Spójrz na mnie
Emily
Następny cały dzień spędziłam zamknięta w pokoju gościnnym Aarona. Nie chciałam nikogo widzieć , a on miał wszystkim powiedzieć , że zerwałam zaręczyny i zostawiłam Nicka. Telefon dzwonił cały czas, ale nie odbierałam od nikogo. Nick nagrał mi się na pocztę i gdy usłyszałam jego głos odetchnęłam z ulgą, że nic mu nie jest. Obudził się, ale pózniej mówił abym przyjechała i wtedy się rozpłakałam. Tak bardzo chciałam być blisko niego. Być pierwszą osobą, którą zobaczy po przebudzeniu. Tomas napewno mu już o mnie powiedział i boję się spotkania z nim. Muszę udawać obojętność , gdy całe moje serce należy do niego. Usłyszałam kroki na korytarzu, a pózniej głos Aarona
-Em, przyniosłem Ci jedzenie. Otwórz. - podniosłem się z łóżka i wytarłam twarz.
-Nie chce jeść - powiedziałem, gdy otworzyłam drzwi. Przyjrzał mi się i postawił tace na stoliku.
-Musisz. Niedługo Nick Cię znajdzie i musisz mieć siłę na to. - powiedział i usiadł na łóżku. Zrezygnowana położyłam się i zamknęłam oczy.
-Wiem, tylko jak mam to zrobić?- zapytałam i znów zaczęłam płakać.
Usłyszałam jak wstał i był wkurzony z tego co zauważyłam. Usiadłam więc i mu się przyglądałam.
-Emily do cholery ogarnij się! Pomogę Ci, ale nie możesz się załamać! Jeśli zobaczy Cię w takim stanie to nigdy nie uwierzy, że chcesz odejść. Wyglądasz na załamaną, a przecież masz mu powiedzieć , że już nic do niego nie czujesz! Cholera Em!- krzyczał cały czas, a ja powstrzymywałam dalsze łzy.
Aaron ma racje. Muszę wziąć się w garść i udawać szczęśliwą, bo inaczej to wszystko na nic. Nick musi pomyśleć, że już go nie chce i nie kocham. Muszę założyć maskę obojętności , taką samo jak na początku naszej znajomości. Trzymać go na dystans i nie dać się sprowokować.
-Dobrze. Masz racje, ale musisz mi pomóc. Wiesz, że jest uparty jak osioł i nie da mi spokoju. Masz sprawić, aby o mnie zapomniał na jakiś czas. - powiedziałam i wzięłam talerz z jedzeniem do ręki.
-Co masz na myśli?- zapytał i usiadł obok mnie.
Zastanowiłam się chwilę i nie miałam konkretnego pomysłu. Musimy zająć go czymś na jakiś czas, aby dał mi spokój.
-Nie wiem. Zabierzcie go do klubu. Na jakiś męski wyjazd. Cokolwiek abyśmy się nie spotykali. - odpowiedziałam po zastanowieniu.
-To może się udać. Będziemy go pocieszać po rozstaniu. Zrobię wszystko co się da Emily.
Wyszedł i zostałam sama z moimi myślami. Zjadłam i poszłam wziąć kąpiel, aby wyglądać jak człowiek. Nie mam za dużo czasu do spotkania z Nickiem. Znam go i wiem, że zjawi się dość szybko.
Resztę wieczoru na szczęście spędziłam spokojnie. Obejrzałam film i porozmawiałam z dziewczynami. Pocieszały mnie , a ja im powtarzałam że tak jest dobrze i nic mi nie jest. To było bardzo duże kłamstwo , ale nie było wyjścia.
Następnego dnia zobaczyłam kilka połączeń od Nicka i zaczęłam się obawiać. Zaczęłam zbierać wszystkie siły do rozmowy z nim. Ubrałam sukienkę i szpilki. Chciałam wyglądać na pewną siebie i znowu być wredna dla niego. Zeszłam na dół do Aarona popołudniu i pierwsze co usłyszałam było
-Dzwonił do mnie. Znalazł list i jest wściekły. - zatrzymałam się w miejscu i złapałam poręcz.
-Wie gdzie jestem?- zapytałam cicho , a on potwierdził że tak.
Podeszłam do zlewu i oblałam twarz zimną wodą. Musiałam ochłonąć. Poczułam jak Aaron staję obok mnie.
