagrodzić Haruce za cały czas, gdy go nie doceniał.
Dobre były nawet ciche momenty, których Haruka czasem żałował i był za nie czasem strofowany. Ale gdyby ktoś przyjrzał mu się chociaż przez chwilę, przez choć trochę dłuższy czas, zrozumiałby że nie było w jego milczeniu nic głupiego, a to że Haruka umiał w nim obserwować świat bez zbędnego się w niego wtrącania, świadczyło o jego wrażliwości, delikatności i pięknym sercu. Niewielu ludzi tak umiało, to była wyjątkowa, cudowna umiejętność.
Jego mama nie uważała tego za wyjątkową umiejętność. Jego mama uważała, że Haruka był idiotą, gdy nie umiał powiedzieć o tym, co czuł. Uważała, że powinien rozwiązać te problemy, zawsze mieć odpowiedzi na jej pytania, ale to było zwyczajnie niemożliwe. Przecież tata tak rzadko odzywał się do niego, mamy lub siostry, dlaczego więc wtedy nie było to głupie, lecz tylko wtedy gdy to Haruka się nie odzywał? Ah... chyba dlatego, że to też była jego wina. Mama była milsza, gdy był dzieckiem i jeszcze nie pokazywał, jak wielką porażką będzie w przyszłości, a tata spędzał wtedy z nimi więcej czasu. Nic dziwnego, że po tym jaki głupi i nadwrażliwy okazał się Haruka, ta rodzina zaczęła się rozpadać.
Ale przecież to nigdy nie było złą rzeczą, że Haruka odczuwał rzeczy w tak silny, czasami odmienny od reszty ludzi sposób. Nawet gdy świat chciałby namalować to w negatywny sposób, a swoimi nachalnymi pociągnięciami pędzla przypomnieć tylko o bolesnych odczuciach, to nigdy nie mogło być złe, jak uczuciową osobą był Haruka. Nawet gdy tonął we własnych emocjach, należało przecież nie rozpamiętywać mu tylko tego, ale docenić momenty, gdy jego emocjonalność doprowadzała do tego, że mógł dostrzegać rzeczy nieoczywiste dla innych. To czyniło Harukę naprawdę mądrą osobą. Nawet gdy powtarzano mu, że jest idiotą i nawet gdy się z tym zgadzał to nie ujmowało temu, jak na swój sposób postrzega świat i jak było to wyjątkowe i poruszające.
Na świecie powinno się znaleźć chociaż kilka serc, które byłyby gotowe wyciągnąć się ku Haruce, a żadne z nich wbrew jego obawom by tego nie pożałowało. Chociaż okrutny świat mówił mu, że umie przenosić tylko nieszczęście, a jedyne czym ma prawo się zadowalać to bycie użytym, to każdy kto poznałby go choć trochę bliżej i chociaż trochę wysiliĺ swojej dobrej woli, zrozumiałby że z takim stwierdzeniem należy walczyć i bronić przed nim Haruki. Tak wiele zyskało się dzięki zwyczajnej jego obecności, dzięki samemu faktowi jak niesamowitą osobą był.
Gdyby ktoś wsłuchał się w opowieść o tym, co Haruka lubił, gdyby ktoś posłuchał z jaką czułością potrafił mówić o swoich ulubionych ludziach, zrozumiałby to wszystko. Warto było spojrzeć na świat oczami Haruki, ponieważ jego spojrzenie na świat było piękne i świat powinien patrzeć na niego równie łaskawie, jak Haruka patrzył na niego.
Pragnienie uwagi od tego świata było tym, co charakteryzowało Harukę, ale nie było to powodem do wstydu. Zasługiwał na tą uwagę i każdy kto by mu jej udzielił, nie pożałowałby tego. Haruka był niesamowity pod każdym względem i wystarczyło tylko to pokochać.
