Ślub


Emily


Wstałam wcześnie rano i najciszej jak umiałam zeszłam z łóżka. Poszłam do garderoby i szybko się ubrałam w legginsy oraz koszulkę. Wzięłam kilka potrzebnych mi  rzeczy do małej torebki i wróciłam do pokoju. Spojrzałam na Nicka i uśmiechnęłam się szeroko. Już sobie wyobrażam jak zareaguję, gdy się obudzi. Biedaczek kiedyś przeze mnie osiwieje. Zaśmiałam się sama do siebie i poszłam na dół. Było jeszcze wcześnie, ale zauważyłam gospodynie krzątającą się po kuchni.

-Dzień dobry. - chyba ją wystraszyłam, bo odwróciła się przerażona i trzymała rękę na sercu.

-Ale mnie panienka wystraszyła. Stało się coś? Czegoś pani potrzeba?- pytała zdenerwowana.

-Wszystko dobrze. Muszę wyjść, ale najpierw zostawię wiadomość dla Nicka na lodówce. - wytłumaczyłam i ruszyłam w tamtym kierunku.

-Czy dzisiaj nie jest dzień państwa ślubu?- zapytała po chwili. Podniosłam głowę z nad kartki i uśmiechnęłam się do niej.

-Jest. Dlatego muszę zniknąć. - powiedziałam, a spojrzała na mnie przerażona.

-Chcę panienka uciec? Tuż przed ślubem? Ale pan Hoult tego nie przeżyje. Znowu zdemoluję cały dom. - usłyszałam i parsknęłam śmiechem. Mogłam to sobie wyobrazić. Ten jaskiniowiec jest do tego zdolny.

-Proszę się uspokoić. Nie uciekam. -odpowiedziałam spokojnie i uśmiechnęłam się do niej.

-To dlaczego?- przyglądała mi się nadal.

-Taka tradycja. Pan młody nie może mnie zobaczyć przed ślubem. Właśnie  to napisałam. Proszę mu to przekazać i będzie dobrze. - zobaczyłam ulgę w jej oczach i cieszyłam się , że Nick ma kogoś kto tak się o niego troszczy.

-Rozumiem. Powodzenia. - uścisnęła mnie serdecznie i pobiegłam do wyjścia. Spojrzałam w górę przy drzwiach i wyszeptałam.

-Oberwie mi się za to, już to czuję. - z uśmiechem na twarzy podbiegłam do taksówki i odjechałam do domu Hannah.

Po drodze zadzwoniłam do niej i uprzedziłam o swojej wizycie. Była zaskoczona, ale ucieszyła się z mojego pomysłu. Gdy zajechałam na miejsce czekało już na mnie śniadanie. Dowiedziałam się, że za godzinę przyjedzie też tata oraz organizatorka. Wczoraj gdy z nią rozmawiałam powiedziała, że wszystko ma pod kontrolą i mam się niczym nie przejmować. Zjadłyśmy pyszne śniadanie i poszłam przywitać się z tatą.

-Cześć księżniczko.

-Cześć tatku.- zaśmiałam się i przytuliłam go.

-Jednak nadszedł ten dzień. Tracę swoją małą dziewczynkę.- powiedział i widziałam, że był wzruszony.

-Nie tracisz, a zyskujesz dodatkowego syna.- odpowiedziałam i uśmiechnął się wreszcie do mnie.

-Jak on się miewa? Muszę z nim odbyć męską rozmowę.- próbował wyglądać groźnie, ale mu to nie wyszło.

-Dobrze. Przyjedzie na sam ślub. Myślę, że zrozumiał po ostatnim waszym spotkaniu jak ma postępować. - odpowiedziałam i oboje zaczęliśmy się śmiać. Zawsze miałam dobry kontakt z tatą. Jest dla mnie wzorem i bohaterem. Chciał mnie wychować na kobietę odważną i znającą swoją wartość i mu się to udało.

-Lepszego zięcia nie mógłbym sobie wymarzyć. - usłyszałam po chwili.

-Owszem. Jest idealny.- powiedziałam cicho i już za nim tęskniłam.

