Telefon


Emily


Dziś ślub mojego najmłodszego braciszka. Po wczorajszym wieczorze wszyscy mają świetne humory. Chciałyśmy zrobić im niespodziankę i nam się udało. Nie mogli oderwać od nas wzroku , gdy tańczyłyśmy. A ich miny , gdy się zorientowali , że to my były bezcenne. Wiedziałam , że się wkurzą ale nie sądziłam , że zaczną się bić z facetami pod sceną. Są naszymi jaskiniowcami i nawet za to ich kochamy. Uwielbiamy wyprowadzać ich z równowagi i nie przepuścimy żadnej okazji do tego.

Dziś na ślub ubieram długą suknie bez pleców. Nie chciałam mieć znowu problemów z Nick. To był dzień Aarona i Sam.

Dziewczyny umówiły się , że fryzjer i makijażysta przyjadą do domu Samanty i Aarona. Tam miałyśmy się wszystkie wyszykować, a panowie byli w domu Mika. Rano pożegnałam się z Nickiem i pojechałam taksówką na miejsce. Gdy weszłam do środka, panowało zamieszanie. Ludzie biegali w każdą stronę i krzyczeli do siebie. Domyśliłam się, że to rodzina Samanty i ekipa , która jest odpowiedzialna za ślub. Weszłam na górę i ujrzałam dziewczyny. Jedne już się ubierały, a inne były malowane  i czesane.

-Cześć wszystkim. - powiedziałam i przywitałam się z każdą. Hannah pociągnęła mnie przed duże lustro i zgromiła wzrokiem.

-Czemu tak pózno? Zostały tylko 3 godziny do ślubu Em. A Ty jesteś w rozsypce.- krzyczała i już machała do fryzjera, który natychmiast pojawił się obok nas. Zaczęłam chichotać na jej reakcje i pokręciłam głową.

-Uspokój się Hannah, bo pomyśle że to Twój ślub. Samantha jest spokojna, a to jest jej dzień.

Pokazałam na moją przyszłą bratową, która siedziała spokojnie w samej bieliznie. Miała zrobiony makijaż oraz fryzurę i wyglądała jak oaza spokoju. Po chwili przypomniało mi się co powiedział wczoraj Aaron i zawołałam do niej

-Sam. - spojrzała na mnie i zmarszczyła brwi.

-Jak tam noc poślubna? Wymęczył Cię?- zapytałam i wybuchnęłam śmiechem. Razem ze mną reszta dziewczyn, za to Sam była cała czerwona. Rozglądała się na wszystkie strony. Usłyszałam głos starszej kobiety.

-Samanthą czy noc poślubna nie odbędzie się dzisiaj? O czym mówi ta dziewczyna?- zapytała i spojrzała na mnie surowo. Próbowałam zachować powagę i odwróciłam wzrok.

-Emily tylko żartuję mamo.  To siostra Aarona i moja druhna. - odpowiedziała, a ja podeszłam i się przedstawiłam. Jej mama była bardzo elegancką kobietą, ale strasznie sztywną. Przyjrzała mi się bardzo uważnie i powiedziała.

-Twój brat jest wspaniałym mężczyzną. Cieszę się, że zostaniem mężem mojej Samanthy. Ona potrzebuje spokojnego mężczyzny u swojego boku. - parsknęłam śmiechem na jej stwierdzenie. Mój brat i spokój to dwa odległe bieguny.

-Przepraszam, ale mój brat to wulkan , który bardzo szybko wybucha. Daleko mu do spokojnego faceta. - odpowiedziałam i dostałam pod żebro od Hannah.

-Emily Browning zamilcz!- krzyknęła , ale matka Sam była chyba w szoku. Patrzyła raz na mnie , a raz na swoją córkę. Samantha uśmiechnęła się do niej niewinnie i powiedziała

- Mamo powinnaś iśc sprawdzić , czy na dole wszystko jest gotowe. Ogród musi wyglądać perfekcyjnie. - kobieta posłuchała i wyszła z pokoju, a ja zaczęłam się śmiać.