A pokochać było go łatwo, dało się go pokochać już od pierwszego spojrzenia. Już na pierwszy rzut oka wyglądał na osobę, której wypadałoby zaufać. Miał coś takiego w swoich oczach, co sprawiało, że chciało się dowiedzieć, co kryło się za jego spojrzeniem, co kryło się w umyśle Haruki. Jego oczy były duże, może trochę sarnie, jego spojrzenie było że może i odrobinę płoche, ale było też spojrzeniem wiernym, gdy wpatrywał się w ludzi, na jakich mu zależało. Jego oczy nie powinny miały mieć powodu, by być podkrążone, pełne łez i przekrwione... Zawsze powinny promienieć i patrzeć na innych ze swoim podziwem i pięknym docenieniem, to na to właśnie zasługiwał Haruka.
Jego włosy także były przyjemne w dotyku, jakby każda kolejna rzecz udowadniała, jak przyjemną osobą był Haruka. Odkryła to Muu, która chociaż początkowo chciała tylko założyć mu spinki i upiększyć jego fryzurę, szybko zrozumiała, że to rzeczywiście było to dla niej też miłe w dotyku. Zaczęła mierzwić jego włosy coraz częściej i wyjaśniała Haruce, że zasługuje na taką czułość, gdy mierzył ją pytającym wzrokiem po wykonaniu na nim takiego gestu.
Haruka był dla wszystkich zawsze życzliwy, mimo że nie uważał tego za nic specjalnego. Od kiedy był jednak więźniem w Milgramie, to dla każdego było ważne, jak miły był. W opinii współwięźniów był ogólnie lubiany i powinien zostać doceniony już tak wcześnie, nie dopiero teraz.
To było miłe, by po prostu z nim przebywać. Obecność Haruki wynosiła tyle dobrych rzeczy, o których mógł nawet nie wiedzieć, ale jego towarzystwo i istnienie potrafiło poprawić komuś innemu dzień, i to nie był jeden dzień. Czasami Haruka umiał poprawić komuś całą rzeczywistość, choćby małymi gestami.
Czy Haruka zrezygnowałby z próby popełnienia samobójstwa, gdyby wiedział o tym wszystkim? Czy uważałby, że jego życie jest tak mało warte, że mogło być po prostu ceną do zapłacenia za niewinność Muu, mogło płacić rewanż dla Es?
Dla Yuno był niesamowicie ciepłą osobą. Bywała poirytowana zachowaniem jego i Muu, ale w gruncie rzeczy, nie mogła zaprzeczyć pewnego docenienia, jakie dla niego miała. On umiał cieszyć się swoimi relacjami i czerpać z nich to, co ciepłe, a Yuno mogła tylko marzyć o tym, by kiedyś też poczuła coś tak pięknego. Mimo że unikała Haruki i Muu życzyła mu tego, żeby cieszyli się sobą jak najczęściej i by na ich twarzy jak najrzadziej rządził smutek.
Poszkodowani więźniowie potrzebowali teraz jej pomocy, potrzebowali współpracy wszystkich, którzy byli w stanie ją udzielić bardziej niz kiedykolwiek do tej pory, gdy leczeni byli to Mahiru i Fuuta. To było... dokuczliwe i wpędzało Yuno w coraz większe poczucie, że musi robić coś, czego nie chce, że jest od niej wymagana przyszłość, jaką nie ona sama sobie wybiera. Jednak gdy widziała zły stan Haruki, mogła to teraz przeżyć. Nie chciała by ktokolwiek tu umarł... Chociaż ciągle miała swoje wątpliwości do tego, czy sama była żywa.
Można było polubić w Haruce to, jak bardzo dało się mu pomagać i jak bardzo był za to wdzięczny, mimo że niepotrzebnie stresował się też tym, czy na to zasługuje. Fuuta uważał odpowiedź za twierdzącą. Znów mógł czuć się swoim bohaterem, znów był dla kogoś ważny i mający jakąś moc. Nie było niczego złego w tym, że Fuuta mógł chcieć wyrządzić Haruce jakąś małą przysługę, a nawet było to lepsze dla nich obu, pozostawiając Harukę zadbanego, a Fuutę zadowolonego z siebie.