Była godzina 10.00 gdy pojawiła się Sam i reszta dziewczyn. Przyjechały też nasze fryzjerki i makijażystki, więc musiałyśmy wziąć się do pracy. Poszłyśmy na górę do przygotowanej wcześniej sypialni gościnnej. Poszłam najpierw wziąć długą kąpiel aby się zrelaksować. Gdy wyszłam ubrałam nową, seksowną bieliznę kupioną specjalnie na tą okazje. Założyłam szlafrok i wyszłam z łazienki. Usiadłam na swoim miejscu i uśmiechałam do swojego odbicia w lustrze.

-Emily wiesz kto nas obudzić dziś o 7 rano?- zapytała Sam i spojrzałam na nią zaskoczona.

-Kto?

-Nick. Wystraszony, a raczej przerażony. Zabijesz go kiedyś.- zaśmiała się, a ja otworzyłam usta ze zdziwienia.

-  Myślałam, że znalazł kartkę. - powiedziałam i zaczynałam mieć wyrzuty sumienia.

-Znalazł i tylko dlatego nie postawił reszty rodziny na nogi.  Słyszałam jak mówił coś o tym, że Cię udusi. -wszystkie na mnie spojrzały zaniepokojone.

-Mówi to średnio raz dziennie. Jest sfrustrowany brakiem seksu. - odpowiedziałam i wzruszyłam ramionami.

-Co?! Jak to brakiem?- krzyknęła Hannah

-To jego pomysł. Sam dupek to wymyślił , więc niech cierpi. Na szczęście dzisiaj nadrobię całe te 10 dni. Najchętniej to darowałabym sobie przyjęcie i zaciągnęła go do....- nie dokończyłam, bo makijażystką zaczęła kaszleć i spojrzałam na nią. Była bardzo ładną i zgrabną blondyną. Widać, że jest nieśmiała i pewnie ją trochę onieśmielamy.

-Wybacz, za bardzo się rozmarzyłam. Ale jak zobaczysz pana młodego to mnie zrozumiesz. Tylko pamiętaj on jest MÓJ. Wolno patrzeć, ale nie dotykamy. - zaznaczyłam wyraźnie i usłyszałam głośny śmiech dziewczyn.

-Wariatka.- krzyknęła Brittany, a ja puściłam do niej oczko.

Zanim skończyłyśmy przygotowania i ploteczki była już pora, aby ubrać suknie ślubną. Postanowiłam założyć mniej odważną , skoro jestem w ciąży. Dziewczyny przekonały mnie, że powinnam czuć się dziś jak księżniczka i tak właśnie było. Pomogły mi ją założyć i wpatrywały się we mnie zachwycone. Zamknęła oczy i odwróciłam się do lustra. Po chwili spojrzałam w nie i uśmiechnęłam się zadowolona.

-Jestem gotowa zostać panią Hoult. - powiedziałam sama do siebie.


-Ślicznie wyglądasz. Nick padnie na Twój widok. - usłyszałam dziewczyny .

-Najpierw niech mnie poślubi, a później zabierze do sypialni. - odpowiedziałam i usłyszałam pukanie do drzwi. Weszła Elizabeth nasza organizatorka aby poinformować , że wszystko jest już gotowe. Pan młody też już dotarł. Wzięłam głęboki oddech i kazałam dziewczynom iść. Mój tata podszedł do mnie i wzięłam go pod ramię.

-Gotowa?- zapytał

-Tak. - wyszliśmy z pokoju.

Ślub miał się odbyć w ogrodzie, więc szliśmy powoli w tamtą stronę. Tata mnie uspokajał po drodze, bo zaczynałam się trochę denerwować. Mijaliśmy rodzinę i przyjaciół, którzy uśmiechali się do nas. Zobaczyłam pięknie udekorowany ogród i biały dywan na środku. Na jego końcu stał Nick. Wstrzymałam oddech na jego widok. W czarnym smokingu wyglądał oszałamiająco. Był taki seksowny, że miałam ochotę się na niego rzucić. Uśmiechnęłam się do niego, a on odwzajemnił się tym samym. Gdy byliśmy już blisko podszedł do nas, a tata powiedział coś do niego cicho i poszedł usiąść na swoje miejsce.

-Jesteś piękna i tylko moja. - usłyszałam jego cudowny głos i czułam się najszczęśliwszą osobą na świecie. Wziął mnie za rękę, a ja poczułam jak coś mi zakłada na nadgarstek i odgłos metalu.

-Co jest do cholery?!- krzyknęłam wystraszona. Spojrzałam na swoją dłoń i zobaczyłam na niej kajdanki. Jedną miałam ja, a druga była na nadgarstku Nicka. Uniosłam głowę zszokowana i patrzeliśmy sobie w oczy.