-Oszalałaś?! Aaron Cię zabiję!- krzyczała Hannah do mojego ucha , a reszta patrzyła na mnie jak wariatkę.

-Przecież nie mogłam oszukiwać Twojej mamy. Aaron to wariat , a nie aniołek za jakiego go uważa.

-Wiesz , że gdy on tylko przyjedzie, to moja mama go o to zapyta?- odezwała się Sam i zaciskała usta. Zmarszczyłam brwi i nie wiedziałam w czym problem.

-Przecież Cię nie zostawi z tego powodu.- odpowiedziałam i usiadłam na krzesło, aby zrobiono mi włosy.

-Oczywiście , że nie. Ale martwię się co zrobi Tobie. On przy mojej rodzinie zachowuję się zawsze wzorowo. - usłyszałam i otworzyłam szerzej oczy.

-Żartujesz prawda? Udaje grzecznego chłopca przed Twoimi rodzicami? Przecież to największy furiat jakiego znam. - krzyknęłam głośno.

-Jasne, bo Twój Nick to aniołek. Widzieliśmy jak reaguję , gdy jest zazdrosny. I nie zapomnę jak wyglądał jego dom , gdy uciekłaś z Brainem.- powiedziała Hannah.

- Ja też mam temperament i dlatego nigdy się nie nudzimy. - odpowiedziałam po chwili.

-Lubisz ich prowokować Em, ale kiedyś się doigrasz.- ostrzegła mnie Sam ,ale tylko wzruszyłam ramiona.

Dwie godziny pózniej byłyśmy już gotowe i zeszłam na chwilę na dół.  Zauważyłam, że nasi panowie już są. Każdy z nich ubrany w bardzo elegancki smoking.  Podeszłam do nich i przytuliłam się do Nicka. Pocałował mnie delikatnie w usta na powitanie.

-Wszystko gotowe? - zapytałam i się rozejrzałam.

Goście siadali już na miejscach, a Aaron szedł w naszą stronę. Śmiał się do nas, więc odetchnęłam że nie jest na mnie zły. Przywitał się ze mną.

-Hej moja kochana siostrzyczko. Chcesz mi o czym powiedzieć?- zapytał, a ja pokręciłam głową na nie i bardziej wtuliłam się w Nicka.

-Napewno? Może wiesz coś na temat wulkanów ?- zaśmiał się i pokazał głową w stronę gdzie stała jego przyszła teściowa. Parsknęłam śmiechem.

-O co chodzi?- odezwał się Nick i spojrzał mi w oczy.

-Nasza siostrzyczka ma za długi język.-  Reszta chłopaków się nam przyglądała i nie wiedziała o co chodzi.

-Możesz nam to wytłumaczyć? - powiedział Mika do niego.

-Emily powiedziała mojej teściowej , że jestem wybuchowy jak wulkan. - uniósł brew i położył rękę na sercu. - A ja tak się starałem pokazać im , że jestem bardzo dobrym i spokojnym facetem. Na szczęście myślą, że to żart z jej strony.

-Nick będziesz miał z nią problem. Zastanów się jeszcze czy chcesz taką żonę?- usłyszałam Mika i zmrużyłam oczy. Spojrzałam na mojego uśmiechniętego narzeczonego.

-Emily nigdy nie będzie potulną żoną. Jest niezależna, gwałtowna, uparta i piekielnie o mnie zazdrosna z wzajemnością.  Nie zgadza się się ze mną tylko po , aby doprowadzić mnie do szału. Ale kocham ją właśnie za to wszystko i nie zmieniłbym jej na nikogo innego. Uwielbiam jej temperament.- odpowiedział, a ja poczułam wzruszenie i wtuliłam się w niego. Moi bracia zamilkli , co było dla nich nietypowe.

Odsunęłam się i szybko go pocałowałam.