Fuuta nie był już pewien, co do tego całego leczenia. Nie było to zgodne z nauką, która dawała mu ostatnio dużo nadziei, ale... Haruka teraz potrzebował tego najbardziej. Nie przeszkadzało mu absolutne usunięcie się w cień, by Shidou teraz skupił się na pomocy Haruce. Jeśli lekarz był w stanie uratować jego życie... może to on powinien zostać więziennym bohaterem. Fuuta w przeszłości doprowadził do straty młodego życia, a teraz mógł mieć tylko nadzieję, że stan Haruki się nie pogorszy się, a współwięzień nie będzie kolejnym młodym życiem, które zostało utracone.
Ciężko byłoby nawet zacząć od tego, co było dla Muu najważniejsze w jej drogim przyjacielu... Wszystko było dla niej dobre, ale chyba najpiękniejsze było to, jak Haruka umiał słuchać. Ona chciała słuchać też go, kochała komunikację z nim i tak ważne było dla niej szczere i wzajemne poświęcenie między ich dwójką. Haruka był jej oddany i wierny, a ona była oddana i wierna jemu, gotowa być przy nim, nawet gdy było im ciężko. Dorośli w Milgramie mogli poddawać się w jego kwestii, ale Muu nie poddałaby się, jeśli chodziło o Harukę. Przynosiła jedzenie pod drzwi jego celi i próbowała z nim rozmawiać, nawet gdy wiedziała, że nie odpowie, bo chciała zwyczajnie przy nim trwać, nawet w jego najtrudniejszych momentach. Nawet gdy nie było dobrze, wiedziała że nadejdą dla Haruki lepsze dni, a nawet gdyby nigdy miały nie nadejść, będą w tym razem i będą dla siebie tak samo ważni jak zawsze byli.
Muu czuła się teraz skołowana. Wiedziała o obietnicy Haruki, on jej o niej powiedział, a ona ją przyjęła, ale gdy akceptowała jego poświęcenie, nigdy nawet nie pomyślałaby, że będzie ono konieczne? Ona? Winna? Haruka... też winny? Oboje byli złymi ludźmi? Jak Es mogło tak pomylić się w swoim osądzie?!
Próba Haruki zdecydowanie nie była jego winą, ale Muu najbardziej na świecie bałaby się, co jeśli była to jej wina. Dlatego złożyła odpowiedzialność na absurdalną decyzję Strażnika, to w tym widziała powód posunięcia się jej drogiego przyjaciela do skrzywdzenia siebie. Tak wiele by dała, by być teraz przy Haruce, nawet jeśli byłoby to straszne i bolesne.
Dorośli nie pozwalali jej jednak na żadną interwencję. Ktoś zawsze odsyłał ją, gdy przychodziła do celi Shidou, co czyniło ją coraz bardziej i bardziej bezradną. Chciała go zobaczyć, nieważne jak źle z nim było... Byli przyjaciółmi, Haruka był najlepszym przyjacielem jakiego kiedykolwiek miała. Zasługiwała na to, by móc z nim teraz być. Nie rozumiała, dlaczego wszystko musiało być znowu takie straszne i okrutne, dlaczego nie mogło być tak pięknie, jak gdy spędzała swoje najlepsze chwile z Haruką w trakcie trialu drugiego.
Dla Shidou było ważne, by widzieć tak młodą osobę, która miała przed sobą całe życie, bo nawet jeśli Haruka nie czuł w sobie nadziei, to jeszcze miał czas na jej uzyskanie i Shidou życzył mu, by w końcu się mu to udało. Wiedział, jak to jest mieć te straszne myśli, rozumiał chęć Haruki by umrzeć i empatyzował z nią, ale miał wiarę w siłę Haruki, by wyjść z tego wszystkiego. W jego oczach Haruka zasłużył, aby znaleźć w sobie wolę życia, bo był dobrą osobą, która na nią zasłużyła i która powinna ciągle żyć, nawet gdy nie miał przed sobą jeszcze pewnego celu.