-Teraz już mi nigdy nie uciekniesz. - wyszeptał i pocałował mnie policzek.

-Zwariowałeś? Zdejmij to.- powiedziałam i pokręciłam głową ze śmiechem. Obejrzałam się do tyłu i widziałam jak goście się nam przyglądali. Jedni śmiali się, a inni byli przerażeni.

-Para szaleńców.- krzyknął Aaron i puścił do nas oczko.

-Będziesz przy mnie cały wieczór. Nie mam zamiaru Cię nigdzie puścić. - odpowiedział i widziałam jaki był zadowolony z siebie. Przewróciłam oczami, ale nie byłam na niego zła. Chciał mnie ukarać za ranek i taka była jego zemsta.

-Przekonamy się. - wyszeptałam mu do ucha.

Podeszliśmy do altanki i zajęliśmy swoje miejsca. Zaczęła się ceremonia, a my nie odrywaliśmy od siebie wzroku. Gdy przyszła pora na nasze przysięgi wzięłam głęboki oddech. Spojrzałam mu w oczy i słowa układały mi się same.

-Nick. As. Nasza znajomość przeszła bardzo wiele. Mieliśmy gorsze i lepsze dni, ale mam nadzieję że teraz czekają nas tylko te cudowne. Jeśli jednak będzie inaczej , obiecuje że zawsze będę Cię wspierać i kochać.Zawsze będę Cię słuchać, bo zależy mi na Tobie i na tym, co masz do powiedzenia. Każdego dnia obiecuję Ci pokazywać, że jesteś tym jedynym. Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało i nie pozwolę Ci nigdy odejść.  Nigdy nie przypuszczałam, że można kogoś kochać tak mocno, jak ja kocham Ciebie. Jeśli kiedykolwiek stracę Ciebie, będzie to oznaczało, że tracę siebie.Przyrzekam, że nigdy więcej nie ucieknę. Jesteś na mnie skazany Nicku Hoult. Kocham Cię. - skończyłam i widziałam jaki był wzruszony. Założyłam mu obrączkę i uśmiechnęłam się do niego.

-Emily, potrafisz doprowadzić faceta do łez. - pokręcił głową rozbawiony.

-Do usług kochanie. - zaśmiałam się, a goście razem ze mną.

-Em, nie wiem czy potrafię tak pięknie mówić. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu i przyrzekam, że tak zostanie do końca moich dni. Potrafisz mnie rozśmieszyć, a za chwilę doprowadzić do szału. Jesteś jedyna i będę Ci to udowadniał każdego dnia. Będę zawsze z tobą w czasie dobrych i złych chwil. Chcę, abyśmy byli razem do samego końca. Postaram się być najlepszym mężem i ojcem dla naszych dzieci.  Będę Ci wpierał w Twoim marzeniach.  Opiekował i kochał każdego dnia tak samo mocno jak dziś. Nigdy nie odejdę i nie pozwolę odejść Tobie, jak widać kajdanki są na to dowodem. Liczysz się tylko Ty i nasze dziecko. Kocham Cię. - czułam łzy na policzku i nie mogłam dłużej tylko stać , więc wtuliłam się niego. Założył mi obrączkę i usłyszeliśmy.

-Ogłaszam Was mężem i żoną. Możesz pocałować pannę młodą.

-Nareszcie.- powiedzieliśmy oboje jednocześnie. Podniósł mnie lekko do góry jedną ręką. Pocałunek był pełen miłości, czułości i oddania. Gdy oderwaliśmy się od siebie podeszli do nas najbliżsi.

-Nick, synu zdejmij kajdanki mojej księżniczce. - usłyszałam tatę obok siebie i spojrzałam na swojego męża. Mąż jak to świetnie brzmi.

-Przykro mi George, od teraz Emily należy do mnie. - odpowiedziała i znowu mnie pocałował.


Jak Wam się podoba? Nasi zakochani nareszcie wzięli ślub i czeka ich długo oczekiwana noc poślubna.

Mam pytanie wolicie teraz aby mieli już tylko szczęśliwe chwilę do końca książki czy lubicie ich małe dramaty? Będę wiedzieć jak mam pisać dalej. Miłego czytania i wieczoru. Pozdrawiam

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top