-Kocham Cię As , ale skopie Ci tyłek za mój rozmazany makijaż. - odpowiedziałam i chciałam pobiec na górę, ale zatrzymały mnie słowa Aarona.

-Em, szuka Cię tata. Dowiedział się, że byłaś w szpitalu. - odwróciłam się szybko do niego.

-Słucham?! Skąd?

-Ups. - usłyszałam jak mówi i się śmieje.

-Poważnie?! Tylko tyle masz mi do powiedzenia Aaron?!- krzyknęłam

-Zemsta jest słodka siostrzyczko.- odpowiedział, a ja miałam ochotę go uderzyć.

Poczułam jak Nick łapie mnie w pasie, gdy chciałam podbiec do tego kretyna.

-Em uspokój się. To jego ślub. Pózniej to załatwicie.- wyszeptał mi na ucho. Wtedy usłyszałam stanowczy głos mojego ojca.

-Emily musimy porozmawiać. Natychmiast.- skinęłam mu głową, ale odwróciłam się jeszcze do Aarona.

-Zemsta..... najlepiej smakuje na zimno ......braciszku. Jeszcze dziś tego pożałujesz. - i podeszłam do taty.

Przywitałam się z nim i spokojnie wszystko opowiedziałam. Zapewniłam, że nic mi nie jest i nie ma powodów do zmartwień. Kazał mi na przyszłość nie ukrywać przed nim takich rzeczy, a ja obiecałem poprawę.

Wzięłam głęboki oddech i weszłam do pokoju. Poprosiłam o poprawienie makijażu i zobaczyłam, że pora schodzić już na dół. Kilka minut pózniej ,dziewczyny jedna po drugiej schodziły i stawały obok swoich partnerów. Gdy wzięłam Nicka pod rękę, spojrzałam w jego oczy i się w nich zatraciłam jak zawsze.

-Niedługo ja będę czekał przed ołtarzem na Ciebie. Nie uciekniesz mi już więcej.  - powiedział

-Zawsze mogę zwiać sprzed ołtarza. - droczyłam się z nim.

-Mam sposób i na to. - uniosłam brew i nie wiedziałam o czym mówi.

Pociągnął mnie do przodu i ruszyliśmy przed siebie . Ceremonia była wspaniała. Było dużo łez przy przysiędze, którą sobie składali. Nie wiedziałam , że mój brat potrafi tak pięknie mówić. Złożyliśmy życzenia młodej parze, a pózniej wspólny toast. Były tańce , zabawa , dużo śmiechu i przemówienia. Gdy przyszła pora na mnie , stanęłam przy mikrofonie.

-Nareszcie dali mi dojść do głosu. Czekałam na to cały wieczór braciszku.-  spojrzałam znacząco na Aarona i widziałam jak poruszył się nerwowo.

-Cześć Sam, moja nowa siostro. Wyglądasz dziś fantastycznie tak w ogóle. Chcę Ci podziękować za to, że uszczęśliwiasz mojego brata. Gdy nie ma Cię obok niego , jest nie do wytrzymania. Chodzi i powtarza jak bardzo tęskni za swoją słodką Sam. Zrób nam wszystkim przysługę i nie oddalaj się daleko. - wszyscy zaczęli się śmiać. Sam patrzyła na męża z miłością , a on ją pocałował.

-Ok ,teraz poważnie. Aaron, gdy byliśmy dziećmi Twoje pierwsze słowa po przebudzeniu brzmiały "Emily ,cholera daj mi spać".  Pózniej nadszedł czas, gdy trochę podrosłeś i nie potrzebowałeś już tyle snu. Miałeś ciekawsze zajęcia w nocy od tego.- uniósł brew na moje słowa i pokręcił głową, a ja ciągnęłam dalej.