To było straszne i tragiczne, że Haruka próbował odebrać sobie życie, ale Shidou już nawet nie analizował tego pod względem tragedii. Rzucił się w wir nowej pracy i tak właściwie to nawet był wdzięczny za to, że ją teraz miał. Nie musiał myśleć o niczym innym, nie musiał myśleć o kolejnym wyroku mówiącym po raz kolejny "niewinny". Jego jedynym obowiązkiem teraz było utrzymywanie innych więźniów ku życiu i był szczęśliwy, gdy jego zmęczenie było zbyt duże, by myśleć o ich cierpieniu. Haruka przeżył swoją próbę samobójczą, a Shidou będzie gwarantem utrzymania go przy tym życiu.
Haruka chciał być kochany! To wzbudzało chęci do bicia w sercu Mahiru, która chociaż ostatnio tak bardzo źle się czuła, widziała swoje pocieszenie w osobie niebieskowłosego chłopca. Jego relacja z Muu była jedną z ulubionych plotek, jakie czasem przynosiła jej Yuno, bo udowadniało jej to, że troska między ludźmi jeszcze nie zginęła i sama gdyby mogła, to najchętniej okazałaby teraz Haruce całe ciepło, jakie w sobie miała. Chciałaby pogłaskać go po główce i powiedzieć, że nie ma nic złego w tym, by chcieć być kochanym, chciała by wiedział że na pewno był ważny dla wszystkich w Milgramie. Dużo myślała o Haruce, o tym jak piękna była jego potrzeba uwagi i jak liczyła na to, że któregoś dnia znajdzie się ktoś, kto zapewni mu jej wystarczająco wiele.
Mahiru nie pamiętała tego, z kim była, gdy do celi Shidou wbiegł... już nawet nie pamiętała kto... by poprosić o pomoc z udzieleniem pomocy Haruce. Pamiętała tylko, że była wtedy z Shidou. Pamiętała tylko tyle, że zbladła gdy usłyszała słowa "próba samobójcza" i że z powodu stresu wbiła sobie wtedy paznokcie w rękę, tak głęboko że bolała ją nawet długo po tym. To wywołało w niej najszczersze współczucie, ale przypominało o tym, co najbardziej bolało. Przynajmniej... przynajmniej Haruka przeżył tą próbę, tak? Jeszcze będzie dużo okazji, by przypomnieć mu, jak kochany był i może jeśli zapewni się mu wystarczająco dużo miłości, nie zrobi tego już nigdy, tak? Nie wszystko musiało skończyć się tak jak...
Kazui tak jak Shidou często myślał o mijającym czasie i zastanawiał się nad swoim wiekiem, dlatego współczuł Haruce kończącemu powoli lata swojej młodości. W którymś momencie zauważył jednak, że przecież właściwie nic się nie zmienia i ciągle można było traktować Harukę, Muu i Amane jak dzieci, a oni też zasługiwali by siebie tak widzieć, jako osoby, które są najbardziej niewinne w tym okrutnym świecie i które mają przed sobą jeszcze całe życie, które nie musiało być jeszcze zmarnowane. Kazui był gotowy więc by zaoferować Haruce swoją radę, gotowy by wspierać słowem i doświadczeniem, wiedząc że dla Haruki jest jeszcze tak wiele opcji przyszłości i że wcale nie musi się na niej poddawać.