-Mam zostać z Tobą czy chcesz z nim porozmawiać sama?- usłyszałam i zacisnęłam usta. Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na niego.
-Dam radę. Muszę go zranić, abyśmy to przetrwali. Idę do siebie. Gdy przyjedzie tam mnie znajdzie. - powiedziałam i poszłam znowu na górę.
Od Nicka do domu Aarona jest kilka kilometrów, więc nie zajmie mu to długo. Położyłam się na łóżku i włączyłam muzykę, aby się uspokoić. Zamknęłam oczy i oddychałam głęboko. Układałam sobie w głowie to co mu powiem.
Usłyszałam na dole hałasy i cała zesztywniałam. Przyjechał. Emily dasz radę. Nie patrz mu w oczy, a wszystko będzie dobrze. Powtarzałam sobie w głowie.
-Sam ją znajdę!!- usłyszałam jego krzyk i głośne kroki.
Udawałam rozluznioną i dalej leżałam na łóżku słuchając muzyki. Serce biło mi jak szalone, a ręce miałam spocone i wytarłam je w koc. Drzwi otworzyły się z hukiem i przełknęłam głośno. Patrzeliśmy na siebie w milczeniu i chwyciłam pościel, aby nie pobiec do niego.
-Proszę , proszę zguba się znalazła. Witaj moja narzeczono.- powiedział i zamknął drzwi.
Usiadłam powoli na łóżko i patrzyłam w ścianę. Nie mogłam patrzeć na niego, aby nie zdradziły mnie oczy. Ledwo powstrzymywałam łzy.
-Nie jestem już twoją narzeczoną Nick. - odpowiedziałam spokojnie.
Podszedł do mnie szybko i chwycił za dłoń z pierścionkiem. Spojrzałam na swoją rękę i zaklęłam w duchu, że zapomniałam go zdjąć.
-Jesteś. Nie oddałaś mi go.- powiedział i aż trząsł się ze złości.
Wyrwałam rękę i zaczęłam zdejmować pierścionek , ale usłyszałam jak krzyczy.
-Kurwa Emily nawet się nie waż go zdjąć!! Uduszę Cię własnymi rękami jeśli to zrobisz, przysięgam!!-zatrzymałam się i spojrzałam na niego.
Odetchnęłam jednak z ulgą, że nie każe mi go oddawać. To jedyna rzecz, która daje mi siłę do walki o nas. Schowałam więc rękę pod koc.
-Co to wszystko ma znaczyć Emily?! Gdzie byłaś gdy leżałem nieprzytomny w szpitalu?!- krzyczał i chodził po całym pokoju.
-Byłam tutaj. Napisałam Ci w liście.........- zaczęłam, ale mi przerwał.
-Cholerny list. Miałem ochotę Cię stłuc , gdy go przeczytałem. - wycedził przez zęby, ledwo hamując złość.
-Napisałam prawdę. To koniec Nick. - wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na podłogę.
-Dlaczego? Co takiego zrobiłem? Znowu o czymś nie wiem?- wydawał się spokojniejszy, ale wiedziałam że chce abym mu powiedziała prawdę. Jednak to niemożliwe.
-Nic już do Ciebie nie czuję. Odejdz i daj mi spokój.- powiedziałam w końcu.
Klęknął przede mną i chwycił mnie mocno za brodę. Podniósł ją tak, żeby widzieć moją twarz.
-Spójrz mi w oczy i powiedz, że mnie nie kochasz! - krzyknął, a ja prawie się złamałam.
Cała się trzęsłam, bo tego najbardziej się bałam. Boże pomóż mi!! Niech to się skończy!! Błagam w duchu i zbierałam siłę. Powoli podniosłam wzrok i spojrzałam w jego oczy. Zobaczyłam w nich wściekłość i miłość. Przypomniałam sobie jak leżał nieprzytomny w szpitalu i śmiech Braina. To dało mi siłę do mówienia.
-Nic do Ciebie nie czuję. Nie. Kocham. Cię.
Każde słowo rozrywało moje serce na kawałki i czułam ogromny ból w środku.Zobaczyłam jego łzy i zacisnęłam usta.
-Nie wierzę. To nie może być prawda. - powtarzał i był w szoku.