-Miałam dzięki Tobie wiele atrakcji. Wpadanie do Twojego pokoju i mówienie o wszystkim tacie, było moją misją. Uwielbiałam wyprowadzać Cię z równowagi i cieszyłam się, zwracając na siebie Twoją uwagę. Moje najczęstsze słowa brzmiały.' " Zemsta najlepiej smakuje na zimno ,braciszku"- powiedziałam, a on zakrztusił się szampanem.

-Emily, siostrzyczko wiesz , że Cię kocham. - powiedział i posyłał mi znaczące spojrzenia. Obawiał się tego, co mogę powiedzieć na jego temat. Nie miałam zamiaru nic mówić. Chodziło mi o to , aby wiedział , że mogę to zrobić.

-Też Cię kocham braciszku. Dorośliśmy i zostaną nam już tylko wspomnienia. Teraz mamy obok siebie nie tylko siebie nawzajem, ale osoby które kochają nas i akceptują takimi jacy jesteśmy. Jesteś porywczy, wybuchowy, ale masz wielkie serce. Troszczysz się i chronisz tych, których kochasz.  Nie mogłabym wymarzyć sobie lepszego brata. Samantha to najlepsza osoba dla Ciebie. Jest dla mnie jak siostra, więc jeśli ją skrzywdzisz to razem z dziewczynami sprawimy, że gorzko tego pożałujesz!- powiedziałam , a reszta dziewczyn krzyknęła potwierdzenie.

-Życzę Wam pięknego i szczęśliwego życia razem. I oczywiście gromadki dzieci.  Kocham Was.Witaj w naszej zwariowanej rodzinie Sam. - skończyłam i podniosła kieliszek do góry.

Aaron podszedł i mnie przytulił. Sam płakała i też się do mnie przytuliła. Cieszyłam się, że mamy ją w rodzinie.

Nick przytulił mnie i powiedział , że jestem wspaniała. Chciał ze mną zatańczyć , więc poszliśmy na parkiet. Jest genialnym tancerzem i bawiłam się świetnie. Godzinę pózniej byłam wyczerpana i poszliśmy usiąść do stolika.

-Już się nie mogę doczekać naszego ślubu. - powiedział i pocałował mnie w usta.

-Ja też. Chce, żebyś był mój już na zawsze. - odpowiedziałam i przytuliłam się do niego.

-Jestem Twój. -wyszeptał.

Bawiliśmy się do rana i byłam wykończona. Była 7 rano , gdy wróciliśmy do domu. Nick poszedł odrazu spać ,a ja wzięłam prysznic.  Marzyłam tylko o łóżku, ale ko mojemu rozczarowaniu  usłyszałam jednak swój telefon i z głośnym jękiem poszłam odebrać.

-Słucham.

-Czy rozmawiam z Emily Browning?- usłyszałam kobiecy głos po drogiej stronie i zmarszczyłam brwi.

-Tak, o co chodzi?

-Musimy się spotkać. Same, bez świadków. Przyjdz jutro o 16. Wyśle Ci adres. To ważne. - rozłączyła się, a ja patrzyła na telefon oniemiała.

-Co jest do cholery???- powiedziałam sama do siebie.




Ja myślicie kto zadzwonił? Czekam na Wasze pomysły:)  To koniec pierwszej części książki. Nie wiem czy kontynuacja będzie tutaj czy powstanie oddzielna książka. Dam Wam o tym znać. Chyba , że mi poradzicie jak wolicie, abym zrobiła.


Chciałabym bardzo podziękować Kesi82  Kasiu, gdyby nie Ty, nie skończyłabym tej książki. Zmotywowałaś mnie do pisania jej dalej i bardzo Ci za to dziękuje.

Gdy zaczynałam ją pisać to nawet przez chwilę nie pomyślałam, że może ją przeczytać tyle osób. Byłam bardzo zaskoczona, że książka się spodobała. Dziękuje Wam i każdemu z osobna za każdy głos i komentarz. Czekam na sugestie co chcielibyście , aby się wydarzyło w drugiej części. Mam już pewne pomysły, ale chętnie posłucham też Waszych. Pozdrawiam

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top