Kazui na początku trialu drugiego naprawdę myślał, że będzie mógł się zrelaksować i myśleć nad swoim życiem w samotności. To wrażenie jednak szybko minęło, a na początku trialu trzeciego nie miał już nawet najmniejszej wątpliwości, że nie będzie tutaj miejsca na pokój ducha. Jako jeden z dorosłych był w bardzo poważnym obowiązku zadbania o innych i chociaż wiedział, że to co zrobił Haruka było jego własną decyzją, nie mógł powstrzymać się od myślenia, czy dało się temu jakoś zapobiec, wyczuć jego zły stan, być w jego celi zanim wydarzyła się tragedia. Może pomyślał o tym za późno. Był przydatny tylko wtedy, gdy tragedia się już wydarzyła, a nieprzytomnego Harukę ktoś musiał zanieść do Shidou. Był przydatny tylko wtedy, gdy musiał odciągać Muu od celi lekarza, bo Shidou naprawdę potrzebował teraz spokoju i nie rozpraszania w ciężkiej pracy. W MILGRAMIE był tak bezradny, nie mógł nawet zadzwonić po karetkę, jak w dzień w którym stracił swoją najlepszą przyjaciółkę, ale zarazem czuł się, jakby i tak miał więcej mocy sprawczej niż wtedy. Z tym naprawdę realnie mógł pomóc i jego wkład niósł za sobą coś innego, niż bycie powodem tragedii.
Szacunek był rzeczą ważną, a Amane lubiła to jak pełen go był wobec niej Haruka. Miał wobec niej ten respekt, może wynikający trochę ze strachu przed nią, ale sprawiający to, że czuła się potraktowana poważnie i osobowo. Haruka umiał swoim spojrzeniem, trochę odmiennym od spojrzenia reszty współwięźniów, sprawić że czuła się ważna i traktowana w szczery sposób. Doceniała te jego szczerość.
Chociaż udawanie obojętności było tym, co Amane zrobiła na początku, gdy w końcu ktoś z dorosłych postanowił powiedzieć jej, co stało się z Haruką i czemu wszyscy tak się o niego martwil, myślała długo o tym smutnym przypadku. To, co Haruka zrobił było niedozwolone, nie można było robić, ale... czuła się tak smutna z powodu tego, co mu się stało. Teraz w swojej celi składała dłonie do modlitwy i po raz kolejny prosiła Najmądrzejszego Boga, by poradził sobie z tą sytuacją najlepiej jak umiał. Raz po raz powtarzała w myślach, a teraz może i na głos "on nie wiedział, że to jest wbrew bożej woli", "wybacz mu, bo nie wiedział, co robi" i obiecywała, że będzie się tak modliła każdego dnia, by Haruka wrócił do zdrowia. Mogła nawet pościć i dokonywać małe ofiary dnia codziennego, byle tylko Haruka dostał przebaczenie i uzdrowienie od Jedynego, Który Był Do Tego Zdolny.
Bycie dobrą osobą było tym, do czego dążył Mikoto. Życzliwość, nie przeszkadzanie innym, dobre serce... Haruka miał wszystko, czego można było wymagać od dobrej osoby, o ile nawet i nie więcej. Haruka nie musiał się starać, nie musiał sobie na siłę przypominać, że ma być dobrą osobą, nie wierzył nawet w to, że nią jest, a jednak był i to bez żadnego wysiłku w to włożonego. Było to godne podziwu i Mikoto naprawdę chciał, żeby ten podziw do Haruki dotarł.
John wiedział, jak bardzo próba samobójcza Haruki musiała zestresować Mikoto, z samego powodu tego, że to on musiał objąć teraz prowadzenie. Żałował tego chłopca, bo Mikoto żałował Haruki i było dla niego dużym ciosem, gdy MILGRAM po raz kolejny udowodniło, że nie jest jakąś niegroźną sztuczką, a prawdziwym więzieniem. I chociaż John nigdy w życiu by się do tego nie przyznał, mu samemu też zwyczajnie było szkoda Haruki. Nie miał zbyt wielu interakcji z ludźmi w tym więzieniu - gdy frontował, unikał współwięźniów. Gdy ostatnio rozmawiał z Amane, sam ją od siebie oddalił, ale... wcześniej zdarzało mu się rozmawiać z Haruką. On wydawał się na tyle niegroźny i niezdolny do nawet niechcącego wywołania wyzwalacza, że John nie obawiał się zrobienia mu krzywdy, nawet mimo tego, że Haruka także był bachorem. Gdyby ktoś z ludzi zajmujących się Haruką po jego próbie, przyszedł do dziewiątej celi z prośbą o pomoc, John podjąłby się jej. Mikoto też chciałby pomóc Haruce, prawda?