Patrzył na mnie z niedowierzanie i kręcił głową. Oparł się o ścianę i zwiesił głowę. Miałam tak wielką ochotę się w niego wtulić, że zacisnęłam mocno pięści. Poczułam jak paznokcie wbijają mi się w skórę i skupiłam się na tym. Widząc jak cierpi, straciłam wiarę czy dobrze robię.
-Musisz o mnie zapomnieć. - zaczęłam spokojnie, aby skończyć już tą rozmowę.
-Jak?! A tak, zapomniałem! Mam zacząć spotykać się z innym laskami! Tego chcesz?!- krzyknął i złapała mnie za ramiona.
Całe moje ciało i serce krzyczało w środku NIE, ale moje słowa brzmiały inaczej.
-Tak. Zacznij żyć jak kiedyś. Zanim mnie poznałeś. - mówiłam i prawie dusiłam się własnymi słowami.
-Kim dla Ciebie byłem?! Zabawką?! Zabawiłaś się i mam spadać?!- zapytał i spojrzał mi w oczy.
Widziałam, że nie odpuści aż całkowicie go nie przekonam. Musiałam go zranić jeszcze bardziej. Oby mi kiedyś to wybaczył.
-Też nie narzekałeś As. Oboje się zabawiliśmy, ale czas z tym skończyć. - powiedziałam głośno.
Zobaczyłam ból w jego oczach, a pózniej wściekłość. Przycisnął mnie do łóżka i mocno pocałował. Próbowałam się bronić, ale nie miałam tyle siły. Podciągnął mi sukienkę do góry i zerwał bieliznę.
-Chcesz zabawy. To się zabawimy, ostatni raz. - powiedział do mojego ucha.
Całował mnie i dotykał nie zważając na moje protesty. Gdy wbił się w moje usta , sama się poddałam i oddałam mu pocałunek. Straciłam siłę do walki z nim i zatraciłam się. Tym razem się ze mną nie kochał. Pieprzył mnie , aby mi coś udowodnić. Chciał pokazać , że nadal ma władzę nade mną. Miał rację, bo moje ciało nie słuchało rozumu. Gdy oboje doszliśmy położył się obok mnie i ciężko oddychał.
-Należysz do mnie Emily. Sama właśnie się przekonałaś- powiedział, a ja zacisnęłam powieki aby się nie rozpłakać.
-Miałeś moje ciało As, ale nie serce. Teraz wyjdz i nie zbliżaj się do mnie. - powiedziałam i wyszłam do łazienki.
Usłyszałam jak krzyczy za mną i się ubiera.
-Kurwa mać!!! Sama tego chciałaś Emily!! Obyś nie żałowała!- trzasnął drzwiami i wyszedł.
Osunęłam się przy drzwiach i płakałam. Kilka minut pózniej pukał do mnie Aaron, ale mu nie otworzyłam.Zadzwonił mój telefon. Poszłam zobaczyć kto to i zamarłam. Był to Brian. Zbiegłam szybko na dół. Od 2 dni jest u nich Jason i przebywa cały czas. Wziął urlop , aby nam pomóc.
-Dzwoni. Ten psychol do mnie dzwoni. - krzyknęłam i usiadłam przy stole, gdzie było urządzenie do szpiegowania. Jason dał mi znak abym odebrała.
-Słucham.
-Jak widzę twój chłoptaś Ci nie uwierzył. Spotkałaś się z nim. - usłyszałam i przeszedł mnie dreszcz.
-Tak, ale to koniec. - mówiłam cicho.
-Masz zrobić, aby to zrozumiał inaczej zginie. Idz pieprzyć się z innym, aby to widział. Zrób coś, inaczej moja cierpliwość się skończy, rozumiesz?- krzyknął , a ja spojrzałam na brata.
-Rozumiem.
-Jego życie jest w Twoich rękach słodka Emily. Zegar odmierza czas. - powiedział i się rozłączył.
-Co za psychol! Mam ochotę oderwać mu łeb!- zaczął Aaron i mnie przytulił. Cała się trzęsłam po spotkaniu z Nickiem i telefonie Briana.
-Jak Nick?- zapytał chwilę pózniej.
-Zle. Nie wiem co zrobi. - odpowiedziałam i poszłam do swojego pokoju.
Jak myślicie co będzie dalej? Co zrobi Nick? I do czego posunie się Emily? Czekam na Wasze komentarze. :) :) Pozdrawiam
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top