Kotoko lubiła to, że Haruka nie myślał tak jak inni więźniowie. Nie szukał dla siebie wyjaśnień, a był gotowy wiele poświęcić i oddany swojemu celowi. Nie tylko przypominał jej w tym siebie, ale także robił to, co należało i pozostawał w tym niegnijącą duszą w świecie gnijących ludzi. Gdy analizowała osoby w Milgramie, Kotoko dłużej zastanawiała się przy Haruce. Było w nim coś... co naprawdę wskazywało na to, że jest lepszy od wielu innych ludzi tutaj. Może od wielu innych ludzi w całym społeczeństwie.
Ciężko myślało jej się o czymkolwiek w sposób sentymentalny lub wymagający współczucia. Kotoko już dawno odkryła, że jeżeli ma iść naprzód, nie może żałować siebie, ani za dużo nad sobą rozmyślać. Po prostu powinna robić to, co należy. Nie umiała jednak zatrzymać się na obserwacji i nie potrafiła powstrzymać myśli, które zrodziły się w jej głowie po próbie Haruki. To, że zrobił to, co mu doradziła... To, że nie zatrzymał się w osiąganiu swojego celu, nawet jeśli mu się ni3 udało... To jaką odwagą się wykazał, ignorując własne życie na rzecz swojej życiowej misji... Kotoko nie umiała wyjąć obrazu Haruki z swojej głowy, prześladował ją każdego dnia, jakby z pytaniem, czy sama zrobiła dla swoich celów tak wiele, jak on zrobił dla swoich.
Haruka był dobrą osobą. Haruka był osobą, która zasługiwała na miłość, na swoje oddanie, na zapewnienie, że to dobrze że istnieje i że zasługuje na to, by istnieć dalej. Haruka zasługiwał na swoje przytulenie i zapewnienie, że to co robił nie było tylko wystarczające, ale było wielkie, było dobre, tak bardzo jak on sam dobry był. Haruka zasługiwał na to by być kochany.
***
Gdy Haruka budził się niespokojny w celi Shidou, czuł się jakby leżał w bardzo ciężkiej gorączce. Jego ciało chyba naprawdę było blisko śmierci, teraz ciągle mdlało i było słabe, jego próba prawie się udała... Był tak blisko, a jednak tak daleko. Jak zawsze, gdy chciał zrobić coś dobrego. Wychodziło mu tylko robienie złych rzeczy, jakby wszystko przypominało o tym, że był dobry tylko w przynoszeniu nieszczęścia. Był dobry w zabijaniu - najpierw zwierząt, a ostatecznie zabił też swoją siostrę. Dlaczego nie udało mu się więc zabić siebie? Może wcale nie umiał zabijać tego, co słabe, lecz to co dobre.
W tej sytuacji nie umiał postrzegać się, jako ktoś zasługujący na miłość. Chciał jej, nigdy nie przestawał chcieć, ale to czy oznaczało to, że uważał, by na nią zasługiwał? Absolutnie nie. Musiał się jednak dowiedzieć, czy sama jego próba, czy samo to jak bardzo chciał, cokolwiek znaczyło. Chciał wiedzieć, czy jego chęć, by poświęcić się dla Muu była dobra, nawet jeśli nie był wystarczająco dobry by ją zrealizować.
Dlaczego więc Muu nie przychodziła do niego przez kolejny dzień? Aż tak bardzo była na niego zła? Aż tak strasznie... aż tak okropnie zawiódł?
Nie umiał dalej wytrzymać tej presji, tej swojej nieświadomości i niepewności. Musiał zobaczyć się z Muu, chociażby miało się okazać, że był przez nią do reszty znienawidzony. Dlatego któregoś dnia, pod krótką nieobecność Shidou postanowił wymknąć się z jego celi. Czy gdyby porozmawiał z starszym więźniem, ten zgodziłby się, by Haruka wyszedł z niej bez wymykania się? Pewnie tak, skoro był już w stanie na tyle dobrym, że mógł chodzić bez zawrotów głowy. Jednak Haruka nie był w stanie odezwać się do niego przez cały czas leczenia. Chciał zostawić swoje pierwsze słowa po próbie jako przeprosiny dla Muu.
Teraz chciał przejść przez korytarze Milgramu niezauważony. Nie bał się, że będzie to problemem, bo w końcu w swoim mniemaniu był cichy i niewiele wnoszący swoją obecnością. Już tyle razy go nie zauważono, więc kto miałby go dostrzec teraz? Nawet nie zdawał sobie sprawy, jak prawdopodobnie był w tym momencie osobą, o której najwięcej myślano w całym Milgramie.
Zapukanie do drzwi celi Muu bolało. Był tutaj aby przyznać się do swojego błędu. By swoim życiem poświadczyć o tym, jak bardzo zawiódł. Jednak nie mógł się wycofać. Skoro był porażką, nie powinien udawać, że jest inaczej.
"Zawód", "idiota" czy "kolejny problem". To były imiona, które słyszał częściej niż imię Haruka. Mógł być tylko ciekaw, którego z nich użyje Muu, która w końcu otworzyła drzwi.
Bał się spojrzeć jej w oczy, więc nie spoglądał w ogóle na jej twarz. Widział jej nogi, które nie były w stanie wykonać kroku, widział jej całe ciało, które zamarło w miejscu. Musiał pokonać ten strach i w końcu spojrzeć na jej minę, ale tak bardzo się bał... Jak bardzo musiała być nim obrzydzona, skoro na sam jego widok cała się zatrzymała?
Gdyby Haruka spojrzał jednak na jej twarz, nie zobaczyłby jednak obrzydzenia i nienawiści, a szok. Muu nie spodziewała się go tu zobaczyć, nie gdy cały czas odmawiano jej kontaktu z nim. Jednak gdy w końcu zdała sobie sprawę, że to naprawdę on, od razu rzuciła się by go przytulić. Nawet gdy jego szyja, którą objęła wyglądała źle, nawet gdy jego ramiona były pełne bandaży... to był on, to był Haruka!
Haruka nie wierzył, że mógł w tej sytuacji zasłużyć na nic innego niż na nakrzyczenie na niego, niż na uderzenie go. Jednak nie mógł odmówić uściskowi Muu i sam też ją objął, nawet gdy tak strasznie, strasznie wszystko go bolało. Ściskała obolałe miejsca na jego ciele, przypominała o jego śmiertelnej powłoce, ale przede wszystkim w tym przytuleniu... przede wszystkim bolało to poczucie, że nie zasługuje na ten uścisk.
Bolało to, że gdyby był w domu, a nie w MILGRAMIE, leżałby teraz na ziemi, przygnieciony siłą spoliczkowania. Bolało to, że Muu była dla niego lepsza niż wszyscy ludzie w całym jego życiu. Bolało to, że więźniowie, że mordercy, byli dla niego lepsi niż ktokolwiek inny.
— Nie... nie zrobiłem źle, prawda? Zrobiłem dobrze, tak? — spytał łamiącym się głosem, gdy ukrył twarz w ramieniu Muu. — ... n-nawet jeśli mi nie wyszło...
— Zrobiłeś dobrze — jej ton też się łamał. Ona też miała się rozpłakać. To chyba było najstraszniejszym, co Haruka mógł zrobić. Wywołać w niej łzy (nawet nie wiedział, jak często płakała przez jego próbę). — Ale nie próbuj już nigdy więcej... nigdy... nigdy...
Świat mógł być dla Haruki okrutny, ale przynajmniej nie chciał, by umierał. Dobre osoby zasługiwały, by żyć. Złe osoby też zasługiwały by żyć. To wszystko sprawiło, że miał wielki mętlik w głowie.
Nawet nie wiedział już, czy chciał umrzeć, czy nie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top